Jak sposób jedzenia wpływa na rozwój mowy?

To pytanie tylko z pozoru brzmi jak filozoficzne rozterki. A odpowiedź na nie możemy poznać za parę lat, gdy... trafimy z dzieckiem do gabinetu ortodonty lub logopedy.

Dołącz do akcji edukacyjnej

Większość rodziców nie zastanawia się nad tym, czy ich dziecko je w sposób czynny, czy bierny. Tymczasem sposób, w jaki pokarm trafia do buzi malucha, to jeden z podstawowych warunków i czynników dojrzewania umiejętności jedzenia, a potem mowy.

Oczywiście niezależnie od wszystkiego dziecko i tak je, i tak zaczyna mówić. Rzecz jednak w jakości. A o tym zaczynamy myśleć, dopiero kiedy na zębach pojawia się pierwszy aparat ortodontyczny, a z przedszkola i ze szkoły dobiegają pierwsze sygnały o wadach wymowy.

PIERŚ, CZYLI IDEAŁ

Karmienie piersią to najzdrowsza forma karmienia. Noworodek nie musi się jej specjalnie uczyć. Ma wrodzony odruch ssania i instynkt podpowiada mu, co robić, by zaspokoić głód.

Jednak stres po porodzie i niedojrzałość dziecka może przez kilka dni powodować zbyt słabe lub zbyt silne łapanie brodawki i problemy ze skoordynowaniem ssania, połykania i oddychania. Często jest to naturalny wynik adaptacji malca do życia po drugiej stronie brzucha. Przecież dla noworodka wszystko jest nowe i trudne: oddychanie, działanie siły grawitacji, dotyk, chłód, światło, trawienie, jedzenie. Przyczyną kłopotów w trakcie karmienia może być dyskomfort mamy, zła pozycja dziecka. Mogą je też zakłócać normalne w tym wieku dolegliwości: kolka, problemy z trawieniem, cofanie się treści pokarmowej do przełyku i wyżej.

Niestety, czasem na te przejściowe problemy reagujemy zbyt ostro. Masaże ust i jamy ustnej, przystawianie dziecka do piersi, gdy pręży się i odgina, budzenie na karmienie, bo "już pora". Wszystko to sprawia, że noworodek zaczyna ssać nerwowo, łapczywie, pojawia się przypadkowość, pośpiech, reakcje obronne. Jeżeli staną się nawykiem, nie tylko zakłócą prawidłowe ssanie piersi, skłonią mamę do szybszej rezygnacji z naturalnego karmienia, ale mogą też wpłynąć na jakość następnych etapów jedzenia, a w konsekwencji - mowy. Nawet jeżeli jedno od drugiego wydaje się wam zbyt odległe - bezpośredni związek istnieje i nie da się mu zaprzeczyć.

NAŚLADOWANIE NATURY

Karmienie butelką jest inne, zarówno pod względem emocjonalnym, jak i technicznym, od karmienia piersią. Nawet przy najlepszych smoczkach, wymagających od dziecka aktywnego ssania, zbliżonego do sposobu i techniki ssania piersi, nadal jest to ssanie, połykanie i oddychanie tylko zbliżone do ideału. Bezpieczne, efektywne, ale nie takie samo.

Nie znaczy to, że mamy, których dzieci nie ssały piersi, mają się niepokoić. Smoczek nie jest wrogiem niemowlęcia. Ale nie jest obojętne, kiedy zaczniemy w ten sposób karmić, jak to będziemy robić i jakiego sprzętu użyjemy.

Malucha najlepiej ułożyć tak, by główka znajdowała się w przedłużeniu linii tułowia. Jego pupę sadzamy wygodnie na wewnętrznej powierzchni jednego z naszych ud, drugim udem możemy podpierać jego plecy. Pod główką układamy łokieć jednej z rąk albo samą dłoń.

Warunek dobrego karmienia butelką: dziecko musi się napracować, żeby zaspokoić głód, a praca wszystkich części jamy ustnej i ciała zaangażowanych w jedzenie powinna być zbliżona do tej przy karmieniu naturalnym.

