Małe miss piękności - zwyciężczynie czy ofiary?

Konkursy piękności dla dzieci, kontrowersyjne programy telewizyjne i dorosłe kolekcje ubrań dla nieletnich - seksualizacja małych dziewczynek jest faktem. Kto na tym zyskuje - przemysł rozrywkowy i odzieżowy, same dzieci, a może ich rodzice?

Jej szafa pęka w szwach. Usta pociągnięte błyszczykiem, tusz na rzęsach, długie blond włosy opadają w puklach na plecy. W przyszłym miesiącu jej uroda będzie poddana ocenie - czeka ją występ w konkursie piękności. Buty na obcasie już przygotowane, bikini czeka w szufladzie... I być może nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że ten konkurs to Miss Mini Princess UK, a Lexci ma 3 lata.

Wybory małych miss piękności

Małe księżniczki, które mają wystąpić w pierwszej edycji brytyjskiego konkursu mogą mieć od 0 - 13 lat. Wybory podzielone są na grupy wiekowe: niemowlęta płci żeńskiej zgłaszane są do grupy "Baby Princess", roczne dziewczynki do "Tiny Princess" (Malutka księżniczka), a kolejne kategorie obejmują odpowiednio 2-3-latki, 4-6-latki, 7-10-latki i 11-13-latki. Program konkursu zakłada 3 etapy widowiska, w pierwszym oceniana będzie uroda uczestniczek, w drugim olśniewające kreacje, w trzecim dziewczynka będzie miała 90 sekund na zaprezentowanie swojego talentu, np. układu tanecznego lub śpiewu, a w ostatniej pokaże się jurorom w sukni wieczorowej. Zwyciężczynie otrzymają diadem, nagrodę pieniężną oraz kontrakt z agencją modelek.

W Polsce konkursy piękności dla dzieci nie są tak popularne, jak w Stanach czy w Wielkiej Brytanii, ale często organizuje się je na poziomie regionalnym. Najsławniejszą małą miss naszego kraju jest Janka Krasowska z Białegostoku, która w 2008 roku wygrała Wybory Małej Miss Świata w Egipcie. Miała wtedy 11 lat.

Protesty i potrzeba blichtru

Według gazety "The Daily Mail", organizatorzy konkursu Mini Miss Princess UK dostają maile z protestami przeciwko seksualizacji małych dziewczynek, ale odpierają zarzuty twierdząc, że zorganizowanie tej imprezy wynika z realnego zapotrzebowania na takie widowisko w Wielkiej Brytanii. Do teraz konkursy dla dziewczynek stawiały na większą naturalność, Miss Mini Princess będzie jednak oparta na formacie amerykańskim - blichtr, tiul, natapirowane fryzury, makijaż i odważna choreografia. Rzeczniczka konkursu, Shanice Sengor, mówi w wywiadzie dla gazety: - Uczestniczki naszego konkursu będą malować usta i nosić odważne, pełne przepychu stroje, ale to jest właśnie to, czego chce wiele małych dziewczynek i ich rodziców.

Berbecie i diademy

W Stanach Zjednoczonych telewizja TLC emituje właśnie piąty sezon reality show o nazwie "Toddlers and Tiaras" ("Małe dzieci i diademy"). Widz może w nim obejrzeć przygotowania małych dziewczynek do występów w konkursach piękności. Aby uniknąć oskarżeń o stronniczość, program pozbawiony jest komentarzy narratora. "Toddlers and Tiaras" wzbudza ogromne kontrowersje, jednej z matek wytoczono nawet sprawę sądową za szarpanie córki, bo ta nie chciała poddać się długiemu procesowi układania fryzury. Inna mama zmusiła płaczące dziecko do depilacji brwi, mimo że otwarcie przyznała przed kamerami, że mała ma traumę po poprzednim zabiegu, kiedy to kosmetyczka wraz z plastrem oderwała jej kawałek skóry. Jednak fakt, że powstała piąta seria show oznacza jedno: program ma dużą oglądalność. Z pewnością sprzyjają temu szokujące obrazki, takie jak kilkulatka w stroju wzorowanym na odzieniu noszonym przez Julię Roberts w filmie "Pretty Woman", w którym aktorka wciela się w postać prostytutki: wysokie, błyszczące czarne buty, skąpa, biało-niebieska sukienka mini, z wycięciami ukazującymi brzuch. I blond peruka, dla pełnego efektu.

 

Nie stać cię na mnie!

Kolejnym programem utrzymanym w podobnej konwencji jest "Dance Moms". Opowiada historię dziewczynek, które pod srogim okiem instruktorki tańca ćwiczą układy choreograficzne, a ich mamy w tym czasie obserwują pracę córek i kłócą się z nauczycielką. W jednym z odcinków show instruktorka, Abby Lee Miller, zachęcała swoje podopieczne do prób nowego układu słowami: "Zobacz, jaka jestem gorąca, nie możesz mnie mieć, nie stać cię na mnie!". Dziewczynki mają od 8 do 13 lat. Mamy były oburzone, wdały się w kłótnię z trenerką, ale żadna nie wycofała dziecka z programu. Występ zakładał przedstawienie w stylu Las Vegas, z dziewczynkami w roli showgirls, ubranymi w kostiumy udające stroje topless.

