Granice intymności: nagość w domu i masturbacja dziecięca

Czy możemy pokazywać się dziecku nago? Dlaczego przedszkolak się masturbuje? Dr Alicja Długołęcka, edukatorka seksualna, w rozmowie z Karoliną Stępniewską.

Czy rodzice mogą być nadzy przy dziecku?

Mogą, ale wcale nie muszą. Stosunek do własnego ciała i światopogląd rodziców jest różny w różnych rodzinach. Podstawą jest bycie sobą i uczciwa relacja z dzieckiem - poświęcanie mu uwagi, poważne traktowanie, liczenie się z jego uczuciami. Nie trzeba zmieniać swojej filozofii życiowej czy światopoglądu, żeby właściwie "wychowywać seksualnie". Jeżeli jestem naturalni w tej nagości lub wręcz przeciwnie prawie jej nie ma, ale nie tworzymy przy tym jakichś tabu, to dziecka nie traumatyzujemy. Spotykam takich rodziców, którzy uznają się za wstecznych i na siłę otwierają się z nagością czy rozmawianiem o cielesności - mimo, że bardzo ich to krępuje. Ten wstyd, który noszą w sobie podczas takiej rozmowy oddziałuje silnej niż sama rozmowa. Warto dokonać przy tym temacie autorefleksji, ponieważ jeżeli sami jesteśmy bardzo wstydliwi i mamy negatywny stosunek do własnego ciała to będziemy to przekazywać swoim dzieciom, szczególnie matki córkom.

Matka powinna się więc przełamać?

Nie, bo nie chodzi przecież o to, żeby matka z uczuciem wstydu zmuszała się do rozbierania się przy córce lub rozmawiała z nią o sprawach, które ją krępują lub budzą lęk i niesmak. Chodzi o to, że ona jako matka, czyli osoba dorosła, powinna się za to zabrać i- jak to się mówi w slangu psychologicznym - "przerobić to". Warto to zrobić dla samej siebie i po to, żeby nie przekazywać negatywnych wzorców dziecku.

Każda rodzina ma swój intymny, niepowtarzalny świat dotyczący bliskości, cielesności i nagości. Jeśli miedzy partnerami jest duża swoboda, nie wstydzą się siebie i jest tam dużo nagości, bo razem się kąpią, przytulają, itd. i są zaznajomieni z własną fizycznością i fizjologią, to wtedy dziecko po prostu wchodzi w ten układ i bardzo naturalnie się w nim rozwija. Mówimy tu o takim modelu, w którym dziecko w pierwszym roku życia leży z nagimi rodzicami, jest karmione piersią, kobieta nie ukrywa ze swoją nagością przed partnerem, a między nią a dzieckiem jest dużo bliskości fizycznej.

Takie dziecko, jak będzie miało 3 lata to nie będzie zwracało uwagi na nagość, ponieważ widok ciała będzie dla niego czymś oczywistym. Może wtedy oczywiście zacząć zadawać pytania czysto poznawcze, np. dlaczego dorośli mają włosy łonowe albo tata ma włosy na brzuchu czy nogach, dlaczego jego członek jest większy... To najbardziej naturalna forma i czas edukacji, wtedy kiedy mniej więcej do 3-4 roku życia nie ma żadnego tabu. Dziecko nie zna wtedy jeszcze poczucia wstydu, norm, obyczajowości związanej z cielesnością. Chociaż widzi różne sytuacje i obrazy, to świadomie ich później nie pamięta i traktuje nagość jako coś kompletnie naturalnego.

Czy istnieje górna granica wieku, do którego możemy pokazywać się dziecku nago?

To jest związane z treningiem czystości - kiedy dziecko zaczyna załatwiać się na ubikacji przy zamkniętych drzwiach, kiedy zaczyna się samodzielnie myć... mając 4-5 lat dziecko powinno już zacząć szanować cudzą intymność, np. nie wchodzić do łazienki, kiedy tam przebywa babcia albo koleżanka mamy z pracy. Mama jest ostatnią osobą, bo jest najbliżej fizycznie dziecka. Przed mamą dziecku najtrudniej się powstrzymać, jeśli ma sprawę niecierpiącą zwłoki i uszanować jej granicę. Ale to przychodzi z czasem - przecież 4-5 latek też jest uczony, że nie musi cały czas asystować mamie przy kąpieli... Jak ma 2 lata to normalne, że będzie chciał być przy niej cały czas.

Pani pyta o granicę. Oczywiście, że istnieje. Tylko te granice są płynne. Na pewno nie powiem kategorycznie, że karmienie piersią 3-latka zaburza jego rozwój psychoseksualny czy że spanie z dzieckiem pięcioletnim źle świadczy o rodzicu... Nie. Wszystko zależy od temperamentu dziecka oraz sytuacji rodzinnej. Każde dziecko w różnym stopniu potrzebuje bliskości fizycznej i w różnym stopniu ona coś mu kompensuje, ale między 4 a 7 rokiem życia powinna nastąpić jakaś separacja fizyczna. Zresztą dziecko samo się separuje, bo to jest wpisane w jego rozwój, chyba że... rodzic mu na to nie pozwala, bo sam takiej bliskości potrzebuje. I to jest zaburzające.

Granicznym momentem, takim, od którego mogłabym powiedzieć, że nagość rodzica ewidentnie coś zaburza, to postawienie granicy w 7-10 roku życia. To trochę symboliczne w naszej kulturze - to ta faza kiedy zaczyna się skok pokwitaniowy, a w ciele zaczynają buzować hormony płciowe. Spanie z dzieckiem czy chodzenie nago przy dziecku w tym wieku absolutnie nie wchodzi w grę. Nagość może kiedyś wrócić, ale dopiero wtedy kiedy rodzice stają się starzy i wymagają opieki.

Czyli w przypadku 10-latka mama wychodząca nago z łazienki, bo zapomniała majtek...

Przegina!

Siedmio-, ośmiolatka?

Dziecko prawdopodobnie nie zwróci na to szczególnej uwagi, ale osoba dorosła powinna przestać... Co to znaczy? Powinna brać pod uwagę sfery intymności własne i dziecka, w które wpisana jest nagość. Oczywiście, jeśli matce spadnie ręcznik, bo poszła do szuflady po majtki, to nie trzeba z tego robić afery, ale już jak ma 12-letniego syna to świadczy, nie tylko o nieuważności takiej "w ogóle", ale o nieuważności na uczucia drugiej osoby, bo matka w tej sytuacji nie bierze pod uwagę kiełkującej kategorii męskości swojego syna.

Relacja matka-córka jest trochę inna, tutaj nie chodzi o zakaz - bo to też bez sensu - ale 12-latka powinna przecież zapukać do łazienki, jeżeli matka się kąpie pod prysznicem. Tylko wtedy jeżeli mamie to nie przeszkadza to spokojnie może sobie wejść po coś, czego potrzebuje. Ale "epatowanie" nagością może być dla nastolatka odstręczające. Mam na myśli sytuacje typu: ojciec lub matka chodzący po domu na golasa lub w bieliźnie. Muszę rodziców uprzedzić, że to powszechne, że młodzież nie rozumie zmian fizycznych związanych z wiekiem i jest bardzo krytyczna. Młodzież w tym wieku jest nastawiona na ocenę cielesności pod kątem seksualnym i może nawet nabrać wstrętu do rodziców. Mówię więc o sytuacji "nagości niechcianej", a nie wejściu w intymność za zgodą i wynikającą z sytuacji (wspólne korzystanie z łazienki podczas zabiegów higienicznych, pobyt na basenie, choroba itp.).

Nie ma wyjątków?

U nas jest to kwestia kultury, ale jeśli nastolatka sama - podkreślam: sama! - chce pójść z mamą np. do sauny - czyli miejsca, gdzie ta nagość jest uzasadniona, wszystko jest w porządku. Nie możemy jednak zmuszać nastolatka do kontaktu z naszą intymnością. Nie po to go uczyliśmy stawiania swoich granic. Czasami jako rodzice chcemy być tacy super otwarci, ale dla nastolatka to może być niesmaczne i krępujące. Dla dziecka trzyletniego nie ma rzeczy niesmacznych i krepujących. W kolejnych latach uczy się ono poszanowania intymności własnej i cudzej. To ważne, ponieważ intymność jest pojęciem obejmującym wiele obszarów życia. Intymna jest nagość, ale również bielizna, szczotka do zębów, listy i maile, torebka, jakaś szuflada, łóżko, tajemnice, itd.