KTO PRACUJE, TEN JE

Smoczek nie powinien być za miękki. Nie ułatwiamy życia malcowi zbyt dużą dziurką, bo jedzenie zmienia się wtedy w pochłanianie tego, co samo wleje się do buzi. Jeżeli niemowlę zawsze je szybko i bez przerw, warto wybrać smoczek twardszy, z mniejszą dziurką. Ale uwaga - jeśli smoczek będzie zbyt twardy, dziecko może zacząć go gnieść i przygryzać dziąsłami. Jeżeli je w ten sposób przez dłuższy czas, może wypracować szereg niekorzystnych nawyków.

Smoczki nowej generacji to skomplikowane konstrukcje. Taki smoczek składa się z co najmniej kilku części o różnej twardości, sprężystości i gibkości. Jego baza jest twardsza od pozostałej części smoczka, ma obły i szeroki kształt, który pozwala dziecku ułożyć wargi prawie tak jak na piersi, nie kąsać i nie gryźć. Lepiej układa się żuchwa, a to bezpośrednio wpływa na pozycję i pracę języka oraz mięśni buzi i twarzy w trakcie ssania.

Część smoczka, którą dziecko wsysa, powinna być walcowata i prosta, ale bardziej plastyczna niż baza. Powinna lekko rozciągać się wzdłuż, ale też uginać się pod naporem języka i giąć na boki.

Kolejnym ważnym czynnikiem jest to, jak i w jakich warunkach karmimy. Oczywiście dziecko zje wszędzie i w każdych warunkach, bo głód jest silniejszy od innych doznań. Ale może to być jedzenie nerwowe, łapczywe, męczące w stopniu, który uniemożliwia nasycenie. Dziecko będzie wtedy niespokojne, częściej będzie domagało się jedzenia, mogą pojawić się problemy z brzuszkiem. Dlatego pozycja, w której karmimy, powinna być komfortowa dla karmionego i dla karmiącego.

Butelkę ze smoczkiem układamy zawsze prostopadle do buzi dziecka i tak, by baza smoczka była wypełniona mlekiem. Starajmy się też, by smoczka nie obracać wokół jego osi, nie wyciągać, nie stukać ani nie poruszać.

PORA NA KUBEK

Przygoda z pojeniem niemowlęcia kubkiem zaczyna się dosyć... mokro. Dziecko bardziej jest zainteresowane poznaniem nowego przedmiotu i zabawą płynem, niż jego połykaniem. A to oznacza kąsanie i obgryzanie. Dlatego warto dobrze wybrać moment - kiedy maluch jest spragniony, bardziej skupi się na piciu niż na gryzieniu.

Od początku przyzwyczajamy niemowlę do picia z "normalnych" kubeczków, przystosowanych do umiejętności i parametrów jamy ustnej małego dziecka. Brzegi takiego kubeczka mają szeroki rant, a i same kubki są zazwyczaj obłe i szerokie. Niektóre mają lekko wgłębioną część krawędzi, tak by umożliwić dziecku przechylenie kubka bez ocierania go o nosek.

Szeroki, wygięty rant kubeczka pozwala na odpowiednie ułożenie go na dolnej wardze, umożliwia wysunięcie w jego kierunku języka i górnej wargi dziecka. Kubek przechylamy tylko do momentu, kiedy płyn dociera do brzegu. Dalej dziecko musi sobie radzić samo. Bo przecież chodzi nam o naukę picia, a nie o wlewanie płynu do ust dziecka.

Maluch, ściągając płyn z kubeczka, angażuje do tego wszystkie mięśnie ust, policzków, żuchwy, języka. Uczy się precyzji ruchów, koordynacji i efektywności pracy wszystkich wymienionych mięśni, regulowania ilości pochłanianego płynu i koordynacji tej nowej techniki z połykaniem i oddychaniem.

