Problem jest, tyle że przyczyna bardzo, bardzo rzadko tkwi w piersiach. Właściwie tylko przy niedorozwoju gruczołu mlekowego, ale występuje on niezmiernie rzadko i łatwo go stwierdzić. Najczęściej winna jest niewłaściwa technika ssania. Czasami są to naprawdę niuanse i nawet doświadczony doradca laktacyjny ma problem z ich wychwyceniem.
Jeśli na przykład maluch był po porodzie odśluzowywany (gruszką czy ssakiem) i sprawiło mu to ból, to może zapamiętać, że jak coś wsuwają mu do buzi, to boli. I zaczyna odruchowo cofać język. Tymczasem, póki brodawka nie dotknie podniebienia miękkiego, język nie wykonuje właściwych ruchów masujących i ssanie jest nieefektywne - młody człowiek nie wysysa tyle mleka, ile potrzebuje, tylko tyle, ile samo wypłynie. Tym samym piersi dostają fałszywy sygnał, jeśli idzie o rzeczywiste potrzeby dziecka, i faktycznie zaczynają wytwarzać mniej mleka. Dziecko może się też oduczyć prawidłowego ssania, jeśli miało doświadczenie ze smoczkiem.
Na zmniejszenie laktacji może wpłynąć też wiele innych czynników: palenie papierosów, przyjmowanie leków z estrogenami, długotrwały stres czy przemęczenie, sztuczne wydłużanie przerw między karmieniami (przetrzymywanie dziecka, dopajanie, dokarmianie), nieefektywne ssanie (takie stałe ciamkanie zamiast aktywnego ssania) i - tylko w okresie połogu - pozostałości łożyska w macicy.
Trudno mi na odległość powiedzieć, dlaczego mała niewiele przybiera na wadze (niewiele, pod warunkiem że nie skończyła jeszcze sześciu miesięcy). Najlepiej by było, gdyby obie Panie trafiły do doświadczonego doradcy laktacyjnego, który mógłby poobserwować, jak córeczka ssie, zadawać Pani pytania na bieżąco i w razie potrzeby zalecić badania laboratoryjne. Bardzo możliwe, że wszystko jest w porządku, że taka już natura Pani córki.