Podróże z dzieckiem - czas na Pieniny!
Przeczytajcie opowieść o rodzinnej wyprawie w Pieniny. A zwłaszcza na magiczną górę Wdżar, to pierwszy szczyt, który zdobył trzyletni Maks. Warto ruszyć tym szlakiem.
Wiosna 2007 roku. Planujemy pierwsze wakacje z rocznym synkiem. Musi być woda, ale nie morze (nie lubię nadmorskich kurortów). Mazury wykluczamy z powodu komarów. A więc góry. Spokojna górska wieś, ale w pobliżu jeziora. Pada na Czorsztyn.
Jedziemy w czerwcu. Potem w styczniu i znów w czerwcu następnego roku. Wracamy w październiku i dwukrotnie kolejnego lata.
Tęsknię za Czorsztynkiem - oświadczył ostatnio Maksymilian.
Rozumiem go. Kiedy mijamy Nowy Targ i skręcamy w kierunku Szczawnicy, czujemy się jak u siebie. Czorsztyn to jedyne miejsce w Polsce, z którego widać cztery parki narodowe: Tatrzański, Gorczański, Babiogórski i Pieniński. Jedziemy wzdłuż Jeziora Czorsztyńskiego. Na chwilę wstrzymuje nas stado owiec. Droga pnie się w górę. W oddali zapierające dech Tatry, w dole jezioro i dwa zamki - Czorsztyn, a na drugim brzegu Niedzica.
Tajemnice Czorsztyna
Tylko niektóre domy w Czorsztynie są starsze niż trzy dekady. Dawna, położona u stóp zamku wieś znikła w wodach zbiornika, który zbudowano w latach 90. Mieszkańcy przenieśli się na tzw. nadzamcze, tworząc nowy Czorsztyn. Niemal wszystkie domy to gospodarstwa agroturystyczne lub pensjonaty z małymi placami zabaw. Zamkowa jest główną ulicą wsi. Stąd wchodzi się do Pienińskiego Parku Narodowego, by zwiedzić zamek. Maks uwielbia oglądać umieszczoną tu tablicę z piktogramami informującymi o zakazach obowiązujących w Parku.
Droga schodzi w dół. Do zamku skręca się w lewo. Jest piękny. Spoglądam z tarasu i wyobrażam sobie miejsce, z którego kiedyś ruszał spływ przełomem Dunajca. Dotykam murów pamiętających Kazimierza Wielkiego, Władysława Jagiełłę, Warneńczyka i Jana Kazimierza. Ale Maksa nie interesują zamkowe eksponaty. Nasz maluch ciągnie nad zalew. Już wiemy, że zwiedzanie zamku w Niedzicy musimy odłożyć na kilka lat.
Hasanie nad zalewem
Droga, z której skręca się do zamku, biegnie dalej w dół. W prawo odbija do portu gondoli i statku wycieczkowego. My idziemy prosto - do zalewu. Synek uwielbia małą, kamienistą plażę. Ja podziwiam wystającą z wody skałę. Kiedy przyjechaliśmy tu zimą, mieliśmy wyjątkowe szczęście. Wody były spuszczone, by można było zrobić przegląd zapory. Chodziliśmy pod dnie jeziora.
Latem do przystani dochodzimy też inną, prawie bezludną drogą, od ulicy Turystycznej. Ta strona jeziora to raj wędkarski. Maks z radością asystuje tacie przy zarzucaniu wędki.
Stąd dzieli nas od Niedzicy kilkunastominutowy rejs gondolą. Mały jest zachwycony, gdy kapitan pozwala mu sterować. W Niedzicy oglądamy tamę w pobliżu elektrowni wodnej. Oba zamki odbijają się w tafli jeziora.
W podzamkowych pawilonach kupujemy pyszny miód pieniński. Stołujemy się w Czorsztynie - mały lubi nową góralską gospodę z kominkiem, przed którym stoją konie na biegunach i drewniane klocki.