W domu możemy sobie pozwolić na eksperymenty z otwartym kubkiem. Na spacerze możemy skorzystać z kubka ze słomką. Sprzęt to rewelacyjny, choć raczej dla tych bardziej doświadczonych. Ssanie z bidonu ze słomką doskonali aparat jedzenia i mowy. Ale nie przyzwyczaja do picia ze zwykłego kubka. Wtedy musimy sięgnąć po kubek, który wygląda jak zwykły, ale różni się od niego zamkniętym wieczkiem. Ma on specjalny, wygięty, szerszy rant, który wymusza aktywność dolnej wargi stabilizującej kubek. Górna warga z łatwością układa się na jego brzegu i... musi trochę popracować. Usta i policzki dziecka aktywnie uczestniczą w piciu. To ważne, bo zamknięcie ust od góry jest podstawowym warunkiem nie tylko prawidłowego picia i jedzenia, ale także prawidłowej artykulacji i emisji głosek oraz prawidłowego oddychania.

RĘKĄ CZY ŁYŻECZKĄ?

Jedzenie dłońmi to rzecz naturalna - nie ma się co na to oburzać. Dla dziecka to też podstawowy etap w rozwoju umiejętności manipulowania dłońmi, ich czucia i precyzji ruchów, w kształtowaniu czucia buzi, jej wnętrza, warg, dziąseł. A także zabawa i przygoda. I wielki krok do samodzielności.

Następnym stopniem wtajemniczenia jest karmienie łyżeczką. Dziecko zazwyczaj próbuje najpierw ją gryźć.

Gdy podajemy mu jedzenie łyżeczką, podsuwamy ją w osi twarzy, prostopadle do niej, i kładziemy na dolnej wardze, jeżeli wargi ma zamknięte, lub wsuwamy do buzi, jeśli otwarte (upewniając się, czy dziecko ma na to ochotę). Kiedy maluch otwiera buzię, a łyżeczka w niej ląduje, czekamy, aż górna warga zamknie się na łyżeczce, i dopiero ją wysuwamy. Wtedy dziecko ściąg-nie górną wargą pokarm z łyżeczki - i o to nam chodzi, o jedzenie aktywne!

ZAMYKAMY BUZIĘ!

Jeżeli maluch nie ściąga pokarmu, możemy delikatnie docisnąć łyżeczką język dziecka - wtedy domknie wargi, z czego natychmiast korzystamy, wysuwając łyżeczkę z buzi. To ważne - nie ocieramy łyżeczki o górną wargę, by ściągnąć z niej pokarm. To sygnał dla dziecka, że nie musi domykać warg, ściągać pożywienia i się trudzić. Mama czy tata wsuną jedzenie i jakoś to będzie. Biernie i nieprawidłowo, ale jakoś.

Zanim malec nauczy się jeść łyżeczką, minie trochę czasu. U jednych chwila, u innych kilka dni. Nie starajmy się jednak przyspieszać tego procesu, tylko systematycznie powtarzać te same gesty. Od tego, jak będą wyglądały początki jedzenia, zależy to, jak dziecko będzie jadło później. Dlatego warto na tę naukę poświęcić trochę czasu.

POZYCJA DLA DZIECKA, KTÓRE ULEWA

Jeżeli malec ma kłopoty z brzuszkiem albo silnie ulewa, najlepiej karmić go w pozycji, w której głowa jest znacznie wyżej niż pupa, a dziecko leży na boku, pod kątem do podłoża.

Możemy karmić dziecko w klasycznej pozycji (jak na zdjęciu powyżej), ale nieco ją zmodyfikować. Pupa dziecka oparta jest o nasze udo, podobnie jak nóżki, ale drugie udo podtrzymuje nie plecy malucha, tylko jego bok (malec może być skierowany przodem lub tyłem do nas). Pod pachę niemowlęcia możemy ułożyć swoje przedramię lub ułożyć je na swoim udzie.

Inna propozycja: siadamy na podłodze z ugiętymi w kolanach nogami. Układamy malucha wzdłuż swoich ud, przodem lub bokiem do siebie. Tułów dziecka na całej długości jest prosty, pupę opieramy o swój brzuch, a nóżki swobodnie depczą nasz tors. W zależności od wieku malca, nasilenia jego problemów z ulewaniem i ilości mleka w butelce, możemy swoje nogi układać wyżej lub niżej.

Więcej o: