Mam pasję, bo karmię piersią

Boisz się, że karmienie piersią przywiąże cię w domu? Nic bardziej mylnego! To właśnie ono, jak mało co w opiece nad dzieckiem, ułatwia samorealizację.

Zanim urodziłaś dziecko, obawiałaś się, że kupki i zupki przesłonią ci cały świat. Teraz już wiesz, że zostając mamami, wcale nie tracimy dawnych zainteresowań. To samo tyczy się karmienia piersią - nawet powyżej roku życia dziecka i dłużej. Godzenie pasji i macierzyństwa to wyłącznie kwestia dobrej organizacji czasu. Przeczytaj historie trzech mam, z których każda pasjonuje się czym innym, ale wszystkim w realizacji tej pasji pomaga to, że mając dziecko, karmią je piersią!

Ssak w samolocie

Kiedyś Ola właściwie każdego miesiąca była w podróży. Jest graficzką freelancerką, sama wyznacza sobie czas pracy, więc mogła sobie na to pozwolić. Wybierała najtańsze rozwiązania, oszczędzała nieraz nawet na jedzeniu, byle tylko móc pozwolić sobie na to, żeby wskoczyć w samolot i znaleźć się w Lizbonie, na Islandii albo w górach Sowich. Gdy dowiedziała się, że jest w ciąży, pierwszą jej myślą było: "O matko, nie będę mogła nigdzie się ruszyć". Wtedy postanowiła, że zrobi wszystko, żeby nie musieć rezygnować ze swojej pasji.

Kiedy jej córka Róża skończyła trzy miesiące, wybrała się wraz z nią pociągiem do siostry na drugi koniec Polski. Wszystko przebiegło sprawnie; Róża nie złapała kokluszu w przedziale ani nie wypadła przez okno, jak sugerowała spanikowana babcia. Za to przez całą drogę chciała jeść. Ola wie, że nie poradziłaby sobie, gdyby nie mogła w każdej chwili dać jej piersi.

Przez następne miesiące Ola z Różą w chuście odwiedziła prawie wszystkich znajomych ze studiów, porozrzucanych po całej Polsce. Na szczęście jej chłopak dużo zarabia, więc mogli sobie na to pozwolić. Kiedy Róża miała dziewięć miesięcy, mama zabrała ją do Dublina, do swojej przyjaciółki. Teraz na couchsurfingu wyszukuje osoby, które mają dzieci i - w drogę! Przyjmuje gości z innych krajów także u siebie w domu. Często przyjeżdżają z dziećmi; Róża ma się z kim bawić, a przy okazji poznaje słowa w obcych językach.

Czy podróżować z dzieckiem jest trudniej, niż bez dziecka? Oczywiście! Dziecko ma przecież specjalne potrzeby. Ola pamięta, jak na lotnisku patrzono na nią jak na wariatkę, kiedy z Różą w chuście gnała przez ruchomy chodnik. Zdążyła na samolot w ostatniej chwili, bo tuż przed wyjściem Róża zrobiła wielką kupę i trzeba było ją przewinąć.

Wiele młodych mam wybiera się w podróż dziećmi, bo same z nimi w domu bardzo się męczą. Ja wyjeżdżam dla samej podróży, po prostu uwielbiam ten stan przemieszczania się. Z Różą czy bez, zawsze jest fajnie.

Jakiś czas temu spróbowała na dwa dni wyskoczyć bez córki. Spodziewała się, że to będzie wspaniały zastrzyk swobody. Nie udało jej się jednak zapomnieć, że Róża czeka w domu. Najwyraźniej tamto uczucie całkowitej wolności, które tak uwielbiała w samodzielnych podróżach, opuściło ją na zawsze. Tym bardziej chce utrzymać swoją pasję, żeby mieć chociaż jego namiastkę. Marzy, że gdy Róża podrośnie, sama zaplanuje podróż z mamą.

Karmiąca kinomanka

Marianna obawiała się, że zostając z dzieckiem w domu, nie podoła obowiązkom. Tymczasem jej syn okazał się nad wyraz spokojny. Miała wrażenie, że Łukaszek albo je, albo śpi.

- Z jednej strony cieszyłam się, że mam sporo czasu dla siebie, ale z drugiej - nie wiedziałam, co z tym czasem zrobić. Z dzieckiem przy piersi ma się trochę ograniczony zasób ruchów - ironizuje Marianna.

Wtedy przypomniała sobie, że na półce z książkami leży kilka filmów do obejrzenia "na potem"; z czasów, gdy interesowała się współczesnym kinem Wschodu, zwłaszcza japońskim.

