Synek urodził się miesiąc przed terminem. Teraz ma dwa miesiące. Od trzech tygodni trwa horror, z którym sobie już nie radzimy. Po przystawieniu do piersi trochę "pociumka" i zaczyna się walka. Odrywa się, płacze, krzyczy, kopie, odgina główkę do tyłu. Widzę, że jest głodny i nic nie mogę zrobić. Jak już się zmęczy walką, zasypia - z reguły tak mocno, że nie jestem w stanie go dobudzić. Przy tym szarpaniu się połyka dużo powietrza i potem mu burczy w brzuchu. Podaję mu krople na kolkę i pilnuję, by mu się odbiło. Swoją dietę ograniczyłam do gotowanego ryżu, marchewki, pieczonego schabu i wody mineralnej. Pierś chwyta słabo (kiepsko otwiera buźkę) a jak nawet ładnie go przystawię, to w mgnieniu oka zsuwa się i odrywa od piersi. Zdarza mu się zjeść spokojnie w nocy. Nigdy nie dostał smoczka ani zwykłej butelki. Do tej pory dobrze przybierał na wadze, teraz jest dużo gorzej. U pediatry byliśmy - stwierdził, że się czepiam, bo dziecko jest zdrowe.
Edyta
Mniejszy przyrost na wadze może świadczyć o tym, że synek nie dojada: jest osłabiony albo rozdrażniony. Rozumiem, że jego zachowanie bardzo martwi Panią, że jest Pani bardzo zmęczona. Kłopot jest duży i jak rozumiem konsultacje z doradcą laktacyjnym nie dały oczekiwanego efektu w postaci poprawienia techniki ssania, która jest kluczowa w Waszym przypadku: maluch źle łapie, słabo pobudza laktację i słabiej rośnie. Widać, że karmienie piersią nie jest źródłem radości ani dla Pani ani dla dziecka. Warto więc pomyśleć, jak zrobić, abyście cieszyli się wzajemnym kontaktem, a nie "siłowali".
Proponuję dwa rozwiązania (drugie trochę niekonwencjonalne). Pierwsze: spróbować karmienia przy pomocy silikonowego kapturka i dokarmianie synka podczas ssania drenem ze strzykawką lub systemem SNS (to nie jest wcale takie trudne, jak wydaje się na pierwszy rzut oka).
Drugie: aby "odczarować" karmienie z piersi, tzn. sprawić, aby było dla Was źródłem satysfakcji a nie udręki, nie przystawiać dziecka do piersi w ogóle przez kilka dni. Całą energię, którą ma Pani obecnie, włożyć w pobudzenie produkcji mleka przez systematyczne odciąganie i skupienie się na tym aby synek zaczął więcej jeść, lepiej przybierać na wadze i uspokoił się.
Jednocześnie: 2-3 razy dziennie po ok. pół godziny, jesteście blisko razem, w kontakcie "ciało do ciała" i cieszycie się dobrą bliskością. To bardzo ważne, bo obecnie ta bliskość, kojarzona z trudnym karmieniem, nie jest radosna. Maluch musi być nakarmiony i spokojny. Trzeba wybrać taki czas, gdy Pani czuje się rozluźniona, nie ma żadnych obowiązków. Proszę usiąść wygodnie, położyć gołego synka, w samej pieluszce, na swojej gołej klatce piersiowej, między piersiami, przykryć kocykiem i już. To jest powrót do fizycznego bycia razem, którego było mniej poprzez wcześniejszy poród i którego zapewne brakowało zaraz po porodzie. Niech Pani zaobserwuje, jak się Pani czuje w takim kontakcie. Kontakt "ciało do ciała" wzmaga produkcję hormonów odpowiedzialnych za laktację i uspokajających mamę. Po kilku dniach takiego postępowania można wrócić do przystawiania do piersi.
Jeśli pediatra nie stwierdził u dziecka objawów alergii pokarmowej, nie widzę potrzeby stosowania przez Panią tak ograniczonej diety. Natomiast warto zrobić dziecku podstawowe analizy krwi i moczu.
Mam poważne problemy z jelitami, byłam w szpitalu, dostałam leki. Dokucza mi gorączka i biegunka. Odciągam pokarm kilka razy dziennie, ale leci tylko kilka kropel. Być może będę musiała iść znowu do szpitala albo wziąć silniejsze leki, przy których nie będę mogła karmić, i jestem rozdarta. Mój synek ma tylko 10 miesięcy, a ja tak bardzo pragnę karmić go piersią.
Iza
Sytuacja jest rzeczywiście trudna, ale moim zdaniem całą swoją energię powinna Pani skierować na siebie i zbierać siły do walki z chorobą. Tak czasem bywa, nie zawsze można być dla dziecka na 100 procent - mamy też czasem poważnie chorują. Proponuję odciągać pokarm tylko wtedy, kiedy ma Pani na to siłę, choćby troszeczkę, np. ręką, aby dać sygnał piersi, że to nie koniec karmienia. Produkcja pokarmu nie kończy się z dnia na dzień. Teraz jest go niewiele, bo sytuacja jest dla Pani wyjątkowo stresująca i mleko gorzej wypływa z piersi. Jeśli w czasie Pani nieobecności maluch ma mało kontaktu z innymi "ssaczami", takimi jak butelka czy smoczek, to jest szansa powrotu do karmienia, nawet po kilku, kilkunastu dniach, gdy już Pani poczuje się lepiej.
Chciałabym zrozumieć mechanizm powstawania pokarmu w piersi i tego, w jaki sposób pożywienie, które zjadamy, przenika do niego. Wiele moich koleżanek, które karmiły piersią, stosowało rozmaite diety eliminacyjne, nieraz drakońskie. Ja jednak wolałabym na początku jeść wszystko i dopiero w razie potrzeby eliminować pokarmy z diety.
Aneta
Pokarm powstaje z krwi mamy, a krew jest częścią jej osoby. Mama je bardzo różnorodne produkty, więc i smak pokarmu jest różnorodny. W ciąży wody płodowe też zmieniają swój smak w zależności od tego, co je mama. Nie wiadomo dokładnie, kiedy i w jakim natężeniu pojawi się w mleku np. smak czosnku, którym przyprawione było mięso do obiadu. To może być dwie godziny, ale i dwa dni. Ale proszę się za bardzo nie martwić: przecież dziecko nie zjadło wraz z mlekiem ząbka czosnku, ale wypiło mleczko z nutką czosnkową. Czyli to, co mama je, ma wpływ na jej krew (i tym samym mleko), ale w bardzo subtelny sposób. Wniosek: nie należy histeryzować z dietą! Karmienie piersią ma być pięknym okresem w życiu każdej kobiety, a nie udręką! I jeszcze ciekawostka: okazuje się, że karmienie dziecka piersią poprzez zróżnicowany smak mleka mamy (paprykowe, ziołowe, cynamonowe itp.), powoduje większą wrażliwość kubków smakowych malucha. W okresie wprowadzania innych pokarmów dzieci piersiowe chętniej poznają nowości, bo je już trochę znają.
Na stronie pisma "Medycyna Praktyczna" (mp.pl) można znaleźć informacje o najważniejszych zasadach żywienia dzieci, np. wytyczne Amerykańskiej Akademii Pediatrii. Zaleca ona, by niemowlęta karmić wyłącznie piersią przez pierwsze 4-6 miesięcy życia i kontynuować karmienie piersią po wprowadzeniu pokarmów uzupełniających. Niemowląt i małych dzieci nie należy zmuszać do jedzenia, jeśli nie są głodne, ani przekarmiać, ponieważ mają wykształcony mechanizm regulujący ilość spożywanego pożywienia. Trzeba im pozwolić na samodzielne decydowanie o wielkości posiłków, o ile ich wzrastanie i rozwój są prawidłowe. Nie należy zmuszać dzieci do ukończenia posiłku, gdyż ilość spożywanych jednorazowo kalorii podlega dość dużym wahaniom w zależności od aktualnych potrzeb organizmu. W okresie stopniowego ograniczania karmienia piersią do diety dziecka należy wprowadzać zdrowe pokarmy, a jeśli nie są akceptowane - ponawiać próby co jakiś czas.