Wydaje się zdumiewająco dojrzałe. Gdy po raz pierwszy bierzesz noworodka w ramiona, przygląda ci się z uwagą, patrząc w oczy, tak jakby chciał nawiązać nić porozumienia. Już kilka chwil po urodzeniu dziecko instynktownie szuka wzrokiem mamy, a po kilku godzinach zaczyna rozpoznawać jej twarz. Parę dni później robi to już bezbłędnie. Wzrok noworodka nie jest jeszcze w pełni rozwinięty. Malec widzi wyraźnie tylko to, co znajduje się w odległości 20-30 cm od jego oczu (właśnie w takiej odległości jest twoja twarz, gdy trzymasz go w ramionach i podajesz mu pierś lub butelkę). Wszystko, co jest na dalszym planie, to na razie zamazane plamy. Noworodek instynktownie przygląda się ludzkim twarzom. Dlatego gdy pochyla się nad nim tata czy starszy brat, także wpatruje się w nich z uwagą. Wzrok dziecka nabiera ostrości dopiero w wieku trzech, czterech miesięcy. Wtedy zaczyna więcej dostrzegać z otaczającego świata.
Pojawia się zwykle około szóstego tygodnia życia. Najpierw jest to odpowiedź na uśmiech mamy, pochylającej się nad dzieckiem. Maluch już kilka dni po narodzeniu próbował naśladować twoje miny. Gdy widział, że otwierasz usta, wysuwasz język, marszczysz nos, robił to samo. Podobnie reagował na miny taty. Teraz zrobił coś znacznie ważniejszego - uśmiechnął się. To prawdziwy krok milowy w rozwoju społecznym małego człowieka. Dziecko bowiem niezwykle szybko się uczy. Radość i czułość rodziców w odpowiedzi na jego uśmiech sprawiają, że już parę tygodni później malec zaczyna uśmiechać się spontanicznie. Gdy widzi mamę, rozciąga usta w radosnym uśmiechu i wyciąga rączki, by wzięła go w ramiona. A ona doskonale rozumie ten gest. Nić porozumienia zostaje nawiązana. Niemowlę przestaje być tajemniczym przybyszem, którego potrzeby trudno odgadnąć i z którym ciężko się porozumieć. To mały człowiek, który wyraźnie cieszy się na widok rodziców i potrafi okazać im swoją miłość. To sprawia, że rodzice okazują mu jeszcze większą czułość i zainteresowanie, częściej z nim rozmawiają, bawią się, pokazują mu świat.
Na efekty nie trzeba długo czekać. Już trzymiesięczny maluch nie tylko się uśmiecha, ale rozbawiony głośno się śmieje i piszczy z radości. Uwielbia, zwłaszcza gdy mama czy tata robią głupie miny i wydają śmieszne dźwięki.
Wcale nie następuje tak szybko. Choć już noworodek potrafi mocno złapać mamę czy tatę za palec, nie robi tego świadomie, tylko odruchowo. Zanim malec chwyci z premedytacją grzechotkę, upłynie jeszcze jakieś cztery, pięć miesięcy. I do tej pory właściwie nie potrzebuje zabawek (poza pozytywkami i kolorowymi mobilami, którym przygląda się z za-interesowaniem).
W trzecim miesiącu życia dziecko nagle ze zdumieniem dostrzega, że ma ręce. Przygląda się im uważnie, obracając dłońmi i poruszając paluszkami. Przez pewien czas to jego ulubione zabawki - wkłada je do buzi, liże, ssie. Szybko jednak orientuje się, że możliwości jest o wiele więcej. Zaczyna skubać swoje ubrania, dotyka wszystkiego, co jest w zasięgu. Trzymiesięczne niemowlę wyciąga już rączki w kierunku zabawki i potrafi przez chwilę utrzymać grzechotkę, którą włożysz mu w dłoń. Gwałtownie nią wtedy potrząsa. Ważne, by zabawka była lekka, bo ruchy dziecka są jeszcze nieskoordynowane i może się boleśnie uderzyć, i nie miała ostrych brzegów, o które można się podrapać. Trzeba też zwrócić uwagę, czy zabawka nie zawiera żadnych małych elementów. Niemowlę bowiem wszystko wkłada do buzi i mogłoby się zadławić.