Nigdy nie miałam czasu w pełni rozwinąć tej pasji. Właściwie to obejrzałam ze dwa filmy Takeshi Kitano i chyba "Niebieskie światło" Takenaki. I nagle okazało się, że mam czas, żeby się tym zająć. Łukasz zasypiał po południu na co najmniej dwie godziny, to tyle, ile średnio trwa pełny metraż. A nawet jeśli się budził, wystarczyło przystawić go do piersi - i dalej oglądać!

Karmienie piersią dla kinomanki to prawdziwe wybawienie: kiedy dziecko jest głodne, nie trzeba wychodzić do kuchni, przygotowywać butelki, mieszanki - wystarczy przystawić je do piersi. Jednak w dowolnym momencie przerwanie filmu może się okazać konieczne z jakiegokolwiek innego powodu. Jest to nieuniknione przy małym dziecku; dlatego zasiadłszy przed ekranem, trzeba mieć w zanadrzu wiele cierpliwości.

Kiedy Łukasz skończył trzy miesiące, Marianna zaczęła wyciągać swojego partnera, Rafała, do kina. Odbywało się to jednak w dość nietypowej konfiguracji: kiedy mama oglądała film, tata i synek w chuście "krążyli" na zewnątrz. Rafał spacerował z synem po parku albo buszował po sklepach z odzieżą. Kiedy Marianna wychodziła z kina, Łukasz stęskniony rzucał się na pierś na ławce pod kinem.

- Któregoś dnia w naszym kinie puszczano przegląd najlepszych japońskich reżyserów ostatnich lat, a Rafał akurat miał dyżur w szpitalu. Zdesperowana spróbowałam przemycić Łukaszka pod chustą na seans, ale ochroniarz zauważył to i nie wpuścił mnie do środka. To przykre, bo co mają zrobić osoby, które częściej są w takiej sytuacji? Cóż z tego, że istnieją kina dla rodziców z dziećmi? Tam nigdy nie leci to, co mnie naprawdę interesuje. W czym właściwie przeszkadza na sali niemowlę, które albo ssie, albo śpi przytulone do mamy?

W tym roku, już za kilka dni, Marianna wybiera się do Wrocławia na festiwal filmowy Era Nowe Horyzonty. Jedzie tam z siostrą: będą na zmianę oglądać filmy i opiekować się Łukaszkiem. Zamierzają w pełni chłonąć atmosferę festiwalu, korzystać z seansów wieczornych i życia nocnego. Przecież nawet, jeśli Łukaszek będzie zmęczony, głodny, czy zaniepokojony, mama zawsze może ukoić go piersią.

Mleko matki w biegu

Pocieszyć dziecko, przystawiając je do piersi, można także w biegu - i to dosłownie. Karolina nigdy nie przypuszczała, że to takie proste. Pamiętała, że mama, karmiąc jej brata piersią, unikała ruchu, żeby nie stracić pokarmu. Teraz wie, że to przesąd: jeśli normalnie uprawia się sport, nie przetrenowując organizmu, rezultaty mogą być tylko pozytywne.

- Biegam od podstawówki, zawsze byłam najlepsza na długie dystanse - opowiada Karolina. - Wznowiłam bieganie tuż po okresie połogu. To mi daje niesamowitą energię. Dzień bez mojej godzinki jest dniem straconym!

Karolina z niezwykłym samozaparciem wybiega z domu prawie o świcie, zanim jej mama, z którą mieszka, wyjdzie do pracy. Jakiś czas temu umawiała się z sąsiadką, która ma dziecko w wieku jej Franka, ale sąsiadka odpadła w przedbiegach - po tygodniu stwierdziła, że woli się wyspać. Karolina biega więc sama, w pustym parku. Ostatnio w ćwiczenia rozgrzewkowe włączyła elementy jogi.

- Zauważyłam, że jestem mniej rozciągnięta, niż przed porodem. Częste karmienie w jednej pozycji niestety nie sprzyja elastyczności mięśni. Chyba zapiszę się na regularne zajęcia z jogi, żeby to nadrobić.

Czasami biegnąc czuła, że mleko cieknie jej z piersi. Teraz zdarza się to bardzo rzadko, bo Paulinka ma już prawie rok i ssie tylko dwa, trzy razy w ciągu dnia. Szczególnie w pierwszych miesiącach życia dziecka, pod wpływem intensywnego ruchu, pokarm często zaczyna się wylewać, dlatego ważne jest, aby do biegania zakładać odpowiedni biustonosz dla kobiet karmiących oraz wkładki do karmienia.

Najbardziej lubi moment, kiedy po powrocie świeża, prosto spod prysznica, bierze swoją córeczkę na ręce do porannego karmienia. Paulinka, która zaczyna już mówić, wydaje z siebie kilka dźwięków, które, gdy się wsłuchać, brzmią jak: "Mama biega".

- Strasznie się cieszę, że mogę jej przekazywać radość ze sportu, z ruchu, od samego początku. Na pewno już teraz jest ze mnie dumna.

Więcej o:
Copyright © Agora SA