Rodzicielstwo Bliskości

Jednym z najwyraźniejszych trendów w pielęgnacji i wychowaniu dzieci jest dziś tzw. Rodzicielstwo Bliskości. Na czym ono tak właściwie polega?

Rodzicielstwo Bliskości (ang. Attachment Parenting) to rodzaj postawy rodzicielskiej wobec dziecka. Ale nie tylko - to także sposób na życie dla całej rodziny. Chodzi mniej więcej o to, by starać się rozumieć swoje dziecko (ale i partnera), by spełniać potrzeby dziecka (ale też mądrze stawiać granice), by zaufać rodzicielskiej intuicji i odrzucić pomysły tresowania dzieci według jakiejś teorii.

Ta filozofia opiera się na siedmiu zasadach-filarach, ale wcale nie trzeba stosować się do wszystkich, by ją praktykować. Dużo uwagi poświęca się w niej noworodkom i niemowlętom, ale odnosi się także do dzieci starszych, a nawet całkiem dorosłych. Kiedy przyjrzymy się jej bliżej, okazuje się na tyle uniwersalna, że właściwie każdy z nas - na jakimkolwiek by był etapie życia - może stać się "bliskim rodzicem".

Główne postulaty rodzicielstwa bliskości to: bycie blisko od chwili narodzin, karmienie piersią, spanie przy dziecku, reagowanie na jego płacz, noszenie niemowlęcia, równowaga w rodzinie i mądre stawianie dziecku granic oraz odrzucenie "tresury" dzieci.

Trudne początki

Wyobraźmy sobie najpierw głęboką wodę, na którą rzuca nas życie, gdy rodzi się nam dziecko...

Nie ma rodziców, którzy w chwili porodu czuliby się całkowicie pewni i spokojni. Nawet przy narodzinach kolejnego dziecka mamy tremę. Jak poradzimy sobie z tym małym człowiekiem? Ale nie ma odwrotu, trzeba zająć się maleństwem, karmić je, pilnować, pielęgnować, przewijać. Wyruszamy w podróż w nieznane.

Język niemowlęcia

Z bezpiecznego wnętrza matczynego brzucha dziecko wychodzi na świat. Jest on dla niego mało zrozumiały i chaotyczny.

Dziecko inaczej odczuwa swoje ciało, musi zmierzyć się z radykalną zmianą otoczenia. Ma tylko jeden sposób komunikowania, że coś mu przeszkadza - płacz. Małe dziecko płacze w sposób, którzy naukowcy uznali za genialny. Na tyle rozpaczliwie, że w rodzicach budzi się natychmiastowa potrzeba reakcji. Ale nie tak przykry, by chciało się uciec od jego źródła.

Mama, będąc blisko dziecka od chwili narodzin, widzi jego reakcje i uczy się na nie odpowiadać. Bierze płaczące dziecko na ręce, przytula je, kołysze, przystawia do piersi. Mówiąc do niego, przybiera najlepiej odbierany przez nie ton głosu. Instynkt podpowiada jej, co ma robić. Ważne, by nikt tego procesu nie zakłócał.

Dzieci, których rodzice reagują na ich płacz, mają niższy poziom hormonów stresu.

Potrzeby dziecka

Rodzice małego dziecka- niezależnie od tego, ile mają lat i jakie doświadczenie życiowe- zwykle są zasypywani przed bliskich "dobrymi radami"

Nie sposób tego uniknąć. Można jedynie puszczać niektóre opinie mimo uszu. Do takich rad należą m.in.: "nie noś dziecka, bo je przyzwyczaisz, że ciągle jest na rękach", "nie reaguj na każdy płacz, bo będzie tobą manipulować", "nie karm tak często, lepiej daj mu butelkę, musi być głodne, skoro tak często dopomina się jedzenia", "nie śpij z niemowlęciem, bo się go potem nie pozbędziesz ze swojego łóżka", "nie karm tak długo piersią, bo to wstyd/bo je popsujesz". Wymieniać można jeszcze długo.

Warto tu zauważyć, że Rodzicielstwo Bliskości nie polega na tym, by ślepo przestrzegać jego zasad i odrzucać każdy inny pogląd czy wybór. Chodzi raczej o to, by dobrze poznać potrzeby swojego dziecka i przyjrzeć się uważnie własnym potrzebom. A potem podjąć decyzję dobrą dla obu stron. Decyzję suwerenną, nie spowodowaną np. radami teściowej.