Z biegiem Dunajca
Często jeździmy do Szczawnicy. Pełno tu atrakcji: suchy basen, wyciąg krzesełkowy, letni tor saneczkowy, fontanna z pstrągami. Maks ma też już za sobą trzy spływy przełomem Dunajca. Ale najlepsza jest podróż rowerami (a raczej przyczepką umocowaną do roweru taty) wzdłuż rzeki. Trakt biegnie po polskiej stronie, potem wkracza na słowacką. Można nim dojechać do XIV-wiecznego Czerwonego Klasztoru, a potem przez kładkę pieszo-rowerową przeprawić się z powrotem do wsi Sromowce Niżne. Ale trasa jest zbyt długa dla rodziców z dziećmi.
Ze Szczawnicy już tylko rzut kamieniem do Wąwozu Homole. Trzyletni Maks bez problemu pokonuje blisko kilometrowy odcinek. W strumieniu podziwia pijawki. Idziemy dalej do bacówki. Tu czeka przyjazny koń, a przed karczmą - ogromny plac zabaw.
- Opłacało się - kwituje rozbawiony Maksymilian.
Magnetyczna góra
Niemal co drugi dzień jeździmy do wsi Kluszkowce. Powód? Wdżar - 767 m, jedno z dwóch miejsc w Karpatach, w których występują skały wulkaniczne. I anomalie magnetyczne. Dla mnie to magiczna góra, bo to pierwszy szczyt, który zdobywa mój synek. Wchodzimy od strony drogi Nowy Targ - Szczawnica, napychając buzie poziomkami.
- Mówiłem ci, że dam radę - mówi dumny trzylatek na szczycie.
Na górę można też wjechać wyciągiem krzesełkowym od strony wsi Kluszkowce. Na górze góralska gospoda, stada owiec i metaloplastyczna konstrukcja - smoczyca na jaju. Legenda mówi, że mieszkający tu smok był synem smoka wawelskiego. Największą atrakcją dla małego jest jednak zjeżdżalnia alpine coaster. Dwuosobowe pojazdy mkną po przymocowanych metr nad ziemią szynach - bezpiecznie, jeśli przestrzega się reguł. Dzieci piszczą z uciechy.
Letnim popołudniem wybieramy się do osady turystycznej Czorsztyn. Przeniesiono tu niektóre zabudowania starego Czorsztyna, m.in. piwniczki, wille i dwór rodziny Droho-jowskich, właścicieli wsi w okresie międzywojennym. Ku uciesze Maksa po osadzie oprowadza nas owczarek podhalański. Powiew wiatru niesie zapach owiec i mleka. Zapamiętamy go na długie miesiące zimowe.
Bezpieczeństwo w podróży
Przed wyjazdem warto upewnić się, czy dziecko nie wyrosło ze swojego fotelika samochodowego.
• Jeśli konieczna jest przesiadka do większego modelu, zorganizujcie ją kilka tygodni przez wyjazdem.
Da wam to czas na przyzwyczajenie się do zmiany (większe foteliki mają inny system montażu i regulacji, poza tym dziecko jedzie w nich przodem, a nie tyłem do kierunku jazdy).
• Zaopatrzcie się w praktyczne akcesoria do fotelika: frotowy pokrowiec, uchwyt na kubek, organizer z kieszeniami na zabawki. Jeśli dziecko ma jechać samo z tyłu, przyda się dodatkowe lusterko, dzięki któremu można utrzymywać kontakt wzrokowy z małym pasażerem.
Jedziemy w czerwcu. Potem w styczniu i znów w czerwcu następnego roku. Wracamy w październiku i dwukrotnie kolejnego lata.
Tęsknię za Czorsztynkiem - oświadczył ostatnio Maksymilian.
