Jak większość przyszłych matek, także Jillian z niecierpliwością oczekiwała przyjścia swojego dziecka na świat. Zaczęła się jednak niepokoić, kiedy lekarze zdiagnozowali u 19-tygodniowego płodu wodogłowie.
Hydrocefalia (wodogłowie, wodomózgowie) to wada rozwojowa polegająca na zbieraniu się nadmiaru płynu mózgowego w układzie komorowym mózgu. Kiedy ciśnienie nagromadzonego płynu wzrasta, komory mózgu poszerzają się, co prowadzi do uciskania tkanki mózgowej. U niemowlęcia hydrocefalia objawia się powiększeniem głowy. Charakterystyczne są także poszerzone i napięte żyły otaczające czaszkę. Gwałtownie rozwijająca się wada może nawet prowadzić do wystąpienia mózgowego porażenia dziecięcego.
Lekarze zasugerowali Jillian przerwanie ciąży. Wyjaśnili, że jeśli nawet dziecko przeżyje, jakość jego życia będzie bardzo niska.
Jillian jednak pozostała nieugięta i zdecydowała się donosić ciążę. Kiedy Robert przyszedł na świat, obwód jego głowy wynosił ponad 52 centymetry. Po 16 dniach chłopca wypisano ze szpitala, jednak wodogłowie wciąż wymagało leczenia. Maluch przeszedł dwie operacje mózgu. Nosił też specjalne kaski, które normowały kształt jego głowy. Dzięki determinacji Jillian, stan jej syna stabilizował się, a objawy wodogłowia powoli zaczynały zanikać.
Obecnie Robert ma 6 lat i chodzi do pierwszej klasy szkoły podstawowej. Jest bardzo inteligentny, uwielbia grać na pianinie i spędzać czas przy iPadzie. Jego matka mówi, że choć syn miał pewne opóźnienia w rozwoju, teraz potrafi czytać, liczyć, rozpoznawać kształty i kolory.
Dziś Robert porusza się na wózku, ale coraz częściej chodzi już przy chodziku. Jillian cieszy się, że syn jest bardzo samodzielny:
On ma bardzo silny charakter. Denerwuje go, kiedy ktoś próbuje prowadzić jego wózek - woli radzić sobie bez niczyjej pomocy.
To też może cię zainteresować:
7-miesięczny chłopiec jest tak malutki, że nosi ubranka dla lalek. To wina rzadkiej wady wrodzonej