Może warto wrócić do niektórych sposobów wychowywania dzieci? [OPINIE MATEK]

Czy na pewno nasze metody wychowywania dzieci są lepsze od podejścia naszych rodziców? Niekoniecznie. Oto lista rzeczy, do których niektóre mamy chętnie by wróciły.
rodzina rodzina fot. Shutterstock

Większy luz

Nie ulega wątpliwości, że nasze podejście do rodzicielstwa jest inne od tego z czasów, kiedy sami byliśmy dziećmi. Jesteśmy dumni z tego, że jesteśmy świadomymi rodzicami, którzy ciągle doskonalą się w tej roli. Czytamy, rozmawiamy, konsultujemy, sprawdzamy. Dziecko stało się centrum naszego wszechświata, a jeśli nawet nie podporządkujemy wszystkiego swoim dzieciom, to na pewno traktujemy je bardziej podmiotowo niż robiono to kiedyś. To oczywiście ma swoje niezaprzeczalne zalety, ale też - jak argumentują niektórzy rodzice - sprawia, że czasem zapominamy się tym rodzicielstwem zwyczajnie... cieszyć.

- Kiedyś rodzice byli bardziej wyluzowani w swoim podejściu do dzieci - przekonuje Iwona, mama 4-letniego Tymona. - Teraz mamy wyrzuty sumienia, jeśli spędzamy czas w sposób, który nie jest w naszym przekonaniu wartościowy: nie uczy czegoś dziecka, nie wspomaga jego rozwoju itd. A szkoda. Czasem warto byłoby po prostu poleżeć na kanapie i pooglądać telewizję, bez dorabiania do tego żadnej filozofii - mówi.

dzieci na dworze dzieci na dworze fot. Shutterstock

Bez dorosłych!

W rozmowach z innymi mamami najczęściej słyszę skargę na to, że boimy się wypuszczać dzieci na dwór bez opieki kogoś dorosłego. Z nostalgią wspominamy podwórkowe bandy i samodzielność. Karolina, mama 7-letniego Franka i 3-letniej Zosi: - Z rozrzewnieniem myślę o tym, że ja po powrocie ze szkoły (już od pierwszej klasy) rzucałam plecak i wychodziłam na dwór na długie godziny. Sama, bez rodziców. I spędzałam czas z towarzystwie innych dzieciaków, masy dzieciaków z sąsiedztwa. Nikt nie organizował nam zabaw, nie dobierał towarzystwa, nie śledził każdego naszego kroku - wspomina.

Brygida, mama kilkulatek: - Żałuję, że nie jest tak bezpiecznie jak dawniej i często ubolewamy z sąsiadką nad faktem, iż nasze dzieci nigdy nie będą miały takiego dzieciństwa jak my, kiedy chleb ze smalcem jedzony u babci którejś z koleżanek smakował tak wybornie (przecież do domu wracało się jak do hotelu!) i nikt nie bał się spać w namiocie na łące. Nie było internetu, laptopów, smartfonów czy tabletów, a i tak każdy wiedział, gdzie wszyscy są - wspomina.

I bez dzieci!

Przestaliśmy też prowadzić życie towarzyskie takie jak przed laty: -  Kiedyś rodzice zapraszali do domu dorosłych gości, mieli swoje dorosłe życie, które było tylko ich - mówi Iwona. - Teraz wszyscy się zastanawiają, skąd wziąć na ten czas opiekunkę, bo przecież nie do pomyślenia jest mieć dorosłych gości, kiedy dzieci śpią... Pamiętam, ze rodzice mieli okresy grania w karty, w kości, zawsze pełno znajomych, też bym tak chciała...

Dzieci zabawa Dzieci zabawa fot. Shutterstock

Mniej ingerencji

Kiedyś dzieciom mniej organizowano czas, zostawiano je w spokoju i pozwalano samodzielnie wybierać sobie zabawy - mówią moje koleżanki. Joasia, mama dwóch córek (7 i 4 l.) - Ja to leniwa jestem, moje dzieci wychowują się jak przed laty, daję im piłkę i siadam na leżak - śmieje się. - A tak na serio, uważam, że dzieci powinny mieć jakieś obowiązki, powinny same się bawić w miarę możliwości, a nie wisieć na rodzicu. Jestem za tym, żeby same wychodziły na dwór jak najszybciej. Generalnie nie lubię takiego trzęsienia się na dzieckiem i inwestowania w jego rozwój każdą zabawką i zastanawiania się, że od wszystkiego będzie miało traumę. I tego, że wszystko musi być dla jego rozwoju, nie dla przyjemności - podsumowuje.

Karolina dodaje: - Brakuje mi teraz u dzieciaków tego przebywania w spontancznie stworzonej, niezorganizowanej grupie rówieśników, bez nadzoru dorosłych właściwie. Samodzielne wymyślanie zabaw, reguł, zmaganie się z tymi, którzy reguł przestrzegać nie chcą. Swoista nauka życia. Wszystko jest im teraz zorganizowane, od tej do tej przedszkole, od tej do tej angielski, potem dwa kwadranse na rower, potem kolacja etc. - wylicza.

Uciszająca kobieta Uciszająca kobieta fot. Shutterstock

Dzieci i ryby glosu nie mają?

Niektórym z nas przeszkadza też to, że dzieciom w dzisiejszych czasach na więcej się pozwala. Iza wylicza krótko: - Dziecko powinno mieć obowiązki. Samo odrabiać lekcje. Szanować dorosłych. Nie wtrącać się bez pytania - mówi. Wtóruje jej Brygida: - Pamiętam, że jak próbowaliśmy przekrzyczeć dorosłych, wiecznie słyszeliśmy "dzieci i ryby głosu nie mają" - opowiada. - Naprawdę chciałabym, żeby nie było teraz tej mody na bezstresowe wychowanie, mogłabym ze spokojnym sumieniem wrzasnąć do córki: "ciiiisza, teraz ja mówię", nawet publicznie - marzy.

dziecko robiące kanapkę dziecko robiące kanapkę fot. Shutterstock

Większa samodzielność

Kiedyś oczekiwano od nas większej samodzielności: wcześniej zaczynaliśmy się sami ubierać, wybierać ubrania, wiązać sznurówki, robić proste kanapki. - Nie odprowadzano nas pod drzwi klasy i nie odbierano samochodem ze szkoły - dodaje Iwona. - Teraz dzieci są pokrzywdzone przed nadopiekuńczych rodziców, którzy we wszystkim ich wyręczają i ciągle nad nimi drżą - twierdzi.

A co wy myślicie o tej liście? Dodalibyście coś? A może z którymś punktem zdecydowanie się nie zgadzacie?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.