Jak bezpiecznie stosować leki?

Są w każdym domu. Z jednej strony pomagają zdrowieć, z drugiej - są jedną z najgroźniejszych trucizn. A podanie ich małemu dziecku to często nie lada wyzwanie. Oto lekowy kodeks bezpieczeństwa.

Nim zaczniesz dozować, poczytaj!

Tak jak każde dziecko jest inne, po swojemu przechodzi choroby i inaczej reaguje na leki, tak przy każdej infekcji czy zapaleniu trzeba się trzymać indywidualnych zaleceń lekarza. Są jednak generalne zasady, które obowiązują zawsze, niezależnie od schorzenia.

Przede wszystkim: dzieciom do 12. roku życia nie należy podawać aspiryny ani leków zawierających salicylany lub kwas acetylosalicylowy, chyba że tak zaleci lekarz. Mogą one bowiem wywołać niezwykle groźny zespół Reya, który występuje, gdy aspirynę dostanie maluch zainfekowany przez wirusa.

Dozując zalecony przez lekarza specyfik, warto stosować zasadę ograniczonego zaufania do... siebie. Instrukcje lekarskie najlepiej jest mieć spisane na kartce i zerkać do nich za każdym razem, gdy szykujemy porcję medykamentu. Trzeba też zaglądać na etykietę, by mieć pewność, że niczego nie pomyliliśmy. Pod tym względem szczególnie uważać trzeba przy podawaniu leków w nocy, gdy w domu panuje ciemność, a my jesteśmy zaspani. Wtedy o pomyłkę nietrudno.

W przypadku antybiotyków trzeba trzymać się ustalonych przez lekarza dawek i odstępów czasowych w ich podawaniu, choć ewentualne małe opóźnienie nie będzie końcem świata. Nie wolno samemu wcześniej przerywać kuracji nawet, jeśli objawy już ustąpią. Niedoleczenie choroby sprawi, że zarazki uodpornią się na specyfik, który następnym razem nie będzie już tak skuteczny.

Jeśli zostanie nam jakaś resztka leku, nie należy podawać jej dziecku na własną rękę. Ból gardła bólowi gardła nierówny, a jeśli malucha dopadnie jakiś wirus, antybiotyk nic tu nie pomoże, a w ogólnym rozrachunku może zaszkodzić.

Gorączka wysokiej temperatury

Leki przeciwgorączkowe to podstawowy składnik niemal każdej apteczki. Ważne, by były dostosowane do wieku dziecka - niemowlętom czy dwulatkom nie wolno podawać specyfików przeznaczonych dla dorosłych. Wersje dziecięce leków przeciwgorączkowych dostępne są często w różnych formach (syrop, krople) i smakach.

Jednak to, że są dostępne bez recepty, a ich reklamy pojawiają się w prasie czy telewizji, nie znaczy, że można je podawać zupełnie dowolnie i w nieograniczonej ilości. Jeżeli dawkowania nie określił lekarz, należy się trzymać informacji na ulotce. Niezależnie od tego, czy specyfik zawiera paracetamol, czy ibuprofen, jego dawka określana jest według masy ciała dziecka. Ważne jest, by w sytuacji nieustępującej gorączki podawać naprzemiennie leki z paracetamolem i z ibuprofenem. W razie wątpliwości najlepiej zasięgnąć, chociażby telefonicznie, rady lekarza lub farmaceuty.

Z butelki, przez miarkę do buzi malucha

Tata udaje małpę, mama staje na rękach, rodzeństwo tańczy i śpiewa. Lekarstwo wreszcie trafia do buzi malucha, by po chwili wylądować na dywanie. Często podawanie syropów czy kropli małemu dziecku to skomplikowana operacja, wymagająca zaangażowania niemal całej rodziny. Są jednak sposoby, by uniknąć wymiotów i wypluwania.

Przede wszystkim podając leki, nie należy o nich mówić. Jeśli podchodzimy do dziecka i od razu zapowiadamy: "To będzie niedobre", sami sygnalizujemy, że nadchodzi chwila, gdy należy podnieść bunt. Jeśli używamy łyżeczki, należy ją wsunąć do buzi malucha jak gdyby nigdy nic, najlepiej opowiadając o ptaku, który akurat usiadł na parapecie albo zabawce, która "schowała się" za fotelem. Zagadane w ten sposób dziecko powinno odruchowo otworzyć usta.

