Dziecko przed telewizorem

Przeciwnicy oglądania telewizji przez małe dzieci są przekonani, że telewizja szkodzi i ogłupia. Zwolennicy twierdzą, że programy puszczane na szklanym ekranie uczą i rozwijają. Gdzie leży prawda?

Przyznam szczerze: nie mamy w domu telewizora. Nie jest to kwestia ideologii. Po prostu kiedy na świecie pojawiły się dzieci, nie było czasu na gapienie się w szklane okienko. Ostatecznie pozbyliśmy się go rok temu, ale już od lat był bezużytecznym gratem, włączanym jedynie przez odwiedzające nas babcie naszych córek. To od nich słyszeliśmy i wciąż słyszymy pełne zdziwienia głosy: "Jak można wychowywać dzieci bez telewizora?" Otóż można. Bajki puszczamy im z komputera, oprócz tego często chodzimy do kina i teatru, czytamy, gramy, układamy klocki. A wiadomości o świecie czerpiemy z radia, gazet i internetu. Zresztą Marynia i Antosia brak kontaktu z telewizorem w domu nadrabiają podczas pobytów u dziadków. Mają tam zawsze festiwal kreskówek i filmów przyrodniczych.

Wiem, że w skali kraju jesteśmy w mniejszości. Na drugim biegunie są domy, w których telewizor gra non stop, a dzieci wychowują się w jego towarzystwie.

Większość polskich rodzin jest pewnie pośrodku. Postanowiłam sprawdzić, co na temat oglądania telewizji przez małe dziecko sądzą eksperci.

Zobacz wideo

Czy bajka telewizyjna edukuje?

Wielu rodziców twierdzi, że oglądane w telewizji bajki i filmy stymulują dziecko, pokazują świat, edukują. Czy mają rację?

- Dziecko uczy się przez naśladowanie, ale nauka jest efektywna, gdy może ono naśladować ludzi wokół siebie, nie postacie z kreskówek czy programów edukacyjnych - mówi Joanna Salbert, psycholożka i psychoterapeutka z Centrum Zdrowia Dziecka. - Poza tym maluchy do 19. miesiąca życia mylą rzeczywistość z jej reprezentacją w formie obrazu telewizyjnego. Oglądając świat na ekranie, budują sobie jego fałszywy obraz. Dopiero przedszkolaki zaczynają rozumieć proste programy edukacyjne, a właściwie ich elementy, i mogą się z telewizji czegoś nauczyć.

Joanna Salbert podkreśla, że dziecku przy telewizorze powinien towarzyszyć dorosły, który objaśni, co się dzieje. Albo zareaguje, gdy zdarzy się coś niepokojącego.

- Rodzicom bajka o różowych misiach może się wydawać zupełnie nieszkodliwa, ale mały człowiek może ją odebrać całkiem inaczej i nieoczekiwanie przestraszyć się czegoś całkiem dla nas zwykłego. Musimy więc być czujni - mówi.

Co z sytuacją, gdy telewizor gra w domu non stop? Przecież niemowlę czy roczniak nie rozumie reklam, wiadomości, seriali. Może wcale mu to nie przeszkadza? Albo w ogóle przestaje zwracać uwagę na telewizor?

- Nie da się uodpornić na telewizor. Jeśli na ekranie ciągle coś miga, skacze, bzyczy, każdy domownik, także ten najmłodszy, automatycznie kieruje wzrok w tę stronę. Jaki jest skutek? Rozproszenie, niepokój, trudność w skupieniu - wyjaśnia Joanna Salbert. - Życie przy włączonej telewizji to bardzo niekorzystna dla dziecka sytuacja. Jego układ nerwowy jest nieustannie bombardowany bodźcami: słuchowymi, wzrokowymi, emocjonalnymi. I wszystko bez kontekstu. Maluch dostaje do przetworzenia materiał, który go przerasta.

Jak oglądanie telewizji wpływa na zasób słów?

Okazuje się też, że telewizja wbrew powszechnej opinii nie wzbogaca słownictwo malucha. Przeciwnie. Zdaniem Małgorzaty Piechuty, logopedki i pedagożki, dzieci wpatrzone w odbiornik później zaczynają mówić, a potem mają mniejszy zasób słów.

- Przygotowanie do nauki mówienia zaczyna się już w pierwszych tygodniach życia niemowlęcia. Dziecko uczy się wychwytywać dźwięki, reaguje na głos mamy. Wreszcie zaczyna skupiać wzrok na jej ustach, a z czasem próbuje odtworzyć układ warg i języka. Jeśli udaje mu się wydobyć dźwięk, dorośli "nagradzają" je reakcją. W ten sposób malec uczy się komunikacji werbalnej - tłumaczy. - Jeśli jednak dziecko stale słyszy w domu jednostajny szum telewizora, słowa przestają mieć dla niego takie znaczenie. Dziecko nie ma stymulacji do nauki mówienia.

Małgorzata Piechuta, pracując z przedszkolakami, obserwuje, że dzieci "telewizyjne" mają uboższe słownictwo.

