Niemowlęta miewają lepsze i gorsze dni. Ale kiedy tych gorszych dni jest zbyt wiele, rodzicom może wydawać się, że popełnili jakiś podstawowy błąd. Oczywiście rozsądne będzie sprawdzić, czy dziecko nie płacze z jakiegoś konkretnego powodu - może jest głodne albo ma mokro, a może jest mu za gorąco albo dokucza mu wyrzynający się pierwszy ząbek. Jeśli wykluczycie te przyczyny, może okazać się, że dziecko płacze (lub domaga się nieustającej uwagi) po prostu dlatego, że tego właśnie potrzebuje. Co wtedy robić? Jak pomóc maluchowi i sobie?
Wasze budzi się w nocy co godzinę, inne przesypiają noc w wieku sześciu miesięcy. Wasze szarpie się przy piersi i wciąż wygląda na nienajedzone, inne ssą jak anioły. Wasze trzeba często nosić na rękach, inne dają się bez problemu odłożyć do łóżeczka. Zatrzymajcie się w tym negatywnym myśleniu i zastanówcie. To wy znacie najlepiej swoje dziecko. Zdarzają się maluchy, których potrzeby są wyjątkowo duże. Zajmowanie się takim dzieckiem jest trudne. Czasem na płacz dziecka nie ma rady. Nie pomagają żadne "sprawdzone" sposoby, rady doświadczonych matek ani lekarzy. Trzeba malcowi w płaczu po prostu towarzyszyć, a potem z nadmiaru własnego napięcia i zmęczenia - wypłakać się najbliższej osobie.
Jeśli maluch ma bardzo duże potrzeby - kontaktu fizycznego, noszenia, bujania i ssania - nic dziwnego, że w pewnym momencie macie dość. Dlatego tak ważne jest, by od początku rodzicielskiej kariery szukać swojej grupy odniesienia. Jeśli nie mogą to być rodzice na placu zabaw, niech to będą choćby uczestnicy i uczestniczki jakiegoś przyjaznego forum albo blogerki. Grupa rodziców, którzy mają dzieci w podobnym wieku (a więc i podobne problemy), często zamienia się w rodzaj grupy wsparcia.
Lampka ostrzegawcza powinna się zapalić, gdy któreś z was poczuje, że chętnie potrząsnęłoby dzieckiem, żeby się wreszcie uspokoiło. Najlepiej wtedy wyjść do drugiego pokoju i - jeśli to możliwe - poprosić partnera lub innego dorosłego, by zajął się dzieckiem. Złość jest sygnałem, że chcemy coś w naszym życiu zmienić. Daje energię do działania. Kłopot w tym, że na razie zbyt wiele zmienić się nie da. Trzeba poczekać, aż dziecko dojrzeje, nauczy się adaptować do zmian, zobaczy, że inni ludzie - nie tylko mama i tata - także mogą zaspokajać jego potrzeby. Starajcie się rozładowywać złość w sposób konstruktywny - otrzepcie z kurzu rower i śmignijcie z pełną szybkością ulicami albo wybierzcie się na basen i popływajcie intensywnie. Nie macie z kim zostawić dziecka? Może kupicie (sobie i jemu) sportowy trójkołowy wózek i zaczniecie razem biegać po parku? W krytycznych momentach przypominajcie sobie, że każde dziecko wyrasta z nieprzespanych i przepłakanych nocy (zwykle w ciągu dwóch lat).
Nie znosi nagłych zmian, boi się, gdy jest w nowym nieznanym miejscu, gdy widzi kogoś obcego. Lubi rutynę i powtarzalność.
Płacze głośniej niż inne dzieci, kopie mocniej, "rzuca się" na pierś tak, jakby to był pierwszy posiłek po tygodniu.
Nie umie zajmować się samo sobą. Chce stale mieć towarzystwo.
Chce być noszone, tulone, masowane, karmione. Śpi spokojnie z rodzicami w łóżku (samo - budzi się co godzinę).
Lubi, gdy jego życie jest ciekawe. Chce żeby je nosić z miejsca na miejsce, pokazywać nowe rzeczy, mówić do niego, śpiewać piosenki.
Opieka nad nim może być bardzo wyczerpująca.
To, co jeszcze wczoraj działało, dziś się może już nie sprawdzić.
Niemowlę chce niemal stale jeść - najchętniej "wisi" przy piersi całymi godzinami. Poza tym ciągle domaga się smoczka.
Jest mu bardzo trudno zasnąć, a kiedy już się to uda - z łatwością się wybudza.
William Sears, Martha Sears, "Księga wymagającego dziecka." Pomocna rodzicom dzieci, które więcej płaczą, trudniej zasypiają, częściej się złoszczą - od narodzin do piątego roku życia, tł. Marta Panek, wyd. Mamania