Dieta karmiącej mamy - bez kulinarnych wyrzeczeń!

Dieta mamy karmiącej - wbrew pozorom - wcale nie musi być nieustającym pasmem wyrzeczeń.

Co powinna jeść kobieta, która karmi piersią?

Powinna jeść to samo, co każdy inny dorosły człowiek, który przejmuje się piramidą zdrowego żywienia.

Ewentualnie, w pierwszych tygodniach po porodzie, kiedy kobieta bywa niespokojna, zmęczona i podenerwowana, przyda się jej więcej zielonych warzyw i kasz bogatych w witaminę B. Ta witamina ma bowiem zbawienny wpływ na nadwątlony układ nerwowy. A poza tym zaleceniem, nie ma potrzeby, by zmieniać tę dietę jakoś szczególnie.

Czy posiłki nie powinny być nieco bardziej kaloryczne?

Jeśli kobieta ma jeszcze jakieś "zapasy" z czasu ciąży, to dodatkowych kalorii jeść nie trzeba, ale jeśli talia wróciła do poprzednich rozmiarów, można zwiększyć dzienną dawkę kalorii o mniej więcej 500 kcal. Na karmienie zużywamy bowiem mniej więcej 500-700 kcal dziennie.

A ile trzeba pić?

Warto słuchać się swojego organizmu. Zalecenia mówią, że trzeba pić minimum półtora litra płynów, a najlepiej dwa litry dziennie (można wliczyć w to zupę, soczyste owoce itp.), ale jeśli ma się duże pragnienie, można też pić znacznie więcej.

Czy kobieta karmiąca musi unikać wszelkich alergenów?

Nie ma "bezpiecznych" produktów. Szczęśliwie nie ma też stuprocentowo niebezpiecznych. Jeśli dziecko ma rodziców alergików, to kroki powinny być następujące. Najpierw mama je to, co dano jej w szpitalu (ewentualnie przyniosła rodzina) - to jest pewna podstawa. Jeśli z dzieckiem nic się nie dzieje, do tej podstawy powoli wprowadzamy pojedynczo kolejne nowości, jedząc każdą przez pięć kolejnych dni i obserwując dziecko.

Jeśli rodzinnych obciążeń brak, można jeść wszystko - a gdyby się okazało, że maluchowi jednak coś nie pasuje, wtedy można zacząć szukać winowajcy. Dieta "na wszelki wypadek" nie ma sensu.

Mówi się, że karmiąca mama może jeść wszystko, z wyjątkiem... - i tu pada długa lista produktów. Tak, że niewiele zostaje. Jak to tłumaczyć sobie w praktyce?

Nie wiem, jak sobie tłumaczyć, bo jak człowiek weźmie to wszystko na serio, to się okaże, że niczego nie wolno jeść. Smażone nie jest zdrowe, ale dla wątroby mamy. Dziecku nie zrobi żadnej różnicy, czy mama zje kotlet schabowy, czy pieczony schab.

Dopiero gdyby dietą zawładnęły tłuszcze nasycone, spychając nie- nasycone kwasy tłuszczowe w kąt, to w mleku mogłyby pojawić się te nasycone, i to nie byłoby zdrowe.

A co z mlekiem?

Jeśli dziecko ma alergię czy nietolerancję pokarmową, mleko znika z diety zupełnie. Jeśli nie - można je pić bez ograniczeń. Zalecenia, by "nie pić go zbyt dużo", są bez sensu, bo albo coś nam służy, albo nie. "Jeść wszystko" oznacza jedzenie wszystkiego, dopóki nie pojawią się problemy. Wtedy trzeba się zastanowić nad tym, jak im zaradzić.

Dieta ma być bogata w warzywa, ale podobno trzeba unikać wzdymających, cebuli, czosnku, kapusty... Czy naprawdę?

Nie ma co unikać warzyw wzdymających, bo to, co działa wzdymająco na mamę, nie musi działać tak na dziecko. Większości dzieci kapusta czy czosnek zupełnie nie przeszkadzają. Paradoksalnie, obserwuje się częściej niekorzystne reakcje na marchewkę niż na "niebezpieczne" brokuły.