Czteromiesięczny maluch zaczyna sam sięgać po różne przedmioty i łapać je, mocno zaciskając na nich całą dłoń. Ogląda je wtedy uważne, obmacuje i wkłada do buzi. Co ważne, kojarzy już dźwięk grzechotki ze swoimi ruchami. Spodoba mu się też mata z materiału o różnych fakturach z naszytymi kolorowymi grzechotkami, piszczałkami, lusterkami i pałąkiem, na którym powieszone są zabawki (najlepiej takie, które po trąceniu małą łapką wydają dźwięk).
Już wkrótce ruchy dziecka staną się bardziej precyzyjne. W szóstym miesiącu niemowlę umie chwycić rączką nawet zupełnie drobne przedmioty (trzeba bardzo uważać, by nie włożyło ich sobie do buzi, nosa czy ucha). Bez trudu podnosi zabawki, które leżą w zasięgu jego rąk. Ogląda je z zaciekawieniem, potrząsa nimi. Potrafi nawet utrzymać jednocześnie dwie zabawki, po jednej w każdej ręce. Zabawa się zaczyna.
Może cię zaskoczyć - "stacjonarny" dotąd maluch nagle pojawia się w zupełnie innym miejscu, niż go zostawiłaś. Dlatego lepiej być na to przygotowanym. Już trzymiesięcznego niemowlęcia nawet na moment nie zostawiaj samego na przewijaku.
Malec położony na brzuszku coraz wyżej unosi głowę, wspierając się najpierw na przedramionach, a potem na dłoniach. Teraz wystarczy, że mocniej odepchnie się jedną rączką, by znalazł się na plecach. Zwykle następuje to w piątym, szóstym miesiącu. Pierwsze obroty to przypadek, ale maluch szybko orientuje się, że to dobry sposób na przemieszczanie się i zabawę. Zaczyna turlać się celowo. Wystarczy chwila, by znalazł się na drugim końcu pokoju i dotarł do przedmiotu pożądania.
Turlanie się to naturalny i ważny etap w rozwoju ruchowym niemowlęcia. Maluch ćwiczy wtedy wszystkie mięśnie, koordynację ruchów i orientację w przestrzeni. Uczy się panować nad swoim ciałem w różnych pozycjach. To niezbędne do nauki siadania i raczkowania, a potem chodzenia. Jeśli twoje półroczne dziecko nie próbuje się turlać, często kładź je na podłodze i w pewnej odległości z boku układaj atrakcyjne zabawki. Wcześniej czy później spróbuje do nich dotrzeć. W wieku siedmiu, ośmiu miesięcy maluchowi turlanie przestaje wystarczać i wybiera mniej okrężną technikę przemieszczania się - zaczyna pełzać.
Pojawia się na ogół, gdy maluch ma około sześciu miesięcy, ale może to też nastąpić miesiąc, dwa wcześniej lub pół roku później. Zwykle pierwsze wyrzynają się dolne jedynki. Zarówno wczesne, jak i późne ząbkowanie jest rodzinne. Jeżeli więc tobie lub twojemu mężowi zęby wyrżnęły się dopiero w okolicach pierwszych urodzin, nie oczekujcie, że wasze dziecko będzie znacznie szybsze. Z kolei jeśli któreś z was ząbkowało bardzo wcześnie, może się zdarzyć, że maluch pójdzie w jego ślady i pierwsze ząbki pojawią się u niego już w czwartym miesiącu.
Niekiedy ząbkowanie przebiega zupełnie bezboleśnie, częściej jednak mniej lub bardziej dokucza dziecku. Rozpulchnione dziąsła swędzą, a później bolą. Maluch bardzo się ślini, wkłada paluszki do buzi, marudzi. Wiele niemowląt nie chce wtedy jeść, często budzi się w nocy, popłakuje. Niektóre mają nawet lekko podwyższoną temperaturę. Jeśli tak jest u twojego dziecka, dawaj mu do zabawy gryzaki, które może bezpiecznie gryźć. Dobrze sprawdzają się zwłaszcza te wypełnione wodą. Podaje się je maluchowi po schłodzeniu w lodówce (zimny dotyk przyniesie mu ulgę). Przed karmieniem warto posmarować obolałe dziąsła żelem na ząbkowanie. W zaśnięciu może pomóc niemowlęciu podanie przed snem herbatki z melisy. Gdy ząb się wyrżnie, dolegliwości szybko miną.
Myj ząbek dwa razy dziennie za pomocą sylikonowej szczoteczki zakładanej na palec lub szczoteczki z miękkimi gumowymi wypustkami zamiast włosia. Gdy maluch będzie miał już cztery zęby, kup mu prawdziwą szczoteczkę. Pamiętaj, że musi być bardzo miękka i mieć malutką główkę. Nie używaj na razie pasty, bo tak małe dziecko nie potrafi jej wypluć i będzie ją połykać.
Rodzice zwykle oczekują go w okolicach pierwszych urodzin dziecka. Są jednak maluchy, które zaczynają chodzić już w dziesiątym miesiącu. Są też takie, które pierwsze samodzielne kroki stawiają dopiero w wieku półtora roku. Jedne i drugie mają do tego prawo. Większość niemowląt staje na nogi w dziewiątym, dziesiątym miesiącu. Oczywiście na początku trzyma się przy tym mebli lub rodzicielskich nóg. Warto wtedy zadbać o bezpieczeństwo - położyć na podłodze dywan, usunąć chybotliwe meble, na ostre kanty nałożyć plastikowe nakładki. I zamiast śpioszków zacząć zakładać malcowi spodenki i skarpetki z antypoślizgowymi spodami. Warto też zrobić generalne porządki przynajmniej na dwóch dolnych półkach. Zabierzcie z nich ostre przedmioty, którymi można się skaleczyć, drobiazgi, które można włożyć do buzi i zadławić się nimi, a także wszystkie rzeczy, dla których to malec może być zagrożeniem (sprzęt elektroniczny, dokumenty, książki). Gdy poczuje się pewnie w nowej pozycji, spróbuje stania bez trzymanki. Kiedy opanuje wstawanie i kucanie bez podparcia, będzie to znak, że jest gotowy do drogi. Na początku stąpa bokiem, trzymając się mebli, szybko jednak nabiera wprawy i marynarskim krokiem (który nieco ułatwia mu utrzymanie równowagi) ostrożnie rusza naprzód. Od tej pory nic już nie będzie takie jak dawniej, bo gdy zwiedza się świat na własnych nogach, wszystko wygląda inaczej.
Większość rodziców słyszy je pod koniec pierwszego roku życia dziecka. Gdy jednak w dziesiątym, jedenastym miesiącu usłyszysz tak wyczekiwane "mama" czy "tata", nie wpadaj od razu w euforię. Na razie maluch bawi się po prostu powtarzaniem zasłyszanych dźwięków, nie nadając im konkretnego znaczenia. Szybko jednak, widząc entuzjazm, jaki wywołał, zorientuje się, w czym rzecz. Roczne dziecko wymawia już te magiczne słowa ze zrozumieniem. Zwykle potrafi też powiedzieć: "daj" i "nie". Zwłaszcza to drugie powtarza wyjątkowo często (i - żeby nie było wątpliwości - stanowczo kręci przy tym głową). Wbrew pozorom na razie nie jest jednak buntownikiem. Chętnie współpracuje przy ubieraniu i wykonuje proste polecenia: "daj misia", "otwórz buzię", "pokaż kota". Warto prosić je o to jak najczęściej, bo dzięki temu utrwali znaczenie słów, które już zna, i nauczy się wielu nowych. Staraj się dużo mówić do malca, nazywaj rzeczy, określaj kolory i kształty ("zielone auto", "okrągła piłka"), czytaj mu proste książeczki, pokazuj obrazki i opowiadaj o nich. Gdy dziecko używa wyrazów dźwiękonaśladowczych, powtarzaj je za nim, ale uzupełniając prawdziwymi słowami ("Tak, miau, miau, kot"). I uzbrój się w cierpliwość. Większość dzieci, choć naprawdę dużo rozumie, zaczyna mówić pełnymi zdaniami dopiero w wieku dwóch lat, a niektóre nawet później.