Początek września dla rodzin świeżo upieczonego przedszkolaka potrafi być koszmarem. Czy da się tego uniknąć? Na pewno. Oto kilka wskazówek, które pozwolą przejść przez ten trudny okres.
Pracowałam w przedszkolu przez 7 lat. Widziałam setki płaczących dzieci, setki zrozpaczonych matek i tyle samo bezradnych ojców. Otóż rodzic w pierwszych dniach dziecku może tak samo pomóc, jak i zaszkodzić. Reakcje dorosłego są zatem niezwykle ważne. Od naszego zaangażowania, spokoju i uważności zależy, jak szybko malec poczuje się bezpieczny w nowym otoczeniu. A jest o co walczyć. Błędna adaptacja może skutkować wielotygodniowym stresem, który odczują wszyscy: nauczyciele, rodzice, a przede wszystkim dziecko. Wyprawa do przedszkola, zamiast kojarzyć się pozytywnie, staje się wielkim polem bitwy. Co zatem możesz zrobić?
Są przedszkola, które umożliwiają rodzicom uczestniczenie w zajęciach podczas pierwszych dni września. To dobra opcja szczególnie dla dzieci, które potrzebują więcej czasu, aby poczuć się bezpiecznie. Jest jednak kilka zasad takiej adaptacji. Jeśli nie będziesz ich przestrzegać, adaptacja będzie się przedłużać i stanie się źródłem silnego stresu zarówno dla ciebie, jak i dla dziecka.
Przede wszystkim pamiętaj, że podczas wspólnie spędzanego czasu w przedszkolu to nauczyciel przejmuje kontrolę nad sytuacją. Oczywiście, że ty najlepiej znasz swoje dziecko, jednak docelowo ma ono zostawać wyłącznie pod opieką kadry. Nauczyciele zazwyczaj znają się na swojej pracy, są dobrymi obserwatorami i wiedzą, co robić w poszczególnych sytuacjach. Dlatego zdaj się na nich. Podczas adaptacji staraj się być z boku, aby stanowić wsparcie dla malca, a nie głównego dowódcę.
Adaptacja zazwyczaj polega na stopniowym "odsuwaniu" rodzica od grupy. O ile początkowo spędzają oni w przedszkolu cały dzień, to z czasem, zgodnie z zaleceniami nauczyciela, muszą pozwolić dziecku, aby zostawało samo z nauczycielem. Spróbuj w tej kwestii zaufać nauczycielowi. Bardzo często nawet wtedy, gdy malec płacze podczas wychodzenia mamy z sali, po kilku minutach, jak gdyby nigdy nic przechodzi do zabawy.
Jeśli powiesz malcowi, że przyjdziesz zaraz po obiedzie, to tak właśnie musi być. Dziecko koduje sobie słowa rodzica i już od momentu przygotowań do posiłku, z niecierpliwością wypatruje mamy lub taty. Jeśli dorosły się nie pojawia, zaczyna się panika.
Zatem przed wyjściem z domu poinformuj świeżo upieczonego przedszkolaka, kiedy może się ciebie spodziewać i trzymaj się tego. Jeśli zdarzy się sytuacja losowa i wiesz, że nie będziesz mógł pojawić się o określonej porze, zadzwoń do nauczycielki i poinformuj ją o tym. Wychowawczyni powinna wtedy wytłumaczyć dziecku zaistniałą sytuację.
Ukochany pluszak czy samochodzik to ta cząstka dziecięcego świata, która może sprawić, że malec poczuje się bezpieczniej w nowym środowisku. Nie pomaga? Daj w takim razie coś swojego: bluzkę, czapkę, cokolwiek, co będzie mu przybliżało ciebie. Pamiętaj jednak, aby był to przedmiot bezpieczny, pozbawiony drobnych elementów, które można połknąć. Nie wchodzą też w grę telefony komórkowe, tablety, kluczyki od samochodu (przykład z życia wzięty). Świetnie sprawdzają się kocyki, tetry, poduszeczki.
Jest to zrozumiałe, że zżera cię ciekawość, jak dziecko radzi sobie samodzielnie w grupie. Zdarza się jednak, że gdy malcowi już uda się zapomnieć o smutku i tęsknocie, w tym momencie zauważa twarz rodzica wychylającą się zza drzewa. Dalszy rozwój sytuacji jest do przewidzenia.
Jeśli każdy dzień jest inny, jednego dnia dziecko idzie do przedszkola, drugiego mu odpuszczasz i zostajecie w domu, trudno jest mówić wtedy o skutecznej adaptacji. Jeśli już rozpoczynacie ten proces, zachowajcie ciągłość. Stwórzcie plan, dzięki któremu malec będzie wiedział, że np. od razu po śniadaniu wychodzicie do przedszkola.
Ważne, aby dziecko wiedziało, że np. po uścisku i krótkich całusach następuje rozstanie z rodzicem. To ważne, by nie przeciągać elementu pożegnania. Niedopuszczalne są również łzy i roztkliwianie się mamy. Jeśli czujesz rozdzierający cię od środka ból na myśl rozstania, staraj się nie pokazywać tego dziecku. W przypadku, gdy nie masz pewności, jak malec sobie radzi w grupie, porozmawiaj z nauczycielem, opisz mu, z czym się mierzysz. Wychowawca zna od podszewki wszystkie tego typu emocje i problemy, dzięki czemu potrafi ci pomóc.
Są rodziny w których to nie dzieci mają problem z adaptacją, a rodzice. Jeśli widzisz, że malec bardzo szybko ucieka do rówieśników, nie czuje potrzeby przytulania się i obcałowywania, pozwól mu na to. Jeśli zaczniesz wymuszać na nim roztkliwianie się, będziesz działać wyłącznie na jego szkodę.
Nie denerwuj się, jeśli usłyszysz od swojego dziecka, że nie lubi dzieci i pani. Niekoniecznie też relacje o biciu i krzykach muszą być prawdziwe. Może się zdarzyć, że malec mówi tak, bo wolałby zostać w domu z rodzicem, a nie w przedszkolu. Postaraj się na to zareagować spokojnie. Porozmawiaj z nauczycielem o tym, jak dziecko sobie radzi, czy bawi się z dziećmi, czy płacze w ciągu dnia. Spróbujcie wspólnie wypracować dalszą strategię.
Wiele dzieci w nowym środowisku nie chce jeść. Zazwyczaj przechodzi to po tygodniu, dwóch. Jeśli głodówka nie trwa długo, po prostu przeczekaj ten moment, jednak nie witaj malca z paczką ciastek już od progu. Po prostu wróćcie do domu na pożywny obiad. Gdy sytuacja się przedłuża, porozmawiaj o tym z dzieckiem i na osobności z nauczycielem.
Jeśli chcesz porozmawiać z wychowawcą o tym, jak dziecko sobie radzi, zrób to na osobności. Nie omawiaj ani problemów domowych, ani wychowawczych przy malcu.
Nie mów również w obecności dziecka, że twój synek to gapa i wszystkiego się boi. W ten sposób zaprogramowujesz w dziecku właśnie te cechy.
Ciekawostka: nierzadko maluchy, które rodzice określali jako "wstydziochy", po wyjściu mamy z przedszkola okazywały się niezłymi urwisami.