Jak przygotować dziecko do szkoły? 9 wskazówek, które ułatwią przedszkolakowi start

Twój pięciolatek wydaje się jeszcze taki mały, emocjonalnie zupełnie niedojrzały, myśl o szkole napawa cię przerażeniem. Macie jeszcze rok przed sobą! Zamiast więc panikować, pomóż dziecku przygotować się do szkoły.

Przyznaję, że i mnie dopadły czarne myśli. Jak moje dziecko sobie poradzi? Zasypia jeszcze ze mną, wskakuje "na rączki", płacze, jak się przewróci, nie rozstaje się z ukochanymi zabawkami, tak bardzo przeżywa porażki. Nagle potrafiłam wskazać tysiąc powodów, dla których nie powinnam wypuszczać synka spod swoich opiekuńczych skrzydeł, a już na pewno nie do pierwszej klasy. Przecież o czytaniu czy pisaniu nie ma mowy, on ledwo kredki trzyma i w ogóle się tym nie interesuje! Zatroskana poszłam do wychowawczyni w przedszkolu, dyskretnie podpytać, jak "bardzo źle jest z moim dzieckiem". Dokładnie tak, szukałam wyłącznie argumentów na potwierdzenie swojej diagnozy gotowości szkolnej syna. I co się okazało?

Nauczycielka popatrzyła na mnie jak na wariatkę. "On sobie dobrze radzi! Odnalazł się w grupie, bawi się z dziećmi, przestrzega reguł". A literki? Czy on rozpoznaje literki? "Ależ oczywiście! Potrafi rozpoznać swoje imię!". Myśl pozytywnie, żadnych czarnych scenariuszy i paniki!

Spokojnie, to jeszcze rok

Na moją głowę potrzebny był kubeł zimnej wody. Po pierwsze, to nie ja dokonuję oceny gotowości szkolnej. Całe szczęście! Nie mam dystansu i zwyczajnie nie znam się na tym! Rodzice z reguły bywają dla swoich dzieci naprawdę kiepskimi nauczycielami i pedagogami - czas to zaakceptować. Po drugie, mogę mieć obawy, ale powinny one mobilizować mnie do podjęcia konstruktywnych działań, a nie frustracji i pogłębiania negatywnych emocji - siłą rzeczy również u dziecka. To, że pięciolatek jest nieprzygotowany do szkoły, nie oznacza, że jako sześciolatek nie będzie do niej gotowy! Rok w rozwoju dziecka to bardzo dużo. A przecież można mu dodatkowo pomóc! Zacznij działać! Przedszkole przygotuje dziecko na pójście do szkoły, ale ty najlepiej mu to ułatwisz.

Konsultacje z wychowawcą

Podziel się swoimi obserwacjami z wychowawczynią z przedszkola, ewentualnie z pedagogiem. ,Regularnie korzystaj z tzw. konsultacji w placówce, by wiedzieć, z którymi obszarami dziecko ma mniejsze lub większe problemy. Zwłaszcza gdy jest już w ostatniej grupie. Obserwuj dziecko i rozmawiaj z nim, to najlepsza wskazówka, jak mu pomóc. Mój syn miał trudności w nawiązywaniu relacji z rówieśnikami, źle znosił wszelkie zmiany. To zauważyliśmy już dawno, a wspólnie z wychowawcą udało się wypracować program "zaradczy". Skorzystaliśmy między innymi z dyżurów wakacyjnych w przedszkolach, by nie robić dziecku zbyt dużej przerwy w zajęciach i uniknąć jego regresu w kontaktach z rówieśnikami. Udało się. Częste zmiany przedszkoli, choć nie były łatwe, w gruncie rzeczy wyszły mu na dobre. We wrześniu, po urlopie, poszło o wiele łatwiej. Stąd zdziwienie wychowawczyni moimi obawami.

Dziecko w przedszkolu zachowuje się lepiej niż w domu!

Nie wzięłam pod uwagę jeszcze jednej rzeczy. Dziecko w przedszkolu często zachowuje się zupełnie inaczej niż w domu. Powiedzmy sobie szczerze, który z rodziców z żelazną konsekwencją stosuje ustalone reguły? Komu czasem nie zdarzy się na odczepnego włączenie telewizji, albo słodycze przed obiadem, czy przesunięcie godziny spania. Popełniamy drobne wykroczenia ze zmęczenia, nadmiaru obowiązków, w końcu rodzice to też ludzie. W przedszkolu na takie wychowawcze wpadki nie ma miejsca. Czas jest idealnie zaplanowany, wszystkich obowiązują takie same reguły. Dlatego dziecko podporządkowuje się nim o wiele łatwiej niż tym domowym. Z reguły też w domu pozwala sobie na więcej, odreagowuje przedszkole i wie, że mama i tata bywają o wiele bardziej tolerancyjni dla szaleństw. Ile razy zdziwiliście się, że wasza pociecha z diabłem za skórą, w przedszkolu jest wychwalanym przez wszystkich aniołem? Oczywiście, bywają przypadki odwrotne.