A co poradziłaby Pani rodzicom masturbujących się przedszkolaków? To dość częste zjawisko, a wprawia dorosłych w spore zakłopotanie.

Masturbacja dziecięca może być przejawem wielu potrzeb. Zanim rodzic zrobi wielkie halo, powinien najpierw zorientować się dlaczego dziecko to robi - może dlatego, że narządy płciowe są wrażliwe i ich dotykanie jest przyjemne? Zmasowanie tego zjawiska jest najbardziej widoczne w końcówce przedszkola, koło 5-6 roku życia - wtedy wiele dzieci się masturbuje. Częściej dziewczynki.

Jak dociec dlaczego nasze dziecko to robi?

Zachęcam, żeby rodzice przyjrzeli się temu zdroworozsądkowo. Może to wynikać z zaniedbania - z nudów, ale powody mogą być również zdrowotne, np. dziewczynkę swędzą narządy płciowe, bo nosi elastyczne rajstopy i ma grzybicę... Masturbację można też kojarzyć z pewnymi sytuacjami, w których dziecko w taki sposób się uspokaja, likwiduje napięcie, kiedy się czegoś boi lub się denerwuje. Może potrzebuje tej masturbacji ponieważ rozładowuje się w ten sposób? Nie chodzi wtedy o zmysłową przyjemność, ale rozładowanie napięcia. To wymaga uważnego przyjrzenia się dziecku, bo to może się nasilać, jeśli sytuacje trudne dla niego emocjonalnie nie będą rozwiązywane. Karanie będzie tylko pogrążaniem dziecka. Wtedy jest jasne, że dziecku trzeba zmniejszyć poziom lęku i przyjrzeć się, jakie sytuacje są dla niego stresujące.

A czy nie może to być po prostu proces odkrywania swojego ciała?

Może, oczywiście. Masturbacja jest wpisana w rozwój psychoseksualny dziecka i nie jest zaburzeniem. Dziecko dotyka, bada, ogląda samego siebie i świat - własne ciało jest nieodłącznym elementem tego poznawania. Nie powinniśmy czekać na pytania ze strony dziecka, możemy wykorzystać ten moment, kiedy dziecko odkrywa swoje ciało, żeby z nim porozmawiać - nie tylko o masturbacji, ale również uświadomić je z anatomii na poziomie podstawowym. Wytłumaczyć, jak jest zbudowane, a jak dziecko płci przeciwnej oraz czym się różnią dzieci od dorosłych. I pokazać na ilustracjach.

Czy w takiej sytuacji powiedzenie dziecku, że wiemy, że dotykanie się sprawia mu przyjemność, ale nie powinno tego robić przy ludziach, to dobra reakcja?

Tak, oczywiście, ale na pewno nie należy dziecka karać! Karanie jest najprostszą drogą do tego, żeby dziecko przestraszyć, a to świetna pożywka, żeby wyhodować w małym człowieku nerwicę seksualną... i żeby w dorosłości kojarzył przyjemność zmysłową z lękiem i wstydem.

Jeżeli to jest 3-latek to on nie zrozumie do końca, ze nie powinien tego robić przy innych. Ale pięciolatek tak - to jest ta faza uczenia intymności, ta faza zamykania drzwi do ubikacji. Nie powiem dokładnie, jaka to jest granica, ale gdzieś pomiędzy 2 a 5 rokiem życia. Podkreślam, ze warto dziecka tego uczyć, bo jeśli dziecko szanuje cudzą intymność to szanuje też własną. Należy pamiętać, ze masturbacja dziecięca jest fazą przejściową - dziecko w kolejnych latach wchodzi w okres intensywnego rozwoju intelektualnego i będzie bardziej zainteresowane stawianiem trudnych pytań niż stymulowaniem swojego ciała.

Przeczytaj również pierwszą część rozmowy z dr Długołęcką "Skąd się wziąłem?" - jak rozmawiać z małymi dziećmi o seksie

Alicja Długołęcka - autorka książek dla dorosłych, edukatorka psychoseksualna, doktor nauk humanistycznych. Właśnie ukazała się jej książka dla dzieci w wieku 7-9 lat, zatytułowana "Zwykła książka o tym, skąd się biorą dzieci", wyd. Czarna Owieczka.

Więcej o:
Copyright © Agora SA