Problem z przedszkolem

Jestem matką pięciolatka, który już drugi rok chodzi do przedszkola. Rok było wszystko w porządku. Jednak od jesieni, kiedy raz źle się poczuł po posiłku, nie chce tam chodzić. Próbowaliśmy wszystkich sposobów. Bezskutecznie. Codziennie rano - smutna mina, nudności, czasem wymioty. Olek jest niejadkiem, ale rozmawialiśmy na ten temat z jego panią i w przedszkolu nikt nie zmusza go do jedzenia. Między posiłkami bawi się z dziećmi. Wychowawczyni zauważyła, że jest bardzo wrażliwy, łatwo się przejmuje, denerwuje się, kiedy czegoś nie umie, zamyka się w sobie. Zastanawiam się, jak mam postępować, aby nabrał pewności siebie. Jestem osobą pogodną, pełną poczucia humoru, ale zarazem nieśmiałą i nerwową. Co robić?

Niezbyt wiele pisze Pani o synku, więc trudno szczegółowo odpowiadać na list. Między wierszami pisze Pani, że synek bawi się z dziećmi, a więc - jak rozumiem - w trakcie pobytu w przedszkolu nie jest tak źle. Być może w takim właśnie spojrzeniu na tę sytuację może się kryć klucz do jej rozwiązania. Radziłabym spojrzeć na synka szerzej, zobaczyć, jaki jest (poza tym, że wrażliwy i nieśmiały), co lubi. Warto wciągać go do drobnych, odpowiednich do jego wieku obowiązków domowych. Zachęcam do ruchowych gier i zabaw na powietrzu - to dobry obszar do większego zaangażowania taty.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.