- Być może na oglądaniu programów edukacyjnych skorzysta starszy przedszkolak. Młodsze dziecko oprócz tego, że widzi kolorowe migające obrazy, rzadko dostrzega w nich sens - mówi.

Czy oglądanie telewizji psuje wzrok?

Okulistka Beata Kaszyńska podkreśla, że nie ma danych, które świadczą o tym, że oglądanie telewizji prowadzi do wad wzroku. Z pewnością jednak długotrwałe siedzenie przed ekranem jest męczące dla oczu.

- Dziecko, wpatrując się w zmieniające się obrazy, nie mruga, a to prowadzi do zespołu suchego oka. Coraz częściej trafiają do mnie dzieci z takim problemem. Doraźnie zalecam im krople nawilżające. Oprócz tego tłumaczę rodzicom, że telewizję należy oglądać z przerwami, które służą rozluźnieniu mięśni oka. Nawet jeśli według zaleceń dwulatek może spędzić przed telewizorem maksymalnie pół godziny dziennie, a trzylatek godzinę, warto to podzielić na części - wyjaśnia.

Doktor Kaszyńska dodaje, że warto pamiętać o odpowiednim oświetleniu pomieszczenia. Nie należy oglądać telewizji w ciemności, światło powinno padać z góry i symetrycznie, a widz ma siedzieć naprzeciwko ekranu.

Okazuje się, że pod jednym względem telewizor (i komputer) przychodzi w sukurs okulistom. Otóż bardzo często rodzice, obserwując zachowanie malca przed ekranem, zaczynają podejrzewać u niego wadę wzroku. Przechylanie głowy, mrużenie oczu albo przysuwanie się do odbiornika to znak, że trzeba wybrać się do okulisty.

Czy telewizor emituje szkodliwe promieniowanie?

Niekiedy słyszy się, że oglądanie telewizji może być dla dziecka niebezpieczne, bo odbiornik emituje szkodliwe promieniowanie. Czy to prawda?

- Stare telewizory z ekranami kineskopowymi rzeczywiście emitowały szkodliwe promieniowanie rentgenowskie. Współczesne telewizory ciekłokrystaliczne i plazmowe działają na innej zasadzie i nie ma tego niebezpieczeństwa - uspokaja dr hab. Jerzy Karpiuk z Instytutu Chemii Fizycznej Polskiej Akademii Nauk.

Jego zdaniem pojawiają się jednak inne problemy, np. sposobu oddziaływania na widzów coraz bardziej nowoczesnych form przekazu. Niedługo na rynku zagoszczą ekrany typu OLED, które składają się ze świecących pojedynczych punktów. Efektem ma być bardzo wysoki kontrast, niezwykła ostrość i jaskrawość obrazu TV. Świat wokół nas widzimy, rejestrując okiem światło odbite od otaczających nas przedmiotów, natomiast ekran OLED-owy wytwarza obraz, emitując światło z pikseli - mikroskopijnych elementów tworzących ekran.

- OLED-owy obraz będzie bardzo atrakcyjny, ale można się spodziewać, że zarazem męczący dla oczu - mówi dr Karpiuk. - Powstaje pytanie, czy ten, różny od naturalnego, obraz świata będzie oddziaływał na dzieci i dorosłych? A jeśli tak, to w jaki sposób?

Choć więc w nowoczesnych telewizorach nie jesteśmy narażeni na szkodliwe promieniowanie, lepiej nie przesadzać z wpatrywaniem się w nie.

Badania naukowców

Naukowcy z Uniwersytetu Montrealskiego przebadali 1314 dzieci, sprawdzając, jak wpływa na nie telewizja. Najpierw przyglądali się im w wieku 2, potem 4, wreszcie 10 lat. Okazało się, że dzieci spędzające przed ekranem więcej niż dwie godziny dziennie częściej padały ofiarą prześladowań klasowych, miały gorsze wyniki w nauce i większą od rówieśników masę ciała.

Z kolei badacze z Iowa State University doszli do wniosku, że u dzieci, które regularnie przekraczają limit dwóch godzin dziennie przed telewizorem i komputerem, często pojawiają się problemy z koncentracją i zachowania agresywne.

Brytyjscy naukowcy na podstawie wyników swoich badań obwiniają telewizję o to, że coraz więcej dwu- i trzylatków ma trudności z mówieniem i rozumieniem mowy.

Komputer dla najmłodszych

O ile oglądanie telewizji jest głównie formą biernego spędzania czasu, to korzystanie z komputera uczy posługiwania się myszką, ćwiczy spostrzegawczość. Jest sporo gier i stron internetowych adresowanych do najmłodszych. Jednak mają one różną jakość i lepiej nie pozostawiać dziecka z nimi sam na sam. Pamiętajmy, że maluchy bardzo szybko łapią obsługę komputera i zanim się obejrzymy, mogą się dostać do nieodpowiednich dla nich treści.

Więcej o:
Copyright © Agora SA