Wołanie o szacunek

Nawet w trosce o słuszną sprawę można kogoś zranić i skrzywdzić. Świadczy o tym list, który napisała do naszej redakcji grupa matek karmiących butelką.

W ostatnich latach w Polsce zrobiono bardzo dużo, by przywrócić rodzicom radość przeżywania pierwszych chwil z dzieckiem. Dzięki fundacji Rodzić po Ludzku mamy dostęp do usług położniczych na dobrym poziomie, wiemy, jak dbać o siebie podczas porodu i pierwszych dni w szpitalu. Ten sielankowy obraz burzy jednak to, że istniejemy my - mamy butelkowe.

Spotkałyśmy się na stronach www.eDziecko.pl, na forum "Karmienie butelką". Tu udzielamy sobie wsparcia i pomocy, bo, niestety, często tylko tutaj możemy na nią liczyć. Wiele z nas wbrew tezie, jakoby każda matka mogła wykarmić własne dziecko, nie było w stanie dać maleństwu naturalnego pokarmu. Przyczyny były różne - brak wystarczającej ilości pokarmu, choroba, przyjmowanie leków, operacja piersi, czasem wewnętrzna psychiczna blokada. Każda matka to inna historia, inna opowieść o zmaganiu się z niemożliwym. Niestety - my, mamy butelkowe - doświadczamy często sytuacji, które zatruwają nam pierwsze chwile spędzane z dzieckiem.

Brakuje nam dostępu do rzetelnych informacji na temat karmienia butelką.

Matka, która wie, że nie będzie mogła karmić piersią, jest zdana na samą siebie, swoją intuicję, metodę prób i błędów. Miota się w poszukiwaniu ważnych informacji - ile potrzeba butelek, jak je sterylizować, które wybrać smoczki?

A przede wszystkim - jakim rodzajem mleka należy karmić? Ustawa o niepromowaniu mleka początkowego powoduje, że nie mamy pełnego dostępu do informacji na temat mleka modyfikowanego dla najmłodszych niemowląt. Strony internetowe producentów mleka informują o... mleku dla dzieci od piątego miesiąca życia, ponieważ producenci muszą przestrzegać prawa, które zakazuje promocji mleka początkowego. Pediatrzy również często odmawiają pomocy, raczą nas wykładami o wyższości mleka naturalnego i komentarzami, że robimy krzywdę naszym dzieciom.

Czujemy ogromną społeczną presję.

To zaczyna się już w szpitalu położniczym, gdzie ktoś, kto karmić nie może, poddawany jest serii upokarzających prób zmuszania do karmienia. Musi wysłuchiwać komentarzy personelu medycznego. Jakże często nie otrzymujemy pomocy w dokarmianiu dziecka. Na wielu oddziałach położniczych po prostu nie ma butelek. To przedmiot zakazany. Posiadanie własnego sprzętu również jest niedozwolone. Nakłania się matki do karmienia naturalnego, pozbawiając dziecko mleka modyfikowanego w imię zasady, że jak dziecko będzie ssało pierś, to laktacja się pojawi. Znamy również historie, kiedy dzieciom, które z różnych powodów nie powinny być karmione piersią, nie podawano mleka modyfikowanego, co odbiło się później na ich zdrowiu.

Jeśli karmienie nie udaje się w domu, po powrocie ze szpitala, matka przeżywa głębokie rozczarowanie czasem zamieniające się w depresję. Zamiast cieszyć się z niepowtarzalnych chwil spędzonych z maleństwem, popada w rozpacz, zaczyna się obwiniać, oskarżać, nabiera przekonania, że jest złą matką... Większość z nas nie przeżywałaby tych niepowodzeń tak dramatycznie, gdyby nie wszechobecny nacisk na karmienie piersią.

Odczuwamy brak szacunku ze strony lekarzy.

Bez względu na to, czy idziemy na wizytę kontrolną, czy na szczepienie, jesteśmy pytane o to, jak przebiega karmienie. To oczywiście jest zrozumiałe - jednak kompletnie nieuzasadnione są raniące komentarze, przytyki, potępiające tyrady, wścibskie dopytywanie. Lekarz powinien uszanować naszą intymność, odnotować to, że dziecko jest karmione sztucznie, i pomóc wybrać najlepszą mieszankę, omówić sposób karmienia nią. Z gabinetu lekarskiego powinnyśmy wyjść zadowolone i spokojne o dziecko. Niestety - najczęściej wychodzimy czerwone z upokorzenia, zapłakane, pognębione.

Odbiera nam się prawo do prywatności.

Szeroka promocja karmienia naturalnego nie pozostaje bez wpływu na osoby, z którymi się stykamy. Ile razy można odpowiadać na pytania krewnych, znajomych, sąsiadów czy wreszcie nawet obcych: "Czy karmisz piersią?". Ile razy musimy bronić swojego prawa do prywatności i nie dać się wciągnąć w tłumaczenia?

