Ser, lody, mydło - a wszystko z kobiecego mleka!

Pokarm matki to prawdziwy cud. Ale żeby od razu robić z niego ser, lody i mydło? Większość kobiet wykorzystuje swój pokarm do karmienia dzieci. I to nie tylko swoich. Do łask wraca zapomniana wydawałoby się instytucja mamki.

Zanim jednak do mamek i sera dojdziemy, zacznijmy od podjadaczy naturalnego pokarmu, czyli dorosłych mężczyzn. Statystycy nie badali tego zjawiska, więc trudno określić jego skalę. Na forach internetowych całkiem jest jednak sporo młodych kobiet, które opowiadają, że ich mężowie czasami dolewają sobie ich pokarm do kawy. - Ja też tak robię. Moja żona ma za dużo pokarmu, więc po co ma się marnować. A kawa z takim mlekiem smakuje tak samo - zapewnia Robert z Warszawy.

Ciocia pomoże

Większość z nas uzna pewnie jednak picie kobiecego mleka za dziwactwo. Ale problem z nadmiarem pokarmu jest prawdziwy. Żeby się nie marnował młode mamy wpadają na pomysł, żeby oddać je innym dzieciom. Czasami w ogłoszeniach drobnych można nawet znaleźć anons "zostanę mamką".

- Nie znam nikogo, kto wykonuje taki zawód, czytałam o nim tylko w książkach - śmieje się Agata, mama trójki chłopców. - Ale ja bywałam mamką dla dziecka mojej siostry. Oczywiście za darmo - dodaje. Siostra Agaty chorowała i brała leki, które wykluczały karmienie piersią. Agata postanowiła jej pomóc, bo miała za dużo pokarmu. Karmiła małego bratanka, ściągała tez pokarm dla niego, żeby siostra mogła go karmić w domu. W tym czasie siostra walczyła o utrzymanie laktacji. Udało się, bo dwóch tygodniach chłopiec mógł ssać pierś swojej mamy, a nie cioci.

Mleko będzie na bank

Lekarze zgadzają się, że pokarm matki jest najlepszym pokarmem dla dziecka. Nie zawsze jednak kobieta może sama karmić malucha. Dlatego właśnie na Zachodzie zaczęły powstawać Banki Mleka. Idea jest prosta. Kobiety, które mają nadmiar pokarmu oddają go do takiego banku, tam mleko jest badane i przekazywane tym paniom, które maja go za mało. Takie instytucje działają w Wielkiej Brytanii, Irlandii, Francji a nawet w USA.

Światowa Organizacja Zdrowia poparła ideę Banków Mleka, uznając że jest to lepszy sposób na karmienie dzieci niż podawanie im sztucznych mieszanek. W Polsce też powstało Stowarzyszenie na Rzecz Banku Mleka Kobiecego, które aktywnie walczy o utworzenie takiej instytucji. Ale na razie to się jeszcze nie udało.

Mleczny czyścioch

Picie kobiecego mleka przez dzieci to pomysł bardzo naturalny. Ale są takie kobiety, które idą krok dalej. I na przykład kapią swoje dziecko we własnym pokarmie.

Światowe media żyły informacją o chińskiej matce, która tak właśnie myła dziecko. Pani Luo tłumaczyła, że jej piersi produkują za dużo mleka. Najpierw cała jej rodzina piła ten pokarm na śniadanie, ale w końcu wszyscy mieli dość. Wtedy teściowa pani Luo wpadła na pomysł z kąpielami. - Skóra mojego dziecka jest naprawdę gładka - opowiadała dziennikarzom kobieta. W końcu jednak poszła po rozum do głowy i zamiast wlewać swój pokarm do wanienki zaczęła przekazywać go do pobliskiego szpitala na oddział dla wcześniaków.

W Polsce fanką ekorodzicielstwa oraz mlecznych kąpieli okazała się piosenkarka Reni Jusis. Według doniesień dziennikarzy nasza gwiazdka nie miała aż takiej nadprodukcji mleka jak pani Luo i tylko dodawała swój pokarm do wody. Jednak po tym, jak piosenkarka powiedziała, że nie będzie szczepić dziecka, jej autorytet w sprawach opieki nad maluchami zleciał na łeb i na szyję. Pewnie więc nie znajdzie naśladowców w sprawie mlecznych kąpieli

Mydełko wcale nie fa

Kąpiel w wodzie domieszką kobiecego mleka może i jest fanaberią. Ale co w takim razie powiedzieć o mydle z takiego pokarmu? To nie żart. W amerykańskich serwisach o rodzicielstwie można znaleźć przepisy, jak w domu wyprodukować takie mydełko. Wbrew pozorom nie jest to takie proste. Kobieta nie tylko musi odciągnąć sporą porcję pokarmu, ale i pójść do sklepu chemicznego po niezbędne dodatki. Takie mydełko robi się z mieszanki kobiecego pokarmu, ciemnej oliwy z oliwek, oleju słonecznikowego i miodu. Ale według autorów przepisów - efekt oszałamiający!

Niestety, chętni muszą sami zabrać się do pracy. Handel takim mydłem jest bowiem według amerykańskich przepisów nielegalny.

Coś dla smakoszy

Wyobraźnia amerykanów nie ogranicza się do mydła. W ubiegłym roku telewizje i gazety donosiły w USA o konflikcie właścicieli małej nowojorskiej restauracyjki z tamtejszym sanepidem. Poszło o ser, a dokładnie o ser robiony mleka żony szefa kuchni.

Problem był w tym, że kobiecy pokarm powinien być przebadany i pasteryzowany zanim zostanie użyty do produkcji sera (jakkolwiek absurdalnie by to brzmiało). W tym przypadku nie był i sanepid zagroził interwencją. Szef kuchni rozdawał więc plasterki smakołyku prywatnie, poza restauracją. A chętnych było całkiem sporo. I to mimo opinii krytyków kulinarnych, którzy stwierdzili, że ser z kobiecego pokarmu jest po prostu paskudny.

Niezrażeni amerykańskimi problemami właściciele londyńskiej knajpce "Icecreamists" wprowadzili niedawno na rynek lody z kobiecego mleka. Deser z domieszką wanilii madagaskarskiej i skórki cytrynowej jest podobno smaczny. I drogi - porcja lodów kosztuje 14 funtów. Właściciele knajpki wygrali niedawno z urzędnikami, którzy chcieli zabronić sprzedawania tych lodów. Okazało się, że dawczynie są aktywnymi współpracowniczkami Banku Mleka i mają komplet badań. Ich mleko też było regularnie badane.

W tej sytuacji powiedzenie, że człowiek zje wszystko nabiera nowego znaczenia

Więcej o:
Copyright © Agora SA