Figle i psoty, czyli jak się uczą dzieci

Kiedyś dzieliło się dzieci na grzeczne i niegrzeczne. Naturalna ciekawość świata, energia i pomysłowość trafiały do worka z etykietą: ?niegrzeczne zachowanie?. Tymczasem to właśnie poprzez działanie dzieci najlepiej uczą się i rozwijają.

Stoimy w przychodni przyszpitalnej pewnego dużego szpitala dziecięcego. Czekamy na swoją kolej. Od godziny obserwuję matkę z dwu-, trzyletnim chłopczykiem. Wiem, że ma na imię Karol. Wiem, bo w ciągu tej godziny przynajmniej 40 razy usłyszałam: Karol, uspokój się wreszcie! Karol, przestań się wiercić! Karol, czy ty nie możesz stać spokojnie?! Karol w tym czasie: oglądał swoje buty (zapinał i rozpinał), skakał po płytkach podłogowych, przesuwał nóżką jakiś śmieć na podłodze, kucał, okrążał filar, zapinał guzik w ubraniu i z uśmiechem patrzył na mamę. Jego mina mówiła: widziałaś, jak fajnie?

DOSTRZEGAJ ZAPAŁ ODKRYWCY

Karol nie zrobił nic złego, tylko z zapałem poznawał przestrzeń. Aż się dziwiłam, że po tych wszystkich uwagach mamy miał jeszcze ochotę dalej to robić i uśmiechać się od ucha do ucha. Dzieci jednak są niezmordowane... Całe szczęście, że tak jest. Człowiek w ciągu kilku pierwszych lat swojego życia musi poznać mnóstwo zasad i prawd, wypracować nowe umiejętności, sprawdzić, jak skonstruowany jest świat. Gdyby mu się nie chciało, nie nauczyłby się pełzać, chodzić, biegać, jeść, rysować, współpracować, śpiewać, liczyć, obserwować i tysiąca innych rzeczy, które musi umieć. Skąd miałby wiedzieć, że rzeczy spadają w dół za każdym razem, gdy się je upuści, gdyby przynajmniej 100 razy nie wyrzucił grzechotki z wózka? Wyrzucanie grzechotki jest zresztą atrakcyjną zabawą, wiąże się bowiem z tym, że mama, tata albo brat wchodzą do gry, mówią do dziecka, podają mu zabawkę, robią śmieszne miny itp.

DOCEŃ DOBRE INTENCJE

Ciekawość świata i chęć eksperymentowania to główna siła napędowa dla małego dziecka. Ono sprawdza, testuje, zbiera informacje, odkrywa w sobie nowe możliwości. I - uwaga - zawsze, ale to zawsze ma przy tym czyste intencje. Nie robi niczego złośliwie. Nie chce dać rodzicom w kość, dokuczyć im. Po prostu chce się dowiedzieć, jak jest. Jeśli porysuje kredką czystą ścianę, to dlatego, że odkrywa radość rysowania, tworzenia czegoś z niczego, radość zmieniania białej przestrzeni w kolorową i ozdobną. Jeśli rozsypie mąkę na podłodze, to dlatego, że bada jej miłą w dotyku, miałką strukturę i sprawdza, czy z mąki, tak jak z piasku, da się zrobić babki, czy równie fajnie można ją uklepywać. Jeśli wysmaruje kota kremem, to dlatego, że właśnie odkryło w sobie cechy opiekuńcze i chce zadbać o zwierzę tak, jak rodzice dbają o nie samo.

STWÓRZ BEZPIECZNĄ PRZESTRZEŃ

Dzieci wciąż konsekwentnie próbują czegoś, czego jeszcze nie wiedzą, nie potrafią. A jeśli się czegoś nie umie, ma się mało wyćwiczone rączki, stosunkowo krótkie nogi, niewielki wzrost i mało skoordynowane ruchy, to efekty działań mogą być bardzo różne... Roczniak, który dopiero uczy się jeść łyżką, zapewne ochlapie ściany, podłogę i siebie. Dwulatek, który chce naśladować tatę i rozmawiać przez telefon, może ten telefon na amen zakleić bananem, którego wcześniej jadł. Przedszkolak, który chce pozmywać naczynia, prawdopodobnie coś stłucze i wyleje. Niby to wiemy, ale denerwujemy się, że dziecko wyrządziło szkodę. Rzecz w tym, że nie maluch ponosi tu odpowiedzialność. To my, rodzice, nie zadbaliśmy o to, by w zasięgu jego rąk nie znalazło się nic cennego lub ważnego, to my nie przygotowaliśmy mu odpowiedniej przestrzeni do trenowania umiejętności.

