Dziecko od państwa. Kto skorzysta na refundacji?

Rządowy Program Leczenia Niepłodności to nadzieja dla 15 tysięcy par, które skorzystają z refundowanych zabiegów in vitro. W zeszłym roku zakwalifikowano 2 tys. par. Pozostali czekają na swoją kolej.

Ból niepłodności zrozumie tylko ten, kto odczuł na własnej skórze co to znaczy nie móc zajść w ciążę. Ten kto to przeżywa, wie, że można zrobić wiele, aby marzenia o dziecku spełnić. Skoro medycyna, a teraz i państwo, dają szanse, ludzie próbują.

Tylko listy rezerwowe

- Czy komuś też odpowiedziano, że na ten i cały przyszły rok nie ma już miejsc? - marzena.ns

- Ale że miejsc nie ma to wiadomo gdzieś od połowy lipca. My przynieśliśmy wszystkie badania i całą historia, która zresztą była w naszej klinice, bo tam leczymy się od 4,5 roku. Podpisaliśmy umowę w ciągu jednej wizyty. To było tydzień temu, ale tylko dlatego, że u nas nie było kwalifikacji w lipcu i w sierpniu z powodu operacji szefa kliniki. Kwalifikowali tylko we wrześniu i środki były na wyczerpaniu - karolinas5

Z początkiem lipca ubiegłego roku kliniki leczenie niepłodności rozpoczęły realizację pierwszego w Polsce Programu Leczenie Niepłodności Metodą Zapłodnienia Pozaustrojowego na lata 2013-2016. W ciągu kilku miesięcy w większości klinik nie było już miejsc nie tylko na ten, ale i na cały przyszły rok. Teraz można zapisywać się na listy rezerwowe. Program refundacji realizuje w Polsce 26 klinik. Klinika Leczenia Niepłodności, Ginekologii i Położnictwa Bocian z Białegostoku została wybrana na realizatora Programu Ministerstwa Zdrowia Leczenie Niepłodności Metodą Zapłodnienia Pozaustrojowego na lata 2013-2016. Szefujący klinice dr n.med. Grzegorz Mrugacz był świadomy tego, że na pierwszy ogień pójdą te pary, które aktywnie leczyły się z powodu niepłodności, były zorientowane w programie i szybko się zgłosiły. W klinice Bocian na tzw. pierwszy rzut zakwalifikowano ponad 150 par, a zarejestrowano około 250.

15 tysięcy par po in vitro

Z rządowych obliczeń wynika, że program powinien zaspokoić średnie zapotrzebowanie roczne. Ministerstwo Zdrowia założyło, że w ubiegłym roku do procedury przystąpiło 2 tys. par, w tym - 5,5 tysiąca par, a od połowy 2015 do połowy 2016 r. - 7,5 tysiąca. Oszacowano, że w ciągu najbliższych trzech lat, średnio 15 tysięcy par, aby doczekać się dziecka, będzie musiało skorzystać z metody in vitro. Program wystartował kilka miesięcy temu, dzisiaj już wiemy, że zainteresowanie refundacją in vitro jest olbrzymie, a zapotrzebowanie i chęć leczenie wśród młodych ludzi znacznie przewyższają możliwości programu.

Do wykruszenia weteranów

"Ja jestem po dwóch nieudanych próbach, dwa transfery, w sumie trzy zarodki, ale pomimo tego w październiku podchodzę po raz trzeci z programu rządowego" - lato2012

"Jestem właśnie po pierwszym transferze, w programie rządowym, niestety zakończyło się ciążą biochemiczną. Mam tylko jedną zamrożoną blastusię. Obecnie czekam na okres i wizytę u lekarza, żeby postanowić co i kiedy dalej. Bardzo boję się, że moja samotna kruszynka może nie przeżyć rozmrażania" - paula86

Dr Mrugacz nie ukrywa, że pod względem skuteczności leczenia większe nadzieje wiąże z młodszymi parami, które przystąpią do programu za rok, dwa. - Myślę, że dobrodziejstwo refundacji in vitro zobaczymy pod koniec 2016 roku. Pary, które zakwalifikowały się do programu jako pierwsze, to najczęściej ludzie z wieloletnią historią leczenia, mają za sobą kilka nieudanych prób in vitro, przeszli długi, nieskuteczny szlak leczenia. Ich szanse są mniejsze niż par młodszych, które nie poddawały się wcześniej in vitro, nie są wyeksploatowane medycznie. Dopiero po tym, jak do programu wejdą młodsze pary, będzie można ocenić, w sposób rzetelny, skuteczność naszego działania.