Przykład? Spanie blisko dziecka. Może być tak, że wasze dziecko domaga się wciąż przytulania w nocy i częstych nocnych karmień. Możecie zaprosić je do swojego łóżka (zachowując zasady bezpieczeństwa). Ale jeśli spanie w jednym łóżku z dzieckiem wam nie odpowiada, możecie jego łóżeczko postawić obok waszego łóżka. Decyzja należy do was. Ważne, by była świadoma i własna. Jeśli śpicie razem, bo tak dla was jest najlepiej, nikt (poza lekarzem, który ma ważne medyczne powody) nie może wam mówić, że macie to zmienić, "bo...".

Mądry, zaufany pediatra i troskliwi, dobrze znający swoje maleństwo rodzice są najbardziej kompetentni, by ustalać styl opieki nad dzieckiem.

Karmienie piersią

Karmienie piersią jest częścią fascynującego, naturalnego procesu, powiązanego z ciążą i porodem. Laktacja rusza już około 16 tygodnia ciąży, a zakończenie porodu jest dla organizmu sygnałem, że trzeba produkować mleko dla noworodka. Dziecko położone po porodzie na brzuchu mamy instynktownie szuka piersi i zwykle odnajduje ją w ciągu ok. 40 minut od pierwszego kontaktu ze skórą mamy. Zaczyna ssać lub lizać brodawkę i pozyskuje w ten sposób pierwsze krople siary, która m.in. chroni je przed chorobami i zmniejsza ryzyko żółtaczki fizjologicznej. Im częściej dziecko ssie w pierwszych dniach, tym większe są szanse na dobrą laktację u mamy. Widzicie, jak doskonale jest to urządzone? Mama i dziecko, mimo że już nie zrośnięci pępowiną, nadal są ze sobą zjednoczeni. Kształt piersi idealnie pasuje do buzi dziecka. Z kolei dziecko poprzez ssanie stymuluje laktację, która dopasowuje się do potrzeb dziecka.

Karmienie piersią jest zdrowe dla mamy i dla dziecka. U niej powoduje szybszy powrót do dobrej formy po porodzie, a jemu zapewnia najlepszy pokarm, wzmacniający odporność, przyspieszający dojrzewanie układu pokarmowego.

Skoro karmienie jest tak naturalne, nie może podlegać sztucznym zaleceniom. To dziecko i mama decydują, ile karmień będzie na dobę - nie zegarek, nie tabelka. Owszem, temu tandemowi trzeba pomóc w dotarciu się, czasem skorygować sposób przystawiania do piersi czy popracować nad techniką ssania. Koniecznie trzeba zareagować, jeśli niemowlę źle przybiera na wadze lub gdy noworodek ssie rzadziej niż 8 razy na dobę. Ale jeśli karmień jest więcej, a przy tym dziecko dobrze się rozwija, warto poddać się rytmowi, który pasuje obojgu.

Mamy karmiące butelką i dbające o bliski kontakt z dzieckiem dają dziecku tyle samo czułości, co mamy karmiące piersią. To także okazja dla taty, by karmić i być blisko.

Noszenie na rękach

Ludzie zamieszkują Ziemię od setek tysięcy lat. Wózek to wynalazek sprzed kilkunastu dekad. Człowiek w historii ewolucji przywykł do noszenia, nie do wożenia dzieci.

I to ma swój sens. Niemowlę noszone (na rękach lub w chuście) jest w stałym, bliskim kontakcie z mamą, może ssać jej pierś, jest ogrzewane, czuje się bezpieczne, jego układ przedsionkowy jest stymulowany. Noszenie w chustach skutkuje tym, że dzieci te są zwykle spokojne, rzadziej cierpią na kolki, dobrze śpią. Nie tracą energii na nadmierny płacz, co daje im lepsze szanse rozwoju.

Noszenie ma wiele zalet. Także dla rodziców. Bliski kontakt z dzieckiem podwyższa u nich poziom oksytocyny, hormonu odpowiedzialnego m.in. za tworzenie się więzi. Rodzice z dzieckiem w chuście mogą realizować swoje potrzeby i chodzić, dokąd chcą. Dziecko towarzyszy im w ich aktywności, dużo się uczy i - co dla niego zdrowe - wcale nie jest w centrum uwagi mamy i taty. Jest obok nich, zadbane i bezpieczne, ale wie, że rodzice także mają swoje ważne sprawy.

Czy to oznacza, że chcąc być w zgodzie z zasadami Rodzicielstwa Bliskości, nie można używać wózka? Ależ można! To przecież żadna sztywna doktryna, żaden dogmat. Jeśli dziecko i rodzice akceptują wózek i uważają go za dobry środek transportu, wszystko jest dobrze. Chodzi tylko o to, by rodzice pamiętali: to, że dziecko chce być przez nich noszone, nie jest niczym nienormalnym, niczym dziwnym. Ono ma do tego prawo, tak jak jego praprzodkowie.

