Agata Aleksandrowicz jest promotorką karmienia piersią. Pracuje w wydawnictwie Mamania. Z grupą wolontariuszek z całej Polski redaguje internetowy "Kwartalnik Laktacyjny". W ciąży zaczęła prowadzić blog (hafija.pl), który zdobył tytuł Parentingowego Bloga roku 2014. Ma synka, którego ponad trzy lata karmiła piersią.
Agata Aleksandrowicz: Czułam, że muszę się dokształcić, jeżeli chcę o tym pisać. Wiele mam zadaje mi na blogu pytania związane z laktacją. Często piszą do mnie dziewczyny jeszcze ze szpitali. Nie wiedzą, do kogo zwrócić się o pomoc. Problemem jest też niewystarczająca wiedza personelu medycznego. Mama karmiąca może złamać rękę, mieć chory ząb, zapalenie oskrzeli - dlatego lekarz każdej specjalności powinien choć trochę znać się na laktacji. Natomiast naprawdę głęboką znajomością tematu powinni wykazać się pediatrzy i położne. Bo kiedy dziecko jest chore, mama idzie z nim do lekarza tej specjalności. Ostatnio dostałam pod rząd trzy maile o tym, że pediatra powiedział, że dziecka z biegunką nie wolno karmić piersią, bo pokarm matki powoduje biegunkę!
Podobno ma się to zmienić. Na czerwcowej konferencji "Karmienie piersią i praca, zróbmy to!" zorganizowanej przez Ministerstwo Zdrowia i WHO Polska oraz na posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu ds. Przeciwdziałania i Rozwiązywania Problemów Otyłości w Sejmie RP słyszałam, że są prowadzone prace nad tym, żeby ta opieka była refundowana.
Raczej zasmuciło mnie to, gdzie kusi się mamy promocją sztucznego żywienia, czyli mleka modyfikowanego. Prawie 75 proc. zadeklarowało, że z reklamą mieszanek dla niemowląt spotkało się w publicznej placówce zdrowia. To bardzo dużo! 72 proc. mam dostało poradnik żywienia dzieci, który miał logotyp producenta mleka lub żywności w słoiczkach. 58 proc. mam dostało ulotki mleka modyfikowanego w publicznych ośrodkach zdrowia. Mamy pisały, że największym problemem jest dla nich brak refundowanej pomocy laktacyjnej. Ale 19 proc. wskazało jako problem agresywny marketing mleka modyfikowanego. Mniej więcej tyle samo uznało za problem brak fachowej wiedzy o laktacji u lekarzy i położnych. Wiele osób mówi: "Przecież reklama sztucznego mleka na mnie w ogóle nie działa, nie ma żadnego wpływu na to, czy karmię, czy nie karmię". Ale gdyby to nie działało, to żadna firma nie wydawałaby na to pieniędzy!
W Stanach przeprowadzono badania, które wykazały, że gdyby 90 proc. mam karmiło dzieci wyłącznie piersią przez pierwsze sześć miesięcy życia, to przyniosłoby to milionowe oszczędności dla systemu opieki zdrowotnej, a ponadto uratowałoby życie kilkuset dzieciom rocznie. To nie jest tak, że mleko mamy ratuje życie dzieci tylko w krajach afrykańskich.
Wspieranie karmienia piersią powinno iść dwutorowo i się wzajemnie uzupełniać: potrzebne jest wsparcie medyczne i niemedyczne, czyli rozmowy i wspieranie "mother to mother". Są kanadyjskie badania, które pokazują, że ten rodzaj pomocy ma bardzo duże znaczenie dla tego, czy mama będzie dalej karmiła piersią
Każda matka, która karmiła piersią, bazuje na swoich przeżyciach. Ważne, żeby własnych doświadczeń nie projektować na drugą mamę. Stąd idea kształcenia promotorów karmienia piersią (szkoli ich Centrum Nauki o Laktacji). To dziewczyny, które nie mają wykształcenia medycznego i są trochę zakręcone na punkcie promocji mleka mamy. Karmiły piersią, karmią piersią lub chcą karmić piersią i są otwarte na to, żeby spotykać się z innymi mamami. Jednocześnie to, co mówią, jest poparte wiedzą, którą zdobyły na kursie. W kanadyjskim badaniu, które wspominałam, wsparcia innym matkom także udzielały przeszkolone osoby.
Bo brakuje powszechnej wiedzy na temat zalet karmienia piersią. Wiele kobiet ma przekonanie, że karmienie piersią jest nie dla nich. Krąży wiele mitów, na przykład, że karmienie piersią wymaga przestrzegania restrykcyjnej diety typu ryż, marchewka i kurczak. Matki mówią: nie będę mogła wyjść z domu, będę uwiązana...
Bardzo dużo mam boi się, że laktacja spowoduje zniekształcenie piersi. Tymczasem piersi zmieniają się już w ciąży! Już wtedy trzeba zadbać o dobrze dobrany biustonosz, w odpowiednim rozmiarze. Najczęściej to właśnie źle dobrany biustonosz powoduje deformację piersi.
Z jednej strony karmienie piersią to sprawa całej rodziny. Z drugiej - dotyczy przede wszystkim ciała kobiety, więc to ona podejmuje decyzję, czy będzie karmiła. Fajnie, jeśli partner ją w tym wspiera, jeżeli wie, co to jest laktator czy wkładki laktacyjne i w razie potrzeby przywiezie je do szpitala. Dobrze, gdy ma świadomość, że na początku mama nie robi nic innego, tylko leży i karmi, i dlatego sam zajmuje się wszystkimi rzeczami, którymi ona nie może się zająć. Świetnie, jeśli ma pozytywny stosunek do karmienia piersią - jest z tego dumny, chce dla dziecka jak najlepiej i rozumie, dlaczego partnerka wybrała taki rodzaj żywienia malucha.
Zdarza się jednak, że kiedy dziecko płacze, partner od razu biegnie po mleko modyfikowane. Tymczasem w ogólnym rozrachunku byłoby lepiej, gdyby pojechał po doradczynię laktacyjną i zapłacił za jej wizytę, niż płacił przez następny rok za mleko modyfikowane. I o tym też trzeba mówić.
Myślę, że wielu ojców jest zaangażowanych w karmienie piersią. Choć zdarza się, że dziewczyny piszą do mnie: "Podaj mi jakiś powód, dla którego mam karmić dłużej niż 6 miesięcy, bo mój mąż mówi, że to już za długo". Jednak argumenty zdrowotne, informacje o korzyściach dla dziecka i dla mamy płynących z karmienia piersią zwykle ojców przekonują.
Jeśli chodzi o pomoc medyczną, są certyfikowane doradczynie laktacyjne oraz międzynarodowi konsultanci laktacyjni (tytuł zależy od rodzaju kursu, jaki ukończyli). Wszyscy oni mają kompleksową wiedzę i mogą świadczyć mamom kompetentną pomoc. Na stronie internetowej Centrum Nauki o Laktacji można znaleźć listę doradczyń laktacyjnych (a także promotorek karmienia piersią), a na stronie laktacja.org.pl jest lista międzynarodowych konsultantów laktacyjnych. Tyle, że... nie wszystkie mamy wiedzą, że istnieje ktoś taki jak doradczyni laktacyjna! Tym bardziej, że jest to funkcja, która istnieje poza systemem medycznym.
Promotorka może np. przyjść do mamy, by zobaczyć, czy dobrze przystawia dziecko do piersi. Może podpowiedzieć mamie, gdzie szukać specjalistycznej pomocy i co robić, dopóki jej nie uzyska. Często mamy piszą do mnie: "Mam wielkie rany na piersiach, co zrobić?". Ja, jako promotorka karmienia, podpowiadam: "Zgłosić się do poradni laktacyjnej, bo prawdopodobnie jest jakiś problem z przystawianiem do piersi. Ale jeśli cię boli, to zanim tam dotrzesz, możesz zrobić sobie ciepły okład oraz wietrzyć piersi".
Doradczyni laktacyjna udziela pomocy bardziej specjalistycznej. Ale żeby mama po takiej konsultacji nie została z tym wszystkim sama, może porozmawiać z promotorką karmienia piersią. Jej zadaniem będzie wtedy udzielenie mamie wsparcia emocjonalnego: "Tak, teraz dokarmiasz, ale niedługo już nie będziesz, bo nad tym pracujecie. Niektóre dzieci muszą być dokarmiane, ale to o niczym nie przesądza...".
Mają za zadanie promować karmienie piersią: mówić, jakie ma zalety, tłumaczyć, co wynika z badań naukowych, organizować eventy i warsztaty, na których nie omawia się problemów konkretnych osób w formule "jeden na jeden", tylko mówi się np. "W normie jest to i to, a jeśli tak nie jest, to trzeba zrobić to, to i to". Często organizujemy takie wydarzenia nawet tu, w siedzibie wydawnictwa Mamania. Z "Kwartalnikiem Laktacyjnym" też robimy spotkania - nazywamy to "Kwartalnik Laktacyjny w terenie". Ja z kolei, kiedy gdzieś jadę, próbuję na miejscu spotkać się z mamami. Ostatnio byłam na urlopie w Białce Tatrzańskiej. Przy okazji w Nowym Targu zaaranżowałam spotkanie dla mam (ogłosiłam to na moim blogu). Przyszło naprawdę dużo kobiet z dziećmi i fajnie nam się rozmawiało o karmieniu piersią. Jest głód takiej wiedzy.
Czasem kobiety przyprowadzają swoje mamy, żeby one też usłyszały, że warto karmić piersią. Dzielą się doświadczeniami, otwierają się, dają sobie wzajemnie wsparcie. Łączy je to, że wszystkie karmią piersią. Szczególnie ważne jest to dla mam, które karmią w sposób mieszany - mogą tam spotkać osoby, które mają podobne doświadczenia. Nie ma tu wykluczania, piętnowania tych, które robią coś inaczej, czyli tego, z czym często spotykamy się w internecie.
Na pewno można powiedzieć, że za mało, ale więcej niż kilka lat temu. Moda na karmienie piersią wraca, być może na fali mody na zdrowe odżywianie się. Oczywiście nie chodzi o to, żeby mówić, że mleko modyfikowane to samo zło. Natomiast mleko mamy powinno być zawsze pierwszym wyborem. Powinno się wspierać matki w tym, żeby karmiły piersią, pomagać im, rzetelnie je informować.