Dzięki temu, że o refundacji in vitro dużo mówi się w mediach, budzi się wśród młodych ludzi świadomość. Że niepłodność może ich dotyczyć. Że nie jest to rzadki problem. - Coraz więcej par rozumie, że skoro przez kilka lat nie przytrafiła im się ciąża, to znaczy, że trzeba się tym zainteresować. Ta zwiększona świadomości wśród młodych ludzi doprowadzi do tego, że będziemy mieli większe szanse na skuteczną pomoc. Im para szybciej zgłosi się na leczenie, tym większe szanse uzyskania ciąży. Program refundacji in vitro jest adresowany do młodszych par, które nie mają za sobą kilku lat nieskutecznego leczenia. Powodzenie in vitro w dużej mierze zależy od wieku matki. Im młodsza, tym lepiej. Taka jest biologia, tego nie zmienimy - przypomina dr n med. Grzegorz Mrugacz, dyrektor medyczny Bociana z Białegostoku.

Granica wiekowa tylko dla kobiet

O refundację zabiegu in vitro mogą ubiegać się pary, u których stwierdzono bezwzględną przyczynę niepłodności lub udokumentowano roczne, nieskuteczne leczenie niepłodności. Para nie musi być małżeństwem. Z programu wykluczone są kobiety, które miały problemy z donoszeniem wcześniejszych ciąż. Nie przewidziano także dawstwa komórek jajowych lub plemników od innych osób. Oznacza to, że w przypadku nieuleczalnej niepłodności jednego z partnerów, do programu rządowego nie można przystąpić.

Za serwisem Ministerstwa Zdrowia invitro.gov.pl: Kobieta w dniu zgłoszenia do Programu nie może mieć ukończonego 40 roku życia. Decyduje data zgłoszenia się kobiety czyli pierwszej wizyty u realizatora. Jeśli pomiędzy dniem zgłoszenia się do ośrodka realizującego Program a dniem kwalifikacji do Programu kobieta ukończy 40 rok życia, będzie miała nadal prawo do skorzystania z Programu.

Wyraźna granica wiekowa dla kobiet nie jest w tym wypadku dyskryminacją czy niesprawiedliwością. Została wymuszona tym, że w przypadku powodzenia procedury in vitro, wiek kobiety odgrywa decydującą role.

- Myślę, że trudno w medycynie mówić o sprawiedliwości. Gdyby to ode mnie zależało, być może obniżyłbym barierę wieku nawet do 38 lat. Jakieś działanie musi wreszcie zrodzić refleksje, że niektórych rzeczy nie da się osiągnąć w wieku późniejszym, zwłaszcza jeśli chodzi o biologię człowieka. I dopóki kobiety w pędzie emancypacji, kultu sylwetki, bycia atrakcyjną, a nie dzieciatą, będą żyły w przeświadczeniu, że 36 lat to jeszcze bardzo młoda, to będą problemy z uzyskaniem ciąży. 36 lat to wciąż młoda kobieta, z tym się zgodzę, ale już nie pod względem łatwości zajścia w ciążę - ostrzega dr Mrugacz.

Za co zapłaci para

Zakwalifikowanie się do rządowego programu nie oznacza, że nie ponosi się żadnych kosztów. Nadal trzeba mieć minimum trzy tysiące, aby w ogóle do programu wejść. To około jednej czwartej wszystkich kosztów zapłodnienia in vitro realizowanego na własny koszt w prywatnej klinice. Za leki, pierwszą wizytę u lekarza, dodatkowe badania np. genetyczne pacjenci płacą z własnej kieszeni. Jeden cykl zapłodnienia został wyceniony przez resort zdrowia na maksymalnie 7,5 tys. zł.

Trzy cykle, trzy szanse

W ramach programu para ma prawo skorzystać z trzech prób procedury wspomaganego rozrodu. Kolejny cykl pobrania i zapłodnienia komórek jajowych może być wykonany dopiero po wykorzystaniu wszystkich uzyskanych wcześniej zarodków. Według dr Mrugacza trzy cykle to dużo. Szczególnie w przypadku, kiedy do programu przystępują młode kobiety, które nie mogą zajść w ciążę z powodów jajowodowych czyli mechanicznych, czy z powodów zaburzenia owulacji. Jeśli nie ma silnego czynnika negatywnego, który uniemożliwia uzyskanie ciąży, to trzy cykle in vitro zdecydowanie powinny wystarczyć na uzyskanie ciąży.

