Wychowanie wolne od stereotypów

Płeć dziecka to ważna cecha jego ciała. Ale patrząc na dziecko przez pryzmat jego płci, możemy nie dostrzec tego, jakim jest człowiekiem.

Niezależnie od tego, czy urodził nam się chłopiec, czy dziewczynka, chcemy wychować nasze dziecko na szczęśliwego człowieka. I warto już na początku jego życia uświadomić sobie, od czego to szczęście na pewno będzie zależeć. Specjaliści zajmujący się pojęciem szczęścia wśród jego warunków wymieniają: poczucie wolności, satysfakcję z wykonywanej pracy, możliwość decydowania o sobie, realizowania swoich pasji, dysponowania swoim czasem. Podkreślają też, że coraz częściej poczucie wypalenia i depresja dotykają tych ludzi, którzy mają nawet wysokie stanowiska i dochody, znaczną pozycję społeczną i modelowe życie rodzinne, ale w sile wieku orientują się, że chcieli iść w życiu zupełnie inną drogą.

Wynika stąd, że trudno będzie osiągnąć szczęście człowiekowi, któremu ktoś narzucił sposób zachowania i wyrażania emocji. Komuś, kto próbuje wypełnić pewną narzuconą mu rolę, zamiast z energią i radością odkrywać w sobie indywidualne cechy, talenty, możliwości.

Komuś, kto ma być w przyszłości stuprocentową kobietą lub stuprocentowym mężczyzną.

No dobrze, ale po co o tym piszemy? Przecież póki dziecko jest niemowlęciem, maluchem, przedszkolakiem - nikt mu nic specjalnie nie narzuca. Bawi się jak chce, jest ubierane stosownie do pogody, ma swoich ulubionych bohaterów bajek. Czy to rodzice narzucają synowi, by interesował się samochodami, a córce każą urządzać podwieczorki dla lalek? A nawet jeśli tak jest, to jak i w czym to może dziecku zaszkodzić? Jak ma wpłynąć na jego przyszłe szczęście?

Wielu rodziców i dziadków twierdzi, że w dyskusji na temat stereotypów płci jest masa przesady. Że to sztucznie rozdmuchany problem, że chłopcy i dziewczynki mają po prostu różne zainteresowania, różnie się zachowują i nie ma sensu tego zmieniać. Czy tak jest naprawdę? Przyjrzyjmy się temu, jak dziecko dowiaduje się, że jest chłopcem lub dziewczynką, i z czym się to wiąże.

Kolor płci

Płeć biologiczną dziecka możemy poznać w piątym miesiącu ciąży (czasem nawet wcześniej, zależnie od tego, jakie wykonujemy badania prenatalne). I zwykle cieszymy się, niezależnie od tego, jakie były nasze wcześniejsze przeczucia. Zaczynamy kompletować dla niego ubranka, akcesoria, meble. I warto się zastanowić, czy córeczce rzeczywiście musimy malować pokój na różowo, a chłopcu kupować niebieskie śpiochy? Czy na jego pościeli muszą być autka, a na jej koszulce księżniczka? To niby drobiazg, ale z czasem sprawa stanie się istotna. Już w przedszkolu chłopiec w różowej koszulce usłyszy drwiące uwagi, że wygląda "jak baba". I że przez to jest gorszy od kolegów. A gdyby tak wszyscy rodzice przestali poddawać się dyktatowi popularnych sklepów? Zaczęli kupować córkom i synom ubrania w dowolnych kolorach? Popyt wpływa na podaż. Już teraz pojawiają się firmy szyjące ubrania dla dzieci, a nie dla dziewczynek i dla chłopców.

Kim ja jestem?

Większość dwulatków potrafi określić już swoją płeć - potrafi powiedzieć o sobie "dziewczynka" lub "chłopczyk". Mówi o tym w swoim, zazwyczaj zrozumiałym tylko dla najbliższych, języku. Po upływie kolejnych kilku miesięcy rozróżnia także płeć innych dzieci oraz dorosłych. Dziecko stopniowo przyswaja sobie tzw. pojęcie płci. Jednak na tym etapie rozwoju nie do końca rozumie, co dokładnie oznacza bycie dziewczynką lub chłopcem. To, że płeć jest stała i że ma się ją na całe życie, staje się dla dziecka zrozumiałe około 4. roku życia.