Każda z nas mogłaby napisać wielostronicowy list z opisem swojej smutnej historii. Postanowiłyśmy wystąpić jednym głosem, w imieniu nas wszystkich.

Pomóżcie nam walczyć o:

- prawo do pełnej informacji na temat karmienia mlekiem modyfikowanym;

- uszanowanie nas i naszych dzieci w szpitalu położniczym i traktowanie na równi z kobietami karmiącymi piersią;

- godne traktowanie nas przez pediatrów;

- zdjęcie z nas brzemienia matek wyrodnych, nieudanych, egoistycznych.

butelkowe mamy

O komentarz do listu poprosiliśmy dr Piotra Albrechta z Kliniki Gastroenterologii i Żywienia Dzieci AM w Warszawie, który od maja jest ekspertem na naszym forum "Karmienie butelką" na www.eDziecko.pl

Okazać zrozumienie

Czasami dobre intencje mogą prowadzić na manowce.

Czy każda kobieta może wykarmić dziecko piersią?

Niestety, wbrew obiegowym opiniom nie każda. Nawet nie wszystkie dzikie ssaki, które mają przecież do pomocy silny instynkt, są w stanie wykarmić swoje młode. Nie każda matka może wykarmić swoje niemowlę piersią nie tylko ze względów fizjologicznych, ale czasem także z powodu głębokich uwarunkowań psychologicznych, które także trzeba zrozumieć i uszanować. Bywa też tak, że matka początkowo może i chce karmić, ale z powodu nieudanego startu i braku pomocy ze strony otoczenia (często jeszcze w szpitalu) traci pokarm.

W liście czytamy o tym, że niektóre kobiety czują się źle traktowane przez personel medyczny. Dlaczego tak się dzieje?

Niestety, moje własne doświadczenia zawodowe potwierdzają tę opinię. Bywa, że kobiety, które nie karmią piersią, są traktowane w sposób bezduszny, a czasem nawet nieludzki. Upatruję w tym wyraz braku tolerancji dla jakiejkolwiek inności.

Jak matka może uzyskać rzeczowe informacje na temat karmienia mlekiem modyfikowanym?

Kobieta ma prawo domagać się takich informacji od personelu szpitala lub poradni D. To taka sama pomoc medyczna jak każda inna. Udzielanie rzetelnych, fachowych i możliwie bezstronnych informacji na temat karmienia niemowląt jest obowiązkiem każdego lekarza. Nawet jeśli on sam ma bardzo krytyczny stosunek do karmienia butelką.

Co ma zrobić kobieta, która rodzi w szpitalu, gdzie nie ma butelek, a ona nie ma pokarmu?

Wygląda na to, że to jakaś nasza narodowa cecha - chyba lubimy popadać w skrajności, unikamy trzymania się najlepszej z dróg, czyli środka. Jeżeli matka już przed porodem wie, że nie będzie karmić piersią, to dobrze by było, gdyby wybrała taki szpital, który nie jest zbyt ortodoksyjny w kwestii karmienia naturalnego. Niestety, dziś nie jest to łatwe, gdyż szpitale są premiowane za to, że promują karmienie natu-ralne (i słusznie, ale bez piętnowania kobiet, które karmią inaczej).

Czy matek karmiących butelką jest teraz więcej?

Zdecydowanie mniej. To niewątpliwe osiągnięcie promowania karmienia naturalnego. To dobrze, że większość kobiet karmi w ten sposób. Jednak ta promocja często odbywa się kosztem psychiki mam butelkowych. Większość kobiet chciałaby karmić piersią, ale z jakiegoś powodu im to nie wychodzi. Niewiele po prostu nie chce karmić, a i one mają do tego prawo. Niestety, propagatorzy naturalnego karmienia często tego nie rozumieją. W związku z tym ubocznym efektem tej akcji (niewątpliwie pożytecznej!) jest jakaś liczba kobiet, które co prawda karmią piersią, ale z wielką niechęcią. Przekazują wtedy dziecku nieświadomie sprzeczny sygnał emocjonalny: "kocham" i "nie znoszę". To jest po wielekroć gorsze niż karmienie z pełną i bezgraniczną miłością zakazaną obecnie butelką.

Czy dziecko karmione mlekiem modyfikowanym gorzej się rozwija i częściej choruje?

Wskazują na to wieloletnie statystyki, ale mleko najnowszej generacji zapewnia dzieciom rozwój zbliżony do rozwoju dziecka karmionego naturalnie. Jeśli do karmienia butelką doda się bezcenną dla rozwoju inteligencji emocjonalnej witaminę M, to różnice mogą się okazać nieistotne.

I pamiętajmy, że w opiece nad niemowlęciem najważniejszą rolę odgrywa to, w jakiej kondycji jest matka, która nie może być do niczego przymuszana.

Więcej o:
Copyright © Agora SA