Wakacje pod ochronnym parasolem

Czy jest coś ważniejszego w czasie wakacji z dzieckiem niż udana pogoda? Bez wątpienia bezpieczeństwo. O ile jednak nad aurą nie mamy władzy, o tyle odpowiednio się przygotowując, możemy uniknąć wielu zagrożeń podczas wojaży z maluchem pod pachą. Oto, jak zapakować bezpieczeństwo do walizki.

Bądź gotowa dziś do drogi...

Wyprawę z maleńkim dzieckiem najlepiej zacząć planować kilka tygodni wcześniej. Zwłaszcza, gdy jest to podróż daleka, w zupełnie nowe miejsca. Jeśli jest to pierwszy taki wyjazd, dobrze jest wcześniej wybrać się do pediatry po poradę. Jeśli maluch stale przyjmuje jakieś leki, jest alergikiem, miewa duszności, należy w porozumieniu z lekarzem, przygotować zapasy odpowiednich specyfików.

Jeśli jest to podróż do krajów egzotycznych, warto zapytać pediatry o doustny probiotyk, który uchroni malucha (który je już coś więcej niż tylko mleko mamy) przed problemami z brzuszkiem. Być może konieczne okaże się także dodatkowe szczepienie - o tym jednak zdecyduje lekarz. Warto podać dziecku szczepionkę kilka tygodni przed planowaną wyprawą.

Wyjeżdżając, trzeba zabrać ze sobą książeczkę zdrowia dziecka, dokument poświadczający posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego, a w razie podróży do kraju Unii Europejskiej - wydawaną przez NFZ Europejską Kartę Ubezpieczenia Zdrowotnego (więcej informacji na stronie NFZ ). Nie zaszkodzi również zorientować się, gdzie na miejscu wypoczynku znajduje się szpital, ewentualnie przychodnia pediatryczna, i zapisać w telefonie numer kontaktowy.

W podróż dobrze jest też zabrać specjalną zakładaną na rękę dziecka opaskę, na której można wpisać numer telefonu opiekuna. Dane dziecka można także zapisać na wszywkach, które często znajdują się wewnątrz kurtek czy bluz.

Uwaga, jedzie z nami dziecko!

To, że wybierając się z dzieckiem w podróż samochodem należy mieć dla niego fotelik, wiedzą wszyscy. Ale przed daleką wyprawą dobrze jest upewnić się, że jest odpowiednio przymocowany, a pasy uprzęży są odpowiednio napięte.

Nie wolno instalować fotelika na miejscu wyposażonym w działającą poduszkę powietrzną. Nie może być też mowy o karmieniu dziecka piersią czy przewijaniu w czasie jazdy. W razie takiej konieczności, po prostu trzeba sobie zrobić postój.

Warto wiedzieć, że za najbezpieczniejsze miejsce dla dziecka uważane jest środkowe siedzenie na tylnej kanapie, pod warunkiem, że ma ono trzypunktowe pasy bezpieczeństwa lub auto posiada system mocowania ISOFIX. Jeśli nie, najlepiej jest umieścić fotelik za siedzeniem pasażera - przy parkowaniu na ruchliwej ulicy wyjęcie dziecka będzie nie tylko łatwiejsze, ale przede wszystkim bezpieczniejsze.

Jeśli maluch jedzie tylko z jednym dorosłym opiekunem, lepiej by miał on zamontowane dodatkowe wsteczne lusterko, które pozwoli obserwować dziecko bez konieczności odwracania się. Trzeba też zadbać o zablokowanie tylnych drzwi i okna tak, by maluch nie mógł ich sam otworzyć.

Podróżując z niemowlęciem, dobrze jest wyjeżdżać w godzinach jego drzemek. Zdecydowanie odradzamy podróżowanie w czasie szczytu albo latem w upał, chyba że auto wyposażone jest w klimatyzację, a na szybach przymocowane są ochronne rolety.

Maluch na pokładzie

W przypadku samolotu sprawa wygląda prościej. Dzieci do drugiego roku życia latają za darmo, ale nie mają własnego miejsca. Niektóre linie oferują kołyski, ale można ich używać tylko na niektórych miejscach. Ale jest na to sprytny sposób: jeśli maluch podróżuje z dwójką opiekunów, jeden z nich może zażyczyć sobie przy odprawie miejsca przy oknie, a drugi - przy korytarzu. W ten sposób maleje szansa, że ktoś zajmie miejsce między nimi. Jeśli pozostanie wolne, może służyć jako przewijak, krzesełko do karmienia i kącik zabaw.