Co ma zrobić karmiąca piersią kobieta, która cierpi na zaparcia?

Może jeść buraki, brokuły, kiwi, śliwki suszone, surowe gryzione jabłka (zasadniczo surowe owoce i warzywa ze względu na błonnik), pieczywo pełnoziarniste, pestki dyni, kasze, otręby pszenne itp.

Produkty te, przetworzone przez organizm mamy, nie będą wpływać rozluźniająco na kupkę dziecka. Oczywiście, jeśli któryś ze składników nie będzie przez dziecko mile widziany i pojawi się negatywna reakcja (kolka, wysypka, kupka z drobinkami krwi), trzeba będzie z niego zrezygnować. Ale nie ma sensu bać się na zapas.

Jak szybko po zjedzeniu przez mamę jakiejś nowości możemy spodziewać się u dziecka ewentualnej reakcji alergicznej?

Czasem po półgodzinie, czasem dużo później. Ale warto wiedzieć, że reakcja alergiczna może się pojawić nie za pierwszym razem, tylko dopiero przy kolejnym posiłku. I dlatego przy obciążeniu alergią mówi się o stopniowym wprowadzaniu do diety mamy nowości - 3-5 dni to czas, w którym zorientujemy się, czy coś dziecku służy.

Co zrobić, jeśli u dziecka pojawią się jednak objawy alergii?

Jeśli podejrzewamy alergię pokarmową, to może być niezbędna dieta eliminacyjna. Ale wtedy nie rezygnujemy ze wszystkiego, tylko eliminujemy jeden, dwa podejrzane składniki (i wszystko to, co je zawiera) przynajmniej na trzy tygodnie. Jeśli w tym czasie jest poprawa, to znaczy, że strzał był celny.

Wtedy nie jemy tych produktów przez co najmniej 2-3 miesiące. W tym czasie możemy jeść inne rzeczy, co do których mamy pewność, że nie szkodzą maluchowi. Jeśli poprawy brak, znaczy, że strzał był niecelny i wtedy można wrócić do jedzenia wyeliminowanego składnika, zabierając jakiś inny.

Niestety, po objawach u dziecka nie sposób odkryć, co mu nie służy, więc trzeba działać trochę intuicyjnie i wesprzeć się listą podstawowych alergenów, zaczynając od mleka (jego przetworów i wszystkiego, co je zawiera), jajek i pszenicy. Ale jeśli intuicja podpowiada jabłka czy sezam, to od nich zaczynamy.

I jeszcze jedna uwaga: nawet jeśli długo nie możemy w diecie mamy znaleźć przyczyny dziecięcych problemów, nie należy odstawiać dziecka od piersi i przechodzić na mieszankę, bo to przysłowiowe wylewanie dziecka z kąpielą. Zabieramy wprawdzie mleko z trudno diagnozowalnym alergenem, ale jednocześnie zabieramy dziecku też całą masę substancji wspomagających jego układ pokarmowy i odpornościowy.

Czy mama na diecie eliminacyjnej powinna jeść preparaty z witaminami i minerałami?

Jeśli dieta jest bardzo uboga, suplementacja niewątpliwie będzie potrzebna. Ale zwykle jednak eliminacja dotyczy jednego, dwóch składników, a wtedy można tak zbilansować codzienne posiłki, żeby niczego organizmowi nie brakowało. W razie wątpliwości warto poprosić o pomoc dietetyka.

Co ma zrobić mama, która niechcący zjadła coś, co szkodzi dziecku? Czy powinna ściągnąć pokarm i go wylać?

Powinna się przygotować na reakcję dziecka. I tyle. Nawet jeśli maluch zareaguje negatywnie (choć to nie jest pewne przy jednorazowym odstępstwie), problemy nie powinny być nasilone, dość szybko miną.

Czy karmiąc piersią, można się odchudzać?

Tak, byle robić to mądrze. Tu nie wchodzą w grę żadne głodówki, diety jednoskładnikowe, sztuczne wspomagacze, tylko najzwyklejsze w świecie ograniczenie dobowej dawki kalorii. Bywa, że wystarczy o połowę zmniejszyć porcję śniadań i kolacji i zrezygnować z pojadania między posiłkami. To, w połączeniu z codzienną porcją ruchu (może to być szybki marsz na spacerze, może być także poranne bieganie, które na dodatek działa antydepresyjnie), powinno szybko dać widoczne efekty.

Młode matki mają tak mało czasu... jak mają jeść zdrowo, choć w biegu? Na co zwrócić największą uwagę?

Poprosić męża (zanim wyjdzie do pracy), żeby przygotował nam piramidę kanapkową (najlepiej z ciemnego pieczywa, z wędliną, serem, jajem, warzywami).

Warto mieć pod ręką szybkie, zdrowe przekąski (pestki dyni, słonecznika, kiełki, rodzynki, suszone morele, banany, śliwki, orzechy) i świeże owoce. A jeśli w otoczeniu mamy kogoś chętnego do pomocy, warto go poprosić o przygotowanie (na zapas) łatwych do podgrzania dań obiadowych. Niejedna mama/teściowa z chęcią zajmie się wekowaniem pulpetów i gotowaniem zup dla nas.

Czy to, co je mama, może być przyczyną kolki niemowlęcej?

Tak, czasem przyczyną kolki jest nietolerancja białka mleka krowiego lub inny składnik diety mamy karmiącej piersią. Doświadczenie pokazuje, że najczęściej maluchy reagują kolką na pszenicę, jaja, czekoladę, kakao, kapustę i brukselkę, a nawet marchewkę i jabłko, które zjadła mama. Podejrzenie, że kolka malca wynika z alergii lub nietolerancji pokarmowej, potwierdzą nam takie dodatkowe objawy, jak wysypka, szorstka skóra, niteczki krwi lub bezbarwne pasma śluzu w stolcu.

Jeśli kobieta karmi piersią, dobrze, by przypomniała sobie, jakie nowości wprowadziła ostatnio do swojej diety, być może to one są sprawcą... Jeśli jej jadłospis jest stały, warto zastanowić się, jakie produkty w nim dominują, i z nich trzeba w pierwszej kolejności zrezygnować. Następnie przez 2-3 tygodnie trzeba obserwować dziecko. Jeżeli kolka ustępuje, to znaczy, że znaleźliśmy winowajcę.

Czy jeśli mama jest na diecie eliminacyjnej, jej mleko jest wystarczająco dobre dla dziecka?

Rozsądnie przeprowadzona (na przykład pod kierunkiem lekarza alergologa) nie tylko nie zaszkodzi dziecku, ale też może mu pomóc.

Nie chodzi jednak tylko o eliminację kolki oraz innych objawów. Dzięki diecie alergeny pokarmowe nie atakują niepotrzebnie niedojrzałego jeszcze układu pokarmowego niemowlęcia.

Warto także pamiętać, zwłaszcza w chwilach zwątpienia, że zwykle po 2.-3. roku życia organizm dziecka uczy się tolerować poprzednio szkodliwe produkty i wtedy można już uznać je za bezpieczne. Mówimy wówczas, że dziecko "wyrosło" z alergii pokarmowej.

Lampka wina?

Karmiąca mama może sobie pozwolić od czasu do czasu na kieliszek wina, ale tuż po karmieniu.

Promile przenikają do mleka - jak tylko są we krwi, zaraz pojawiają się w mleku, ale jak znikają z krwi, to znikają też z mleka. Jeśli więc jakiś alkohol nas kusi, najlepiej sprawdzić (korzystając np. z kalkulatorów w internecie), kiedy we krwi się pojawi, a kiedy zniknie, i unikać karmienia wtedy, gdy jest obecny. Zwykle oznacza to, że można wypić np. mały kieliszek wina, ale tuż przedtem nakarmić dziecko, po czym unikać karmienia około 3 godzin.

Monika Staszewska,

położna, doradca laktacyjny z ogromnym doświadczeniem.

Przez wiele lat prowadziła na www.edziecko.pl największe w Polsce internetowe forum dla kobiet, które chcą karmić piersią.

Więcej o:
Copyright © Agora SA