Pierwsze dni w przedszkolu. Psycholog: Nie malowałabym zbyt różowego obrazu. W przedszkolu nie zawsze jest miło

- Nie przywiązujmy się do tego, jak dziecko na początku reaguje na przedszkole. Dziecko, które dzisiaj nie chce zostać w przedszkolu samo, bez rodzica, za tydzień może tego rodzica tam w ogóle nie potrzebować. Ono mówi o tym, co jest teraz - o tym jak oswajać dzieci z przedszkolem mówi Agnieszka Stein, psycholog, autorka książki "Akcja adaptacja. Jak pomóc dziecku i sobie w zaprzyjaźnieniu się z przedszkolem".

Magda Rodak, magazyn "Dziecko": Co możemy zrobić, aby dziecku było łatwiej przywyknąć do przedszkola?

Agnieszka Stein: Warto poopowiadać dziecku, jak tam będzie. Pokazać mu, gdzie jest przedszkole, plac zabaw. W większości przedszkoli można też pokazać je dziecku także od środka: tu będzie twoja sala, tu jest szatnia, tu dzieci zdejmują buty, tu jest łazienka, a tu dzieci się bawią, tu jedzą.

Zobacz wideo
Nie malowałabym jednak zbyt różowego obrazu. Chodzi o oswojenie rzeczywistości przedszkola, żeby ona nie była tylko fantazją typu "Przedszkole to takie miejsce, gdzie dzieci się bawią"

A co mówić?

Że czasami na początku człowiek nie czuje się do końca pewny w nowym miejscu; że potrzebuje czasu, żeby tam poczuć się jak u siebie; że dorośli też tak mają, że kiedy zaczynają coś robić w nowym miejscu, to jest im trudno. Ważne, żeby pokazać dziecku, że jeżeli ma jakieś wątpliwości, przeżywa coś trudnego, to może o tym porozmawiać z rodzicami.

Jesteśmy spłoszeni, kiedy dziecko mówi: "Ja tu nigdy nie zostanę sam, bez ciebie".

Małe dziecko żyje bardzo "tu i teraz". I kiedy to mówi, tak naprawdę chce powiedzieć "Ja teraz nie jestem gotowy zostać tu sam". Można wtedy dziecku powiedzieć: "Słuchaj, teraz tu nie zostaniesz sam, bo widzę, że nie jesteś do tego gotowy. Ale poznajmy to przedszkole, obejrzyjmy je razem". Bo dorosły wie, że rzeczy się zmieniają. I dziecko, które dzisiaj nie chce zostać w przedszkolu samo, bez rodzica, za tydzień może tego rodzica tam w ogóle nie potrzebować.

Nie warto zbytnio przywiązywać się do tego, co dzieje się teraz?

Nie przywiązywać się, to raz, a dwa - pamiętać, że to, co dziecko mówi, nie oznacza, że dziecko pojutrze także nie będzie chciało zostać bez rodzica. Ono mówi o tym, co jest teraz. Nie ma co polemizować z nim, przekonywać go. Lepiej powiedzieć: "OK, teraz nie jesteś jeszcze gotowy; teraz jestem przy tobie". I najczęściej jest tak, że po kilku dniach, kiedy dziecko lepiej pozna to miejsce, już jest sobie w stanie wyobrazić, że zostanie tam bez rodzica.

A więc dobrze, żeby wizyt z dzieckiem w przedszkolu było kilka?

W ogóle adaptacja polega na tym, że jesteśmy w przedszkolu i dziecko może się wtedy tam pobawić. Przedszkola różnie to rozwiązują. Krótkie spotkania, które są prowadzone w przedszkolach w czerwcu, albo nie z tą panią, z którą dziecko będzie w grupie, albo nie w tej sali, w której dziecko będzie; albo zajęcia, które są zupełnie w innym miejscu - to nie jest właściwa adaptacja. Nie liczyłabym, że po takich przygotowaniach dziecko pierwszego dnia wejdzie do przedszkola i będzie się tam czuło bezpiecznie.

Adaptacja ma miejsce wtedy, kiedy już "na serio" chodzi się w to miejsce, gdzie ma się chodzić, tyle że chodzi się tam na krócej i że rodzic gdzieś w tym towarzyszy, np. czeka w szatni czy gdzieś blisko

Czyli adaptacja w ścisłym tego słowa znaczeniu odnosi się do momentu, kiedy dziecko zaczyna już regularnie chodzić do przedszkola?

