Wśród ludzi

Czy mnie już rozpoznaje? Kiedy zacznie się uśmiechać? Czy rozumie, co do niego mówię? Kiedy zainteresuje się innymi dziećmi? - takie pytania zadaje sobie chyba każda początkująca mama. Postaramy się na nie odpowiedzieć.

Kochaj mnie

Pierwszy prawdziwy uśmiech (a nie przypadkowe uniesienie kącików ust) pojawia się zwykle

w połowie drugiego miesiąca.

Początkowo uśmiech niemowlęcia wywołuje każda przyjazna mu dorosła twarz. Wzruszeni pochylają się nad łóżeczkiem, przemawiają do malucha, śmieją się. I o to właśnie chodzi - uwodzicielski uśmiech dziecka ma ich oczarować i przywiązać na zawsze. Kiedy już połkną haczyk, malec kokietuje ich coraz bardziej. Już nie tylko się uśmiecha, ale zalotnie wymachuje rączkami, grucha. Więź z rodzicami coraz bardziej się zacieśnia. Gdy dziecko ma trzy, cztery miesiące, swój uśmiech adresuje przede wszystkim do nich. W stosunku do obcych zachowuje większą rezerwę. Tylko mama czy tata potrafią wprowadzić go w naprawdę dobry nastrój.

Staraj się w tych pierwszych miesiącach jak najwięcej być z dzieckiem. To ty jesteś dla niego najważniejsza. Na nagrodę nie będziesz musiała długo czekać. Szeroki bezzębny uśmiech jest wzruszający, ale głośny, radosny chichot to jest dopiero coś! Usłyszysz go, gdy maluch będzie miał cztery, pięć miesięcy. Co takiego zrobiłaś? Wystawiłaś język, zagwizdałaś, a może kichnęłaś? Prawda, jakie to zabawne?

Bądź blisko

Gdy noworodek ssie pierś, zdaje się nie spuszczać mamy z oka.

Zupełnie jakby chciał dokładnie zapamiętać jej twarz. Jednak dość długo rozpoznaje mamę przede wszystkim po zapachu. I bardzo chce być jak najbliżej - mocno zaciskając piąstki na jej palcach. Nie można tu jeszcze mówić o miłości ani przywiązaniu, to tylko instynkt podpowiada dziecku, że lepiej trzymać się blisko karmicielki.

W wieku czterech, pięciu miesięcy maluch zaczyna wyróżniać mamę spośród innych domowników. Stara się zwrócić na siebie jej uwagę, zatrzymać ją przy sobie jak najdłużej. Gdy siedzi w leżaczku lub leży w łóżeczku, wyciąga do niej rączki, tak jakby chciał powiedzieć: "Weź mnie!". Gdy jest na kolanach babci czy taty, a mama wyciągnie do niego ręce, uśmiecha się do niej radośnie i gdyby tylko mógł, skoczyłby w jej objęcia.

Mniej więcej w wieku sześciu miesięcy zaczyna obdarzać względami także innych domowników. Buzia śmieje mu się na widok wracającego z przedszkola starszego brata. Radośnie piszczy, gdy tata podnosi go wysoko pod sufit i buja w swych silnych ramionach.

Rezerwa w stosunku do obcych powoli zmienia się w wyraźną niechęć. Siedmio-, ośmiomiesięczny maluch przygląda im się z dystansem, a zaczepiony przywiera do mamy i wykrzywia buzię w podkówkę. Nie ma mowy, by dał się wziąć na ręce. Babcia, która przyjeżdża w odwiedziny z innego miasta, ciekawska sąsiadka, ekspedientka zagadująca w sklepie wzbudzają w nim teraz już nie tylko niechęć, lecz przerażenie. Na zaczepki najczęściej reaguje płaczem. Dobrze czuje się tylko wśród swoich.

Jeśli maluch się boi, nie pozwalaj obcym brać go na ręce (choćby tym "obcym" była twoja własna, ale rzadko widywana mama), nie przekonuj go, by się uspokoił, bo to przecież babcia, która bardzo go kocha. On po prostu ich nie zna albo nie pamięta i ma prawo się bać (a dyplomacja jest mu obca). Już za kilka miesięcy stanie się bardziej towarzyski.

Mów do mnie

Zazwyczaj już pod koniec drugiego miesiąca można z maluchem nawiązać dialog.

Z przejęciem wymachuje rączkami, zaczepia rodziców, gaworząc: "Ooo", "Aaa", "Uuu". A gdy zainteresują się nim, potrafi rozgadać się na dobre. Uwielbia, gdy odpowiadają mu w ten sam sposób. Jeśli jednak rozmówca znudzi się i odejdzie od łóżeczka, mały gaduła szybko milknie. Bo kto by tam gadał do lampy! Warto jak najczęściej mówić do niemowlęcia - spokojnym, melodyjnym głosem. Będzie wtedy więcej gaworzyć i szybciej zacznie do niego docierać sens naszych słów. W wieku dziewięciu, dziesięciu miesięcy maluch będzie już sporo rozumiał, a około roku zacznie może wypowiadać pierwsze słowa. Oczywiście do prawdziwej rozmowy jeszcze daleko. Będzie ona możliwa, dopiero gdy zasób słów dziecka znacznie się zwiększy, za rok, półtora. Ale nić porozumienia zostanie już nawiązana.