Dlatego też, jeśli w domu dziecko przejawia absolutną niechęć do literek, czytania, czy innych okołoszkolnych zajęć, albo gdy wydaje ci się, że nie ma szans, by sobie samodzielnie poradziło w obcym miejscu, bo nie umie np. wiązać sznurówek, to wiedz, że właśnie w grupie rówieśników może być zupełnie inaczej. Podpytaj wychowawcę!

Mój syn ucieka od rysowania w domu, gdy wyciągam kredki, to pyta "za co?", jakby to była kara. Tymczasem w przedszkolu chętnie pracuje z panią. Przynosi też coraz ładniejsze rysunki! I tak, rozpoznaje litery - na razie wystarczy, by wiedział, jak wygląda zapisane jego imię. Dzieci nie muszą uczyć się pisać w przedszkolu! Na to będzie jeszcze dużo czasu!

Nie zmuszaj do ćwiczeń!

I jeszcze jedna rzecz, jeśli widzisz, że dziecko np. nie radzi sobie z rysunkami, nie zmuszaj go do ćwiczeń i nie zamęczaj. To też przedyskutuj z nauczycielem i wybierzcie wspólnie najlepszą drogę postępowania. Ja umówiłam się z wychowawczynią, że w domu w ogóle odpuszczamy rysunki, skoro były one "za karę". Żadnych kolorowanek, farb itd. Nic na siłę. Dziecko w którymś momencie samo poprosiło o kartkę i kredki! Podobnie nauczycielka na zebraniu przestrzegła nas przed próbami samodzielnego uczenia liter. Większość dorosłych źle je zapisuje. A o wiele trudniej skorygować złe nawyki niż nauczyć tego od początku. Chyba że akurat twoja pociecha sama się wyrywa do pisania.

Patrz na swoje dziecko jak na indywidualistę

Wszelkie porównania z rówieśnikami mogą być inspirujące, ale też mogą stać się źródłem niepotrzebnych frustracji. To, że Franek już umie, nic nie oznacza! Ja nauczyłam się patrzeć na syna jak na indywidualistę. To nie zawsze jest łatwe, ale warto w tym wytrwać. Przykład? Synek bardzo chciał chodzić na zajęcia z piłki, bo wszyscy koledzy z grupy chodzą. W pierwszym odruchu pomyślałam, czemu nie? Ale zaraz potem się zreflektowałam. Przecież mój maluch wcale łatwo nie nawiązuje relacji z rówieśnikami, a skoro były z tym kłopoty, mogą się one znowu pojawić, zwłaszcza w grupie sportowej nastawionej na rywalizację. Przypomniałam sobie, jak starszy syn przeżywał, że nie trafił do drużyny X, tylko został w tej słabszej, że koledzy go nie lubią, bo nie trafił w piłkę. Nie wszyscy chłopcy są w tym dobrzy! Zapisałam więc młodszego syna na karate. I to był strzał w dziesiątkę i sport, w którym łatwo mu się wykazać.

Chwal, chwal nieustannie!

A niczego bardziej rok przed szkołą nie potrzebuje, jak drobnych, ale ciągłych pochwał i sukcesów. Jeśli więc możesz, to tak zaprogramuj dziecku zajęcia, by je stale wzmacniać. Tym chętniej będzie pracowało nad tym, co sprawia mu jeszcze trudności. Ja mówię synowi, że dla takiego karateki jak on nie ma trudnych literek. Mogą tylko wymagać więcej pracy.

Im wcześniej zaczniesz mówić o szkole, tym lepiej

I lepiej się szkoły nie bać. Rodzicu, nie zapominaj, że twoje emocje to również emocje dziecka. Ja szybko się opanowałam. Wiadomo, to się może zdarzyć, bo przejmujemy się dziećmi, chcemy, by czuły się jak najlepiej i by nie napotykały na swojej drodze zbyt wielu trudności. Tylko że na trudności nie ma rady! Możemy ułatwić im pokonywanie ich. Przesuwanie decyzji w czasie, nie usuwa przeszkód. Rozmawiam z synem o szkole. Tak, już teraz! Łatwiej mi o tyle podjąć ten temat i dawać dobre przykłady oraz oswajać szkołę, że mam starsze dziecko, które odnalazło się tam znakomicie już jako sześciolatek. Kupiłam małemu też piórnik i notes. Ma czas, by oswoić się ze szkolnymi przyborami. Piórnik będzie zabierał do przedszkola. Wychowawczyni zaproponowała to dzieciom, bo w ten sposób uczą się pilnować swoich rzeczy. A to bardzo cenna umiejętność w pierwszej klasie!

Agnieszka Durska jest blogerką , autorką artykułów w serwisie Foch.pl. Mama dwóch Godzilli i właścicielka sympatycznej suki, która nie lubi, jak się do niej znienacka podchodzi.

Blox.pl

embed
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.