Tak, a co więcej - polega przede wszystkim na tym, że dziecko zaprzyjaźnia się ze swoimi paniami. Bo dziecko w tym wieku opiera swoje poczucie bezpieczeństwa na tym, że jest jakaś osoba dorosła, która się nim opiekuje i której ono ufa. Tą osobą musi stać się pani, która przejmuje to na czas przedszkola od rodziców. Na ten proces potrzeba czasu; to się nie dzieje z minuty na minutę.

'Nauczycielka przedszkolna będzie osobą, z którą będziemy się komunikować w różnych sytuacjach, kiedy coś się będzie działo''Nauczycielka przedszkolna będzie osobą, z którą będziemy się komunikować w różnych sytuacjach, kiedy coś się będzie działo' fot: shutterstock

To ważna wskazówka co do wyboru przedszkola - jeśli jakiś mamy - żeby wybierać je pod kątem pani, która będzie prowadzić grupę dziecka.

Myślę, że to kluczowa sprawa. Nauczycielka przedszkolna będzie osobą, z którą będziemy się komunikować w różnych sytuacjach, kiedy coś się będzie działo. W przedszkolu nie zawsze jest miło i przyjemnie. I ta pani będzie pomagać naszemu dziecku w różnych trudnych sytuacjach, rozwiązywać konflikty między nim a kolegami. To jest najważniejsza osoba w przedszkolu.

Może łatwiej jest dzieciom, które wcześniej miały pozytywne doświadczenia z rozstawaniem się; które nie przechodzą bezpośrednio spod opieki wyłącznie jednej osoby do opieki przedszkolnej.

Dzieci zazwyczaj mają więcej takich doświadczeń, niż się nam wydaje; tylko że my tego nie traktujemy jako doświadczenia z rozstaniem.

Doświadczenia z rozstaniem to także te sytuacje, kiedy mówimy dziecku: "Idź do swojego pokoju i nie wychodź do czasu, kiedy się nie uspokoisz" albo "Jeśli się nie pośpieszysz i nie ubierzesz, zostawię cię tu i wyjdę bez ciebie". Warto zastanowić się, czy nie było takiego momentu, kiedy dziecko traktowało moment rozstania z rodzicem jako przykre doświadczenie albo karę. Czy kiedy dziecko zostawało pod opieką innych dorosłych, czuło się bezpiecznie, dobrze się bawiło, miało szansę poznać i polubić tę osobę? Czy rodzic nie wychodził po kryjomu? Może się zdarzyć tak, że im jest więcej takich rozstań, tym bardziej dziecko pilnuje rodzica, bo pamięta, że jeżeli straci go z oczu na chwilę, to on może zniknąć.

Czasem jest też tak, że dziecku trudniej się rozstać z mamą niż z tatą, ponieważ ma więcej praktyki w rozstawaniu się z tatą. I wtedy tata odprowadza je do przedszkola, i to przebiega o wiele łatwiej, niż kiedy mama to robi i dziecko przeżywa trudne rozstanie z nią w przedszkolu.

Czasami też sprawdza się rozwiązanie polegające na tym, że w okresie adaptacji - lub dłużej - rodzice korzystają z pomocy innej osoby, np. babci czy niani, która dzieckiem opiekowała się do tego momentu.

Dziecku łatwiej jest, jeżeli w przedszkolu rozstaje się nie z tą osobą dla niego pierwszoplanową, z którą spędzało najwięcej czasu, ale z kimś innym. I to nie wynika z tego - jak to czasem mówią panie w przedszkolu - że tata nie będzie się rozczulał, ale z tego, że dziecko ma za sobą już wiele doświadczeń rozstawania się z tatą.

W książce o przedszkolnej adaptacji wspomina pani także o wspólnym kompletowaniu wyprawki do przedszkola jako o działaniu, które oswaja z przedszkolem.

To mi się wydaje naturalne - to są rzeczy, które będą służyć dziecku. Przyjemnie jest wybrać te kapcie, które mi się podobają.

Takich wspólnych działań może być dużo. Każdy może też wymyślić własny sposób. Dziecku będzie łatwiej oswoić się z nową sytuacją, kiedy jest włączone w to, co się dzieje; kiedy nie jest to tylko poinformowanie dziecka o pójściu do przedszkola, nie tylko rozmowa, ale pewien proces, w którym ono także uczestniczy.

Nawiasem mówiąc, niektóre dzieci w pierwszych dniach zabierają te kapcie do domu... Są dzieci, które na początku codziennie się pakują i wszystkie rzeczy, które przyniosły do przedszkola, zabierają do domu.

Rodzice pewnie bardzo się tym martwią.