Gdy dziecko obserwuje wszystko ze swego leżaczka, mów mu, co się dzieje. ("Teraz obieram marchewkę", "Tak, tata czyta gazetę"). Kiedy się nim zajmujesz, opowiadaj, co robisz ("Muszę ci założyć spodenki", "Zaraz będzie kąpiel"). Możesz też czytać lub śpiewać - dziecku samo słuchanie sprawia przyjemność. Wkrótce twoje wysiłki zaprocentują. Ani się spostrzeżesz, jak po raz pierwszy usłyszysz słowo "mama".

Zostań ze mną

Lęk przed obcymi sprawia, że siedmiomiesięczny maluch najbezpieczniej czuje się z mamą i robi wszystko, by nie stracić jej z oczu.

Jeśli umie już raczkować, chodzi za nią jak pies, a pozostawiony na chwilę sam, płacze żałośnie. Z jednej strony jest to bardzo miłe, z drugiej - dosyć męczące.

Nie sposób wymknąć się z domu, choćby na godzinę, porozmawiać spokojnie z przyjaciółką czy poczytać książkę. Nawet wyjście do łazienki staje się problemem, bo kochane maleństwo lamentuje pod drzwiami. Oczywiście każdy potrzebuje chwili samotności, zwłaszcza mama po siedmiu miesiącach nieustannego przebywania z dzieckiem.

Warto właśnie teraz wykazać trochę cierpliwości. Przecież dla niemowlęcia mama jest całym jego światem. To ona je karmi, tuli, bawi się z nim, słowem - zaspokaja wszystkie jego potrzeby. W dodatku maluch nie potrafi jeszcze zachować w pamięci jej obrazu. Gdy mama znika mu z oczu, nie jest w stanie sobie wyobrazić, że za kilka minut wróci. Jest tak przerażony, jakby nie miał jej zobaczyć już nigdy w życiu.

Zamiast denerwować się na dziecko, postaw się w jego sytuacji. Ono przecież nie rozumie, że kiedy cię nie widzi, ty wciąż istniejesz. Minie jeszcze co najmniej rok, nim to sobie uświadomi. Pozwól mu więc być z tobą. Życie towarzyskie przenieś na razie do domu. Dziecku nic się nie stanie, jeśli od czasu do czasu zaśnie w pokoju pełnym gości.

Pobawmy się razem

Pod koniec drugiego półrocza dziecko już nie tylko przygląda się rodzicom i uśmiecha do nich, ale zaczyna z nimi współpracować.

Podaje rączkę przy ubieraniu, otwiera buzię, kiedy je karmisz łyżeczką, potrafi jasno dać do zrozumienia, że najwyższy czas na małe co nieco. Chętnie naśladuje mamę i tatę w zabawie. Dość łatwo je nauczyć robić "pa, pa", klaskać, podawać rączkę. W wieku dziewięciu, dziesięciu miesięcy rozumie - choć nie zawsze respektuje - słowo "nie" (niestety, wkrótce ku utrapieniu rodziców nauczy się też samo z niego korzystać). Potrafi się wciągnąć w zabawę, choć rozumie ją po swojemu. Cierpliwie czeka, aż mama ustawi wieżę z klocków, by z satysfakcją ją zburzyć. Uwielbia berka i chowanego. Piszczy z uciechy, gdy tata je goni, a ono ucieka na czworakach. Poproszone potrafi podać piłeczkę (zwłaszcza jeśli słowo "daj" zostanie wzmocnione odpowiednim gestem ręki). Gdy ma rok, nieznajomi budzą w nim raczej zaciekawienie niż lęk, ale coraz gorzej znosi rozłąkę z mamą.

Nie traktuj niemowlęcia jak tresowanej małpki i nie chwal się jego umiejętnościami. Nie musi każdemu na twoje polecenie posyłać całuska albo pokazywać, gdzie ma pępuszek. Przyjdzie czas, że maluch sam będzie się popisywał przed życzliwą widownią, chętnie powtarzając gesty, które wzbudziły wesołość.

Chcę do dzieci

W niemowlęciu inne dzieci wzbudzają zaciekawienie, ale nie większe niż nowa zabawka.

Półroczny maluch przygląda się rówieśnikowi z zainteresowaniem, próbuje go dotknąć, polizać, szybko jednak się nudzi i wraca do swoich zajęć. Grzechotka czy piszcząca gumowa kaczuszka potrafią go zająć na dłużej. Spotkania z innymi niemowlętami nie mają więc większego sensu (chociaż dla rodziców są skądinąd doskonałą okazją do wymiany doświadczeń z innymi rodzicami). Znacznie bardziej interesujące są starsze dzieci. Przyglądanie się ich zabawom i gonitwom, przysłuchiwanie rozmowom to dla niemowlaka prawdziwa atrakcja. Nie próbuje się jednak włączyć do zabawy (jeśli nie liczyć prób podwędzenia zabawek). Na razie w zupełności wystarcza mu rola widza.

Roczne maluchy garną się już do dzieci. Ciekawią je zarówno one same, jak i ich zabawki. Nie potrafią jednak współpracować w zabawie ani się dzielić. Jeśli spodoba im się cudza foremka, próbują ją po prostu zagarnąć, a jeśli właściciel odważy się zaprotestować, może jeszcze oberwać łopatką po głowie. No cóż, nauka życia między ludźmi wymaga czasu. Większość dzieci zaczyna doceniać uroki zabawy w grupie dopiero w trzecim roku życia. I nie trzeba ich poganiać.

Nie zmuszaj malucha do zabaw z dziećmi. Nie jest do tego jeszcze gotowy. Gdy bije rówieśników lub próbuje wyrywać im zabawki, zamiast krzyczeć na niego, postaraj mu się to uniemożliwić. I chwal za każdym razem, gdy uda mu się zachować, jak należy.

Więcej o:
Copyright © Agora SA