Zabawa rozwojowa

Auto dla chłopca, dla dziewczynki lalka - tak odruchowo wybieramy maluchom zabawki. Pół biedy, jeśli rzeczywiście chłopiec uwielbia się bawić samochodami, a dziewczynka kołysać lalki. Gorzej, jeśli ma zupełnie inne zainteresowania. Są dziewczynki, które godzinami układają puzzle, i chłopcy, którzy zamiast rajdów urządzają szpital dla chorego misia.

Ale nawet jeśli syn jest fanem motoryzacji, zachęćmy go do zabawy lalką. Psychologowie twierdzą, że ta zabawka jest ważna dla rozwoju emocjonalnego dziecka, pozwala mu ćwiczyć role opiekuńcze. A córce podsuńmy zestaw dziecięcych narzędzi i pokażmy, jak złożyć model samolotu. Ta wiedza może rozbudzić jej zainteresowania.

Książki bez szablonów

Murarz domy buduje, Kasia pysznie gotuje. Od takich sformułowań roi się nadal w książeczkach dla dzieci, nie tylko w wierszykach poetów z ubiegłego wieku. Niestety, znajdziemy je także w podręcznikach z akceptacją Ministerstwa Edukacji Narodowej. W ten sposób role przypisywane stereotypowo kobietom i mężczyznom żyją i żyć będą. Chyba że się temu przeciwstawimy. Książkę przed kupieniem można przekartkować, można ją w czasie czytania odpowiednio skomentować, można też słać petycje do MEN. Albo sięgnąć po literaturę skandynawską - tam stereotypów płci właściwie nie znajdziemy. Klasyczne bajki czytajmy, tak by pobudzać dziecka wyobraźnię i dawać mu do myślenia (niech Śnieżka będzie raz Śnieżkiem, a smoka niech pokona dzielna rycerka). Fajnie czasem pomyśleć, jak by to było. Grzegorz Kasdepke wraz z Anną Onichimowską napisali zabawną książkę pod znamiennym tytułem "Co by było, gdybym był dziewczynką. Co by było, gdybym była chłopcem". I właśnie o to chodzi, żeby o tym pomyśleć i porozmawiać.

Prawo do emocji

"Nie rycz jak baba", "Zachowuj się jak dziewczynka". Stereotypów nie brakuje, również jeśli chodzi o emocje i temperament. Chłopcom odmawia się prawa do łez, dziewczynkom do wyrażania gniewu. Wrażliwy chłopiec postrzegany jest jako zniewieściały, a dynamiczna dziewczynka to chłopczyca. Wzmacnia się w dzieciach postawy przypisywane ich płci. Skutki są oczywiste - dorośli mężczyźni nie mówią o emocjach, nie okazują uczuć. Dorosłe kobiety nie potrafią domagać się tego, co dla nich ważne. To nie jest cecha związana z płcią, lecz ze sposobem wychowania. Chłopiec może mieć duszę poety, a dziewczynka bojowniczki. Jeśli w rodzicach znajdą wsparcie, będą czuć się akceptowani i będą w stanie w życiu wiele osiągnąć.

Ona cicha, on głośny

Badania słynnego psychologa rozwojowego Michaela Siegala (piszą o nich D. Boyd i H. Bee w książce "Psychologia rozwoju człowieka", wyd. Zysk i S-ka) potwierdziły, że rodzice częściej nagradzają zachowania typowe dla danej płci. Jednocześnie stanowczo reagują na zachowania niezgodne, w ich mniemaniu, z płcią dziecka. Zwracają więc uwagę córeczce, gdy jest za głośna, będąc jednocześnie bardziej tolerancyjni dla takich zachowań chłopców. Zachęcają synka do dynamicznej zabawy, ciesząc się ze spokojnej zabawy córeczki.

Różnica płci czy temperamentu?