Rozumiem go. Kiedy mijamy Nowy Targ i skręcamy w kierunku Szczawnicy, czujemy się jak u siebie. Czorsztyn to jedyne miejsce w Polsce, z którego widać cztery parki narodowe: Tatrzański, Gorczański, Babiogórski i Pieniński. Jedziemy wzdłuż Jeziora Czorsztyńskiego. Na chwilę wstrzymuje nas stado owiec. Droga pnie się w górę. W oddali zapierające dech Tatry, w dole jezioro i dwa zamki - Czorsztyn, a na drugim brzegu Niedzica.
Tajemnice Czorsztyna
Tylko niektóre domy w Czorsztynie są starsze niż trzy dekady. Dawna, położona u stóp zamku wieś znikła w wodach zbiornika, który zbudowano w latach 90. Mieszkańcy przenieśli się na tzw. nadzamcze, tworząc nowy Czorsztyn. Niemal wszystkie domy to gospodarstwa agroturystyczne lub pensjonaty z małymi placami zabaw. Zamkowa jest główną ulicą wsi. Stąd wchodzi się do Pienińskiego Parku Narodowego, by zwiedzić zamek. Maks uwielbia oglądać umieszczoną tu tablicę z piktogramami informującymi o zakazach obowiązujących w Parku.
Droga schodzi w dół. Do zamku skręca się w lewo. Jest piękny. Spoglądam z tarasu i wyobrażam sobie miejsce, z którego kiedyś ruszał spływ przełomem Dunajca. Dotykam murów pamiętających Kazimierza Wielkiego, Władysława Jagiełłę, Warneńczyka i Jana Kazimierza. Ale Maksa nie interesują zamkowe eksponaty. Nasz maluch ciągnie nad zalew. Już wiemy, że zwiedzanie zamku w Niedzicy musimy odłożyć na kilka lat.
Hasanie nad zalewem
Droga, z której skręca się do zamku, biegnie dalej w dół. W prawo odbija do portu gondoli i statku wycieczkowego. My idziemy prosto - do zalewu. Synek uwielbia małą, kamienistą plażę. Ja podziwiam wystającą z wody skałę. Kiedy przyjechaliśmy tu zimą, mieliśmy wyjątkowe szczęście. Wody były spuszczone, by można było zrobić przegląd zapory. Chodziliśmy pod dnie jeziora.
Latem do przystani dochodzimy też inną, prawie bezludną drogą, od ulicy Turystycznej. Ta strona jeziora to raj wędkarski. Maks z radością asystuje tacie przy zarzucaniu wędki.
Stąd dzieli nas od Niedzicy kilkunastominutowy rejs gondolą. Mały jest zachwycony, gdy kapitan pozwala mu sterować. W Niedzicy oglądamy tamę w pobliżu elektrowni wodnej. Oba zamki odbijają się w tafli jeziora.
W podzamkowych pawilonach kupujemy pyszny miód pieniński. Stołujemy się w Czorsztynie - mały lubi nową góralską gospodę z kominkiem, przed którym stoją konie na biegunach i drewniane klocki.
Z biegiem Dunajca
Często jeździmy do Szczawnicy. Pełno tu atrakcji: suchy basen, wyciąg krzesełkowy, letni tor saneczkowy, fontanna z pstrągami. Maks ma też już za sobą trzy spływy przełomem Dunajca. Ale najlepsza jest podróż rowerami (a raczej przyczepką umocowaną do roweru taty) wzdłuż rzeki. Trakt biegnie po polskiej stronie, potem wkracza na słowacką. Można nim dojechać do XIV-wiecznego Czerwonego Klasztoru, a potem przez kładkę pieszo-rowerową przeprawić się z powrotem do wsi Sromowce Niżne. Ale trasa jest zbyt długa dla rodziców z dziećmi.
Ze Szczawnicy już tylko rzut kamieniem do Wąwozu Homole. Trzyletni Maks bez problemu pokonuje blisko kilometrowy odcinek. W strumieniu podziwia pijawki. Idziemy dalej do bacówki. Tu czeka przyjazny koń, a przed karczmą - ogromny plac zabaw.