Jeśli lekarstwo jest smaczne, maluch może je połknąć i będzie po sprawie. Jednak w przypadku specyfików kwaśnych, gorzkich, a także gdy medykament trzeba podać maleńkiemu niemowlęciu, sytuacja się nieco komplikuje. Generalna zasada mówi, by leki płynne podawać strzykawką lub specjalną przypominającą ją miarką, często dołączaną do syropów. Płyn należy wstrzykiwać powoli, po wewnętrznej stronie policzka, ku tyłowi - tak, by znalazł się między policzkiem a dziąsłami, z których kiedyś wyrosną zęby trzonowe. Ważne, by nie dotknąć nasady języka, bo mogłoby to wywołać odruch wymiotny.

Dwulatkowi, przed podaniem wyjątkowo niesmacznego leku, można "znieczulić" kubki smakowe, dając chwilę wcześniej do polizania (ale absolutnie bez wkładania do ust!) kostkę lodu.

Tabletka? Tylko w okruszkach

W przypadku tabletek, konieczne jest ich rozkruszenie. Tak małym dzieciom absolutnie nie wolno podawać pigułek do połknięcia w całości.

Okruszki można zmieszać z napojem lub dość gęstym musem, np. jabłkowym. Jednak wybierając płyn, w którym chcemy rozpuścić lekarstwo, trzeba zwrócić uwagę na dwie rzeczy. Po pierwsze: czy dana potrawa, np. mleko, nie utrudni wchłaniania substancji. A po drugie - lepiej jest wybrać napój czy danie, którego dziecko nie jada na co dzień. Jeśli zmieszamy proszek z ulubionym sokiem pomarańczowym, maluch może zapamiętać jego dziwny, zmieniony smak i potem przez dłuższy czas odmawiać picia go.

Nie najlepszym rozwiązaniem jest także mieszanie leku z posiłkiem. Gdy maluch zje tylko połowę jogurtu z dodatkiem rozgniecionej tabletki, nie będziemy w stanie stwierdzić, ile leku naprawdę dostał.

Sposoby na naprawdę opornych

Ale co zrobić, jeśli dziecko w ogóle nie chce słyszeć o otworzeniu ust? W takiej sytuacji przede wszystkim dobrze jest poradzić się pediatry. Wielu z nich ma własne sposoby podawania leków najmłodszym dzieciom. Jeśli żaden z nich nie sprawdza się w przypadku naszej pociechy, można spróbować także:

- usiąść plecami, opierając się o ścianę, z nogami wyciągniętymi prosto przed siebie. Dziecko położyć sobie na nich tak, by jego główka leżała na naszych udach i była wyżej od reszty ciała, a nóżki były wyciągnięte wzdłuż naszych nóg. Druga osoba chwyta malucha za rączki i delikatnie podnosi je nad jego główkę. Buzia powinna się otworzyć, a my wtedy bardzo powoli wstrzykujemy lek, koniecznie po wewnętrznej części policzka;

- odciągnąć delikatnie palcem kącik ust dziecka. Gdy otworzy się przed nami "kieszonka", powoli wstrzykujemy tam lekarstwo. Nie "zamykamy" policzka tak długo, aż maluch nie połknie wszystkiego.

Lekarstwo zwymiotowane. Co robić?

Podając lek, nigdy nie wolno ściskać policzków dziecka, zatykać mu nosa czy przechylać głowy do tyłu. To grozi nie tylko zakrztuszeniem, ale nawet aspiracyjnym zapaleniem płuc. Nie wolno na własną rękę zmniejszać lub zwiększać dawki specyfiku. Jeśli maluch wypluje cały syrop czy zwymiotuje kaszkę, w której "ukryta" była tabletka, lepiej na wszelki wypadek nie podawać dodatkowej dawki. W przypadku antybiotyku najlepiej zawczasu, jeszcze w gabinecie, zasięgnąć porady lekarza, który poinstruuje nas, co zrobić w takiej sytuacji. Można także zasięgnąć rady farmaceuty.

Poza tym wypisującego receptę lekarza dobrze jest podpytać, z czym można, a z czym nie należy mieszać lekarstwa, a także co zrobić, kiedy zapomnimy podać jedną dawkę leku - czy czekać do następnej, czy aplikować pominiętą jak najprędzej. Takich decyzji nigdy nie można podejmować samemu bez konsultacji z fachowcem. Po kilku wizytach lekarskich zadawanie takich pytań powinno nam już wejść w krew.

Bardzo ważne jest też, by nigdy nie traktować lekarstw jak cukierków czy smakołyków. Wystarczy wyobrazić sobie, co by było gdyby maluch przypadkiem znalazł opakowanie ze specyfikiem i postanowił na własną rękę się nim uraczyć.

