Nerwowe wieczory

Mój synek, Olgierd ma trzy miesiące. Od trzech tygodni moje piersi wariują: rano są twarde jak przy nawale. Młody ssie wtedy bez problemów.

Cały dzień, mniej więcej do 17.-18. wszystko jest w normie, piersi miękną, czuję charakterystyczne "mrówki", dziecko się najada. A wieczorem - pustka zupełna, mały wściekły, bo mimo ssania głodny. Denerwuje się i płacze. Dopiero około 3. nad ranem, kiedy się budzi i zaczyna ssać, znowu pojawia się mrowienie i dziecko się najada. Nawet po odstawieniu małego czuję, że piersi napełniają się nadal. O co chodzi? Kinga

Kiedy laktacja zaczyna się normować, dopasowywać do potrzeb malucha, piersi między karmieniami stają się miękkie -"sflaczałe". Najszybciej do tej normalizacji dochodzi w ciągu dnia; w nocy i nad ranem zdecydowanie później za sprawą wyższego poziomu prolaktyny). Przed południem kobieta czuje, jakby miała pełniejsze piersi - karmi więc spokojnie, maluch się najada. Wszystko zmienia się po południu, kiedy piersi stają się - w odczuciu kobiety - "zbyt miękkie". Często myśli wtedy ,,mam za mało mleka". I zaczyna się niepokoić. A niespokojna mama = niespokojne dziecko, czyli awantura przy karmieniu, szarpanie z piersią itp. Wtedy mama denerwuje się jeszcze bardziej i mleko, które produkuje, ma problem z wypłynięciem, bo zdenerwowanie zaburza odruch oksytocynowy, który odpowiada za transport mleka. Do tego jeszcze dokłada się maleństwo, które w pierwszych trzech miesiącach życia często wieczorami płacze. Ma niedojrzały jeszcze układ nerwowy i w związku z tym nienajlepiej radzi sobie ze wszystkimi bodźcami, które do niego docierają przez cały dzień.

Rano jest jeszcze jako tako, ale po południu granica wytrzymałości już jest zwykle przekroczona. Maluch zaczyna być niespokojny, częściej domaga się karmienia (by odreagować niepokój przy kochanej mamie, a poza tym jak je niespokojnie, to częściej domaga się karmienia). I cała ta ,,karuzela" rozkręca się coraz bardziej - zmęczony maluch chciałby usnąć, ale nie może, bo chce najpierw zjeść, a zjeść spokojnie nie może, bo jest za bardzo zmęczony. A nerwy biednej mamy też są już na wyczerpaniu.

Jak sobie z tym poradzić? Warto zdecydowanie ograniczyć ilość bodźców docierających do maluszka już wczesnym popołudniem. Można też uciąć sobie krótką drzemkę w dzień, korzystając z pomocy babci, która zabiera dziecko na spacer. Polecam również herbatkę z melisy, syrop melisal, a nawet... lampkę czerwonego wina.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.