Może efekty przyniesie sztuczka z "dorosłym" jedzeniem. Kiedy Państwo jecie obiad, można zaproponować synkowi warzywo, które jedzą rodzice. Strączek fasolki szparagowej, różyczka kalafiora, brokuł czy ziarenka groszku bywają dużo bardziej interesujące niż papka. Trzeba będzie tylko trochę zmienić sposób gotowania - mała ilość wody, solenie dopiero na talerzu, gotowanie ziemniaków w mundurkach. A na wspólny podwieczorek można chrupać płatki kukurydziane i kawałek gruszki, banana, kiwi. Ważne jest nie tylko to, że jedzenie będzie inaczej wyglądało, ale i to, że będzie to wspólny posiłek. Nawet jeśli dziecko tylko pobawi się jedzeniem, już można się cieszyć - to pierwszy krok do poważniejszego biesiadowania.
Ważne jest, by nie przywiązywać nadmiernej wagi do tego, kiedy i ile dziecko zjada - nie naciskać, nie wmuszać, nie martwić się, że raz chce mniej, raz więcej, a raz wcale. Warto ustalić stałe pory posiłków, a pomiędzy nimi zupełnie o jedzeniu zapomnieć.