Dzieci pochodziły tydzień do przedszkola, a mama już dostała sms od nauczycielki. "Zgroza"

Czy wam też serce zaczyna bić szybciej, gdy na ekranie widzicie powiadomienie z placówki edukacyjnej swojego dziecka. Nie jesteście jedyni. Choć rok szkolny już się zaczął to w przedszkola i żłobki zaczęła nękać plaga... pasożytów.

Jeszcze wrzesień na dobre się nie zaczął, a już pierwsze plagi egipskie spadły na rodziców i ich maluchów (zobacz: 5 dni szkoły, a przychodnie pękają w szwach. Pediatrka zdradziła, jaka choroba króluje). Nie tylko wirusy zbierają żniwo, lecz także choroby pasożytnicze. Tym większe zdenerwowanie czuje rodzic, gdy na ekranie swojego telefonu widzi wiadomość z przedszkola. Żadna bostonka czy ospa nie wywołuje takiego paraliżującego impulsu jak "wszawica". Larwy i małe robaczki, które żyją na głowie mojego dziecka, a w niedługo pewnie też u mnie? Nic przyjemnego! Całe szczęście przedszkole moich dzieci bliskie spotkanie trzeciego stopnia z gnidami ominęło. Od razu odpukuję przy tym we wszystko, co się da, bo niestety mam świadomość, że we wrześniu wszy to prawdziwa zmora w placówkach edukacyjnych. Być może kiedy to piszę, wychowawczy mojego dziecka już pisze do rodziców sms, o którym każdy rodzice powie "zgroza".
Więcej wiadomości z kraju i ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>

Zobacz wideo Pod jaki numer dzwonić, w sytuacji zagrażającej zdrowiu i życiu dziecka - 112 czy 999?

 Wszawica w przedszkolu

Wszawica po wakacjach to niestety prawdziwa plaga w placówkach edukacyjnych. Zwłaszcza w przedszkolach, gdzie dzieci przybywają bliżej siebie. Nie ma tutaj znaczenia region Polski czy wielkość miejscowości. Gnidy są pod tym względem sprawiedliwe i we wrześniu lubią panoszyć się zarówno w dużych aglomeracjach jak i na wsi. Dlaczego?

Wiadomość o wszawicy
Wiadomość o wszawicy Nadesłane

Gdy wszy pojawiają się u dziecka, wielu rodziców od razu zaczyna czuć się winnymi - widać niedostatecznie dbali o higienę dziecka, za rzadko myli maluchowi głowę. W przypadku wszawicy powinniśmy jednak wyrzucić poczucie winy do kosza. Wszy włosowe pojawiają się także w pachnących szamponem włosach. Co innego wszy ubraniowe, którym niehigieniczne warunki sprzyjają. Plaga tych pasożytów nie dotyczy jednak przedszkolaków. Do przeniesienia wszy głowowych dochodzi przez bezpośredni kontakt z nosicielem. Także przez użycie tej samej szczotki lub gumki. Częste mycie nie ma tu więc nic do rzeczy. Wszawica niestety częściej dotyka dziewczynki. Co ciekawe, wcale nie chodzi tutaj o długość włosów, przekonuje w rozmowie z eDzieckiem Ewa Kopeć, pielęgniarka specjalizująca się w usuwaniu wszy: 

Chłopcy żyją dalej od siebie niż dziewczynki, mniej się przytulają, mniej szepczą na ucho. Częściej też mają właśnie krótsze włosy, co utrudnia wszom przejście na głowę. Poza tym niektóre osoby mają po prostu mniejsze skłonności do wszawicy - podobnie jak z komarami - niektórych gryzą bardziej niż innych.

Wszawica we wrześniu

Wrześniowa plaga wszy to niestety w większości przypadków niechciana pamiątka z wakacji. Dzieci zakażają się gnidami podczas wypoczynku i potem pasożyty przenoszą do przedszkola. Poza tym ciepłe dni sprzyjają weekendowym wyjazdom po rozpoczęciu roku szkolnego. Do zakażenia może dość nawet w pięknej hotelowej sali zabaw. Poza tym wszawica niestety często nie zostaje dobrze wyleczona. Rodzice zbytną ufność pokładają w aptecznych preparatach. One jednak dobrze działają jedynie na dorosłe osobniki, nie są natomiast tak skutecznie w przypadku gnid. Bez skrupulatnego wyczesywania ich, o nawrót choroby nietrudno.

Co więcej, wszawica nie zniknie, jeśli całe otoczenie nie zostanie wyleczone. A to niestety podstawowy grzech rodziców. Przez wstyd i zażenowanie nie przekazują nauczycielom informacji. W efekcie inni opiekunowie mogą nie wychwycić w porę sygnałów alarmowych i fala choroby znów nęka grupę. 

Jak chronić się przed wszawicą

Jak przekonuje Ewa Kopeć, najlepszym, co możemy zrobić dla dziecka, to często sprawdzać mu głowę i codziennie wyczesywać włosy. Najlepiej mokrym, metalowym grzebieniem. Wtedy można zobaczyć, czy coś na nim zostało. Na wczesnym etapie gnid może być niewiele, dlatego tę czynność warto często powtarzać. Poza tym do przedszkola ciasno upinajmy włosy dziecka i edukujmy naszego malucha. Wytłumaczmy, że szczotki czy spinki nie pożyczamy od koleżanki. Tak samo z czapką czy opaską. Uczulmy je, żeby mówiło nam, jeśli swędzi je głowa.

Naszą najmocniejszą bronią jest jednak czujność. We wrześniu często pojawia się wszawica, dlatego często sprawdzajmy głowy dzieci. Codziennie je wyczesujmy. Jeśli natomiast dojdzie do zakażenia, podejdźmy sumiennie do leczenia tej choroby. Apteczne preparaty to nie wszystko. Gnidy trzeba po prostu mechanicznie usunąć. To jedyna metoda, żeby mieć pewność przerwania zarażenia. Jak przekonuje Ewa Kopeć, nie trzeba też (jak w przypadku owsików) prać wszystkich tekstyliów w pokoju dziecka. To bez sensu, bo wszy nie żyją poza głową człowieka. Co najważniejsze jednak, rodzice muszą przestać zatajać fakt, że dziecko miało wszy. O wszach trzeba rozmawiać, mimo że nie są to takie rozmowy, które lubi się najbardziej. 

Więcej o: