Ochroniacze na szczebelki są modne i estetyczne. Ale lepiej ich nie używać

Im mniej materiałowych przedmiotów w dziecięcych łóżeczkach i kołyskach, tym lepiej dla maleństwa. The Lullaby Trust, brytyjska fundacja wspierająca rodziców małych dzieci, przypomina, że popularne ochraniacze do łóżeczka mogą być bezpośrednią przyczyną śmierci dziecka.

Preston udusił się podczas snu. Ochraniacz założony na szczebelki w jego łóżeczku obluzował się i owinął wokół szyi. Chłopczyk zmarł pod koniec 2013 roku. Jego rodzice Lisa Gee and Cuchulain Brian alarmowali w brytyjskich mediach, aby nie wkładać żadnych zbędnych materiałowych przedmiotów do łóżeczek dzieci. Założyli na Facebooku profil Justice for Preston. Nawoływali tam internautów, aby podpisywali petycję w sprawie wycofania ochraniaczy do łóżeczek ze sprzedaży. 

Ozdobny materiał mający chronić przed uderzeniem główką w szczebelki łóżeczka Preston dostał w prezencie od swoje babci. Uważała ona - podobnie jak wiele rodziców czy dziadków w Anglii i u nas -, że takie ochraniacze to bardzo przydatny i estetyczny element wyprawki.

Presten udusił się ochroniaczem na szczebelkiPresten udusił się ochroniaczem na szczebelki fot: klatka z Facebook/Justice for Preston

Zamiast chronić, szkodzą

Kolorowe, stonowane, pasujące do pościeli, do koloru ścian dziecięcego pokoju, zawiązywane na troczki, wysokie na 30 cm lub nieco niższe - ochraniacze są prawie w każdym domu, w którym jest noworodek czy niemowlę.

Z założenia mają chronić główkę dziecka przed uderzeniem w szczebelki. Ale obok funkcji pożytecznej i estetycznej, mogą też być zagrożeniem dla malucha. Przypominają o tym, co jakieś czas, różne instytucje i badania naukowe.

Brytyjska fundacja Lullaby Trust, zbliżający się tydzień, 14-20 marca, ogłasza Tygodniem Bezpiecznego Snu.

Safer Sleep WeekSafer Sleep Week Klatka z Facebook/Justice for Preston

Szefowa fundacja Francine Bates, w ramach akcji namawia, aby europejscy producenci ochraniaczy na szczebelki do łóżeczek zamieszczali na swoich produktach szczegółowe informacje o tym, jak prawidłowo ich używać, a także o tym, że produkt może spowodować śmierć dziecka podczas snu.

Już lepiej niech się uderzy, niż udusi

Ochraniacze do łóżeczka to bardziej element estetyczny niż zapewniający bezpieczeństwo. Odległości między szczebelkami w kołyskach czy łóżeczkach są tak wymierzone, że dziecko nie wciśnie tam główki. W łóżeczku nie ma też tak wielkiej powierzchni, aby dziecko „rozpędziło się” i uderzyło w głowę. Szczeble nie stanowią zatem niebezpieczeństwa dla dziecka. Ale ochroniacze już mogą.

Plakat amerykańskiej instytucja rządowej o bezpiecznym śnie dzieckaPlakat amerykańskiej instytucja rządowej o bezpiecznym śnie dziecka fot: CPSC

Według Washington University School of Medicine - raport z ich badań na temat śmierci łóżeczkowej został opublikowany w listopadzie w zeszłym roku w Journal of Pediatrics - w latach 1985 - 2012 ochraniacze na szczebelki były bezpośrednią przyczyną zgonu u 48 maluszków poniżej drugiego roku życia. Inne przedmioty, które mogą powodować śmierć łóżeczkową to koce, pluszaki, poduchy.

Przyczyny niespodziewanej śmierci niemowląt (SIDS - od angielskiego Sudden Infant Death Syndrome) udaje się ustalić tylko w jednej czwartej przypadków. Najczęściej winne są wady wrodzone i infekcje. Pozostałe 75 procent kwalifikuje się jako zespół nagłej śmierci łóżeczkowej, której przyczyn medycyna wciąż nie potrafi w pełni wyjaśnić. Jednak w przypadku ochraniaczy nie ma wątpliwości. Mogą spowodować śmierć śpiącego malucha.

Dziecko może się w nie zaplątać, owinąć je wokół szyi. Starsze, kilku- kilkunastomiesięczne  może już próbować odwiązywać supełki którymi przymocowano materiał do łóżeczka.

SIDSSIDS fot: archiwum Edziecko

Ochraniacze mogą też zasłonić i zatkać drogi oddechowe dziecku, jeśli znajdą się w pobliżu nosa czy ust. To sytuacja szczególnie niebezpieczna w przypadku najmłodszych dzieci, które nie potrafią jeszcze sprawnie poruszać się.

Amerykańska Akademia Pediatryczna przypomina też, że ochraniacze w łóżeczku dziecka mogą ograniczać możliwość wymiany powietrza. Dziecko, którego łóżeczko jest owinięte materiałem wdycha wciąż to samo, coraz bardziej nasycone dwutlenkiem węgla powietrze. Może to być niebezpieczne, kiedy nosek śpiącego znajduje się blisko ochraniacza. Według zaleceń Amerykańskiej Akademii Pediatrycznej, przegrzane, lub otrzymujące niewystarczającą dawkę tlenu dziecko, może nie być w stanie się samo obudzić.

 

Amerykańska Akademia Pediatryczna, Kanadyjskie Ministerstwo Zdrowia czy wspomniana brytyjska fundacja The Lullaby Trust to tylko niektóre z instytucji, które namawiają do tego, aby dla bezpieczeństwa dzieci, nie korzystać z ochraniaczy, a ilość przedmiotów w dziecięcych łóżeczkach ograniczać do minimum.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.