Stewardessy przed startem rozdają specjalne pasy dziecięce, które mocuje się przy pasach standardowo umieszczonych przy fotelach.

By uniknąć problemów ze zmianą ciśnienia, niemowlęciu dobrze jest podać pierś lub wodę przy starcie i koniecznie przy lądowaniu. W ten sposób sprowokujemy malucha do przełykania, co pozwoli na "przetkanie" uszu.

Wielu stresujących i niebezpiecznych sytuacji uda się uniknąć, jeśli dziecko w czasie podróży nie będzie się nudzić. Dlatego warto zaopatrzyć się w nową zabawkę, książkę, kolorowankę, która przynajmniej na jakiś czas pochłonie malucha.

Morza szum, ptaków śpiew

Wybierając się z dzieckiem nad wodę, należy przyjąć zasadę: tylko miejsca sprawdzone i strzeżone. Liczba niebezpieczeństw, jakie czyhają na dzikich plażach, jest bardzo długa. Jeśli maluch nie jest już niemowlęciem, pobyt nad wodą można zacząć nietypowo - od przedstawienia dziecku ratownika i wyjaśnienia, że na basenie czy plaży rządzi właśnie on. Tu wskazówka dla rodziców: chcąc wezwać ratownika na pomoc, nie należy machać w jego kierunku, a skrzyżować ręce nad głową - to znak, że dzieje się coś złego.

Kolejna zasada to pozostawanie w cieniu. Należy się jej trzymać tym ściślej, im mniejsze jest dziecko. Z maluszkiem, który ma mniej niż pół roku, lepiej w ogóle nie wybierać się latem na plażę. Starsze niemowlęta mogą plażować, ale nie w godzinach największego nasłonecznienia, czyli między 10 a 16, a już na pewno nie w samo południe. Dzieci 2-, 3-letnie także należy chronić przed największym słońcem.

Nad wodę nie wyruszamy bez kremu z silnym filtrem (co najmniej 30, a najlepiej 50), i to wklepanego w skórę co najmniej kwadrans przed wyjściem. Jeśli w planach jest kąpiel, powinien to być krem z filtrem wodoodpornym, którym nacieramy dziecko po każdym moczeniu się w morzu, jeziorze czy basenie.

Co ważne, kremów z filtrem nie można wcierać w skórę maluchów młodszych niż trzymiesięczne. Dlatego tak małe dzieci w ogóle nie powinny przebywać czasie upałów na plaży.

Dla malucha konieczne jest też lekkie i przewiewne nakrycie głowy. Dobrym pomysłem są także okulary słoneczne, pod warunkiem, że zostaną kupione u optyka, a nie w sklepie z zabawkami.

Gdy jest gorąco, łatwo o odwodnienie. W najbardziej komfortowej sytuacji są mamy karmiące piersią, ponieważ zawsze mają ze sobą świeży napój w odpowiedniej temperaturze. Dla starszych dzieci najlepsza będzie niegazowana woda źródlana. Wygodnie jest zaopatrzyć się w kilka małych butelek, by otwierać je w miarę potrzeb, i torbę termiczną, by woda nie nagrzała się w ciągu dnia.

W wodzie mogą się pluskać nawet niemowlęta, które jeszcze nie potrafią chodzić. Przytrzymywane przez rodziców, mogą ochlapać sobie nóżki. Zawsze istotne jest, by zanurzanie było stopniowe - w ten sposób uniknie się szoku termicznego. A kąpiel niech nie trwa dłużej niż pół godziny.

W przypadku starszych dzieci, które z zapałem przekopują brzeg jeziora czy morza, najbezpieczniej jest, gdy znajdują się one między linią brzegową a stojącym w wodzie opiekunem. I tu pojawia się kolejny obowiązkowy punkt - dmuchane rękawki, których najlepiej nie ściągać przez cały pobyt nad wodą.

Gdy idziemy nad wodę z dzieckiem, które jeszcze nie korzysta z toalety, należy zabrać ze sobą pieluszki kąpielowe. I to w znacznej ilości.

W przypadku wypoczynku nad wodą z małym dzieckiem nie ma żadnego wyjątku od zasady: "nie spuszczać malucha z oczu". Kilka sekund nieuwagi, np. by odejść do leżaka i w torbie poszukać gazety, może się skończyć tragicznie.