- Opłacało się - kwituje rozbawiony Maksymilian.
Magnetyczna góra
Niemal co drugi dzień jeździmy do wsi Kluszkowce. Powód? Wdżar - 767 m, jedno z dwóch miejsc w Karpatach, w których występują skały wulkaniczne. I anomalie magnetyczne. Dla mnie to magiczna góra, bo to pierwszy szczyt, który zdobywa mój synek. Wchodzimy od strony drogi Nowy Targ - Szczawnica, napychając buzie poziomkami.
- Mówiłem ci, że dam radę - mówi dumny trzylatek na szczycie.
Na górę można też wjechać wyciągiem krzesełkowym od strony wsi Kluszkowce. Na górze góralska gospoda, stada owiec i metaloplastyczna konstrukcja - smoczyca na jaju. Legenda mówi, że mieszkający tu smok był synem smoka wawelskiego. Największą atrakcją dla małego jest jednak zjeżdżalnia alpine coaster. Dwuosobowe pojazdy mkną po przymocowanych metr nad ziemią szynach - bezpiecznie, jeśli przestrzega się reguł. Dzieci piszczą z uciechy.
Letnim popołudniem wybieramy się do osady turystycznej Czorsztyn. Przeniesiono tu niektóre zabudowania starego Czorsztyna, m.in. piwniczki, wille i dwór rodziny Droho-jowskich, właścicieli wsi w okresie międzywojennym. Ku uciesze Maksa po osadzie oprowadza nas owczarek podhalański. Powiew wiatru niesie zapach owiec i mleka. Zapamiętamy go na długie miesiące zimowe.
Bezpieczeństwo w podróży
Przed wyjazdem warto upewnić się, czy dziecko nie wyrosło ze swojego fotelika samochodowego.
• Jeśli konieczna jest przesiadka do większego modelu, zorganizujcie ją kilka tygodni przez wyjazdem.
Da wam to czas na przyzwyczajenie się do zmiany (większe foteliki mają inny system montażu i regulacji, poza tym dziecko jedzie w nich przodem, a nie tyłem do kierunku jazdy).
• Zaopatrzcie się w praktyczne akcesoria do fotelika: frotowy pokrowiec, uchwyt na kubek, organizer z kieszeniami na zabawki. Jeśli dziecko ma jechać samo z tyłu, przyda się dodatkowe lusterko, dzięki któremu można utrzymywać kontakt wzrokowy z małym pasażerem.
POPULARNE
NAJNOWSZE
-
Pięciolatek nie chciał posprzątać pokoju. Takiej reakcji mamy się nie spodziewał
-
Polska mama z USA: Tłumaczyłam córce, że ja jej w moim brzuchu nie miałam
-
Zapomnimy o 500 plus? Będzie Bezwarunkowy Dochód Podstawowy? To aż 1200 zł dla dorosłego, 600 zł dla każdego dziecka
-
Ewa Chodakowska odpowiedziała na komentarz fanki. "Dobrowolna bezdzietność to też wybór i prawo każdej kobiety"
-
Zofia Zborowska miała "babski wieczór" z koleżankami z show-biznesu. Wierzą w zabobony o ciąży?
- Jeśli z lekcji historii nie pamiętasz nawet tego, to nie ma już dla ciebie nadziei
- Lubisz krzyżówki? Podajemy pierwszą literę, a ty odgadujesz hasło
- Co pamiętasz z Kubusia Puchatka? Dziś jest szansa na komplet punktów
- Kasia Tusk mówi o macierzyństwie. Fanki dziękują za szczerość i naturalność. "Trafne wnioski"
- Skorzystał z pomocy surogatki i stanął w ogniu krytyki. "To tak, jakby kupić sobie dziecko i wykorzystać ciało kobiety"