Przedszkola otwarte. Mama z Warszawy: Moja córka poszła. Panie mają maski, rękawiczki i przyłbice

Nie wszystkie żłobki i przedszkola rozpoczęły dzisiaj pracę. Te, które ruszyły, mierzą się z reżimem sanitarnym. Zapytaliśmy wychowawców przedszkolnych i rodziców, jak wygląda pierwszy dzień w placówkach w nowej rzeczywistości. Wychowawczyni: Ja się w maseczce duszę. Jeszcze tyle godzin. Będziemy padać jak muchy.

Przedszkola i żłobki po kilkutygodniowej przerwie witają dzisiaj swoich podopiecznych. Nie wszystkie placówki zostały otwarte. Ostateczną decyzję w tej sprawie podejmują samorządy. Te odziały przedszkolne i żłobki, które zdecydowały się na powrót do pracy działają zgodnie z nowym reżimem sanitarnym. Dyrektorzy placówek są odpowiedzialni za zapewnienie personelowi środków higieny osobistej, a także płynów do dezynfekcji.

Przedszkola otwarte. "Nie ma nakazu noszenia maseczek"

W placówkach nie jest konieczne zakrywanie maseczką ust i nosa, dotyczy to zarówno wychowawców, jak i podopiecznych. Jednak wychowawcy często decydują się na zachowanie dodatkowych środków bezpieczeństwa.

W serwisie społecznościowym na jednej z grup dla wychowawców w przedszkolach od rana toczy się dyskusja na temat pracy w maseczkach. Część nauczycieli zdecydowało się na dodatkową ochronę, inni pracują bez maseczek.

"Ja się w maseczce duszę. Jeszcze tyle godzin. Będziemy padać jak muchy” – relacjonuje wychowawczyni z Łodzi.

"Nie słyszałam żeby był nakaz noszenia maseczek w przedszkolu, sama noszę przyłbicę" - podpowiada nauczycielka z Ciechocinka.

"I tego nie rozumiem, zasłanianie ust i nosa konieczne jest wszędzie, swego czasu nawet w lesie, a teraz „tadam”, w przedszkolu gdzie jest 12 dzieci w grupie, nagle nie musimy być w maskach" – zastanawia się jedna z wychowawczyń.

"Jak pracujecie w maseczkach, to pamiętajcie, że trzeba je zmienić co pół godziny" – podpowiada jeszcze inna nauczycielka.

"Nie musimy nosić maseczek, ale mamy zachować dystans. Tylko, że o dystansie z dziećmi w przedszkolu możemy zapomnieć, więc absurd goni absurd. Cóż i tak musimy się dostosować, więc żadne wywody i dyskusję nie mają sensu. Ja osobiście zamierzam się chronić i innych na tyle na ile tylko się da. Przyłbice będę miała na pewno" - deklaruje wychowawczyni z Bydgoszczy w dyskusji na temat noszenia maseczek i przyłbic podczas pracy w przedszkolu.

"Pracuję w handlu, córka pójdzie do przedszkola”

Na profilu naszego serwisu w serwisie społecznościowym poprosiliśmy rodziców o relacje z pierwszego dnia w placówkach. Chociaż wielu rodziców nie zdecydowało się dzisiaj zaprowadzić dzieci do przedszkola czy żłobka, to inni nie mieli wyjścia. Musieli wrócić do pracy i dzieci posłać  do placówek.

Mama z Warszawy opisała, jak pracuje dzisiaj przedszkole jej córki:

"Moja córka poszła. Panie mają maski, rękawiczki i przyłbice. Przedszkole przeszło dezynfekcję, zwinięto dywany, schowano zabawki trudne do mycia i poczyniono wiele innych działań ochronnych. Szczerze mówiąc nie wiem jakie ma znaczenie czy dziecko pójdzie do przedszkola dziś czy za trzy tygodnie bo sytuacja i tak się nie zmieni".

"Moje dziecko już jest w przedszkolu. Dezynfekcja rąk przed wejściem, pomiar temperatury, mniejsza liczba dzieci. Wszystko wedle zaleceń, bez zbędnej przesady jak w innych przedszkolach z tego co wiem. Dzieci muszą wrócić do normalności jak i rodzice. Im szybciej tym lepiej – uważa mama z Chojnic.

Mama z Warszawy, która zdecydowała się wysłać dziecko do żłobka napisała, że w budynku jest szóstka dzieci. To prywatna placówka:

"Nasz żłobek otwarty, to taki malutki, prywatny, w mieszkaniu. Jest sześcioro dzieci, w tym moje. Według deklaracji kierowniczki będą dwie grupy po trzy osoby, dwie opiekunki i kierowniczka zajmująca się dezynfekcją. W poniedziałek zaniosłam ubranka (duży zapas), pieluszki itp".

