Urlop z małym dzieckiem - walka z rzeczywistością, czy rodzinna sielanka?

Na wakacje z małymi dziećmi można jechać przez cały rok. Rodzice jeszcze nie muszą naginać swoich planów do kalendarza szkolnego, a przy kalkulowaniu ceny rodzinnego wyjazdu przekonują się, że nie tylko korzystają z niższych, posezonowych stawek, ale też nadal płacą jak za dwoje, a nie troje. Takie sprzyjające okoliczności nie będą trwały wiecznie - warto z nich skorzystać póki można.

Często pojawiają się jednak wątpliwości, czy dla malucha i jego pochłoniętych nowymi obowiązkami rodziców większy wyjazd turystyczny w ogóle ma sens i czy rzeczywiście może oznaczać wypoczynek. Kluczem do sukcesu jest realistyczne podejście do
tematu, dobre planowanie i zastanowienie się nad podziałem obowiązków na wyjeździe tak, by każdy miał szansę na wyrwanie się z codziennej rutyny i złapanie oddechu.
Znikają niektóre udogodnienia, ale możemy też zapomnieć o wielu najbardziej uciążliwych obowiązkach Iza, mama dwójki małych dzieci, tłumaczy jak to działa w praktyce: - Mamy czteroletnią córkę, z którą sporo się już napodróżowaliśmy i 10-miesięcznego synka, dla którego zbliżający się wyjazd będzie już drugimi wakacjami w jego życiu. Specjalnie jeździmy poza sezonem, żeby było chłodniej i nie było tłumów. Oczywiście w domu wszystko idzie łatwiej, bo mamy wszystkie potrzebne sprzęty, jak choćby bujaczek dla małego, czy wcześniej sterylizator.

Wiadomo też, że niektóre codzienne czynności wykonywane w domu przebiegają sprawniej np. kąpanie dzieci we własnej łazience, ale przecież na wakacjach oboje nie będziemy mieli na głowie innych spraw. Nie będziemy też gotować, prać, sprzątać. Według mnie to autentyczny wypoczynek. Dla własnego spokoju i poczucia bezpieczeństwa wybieramy miejsca przyjazne rodzinom, takie by w okolicy była w razie czego pomoc lekarska. Dowiaduję się jakie elementy wyposażenia będą dostępne, a co trzeba zabrać ze sobą.

Nauczyłam się już zawsze zabierać demontowaną barierkę do łóżka, żeby córcia nie spadała ze zwykłego hotelowego łóżka i nosidełko, bo na plaży wózek nie zdaje egzaminu. Obowiązkami przy dzieciach dzielimy się z mężem tak, jak w domu.

Mamy też biorą urlop

W zawodzie rodzica nie ma zagwarantowanych dni wolnych ale jeśli mama i tata na co dzień nie są równomiernie obciążeni opieką i wychowaniem malucha, to na wakacjach mogą spróbować sytuację odwrócić z korzyścią dla wszystkich. Filip – tata Nadii wspomina, że dla jego żony, urlop macierzyński był najbardziej pracowitym okresem. Przyznaje, że w swoim zawodzie nie mógł sobie pozwolić, by na co dzień regularnie zajmować się córką tyle, ile by chciał, ale w trakcie pierwszych rodzinnych wakacji postanowił to nadrobić.

- Pojechaliśmy do ośrodka, który miał zajęcia fitness, które spodobały się mojej żonie, bo uznała, że musi „wziąć się za siebie”, a na żadne regularne zajęcia w ciągu roku nie będzie w stanie docierać. Bardzo mi to odpowiadało - mama znikała na godzinkę dziennie, a my z Nadią mieliśmy czas tylko dla siebie. Wstawałem też do niej rano, żeby żona mogła się wyspać. Dla mnie to nie był jakiś problem, a w opowieściach dla znajomych zostałem dzięki temu niemal bohaterem.