Sandra Bem, psycholożka, twórczyni teorii schematów płci, podkreśla, że patrzymy na świat przez pryzmat własnej płci. Oczekujemy tego także od naszych dzieci. Już 2-3-latki postrzegają otoczenie poprzez pryzmat bycia dziewczynką lub chłopcem. Warto jednak pamiętać, że nadmierne różnicowanie dzieci ze względu na płeć nie jest korzystne dla procesu rozwoju dziecka. Możemy bowiem, często nieświadomie, przyczynić się do przeciwstawiania chłopców dziewczynkom (i odwrotnie) oraz do tworzenia i utrwalania stereotypów. Tymczasem rzeczywiste różnice temperamentu pomiędzy dziewczynkami i chłopcami są mniejsze niż postrzegamy to my, dorośli.

Żeńska końcówka

Naukowczyni, ministra. Brzmi dziwnie. Za to nauczycielka czy pielęgniarka już nie. Dlaczego? Po prostu do jednych już się przyzwyczailiśmy, a do innych jeszcze nie. Niektóre zawody uznawano przez lata za kobiece, a inne za męskie. Brało się to z przeświadczenia o istnieniu typowo męskich i kobiecych kompetencji i innej budowie mózgu. Tego jednak nikt naukowo nie udowodnił. Być może zamiłowanie córeczki do klocków zaowocuje zawodem inżynierki, a empatia synka pozwoli mu zostać dobrym pielęgniarzem? Warto dziecku na każdym kroku uświadamiać, że ma nieograniczone możliwości wyboru. Również w sposób, zdawałoby się, nie mający z tym nic wspólnego, taki jak używanie żeńskich końcówek zawodów, które wykonują też kobiety.

Tak jak mama, tak jak tata

Różnice dotyczące zachowań społecznych można zaobserwować już u dwulatków. Dzieci naśladują rodzica swojej płci i starają się do niego upodabniać. Potwierdziły to badania naukowe, w tym badanie Perry'ego i Bussey. Córeczki chętniej są w pobliżu mamy, synowie taty. Dziewczynki częściej "gotują obiad", natomiast chłopcy częściej "bawią się samochodami". Jest to jednak zależne od tego, w jakich sytuacjach dziecko widzi danego rodzica najczęściej. Jeśli to głównie mama zajmuje się majsterkowaniem i naprawami w domu, jej mała córeczka może ją naśladować i bawić się w "naprawianie ulubionej zabawki". Jeśli przygotowaniem rodzinnych posiłków zajmuje się głównie tata, to jest duże prawdopodobieństwo, że w trakcie zabawy zobaczymy jego synka "gotującego zupę".

Z myślą o przyszłości

Małe dzieci chłoną jak gąbka wszystko, co je otacza. Powtarzają słowa, naśladują miny, kopiują gesty i ruchy. Odtwarzają sytuacje, które zaobserwują w domu, przedszkolu, na ulicy. To od nas zależy, jak będą postrzegać świat. Czy będzie dla nich oczywiste to, że rodzice dzielą między siebie domowe obowiązki, razem zajmują się dziećmi, mają (zarówno mama, jak i tata) czas dla siebie, na swoje pasje i zainteresowania, pracę. Jeśli dziecko będzie widziało koło siebie tylko mamę, tatę zaś od wielkiego dzwonu, szybko przyswoi sobie, że dzieckiem zajmuje się tylko mama. I tak sobie będzie wyobrażać siebie w przyszłości: jako mamę zajmującą się dziećmi albo tatę, który ma inne zadania do spełnienia.

W ostatnich latach sytuacja zmienia się pod tym względem na lepsze: coraz więcej kobiet wraca po urlopie macierzyńskim do pracy, mężczyźni mają prawo do urlopu tacierzyńskiego (niestety, z pełnopłatnego dwutygodniowego urlopu ojcowskiego korzysta zaledwie 1 na 17 ojców), coraz więcej ojców spaceruje z wózkami i bawi się z dziećmi na placach zabaw. To już coś. Jednak dalej musimy się starać, by ten trend się utrzymał i by nasze dzieci w przyszłości miały równe prawa w domu, w szkole i w pracy.

Współpraca Jolanta Bylica, psycholożka

Korzystałyśmy z książek:

D. Boyd, H. Bee, Psychologia rozwoju człowieka, wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2008

Spencer A. Rathus, "Psychologia współczesna", GWA, Sopot 2004

Więcej o:
Copyright © Agora SA