Spanie z dzieckiem

Dziecko chce być blisko rodziców w dzień i w nocy. Sytuacja, gdy śpi w swoim pokoju, z dala od mamy i taty, nie jest dla niego naturalna.

Wtedy zwykle często się budzi i domaga karmienia, by zaspokoić nie tylko głód, ale także potrzebę bliskości i poczucia bezpieczeństwa. Są dzieci, które odkładane do swojego łóżeczka szybko się budzą. Mamy zmęczone pobudkami czasem biorą takie nocne marki do swojego łóżka i przekonują się, że sytuacja zdecydowanie się poprawiła.

Rodzicielstwo Bliskości zachęca do spania blisko dziecka. Jak blisko? To już decyzja rodziców. Ważne, by dziecko miało zapewnione bezpieczeństwo. W pobliżu malca nie może być ciężkich kołder, miękkich, zapadających się poduszek. Rodzice nie mogą być ani skrajnie zmęczeni, ani pod wpływem jakichkolwiek środków zmieniających świadomość (alkoholu, narkotyków, środków nasennych). Nie mogą być też palaczami tytoniu. Łóżko musi być obszerne. Wspólne spanie z dzieckiem nie jest zalecane osobom otyłym (wtedy lepiej zdecydować się na łóżeczko dostawiane do łóżka rodziców).

Stawianie granic

A czym Rodzicielstwo Bliskości nie jest? Nie jest folgowaniem dziecku. Chodzi o dawanie mu tego, czego potrzebuje, a nie tego, czego chce.

Reagowanie na płacz dziecka nie oznacza dawania mu zawsze tego, czego się domaga. Reakcją na płacz może być także: "Nie, tego nie mogę ci dać". "Nie, nie będę cię już karmić piersią, ale mogę cię przytulić". "Nie, teraz nie będę się z tobą bawić, bo jestem zmęczona. Możemy poleżeć razem". Każdy z uczestników relacji jest ważny. Nie tylko dziecko. Mama i tata mają zaspokajać jego niezbywalne potrzeby, a nie stać się jego poddanymi.

Odpoczynek rodzica

Nie ma się co oszukiwać- Rodzicielstwo Bliskości pochłania masę energii! Trzeba mieć w sobie pokłady cierpliwości i spokoju.

Żeby móc dawać, trzeba czasem odpocząć, zregenerować się. To także jedna z ważnych zasad Rodzicielstwa Bliskości. Mama i tata muszą mieć czas dla siebie, muszą czasami przypomnieć sobie, jak to jest grać rolę inną niż tylko rola rodzica. Porozmawiać z kimś dorosłym (nie o dzieciach!), popracować zawodowo, przeczytać książkę, obejrzeć film, pójść na zajęcia sportowe, wyjść z domu bez celu. A potem wrócić i poczuć radość z bycia blisko dziecka.

Cała tajemnica tkwi w cierpliwości

William i Martha Searsowie, propagatorzy Rodzicielstwa Bliskości, dopiero przy czwartym dziecku odkryli zalety tego stylu wychowania. Malutka Hayden chciała być w kółko noszona, tulona, karmiona piersią. Dr Sears jako pediatra dostrzegał, że takich dzieci jest więcej. Nazwał je dziećmi "o dużych potrzebach". Nie sposób takie dzieci zmienić - można jedynie przestać dawać im poczucie bezpieczeństwa. Gdy ich potrzeby nie są spełniane, mogą zatrzymać się w rozwoju. Stają się apatyczne, nie przybierają na wadze. U źródła tego zaburzenia rozwoju nie leży choroba, ale odebranie im bliskości rodziców.

Spokojne dziecko - geny czy wychowanie?

Dzieci wychowywane w zgodzie z zasadami Rodzicielstwa Bliskości zwykle są jego reklamą.

Noszone w chuście niemowlęta są spokojne, rzadziej cierpią na kolki, dobrze śpią. Karmione piersią na żądanie dobrze przybierają na wadze, rzadziej chorują, mniejsze jest u nich ryzyko alergii.

Spanie blisko dziecka sprawia, że maluch jest spokojniejszy. Dziecko synchronizuje swój oddech z oddechem rodzica, więc mniej jest narażone na bezdechy (zagrażające wystąpieniem zespołu nagłej śmierci łóżeczkowej).

Z czasem łatwiej wchodzą w grupę rówieśników, wykazują się empatią, ufają opiekunowi i potrafią rozwiązywać konflikty.

Więcej o:
Copyright © Agora SA