W rządowym programie ograniczono ilość tworzonych zarodków maksymalnie do sześciu. Oznacza to, że podczas jednej procedury in vitro nie powstanie więcej zarodków niż sześć. Program nakazuje przenoszenie do macicy tylko jednego zarodka w kolejnym cyklu miesięcznym. W uzasadnionych medycznie przypadkach, lub u kobiet po 35 roku życia, można przenieść 2 zarodki jednocześnie. Terapię kontynuuje się do momentu wyczerpania wszystkich zarodków, w tym tych zamrożonych. Jeżeli po wykorzystaniu sześciu zarodków nie uda się uzyskać ciąży, wówczas para musi ponownie wejść do programu.

- Reguły programu mówią, że musimy transferować tylko jeden zarodek u pacjentek do 35 roku życia. Głównie ze względu na komplikacje, które mogą się pojawić w przypadku ciąż mnogich. Te reguły wymuszają na klinikach to, aby wyhodować jak najlepszy zarodek do transferu. W związku z tym często decydujemy się na hodowle do piątego dnia, a to jest obarczone powstawaniem mniejszej liczby zarodków - tłumaczy dr Mrugacz.

In vitro do policzenia

Do rządowego programu refundacji in vitro zakwalifikowało się 26 klinik spośród 50 ubiegających się o dofinansowane (listę ośrodków realizujących program refundacji znajdziesz tutaj: http://www.invitro.gov.pl/osrodki).

Do programu dopuszczono tylko te ośrodki, które spełniły kryteria wyznaczone w konkursie przez Ministerstwo Zdrowia. Wybór klinik do realizacji programu przy okazji zweryfikował poziom prywatnych ośrodków specjalizujących się w leczeniu niepłodności. Placówki, które znalazły się na liście realizatorów, można uznać za wiarygodne. Spełniają europejskie normy pod względem wyposażenia i personelu, ich osiągnięcia nie odbiegają od liczących się w świecie klinik leczenia niepłodności.

W ramach rządowego programu powstał Rejestr Medycznie Wspomaganej Prokreacji. Dzięki temu dowiemy się jaka jest skuteczność leczenia in vitro w Polsce, jaki jest rzeczywisty procent ciąż. Rejestr zawiera informacje o przyczynach niepłodności, liczbie i rodzaju wykonanych badań, liczbie i jakości pobranych gamet, liczbie utworzonych, przeniesionych i przechowywanych zarodków, liczbie uzyskanych ciąż, ich przebiegu oraz stanie zdrowia urodzonych dzieci. Dane osobowe są ściśle chronione. Nikt poza kliniką udzielającą świadczeń nie ma dostępu do danych identyfikujących pacjentów i dzieci.

- Myślę, że na początku statystyki programu ministerialnego mogą być niemiarodajne. Teraz w programie są często pacjenci w trudnej sytuacji klinicznej. Oczywiście staramy się zrobić wszystko, aby pomóc takim parom, jednak kiedy podchodzi się do programu z pacjentką, która przeszła pięć programów in vitro wcześniej i nie uzyskała ciąży, to w tym uproszczonym programie ministerialnym też niestety nie ma zbyt wielkich szans. Efekty będziemy mogli oceniać pod koniec realizacji programu czyli w 2016 roku - podsumowuje dr Mrugacz.

Aby zakwalifikować się do Rządowego Programu Leczenie Niepłodności należy zapisać się na wizytę w wybranym przez siebie ośrodku i poinformować o chęci przystąpienia do ministerialnego programu. Na wizytę należy zabrać całą dostępną dokumentację medyczną dotyczącą przebytej diagnostyki i leczenia niepłodności. W przypadku, gdy okazana dokumentacja nie będzie wystarczająca lekarz może zlecić dodatkowe badania i umówi na dodatkową wizytę na której podejmie decyzję o kwalifikacji. Zakwalifikowana para wpisywana jest na listę oczekujących.

Szczegółowych informacji o przystąpieniu do programu szukaj na: www.refundacjainvitro.pl

Cytaty kursywą pochodzą z forum gazety o niepłodności.

Więcej o:
Copyright © Agora SA