Apteczka ma swoje zasady

Leki to jedna z najbardziej niebezpiecznych rzeczy, na jakie dziecko może trafić w czasie wędrówek po domu. Dlatego trzeba dbać, by znajdowały się poza jego zasięgiem - najlepiej w najwyższej, ciemnej i zimnej szafce, do której maluch nie dostanie się nawet, jeśli jakimś cudem uda mu się przytargać krzesło i się na nie wspiąć. Niech czujności rodziców nie uśpią nakrętki z blokadą - niejedno dziecko już sobie z nią poradziło.

Dobrze jest regularnie, najlepiej raz na miesiąc, robić przegląd jej zawartości i wyrzucać leki przeterminowane. Ważne, by stare syropy czy tabletki nie trafiały do kosza na śmieci, który najczęściej jest na wysokości raczkującego malucha. Przeterminowane tabletki, syropy czy krople należy zanieść do apteki i oddać farmaceucie lub wrzucić do specjalnego pojemnika.

Regułą powinno stać się czytanie ulotek leków i zwracanie uwagi na dawki zawartych w nich substancji czynnych. Zwykłe krople do nosa mogą bowiem występować w wersji dla niemowląt, dla małych dzieci oraz dla dorosłych. O ile jeśli mama czy tata zaaplikują sobie dziecięcą dawkę leku, to nic złego im się nie stanie, o tyle w odwrotnej sytuacji będzie bardzo groźnie.

Nie należy w apteczce przechowywać rozrobionych antybiotyków. Wiele z nich już dwa tygodnie po zmieszaniu z wodą staje się zwykłym nieaktywnym syropem.

Jeśli w domu pojawi się gość, który może mieć ze sobą leki - np. babcia czy dziadek - dobrze jest poprosić go, by trzymał swe medykamenty w domowej apteczce w miejscu niedostępnym dla dziecka. Podobnie gdy wybieramy się do kogoś z wizytą, warto jest zwrócić uwagę, czy na wierzchu, w zasięgu malutkich rączek, nie ma pojemniczków z tabletkami czy syropów.

Gdy dziecko zatruje się lekami

Raczkujący maluch dopadł do twojej torby i znalazł w niej leki przeciwbólowe. Ciekawski dwulatek wypatrzył na stole buteleczkę z tabletkami na kaszel. Wystarczyła chwila, by lekarstwa znalazły się w buzi...

Nie ma się co łudzić, że w takiej sytuacji da się zachować spokój, ale trzeźwość umysłu jest bardzo potrzebna. Gdy zobaczymy, że dziecko zjadło jakieś leki, trzeba natychmiast zajrzeć do jego ust i usunąć to, co po nich zostało, a także wyczyścić ręce. Jeśli z maluchem zaczyna się dziać coś złego - zasypia, albo przeciwnie jest nadzwyczajnie pobudzony, zaczyna się ślinić, dostaje drgawek, gorączki, ma podrażnione gardło - natychmiast dzwonimy po pogotowie.

Ważne, by nie tylko wezwać karetkę, ale też poprosić o instrukcję, co robić do czasu jej przyjazdu. Tu jednak trzeba się przygotować, że padnie pytanie o nazwę leku i ilość, jaką zjadło dziecko (o ile da się ją oszacować), o to, jak dawno się to stało, a także informacje o wieku i wadze malucha oraz o wszelkich niepokojących objawach. Co istotne, pogotowie wzywamy także wtedy, kiedy zachowanie malucha niepokoi nas i podejrzewamy, że mogło zatruć się lekami.

Jeśli dziecko zje tabletki czy wypije syrop i na pierwszy rzut oka nic mu nie dolega, kontaktujemy się z oddziałem ostrych zatruć albo toksykologicznym. Trzeba dokładnie zrelacjonować, co się stało, a wtedy dostaniemy instrukcje, co robić. Być może okaże się, że trzeba jak najszybciej gnać do szpitala - jak w przypadku zatrucia aspiryną czy paracetamolem. W innym wypadku konieczne może się okazać jak najszybsze wywołanie wymiotów - tu jednak trzeba się dokładnie stosować do instrukcji lekarza. Niektóre trucizny można zneutralizować węglem lekarskim, w przypadku innych - podać wodę albo mleko.

Jadąc z dzieckiem do lekarza, trzeba zabrać ze sobą resztki leku, który zjadło, a także koniecznie oryginalne opakowanie. Jeśli na oddziale toksykologii polecono wywołać wymioty, lekarz z pewnością będzie chciał przyjrzeć się wymiocinom.

Jednak jeśli chodzi o zatrucia lekami u dzieci, najczęściej powtarzanym przez lekarzy zaleceniem jest po prostu profilaktyka. Są bowiem substancje, których w jednej tabletce jest wystarczająco dużo, by doprowadzić do nieodwracalnej tragedii.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.