Rodzice się martwią, uważają, że to niewygodne i kłopotliwe. Ale myślę, że kiedy są sprawy, na których dziecku bardzo zależy, a które nie są kwestią życia i śmierci, to warto mu dać w swoim tempie przeżywać różne rzeczy. Bo ono przez cztery dni ponosi te kapcie do domu, a potem się okaże, że już tego nie potrzebuje. Podczas kiedy widziałam bardzo trudne sytuacje, które zaczynały się od tego, że dziecko chciało zabrać kapcie do domu, a mama chciała, żeby one tam zostały. I wybuchała godzinna awantura. To nie jest temat warty tego, by o niego kruszyć kopie. Bo - tak jak mówiłam - to się wszystko szybko zmienia.

Zaciekawiła mnie pani uwaga, że wcale nie wszystkie placówki wymagają, by dziecko idące do przedszkola było kompletnie samoobsługowe i chodziło bez pieluchy.

Warto o to zapytać. Trzyletnie dziecko to nadal małe dziecko. Nie chodzi o to, żeby teraz traktować je jako starsze i oczekiwać od niego tego, czego oczekiwałoby się od starszego dziecka. To małe dziecko, które jest w stanie poradzić sobie z takim wyzwaniem jak przedszkole, kiedy tam jest troskliwa opieka, ale to jest tylko trzylatek.

Oczywiście, gdyby dziecko poszło do przedszkola z doświadczeniem, że jest karmione przy wszystkich posiłkach, ubierane jak lalka, że ręce i buzię zawsze mu ktoś myje, to pewnie może być zaskoczone i zadziwione pobytem w przedszkolu.

Jeżeli z jakichś ważnych powodów dziecko nie robi czegoś w domu, to warto o tym powiedzieć w przedszkolu. Panie łatwiej sobie poradzą, jeśli będą o tym wiedziały. Ale też sytuacja dziecka w przedszkolu jest inna, niż dziecka w domu. Większość trzylatków potrafi sobie poradzić z różnymi czynnościami samoobsługowymi, choć potrzebują przy tym wsparcia i pomocy. I kiedy są w przedszkolu, to także po prostu uczą się tego wszystkiego.

Czy chodzenie do jakiegoś klubiku dla dwulatków, oswojenie się z tego rodzaju miejscem może później ułatwić dziecku debiut przedszkolny?

To trochę pomaga w oswojeniu się z innymi dziećmi, w uczeniu się umiejętności społecznych - np. co można zrobić, kiedy ktoś mi coś zabiera. Pomaga też rodzicowi w oswojeniu się z tym, że dziecko nie jest pod jego opieką. Rodzice, których dzieci chodziły wcześniej do klubików, mają bardziej realistyczne wyobrażenia co do tego, jak może wyglądać opieka przedszkolna. Natomiast nie jest to jedyny sposób - może to być po prostu wychodzenie na plac zabaw.

Może być i tak, że dziecko w wieku dwóch lat w ogóle nie jest zainteresowane kontaktami z innymi dziećmi - tak się zdarza, to jest w normie rozwojowej - albo jest zainteresowane tylko zabawą z jednym dzieckiem. Wtedy nie ma sensu na siłę zapisywać go do klubiku. Warto natomiast szukać takich okazji do bycia z innymi, które są na miarę rozwoju dziecka.

Jeśli dla dziecka fajną sprawą jest zabawa z jednym, dwójką dzieci, to nie należy zmuszać go do tego, żeby było w grupie dwudziestu. Dzieci rosną i zmieniają się - może być tak, że dziecko dwuletnie zupełnie nie odnajdzie się w klubiku, a w wieku trzech lat bardzo dobrze odnajdzie się w przedszkolu.

Agnieszka Stein jest psychologiem pracującym w nurcie Rodzicielstwa Bliskości. Od wielu lat wspiera rodziców, pedagogów i nauczycieli, którzy pragną tworzyć z dziećmi trwałe relacje, oparte na szacunku, empatii, a także poszanowaniu granic i potrzeb. Napisała kilka książek mówiących o budowaniu zaufania do dziecka i jego kompetencji - "Dziecko z bliska", "Dziecko z bliska idzie w świat", "Potrzebna cała wioska", "Akcja adaptacja. Jak pomóc sobie i dziecku w zaprzyjaźnieniu się z przedszkolem",  "Nowe wychowanie seksualne".

Rozmowa ukazała się w kwartalniku "Dziecko". Kolejne, wrześniowe wydanie magazynu już w kioskach.

Magazyn 'Dziecko', wrzesień 2019Magazyn 'Dziecko', wrzesień 2019 fot: materiały prasowe

Nocne lęki przedszkolaka

Więcej o:
Copyright © Agora SA