POZWÓL DZIAŁAĆ

Jedno jest pewne - dzieciom nie można zabraniać eksperymentowania, poznawania otoczenia, badania życia społecznego. Nie wolno ich strofować ani karać za to, że podążają za naturalną potrzebą poznawania świata, sprawdzania, doświadczania. Wszak rozwój, nauka i zdobywanie przez dziecko nowych umiejętności są niemożliwe bez ćwiczenia, eksperymentowania, wielokrotnych prób. Zamiast więc denerwować się, oczekiwać od malca posłuszeństwa, i wymagać od niego zachowania zgodnego z konwenansami, zadbajmy o jego bezpieczeństwo i wspierajmy wolę odkrywania. Pozwólmy dziecku zaspokajać ciekawość i działać - w ten sposób maluch nie tylko uczy się i rozwija, ale także umacnia potrzebną pewność siebie i poczucie własnej wartości.

TEST CIERPLIWOŚCI

Czasem poniosą nas nerwy, gdy dziecko zrobi coś wyjątkowo uciążliwego. Wysypie ziemię z doniczki na czysty dywan. Stłucze flakon z drogimi perfumami. Porysuje pamiątkową płytę CD. To zrozumiałe, że w takiej sytuacji rośnie nam ciśnienie. I nie ma też powodu, byśmy z fałszywym uśmiechem pochwalili dziecko za takie działanie, gdy tak naprawdę mamy ochotę je udusić. Warto wyćwiczyć w sobie sposób reagowania w tak kryzysowych sytuacjach. Pomogą w tym pytania, które możemy sobie zadać po cichu:

- Czy stało się coś groźnego czy tylko uciążliwego?

- Czy mogłam/mogłem to przewidzieć i zapobiec temu? Obie odpowiedzi (i "tak", i "nie") są równie dobre. Nie chodzi o szukanie winnych, tylko o uświadomienie sobie, że to nie dziecko wyrządziło nam szkodę; że "winien" jest zbieg okoliczności albo sam dorosły.

- Czy to się da naprawić?

- Co teraz czuję? Pytanie o uczucia jest wbrew pozorom chyba najważniejsze. Warto o tym powiedzieć dziecku. "Słuchaj, jestem smutna, bo stłukłeś kubek, który bardzo lubiłam". "Złoszczę się, bo nie podobają mi się nasze zasłony z dziurami". To dla dziecka bardzo konkretny komunikat. Znacznie bardziej zrozumiały niż obrażanie się, ustanawianie kary czy ogólniki ("Gdybyś tak nie szalał, nic by się nie stało", "Dlatego właśnie nie pozwalam ci używać nożyczek").

W określeniach "rozrabia", "psoci", "broi" kryje się sugestia, że dziecko robi coś umyślnie i złośliwie. A to nieprawda. Dzieci nie mają złych zamiarów. Mogą robić coś denerwującego, ale nie po to, by nam uprzykrzyć życie. Dorosły musi zadbać o to, by dziecko poznawało świat i jego reguły, czyli pozwolić na eksperymenty, ale postawić wyraźne granice.

NIEMOWLĘ - MAŁE TORNADO

Odkąd niemowlę zaczyna się samodzielnie przemieszczać (zwykle ma wtedy ponad pół roku) i próbuje wszędzie wejść, trzeba zabezpieczyć drzwi do łazienki, stojące szafki, kontakty, kable. Pod koniec pierwszego roku życia dziecko chwyta się wszystkiego, by podciągać się do stawania. Warto przytwierdzić wtedy do ściany chybotliwe meble, szczególnie regały i komody. Maluch trenuje chwytanie całą piąstką i jak złapie, to nie puści. Trzeba więc uważać na długie włosy, łańcuszki i wiszące kolczyki. Poznaje świat buzią, smakiem. Wszystko obliże i nadgryzie. Lubi zrzucać. Tak samo pluszaki, jak i szklankę z herbatą.