W górach i w dolinach

Pobyt w górach to świetne rozwiązanie dla chorowitych maluchów i małych alergików. Jednak małe dzieci nie powinny wyruszać na wyprawy na tereny położone wyżej niż 2500 metrów nad poziomem morza. Dlatego idealnym celem wycieczek zarówno z trzylatkami, jak i niemowlętami są polskie góry: Bieszczady, Góry Świętokrzyskie, Beskidy, Sudety, a nawet Tatry. Położenie terenu ma znaczenie także przy wyborze miejsca na nocleg. Dzieci młodsze niż dwa lata nie powinny mieszkać wyżej niż 1500-2000 metrów nad poziomem morza. Mogą u nich bowiem wystąpić objawy niedotlenienia, a w skrajnych wypadkach nawet choroby wysokościowej.

W górach ważna jest aklimatyzacja, dlatego pierwsze dni warto spędzić na spokojnych spacerach i dawkowaniu atrakcji. Organizm malucha musi przywyknąć do nowego, często surowszego klimatu. Na wycieczki najlepiej wybierać się rano, ponieważ po południu częściej zdarzają się burze, a zmrok może zaskoczyć. Trzeba pamiętać, że pogoda w górach może zmienić się diametralnie, i to w mgnieniu oka. Dlatego dziecko należy ubierać na cebulkę, w plecaku mieć dodatkowe okrycie, a trasę wycieczki planować z wieloma przystankami.

Na górską wyprawę należy oczywiście zabrać coś do picia, ale na szlaku zawsze przyda się coś energetycznego, np. kawałek czekolady. Jeśli nie chcesz, by maluch podjadał słodycze, zaopatrz się w słodkie owoce, np. banany czy winogrona, także w wersji suszonej.

Jeśli dziecko podróżuje w nosidełku lub chuście na plecach mamy czy taty, przyda się małe kieszonkowe lusterko, które pozwoli podpatrzeć, co robi maluch.

Borem, lasem...

Nie ma przeciwwskazań, by nawet bardzo małe dziecko wybrało się z rodzicami na wycieczkę do lasu. By w pełni cieszyć się obcowaniem z naturą, trzeba się jednak odpowiednio przygotować.

Podstawa to odpowiednie ubranie, zakrywające całe ciało. Najlepiej na cebulkę i w jasnych barwach - na takim stroju łatwiej dostrzec wędrującego kleszcza. Konieczne jest też nakrycie głowy. Jeśli dziecko samo już chodzi, zadbaj o wygodne, kryte buty. W razie deszczu lepiej mieć ze sobą płaszcze przeciwdeszczowe, a nie parasole. Telefony komórkowe niech będą solidnie naładowane.

Bardzo ważne, by pamiętać o środkach odstraszających owady, głównie kleszcze. Należy spryskać nimi nie tylko skórę, ale także całe ubranie. Do tego lepiej wędrować szerokimi ścieżkami i unikać niskich krzewów i traw. Bezpieczniej też nie siadać na pniach zwalonych drzew.

Ale nawet taka ostrożność nie zwalnia z konieczności dokładnego obejrzenia całego ciała dziecka po powrocie z lasu. Kleszcze lubią się wkłuwać w pachwinach, pępkach, wszelkich fałdach skórnych. Ubranie, w którym byliśmy w lesie, lepiej pozostawić poza domem. Co ciekawe, kleszcze giną od strumienia gorącego powietrza z suszarki, ale bez problemu przeżywają pranie w pralce!

Gdy zdarzy się tak, że na ciele malucha znajdziesz kleszcza, można skorzystać z dostępnego w aptekach podręcznego zestawu do usuwania tych pajęczaków, ale wystarczy także zwykła pęseta. Kleszcza należy chwycić jak najbliżej skóry i zdecydowanym ruchem wyciągnąć do góry. Potem koniecznie trzeba sprawdzić, najlepiej przy pomocy szkła powiększającego, czy w skórze nie pozostały jakieś fragmenty pajęczaka. Absolutnie nie wolno kleszcza wykręcać, zgniatać, zdrapywać palcami ani niczym smarować czy polewać!

Jeśli opiekunowie nie czują się na siłach, by samemu wyciągać kleszcza, lepiej jechać do lekarza, na pogotowie, a w ostateczności do weterynarza. Ważne, by zrobić to najpóźniej w ciągu 12 godzin od ukąszenia. Ranę należy potem zdezynfekować i obserwować przez najbliższe tygodnie, by upewnić się, że nie wystąpił rumień lub opuchlizna.

Nie da się wyliczyć i opisać wszystkich zagrożeń, jakie wiążą się z wyjazdem na wakacje. Najlepszym rozwiązaniem jest przemyślenie i staranne przygotowanie wyprawy, a także trzeźwość umysłu już na miejscu. Udanych i bezpiecznych wakacji!

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.