Maszynka do robienia pieniędzy

Wybory Małych Miss generują ogromne zyski. Według "The Daily Mail", przemysł skupiony wokół tego typu widowisk w samych Stanach Zjednoczonych przynosi zyski rzędu 3 miliardów funtów, a ich organizatorzy zarabiają 70 tysięcy funtów za jedną imprezę. Jednak udział w konkursie to także duże obciążenie dla budżetu rodziców dziewczynek. Według gazety, rodzice jednej z uczestniczek programu "Toddlers and Tiaras" wydali 40 tysięcy funtów na karierę córki. Solarium, sesje zdjęciowe, instruktorzy tańca i kostiumy kosztują ich około 2 tysięcy funtów tygodniowo. Takie koszty często oznaczają, że rodziny popadają w długi, ale liczba chętnych nie maleje - w samych Stanach organizuje się około 5 tysięcy widowisk tego typu, a bierze w nich udział około 250 tysięcy uczestników.

Pozwolić dzieciom być dziećmi

Przeciwnicy seksualizacji dzieci odrzucają argumenty, że małe dziewczynki po prostu lubią się przebierać, malować i udawać mamę. Uważają, że miejsce na tego typu zabawy jest w domu, z rówieśniczkami. Rodzicom zgłaszającym swoje córki do konkursów piękności zarzuca się, że celowo wystawiają swoje córki na ogromny stres, niezdrową rywalizację, a co najgorsze - wspierają pedofilów. Obrońcy tradycyjnego dzieciństwa, mówią, że rodzice powinni chronić swoje dzieci, zamiast wrzucać je w okrutny świat konkurencji i oceniania po wyglądzie. Twierdzą, że nie można uczyć córek, iż do zdobycia upragnionego celu należy wykorzystywać swoją seksualność. To, co dla jednych jest tylko hobby i swoistym balem przebierańców, dla innych jest symbolem utraty niewinności i zaspokajania własnych ambicji kosztem emocji swoich dzieci.

- Rodzice dają się zwabić kulturze obrazu, wspieranej przez media, reklamę i wchłaniają wzorzec mówiący, że atrakcyjność fizyczna to sukces - mówi Aleksandra Józefowska, edukatorka seksualna z grupy Ponton. - Często sami mają niespełnione marzenia i teraz pokładają swoje ambicje w córce, są dumni z jej osiągnięć i mają nadzieję, że ten sukces ich opromieni, ogrzeją się w blasku, którego tak łakną. To może manifestować się w wysyłaniu dziecka na olimpiady naukowe, ale także w wystawianiu córki do konkursów, jak championa, by rywalizowała z innymi swoją urodą. Kult młodości i piękna, wszechobecny kult obrazu, sprawia, że ci rodzice zatracają rozsądek - przygotowują dziecko do roli obiektu. Dziecko nie potrafi świadomie używać swojej seksualności, jako instrumentarium uwodzenia, a tego właśnie uczą się uczestniczki tego rodzaju konkursów. Dziecko pełni tu funkcję lalki, którą można ubierać i którą się bawimy. Pomijając kontekst uprzedmiotowienia, pozostaje jeszcze kwestia tych dziewczynek, które nie wygrywają - takie doświadczenie porażki jest zbyt poważne dla dziecka.

Przedstawienie musi trwać?

Niedawno francuska senatorka Chantal Jouanno z partii Nicolasa Sarkozy'ego przygotowała raport, w którym nawołuje do zakazania wyborów miss dla dzieci poniżej 16 lub 18 roku życia oraz do zakazania ubierania nieletnich modelek w dorosłe ubrania i wykorzystywania ich zdjęć jako wizerunku firmy. Temat seksualizacji dziewczynek jest wyjątkowo aktualny we Francji, gdyż to tam w 2010 roku wybuchł skandal po zamieszczeniu we francuskiej edycji "Vogue" zdjęć dziesięcioletniej modelki, Thylane Loubry Blondeau, w prowokujących pozach i mocnym makijażu. Podobne do francuskiej inicjatywy rządowe miały tez miejsce w Quebecu, Belgii i Wielkiej Brytanii.

Pierwsza edycja Mini Miss Princess UK odbędzie się w Leicester, w Wielkiej Bytanii, pod koniec maja. Nie wiadomo czy trzyletnia Lexci wygra w swojej kategorii. Z dużym prawdopodobieństwem jednak będzie płakać, jeśli odpadnie z konkursu. Bo małe dziewczynki tak już mają. Płaczą, kiedy im smutno.

konsultacja: Aleksandra Józefowska, pedagożka, trenerka, edukatorka seksualna z grupy Ponton

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.