ROCZNIAK - TESTUJE I UCIEKA

Roczne dziecko testuje, co mu wolno, a czego nie. Czyli próbuje i patrzy na reakcję rodziców. Może wyrzucać, rozlewać, drzeć. Za każdym razem potrzebuje informacji zwrotnej - nie krzyku, nie złości, tylko wyraźnego przekazu: tak nie wolno, tak jest w porządku. Uczy się chodzić, ale nie bardzo umie się zatrzymywać. Może wpadać na różne sprzęty, rozwalać coś, niszczyć. Chętnie ucieka i idzie w drugą stronę. Sprawdza, jak daleko może odejść od mamy, bo niedawno odkrył, że nie jest z nią zrośnięty. Uwaga, zaczyna się czas wspinania. Są dzieci, które potrafią wejść po półkach szafy pod sufit.

DWULATEK - CHCE SAM

Chce sam decydować, sam się ubierać, sam zapinać buty, sam jeść. Ale też sam pomalować ekran telewizora, sam decydować, co kupujecie w sklepie (po co nam proszek do prania? weźmy klocki!). Cechuje go silna wiara w swoje możliwości, kreatywność i upór. Strasznie się denerwuje, gdy mu coś nie wychodzi. Dwulatek ma tyle energii, co chomik trzymany w klatce. Chomik biega w kołowrotku, dwulatka trzeba przynajmniej 1-2 razy dziennie zabrać na długi spacer, na plac zabaw, do lasu. Niech tam się wybiega i wybawi do woli. Inaczej wykorzysta energię na coś, co nam się może nie spodobać.

TRZYLATEK - ON I RESZTA ŚWIATA

Zaczyna odnajdywać się w grupie. Na razie nie rozumie, co jest czyje. Nie ma oporów, żeby zniszczyć czyjś zamek z piasku czy zabrać komuś piłkę. Musi się dopiero nauczyć reguł. Z pomocą kolegów, od których czasem dostanie po głowie, i rodziców, którzy mu spokojnie wyjaśnią, że trzeba zapytać, pożyczyć, oddać, podziękować... Trzylatek garnie się do pomocy w domu i warto z tego korzystać. Tylko dać takie zadania, które nie spowodują zniszczeń, a zajmą uwagę na długo.

PRZEDSZKOLAK - DOBRA WOLA, WIELKIE ZAMIARY

Dziecko w czwartym, piątym roku życia potrafi już robić wiele rzeczy, które robią dorośli: jeść sztućcami, ubierać się, myć, korzystać z toalety. Ale często nie udaje mu się zrobić tego wszystkiego dokładnie. Technikę dopracuje z czasem, w miarę doświadczenia. Nie ma co rozpaczać nad rozlanym mlekiem. Jeśli kilkulatek popełnia błąd, warto mu spokojnie zwrócić uwagę, ale unikając zdań: "Czy ty zawsze musisz się ubrudzić?!", "Kasia umie, dlaczego ty nie możesz się nauczyć?!", "Ale z ciebie gapa, Franek w twoim wieku już to potrafił".

POMOCNA LEKTURA

Gerald Hüther, Uli Hauser "WSZYSTKIE DZIECI SĄ ZDOLNE. Jak marnujemy wrodzone talenty" Wydawnictwo Dobra Literatura:

WIARA WE WŁASNE MOŻLIWOŚCI

"Dzieci mają naturalną potrzebę działania i odkrywania rządzących życiem zasad i jeśli tylko mogą ją zaspokajać, uczą się życia z zapałem. Niemowlęta powtarzają nowo poznaną czynność dopóty, dopóki jej nie opanują. Próbują wciąż od nowa, wierząc, że kiedyś im się uda. Z tą ufnością i wiarą we własne możliwości dziecko przychodzi na świat, bez nich nie przeżyłoby ani jednego dnia. (...) Musimy tylko uważać, żeby go z tego nie ograbić".

ZACHWYT, KTÓRY ROZWIJA

"Każde nowe odkrycie i opanowanie kolejnej umiejętności wywołują w dziecku burze zachwytu. (...) Fascynacja dziecka własnym zachowaniem i otaczającym światem to paliwo napędzające rozwój mózgu. (...) Odkrycia poruszające dziecko aktywują obszary śródmózgowia odpowiedzialne za emocje. Dochodzi w nich do wzmożonego wydzielania tzw. neuroplastycznych substancji semiochemicznych. (...) Uruchamiają one w komórkach nerwowych intensywną produkcję białek potrzebnych do powstawania i utrwalania się nowych wypustek i kontaktów między neuronami. Stąd też każde dziecko przyswaja sobie ze szczególną łatwością wszystko to, co wywołuje w nim zachwyt".

Więcej o:
Copyright © Agora SA