Wakacje z nieocenioną babcią

Wielu rodziców może liczyć na pomoc krewnych. Nawet jeśli na co dzień sami radzą sobie z opieką nad dzieckiem, to na czas wakacji chętnie skorzystają ze wsparcia dziadków. Ania – obecnie mama dwójki dzieci, wspomina swoje pierwsze rodzinne wakacje: - Kiedy córka miała rok pojechaliśmy na wakacje do Włoch. Zabraliśmy ze sobą jedną z babć. Miała ochotę z nami pojechać, a my chcieliśmy wieczorami, kiedy córka pójdzie spać, pochodzić sobie we dwoje na spacery, wyjść na drinka, złapać trochę luzu. Ten plan się sprawdził. Córeczka szła spać o 20.00, babcia z nią zostawała, a my w tym czasie mieliśmy czas dla siebie. Zdaję sobie sprawę, że
to rozwiązanie dla tych, którzy lubią swoje teściowe. Dwa tygodnie z teściową na wakacjach to jednak opcja dla odważnych.

Najlepiej wypoczniemy tam, gdzie gospodarze naprawdę lubią dzieci

Dla kilkumiesięcznego dziecka wymyślne udogodnienia, zabawki, czy towarzystwo innych dzieci nie są tak istotne jak przyjazna młodym rodzinom atmosfera panująca w miejscu wakacyjnego wypoczynku. Ewa, mama dziś już 6-letniej Neli dobrze pamięta, jak sceptycznie podchodziła do pierwszego wyjazdu z córeczką.
- Nela miała około 7 miesięcy i była bardzo absorbującym dzieckiem. Nie miałam pojęcia jak sobie z nią poradzimy poza domem. I jak inni dadzą radę wytrzymać z naszym ciągle płaczącym i marudzącym dzieckiem. Zdecydowaliśmy się na miły pensjonat, z dala od wszystkiego, za to z ładnie zagospodarowanym i zadbanym otoczeniem. Chyba rzadko przyjeżdżały do niego osoby z dziećmi – raczej bywali tam starsi ludzie. Cudowna Pani Adela, która go prowadziła wręcz rozpromieniała się na widok naszej malutkiej. Pomogła nam się zorganizować, poprzestawiać sprzęty w pokoju. Szybko znalazło się łóżeczko niemowlęce. Sama zaproponowała nawet, że
może zająć się Nelą, gdy my będziemy jeść śniadania, żebyśmy mogli odpocząć i usiąść przy stole razem, a nie na zmianę. Taka życzliwość, drobna pomoc i proste gesty, dzięki którym zostawiła nam wspaniałe wspomnienia.

W gronie starych przyjaciół wszystko musi się udać

Gdy można liczyć nie tylko na swojego partnera, ale też na miłe towarzystwo przyjaciół i znajomych, obawy przed wyjazdem z małym dzieckiem szybko się rozwiewają - nawet jeśli wybieramy się na aktywny wypoczynek. Malina, mama Piotrusia, z zadowoleniem wspomina zimowy wyjazd:
- Zawsze wyjeżdżaliśmy z całą paczką przyjaciół ze studiów na narty, do dosyć dużego domu z częścią wspólną z kuchnią i kominkiem na dole i sypialniami na górze. W zeszłym roku (syn miał rok) stwierdziliśmy, że spróbujemy pojechać tam razem z nim.
Może pomogło to, że jak dotąd jako jedyni ze znajomych mamy dziecko i dla wszystkich byliśmy raczej ciekawostką niż kłopotem. Na nartach jeździliśmy z tatą Piotrka na zmianę – co drugi dzień, a wieczorami mogliśmy siedzieć sobie fajnie, razem z przyjaciółmi – wystarczyło tylko zabrać elektroniczną nianię. Może w jakiejś niedalekiej przyszłości uda nam się zorganizować taki wyjazd już w
więcej rodzin z dzieciakami.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.