"U nas przedszkola wstępnie mają być otwarte od 18 maja. Dostaliśmy ankiety z zapytaniem, czy posyłamy dziecko do przedszkola. U nas pierwszeństwo mają dzieci służb mundurowych, ratowniczych, następnie dzieci rodziców pracujących w handlu. W ankiecie było pytanie, czy drugi rodzic nie może się zająć dzieckiem. Grupy mają liczyć po 12 osób. Moje dziecko pójdzie, ja pracuję w handlu i muszę wrócić do pracy" – napisała w komentarzu pod naszym postem pracująca mama przedszkolaka.

Otwarcie przedszkoli. Rodzice nie wchodzą do budynku

Resort rodziny, pracy i polityki społecznej opublikował wytyczne, które mają obowiązywać w żłobkach, MEN te dotyczące przedszkoli.

Dyrektorzy placówek, zanim powitali dzisiaj dzieci na terenie placówek, wcześniej informowali rodziców na jakich zasadach będą pracowały placówki. Rodzice otrzymali maile. Co najczęściej w nich czytali? Różne rzeczy. Jedna z mam podzieliła się z nami informacją z przedszkola. Zanim zaprowadziła dziecko do budynku wiedziała, że dzieci będą odbierane przez nauczyciela w drzwiach przedszkola. Przedszkole informowało też, że rodzicom nie wolno wejść do budynku i że powinni mieć rękawiczki i maseczki podczas przyprowadzania i odbioru dzieci. Dzieci powyżej 4 roku życia do przedszkola powinny przychodzić w maseczkach, podczas dnia dzieci nie noszą maseczek.

"Dwukrotnie w ciągu dnia w przedszkolu będzie mierzona temperatura dzieciom. Rejestr mierzenia temperatury będzie dostępny w dokumentacji nauczycieli. Proszę 15 minut przed odbiorem dziecka poinformować wychowawcę, że są już państwo w drodze, w tym czasie pomożemy dziecku przygotować się do wyjścia"  - czytamy w mailu z przedszkola, w którym były też informacje o tym, że dzieci z objawami chorobowymi mają zostać w domu, a zgodnie z procedurami wszystkie zabawki i przybory plastyczne będą dezynfekowane po użyciu przez jedno dziecko.

Tata dzieci w wieku przedszkolnym podzielił się z nami informacji z placówki swoich dzieci. Z listu od dyrekcji dowiedział się, że nie będzie zabaw z trzymaniem się za ręce, dzieci też będą musiały zachować dystans społeczny. "Nie będziemy dzieci karmić, pomagać w szatni przy ubieraniu, rozbieraniu. Dzieci nie będą myły zębów, nie mogą przynosić żadnych zabawek z domu, a w przedszkolu będą tylko takie, które można łatwo zdezynfekować. Sale już są posprzątane i wyglądają strasznie pusto".

Zdaniem rządu, zarówno przedszkola jak i żłobki wracają do pracy opiekuńczej po to, żeby rodzice najmłodszych dzieci mogli wrócić do pracy.

Według opublikowanego komunikatu MEN, placówki powinny organizować zajęcia opiekuńcze oraz w miarę możliwości zajęcia dydaktyczno-wychowawcze, a nauczyciele z otwartych od dzisiaj przedszkoli mają zarówno pracować z dziećmi stacjonarnie, jak też zdalnie z tymi, których rodzice do przedszkola nie wysłali.

"Wśród dyrektorów pojawiały się na przykład takie pomysły, że zajęcia z dziećmi w przedszkolu będą transmitowane lub nagrywane i przesyłane tym, które są w domach, ale na to chyba muszą wyrazić zgodę opiekunowie. Przepisy w tym zakresie są nieprecyzyjne - mówił Krzysztof Baszczyński wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego (ZNP) na łamach Gazety Prawnej.

W tym samym tekście o edukacji sytuacyjnej wypowiedziała się Anna Ostrowska, rzeczniczka MEN. Według Ostrowskiej praca nauczyciela w przedszkolu będzie teraz polegać na tzw. edukacji sytuacyjnej. Oznacza to, że nauczyciel adaptuje formy przeprowadzania zajęć i ich treści do bieżącej sytuacji. Pracuje z dziećmi na tych treściach, które po modyfikacji pasują do zaistniałej rzeczywistości. Robi to w miarę możliwości także dla tych dzieci, które nie biorą udziału w zajęciach grupowych – wyjaśniała w artykule Gazety Prawnej "Otwarcie przedszkoli i wiele niewiadomych. Co dalej ze zdalnymi zajęciami?".

Powinno cię również zainteresować:

Przedszkola otwarte. Dzieci przyjmowane na podstawie punktów. Kto ma pierwszeństwo?

"Będzie jak w DPS-ach, pozamykają opiekunki z dziećmi na kwarantannach"

Więcej o:
Copyright © Agora SA