Mleczne początki

Choć początki karmienia piersią mogą być trudne, wiele mam szybko pokonuje trudności i nabiera wprawy.

To, co dla nas nowe, zwykle budzi niepokój. I musi minąć trochę czasu zanim w nowej sytuacji poczujemy się pewniej. Dlatego, choć karmienie piersią jest przecież naturalne - nie od razu się takie wydaje. Debiutujące mamy martwią się o wiele spraw. Zastanawiają się na przykład, skąd wiadomo, czy dziecko rzeczywiście się nasyciło, skoro nie widać, ile zjadło? Albo: jak często można karmić i czy powinno się pozwalać na wielogodzinne sesje malucha przy piersi? A co zrobić, gdy karmienie, które miało być naturalne i przyjemne, w rzeczywistości jest bolesne? Takie i podobne wątpliwości mogą zniechęcić do karmienia piersią. Nie poddawaj się! Na wiele dręczących pytań wkrótce odpowiesz sobie sama, gdy tylko poznasz lepiej swoje dziecko, a oto kilka niezbędnych wyjaśnień na dobry początek.

Czekając na mleko...

Być może obawiasz się braku pokarmu, ponieważ mleko nie płynie z twoich piersi strumieniami, a gdy uciskasz pierś, masz wrażenie, że nic z niej nie wypływa. Wiele młodych mam przeżywa podobne obawy. Oto kilka informacji, które powinny cię uspokoić.

Pokarm na pewno masz, ponieważ twoja laktacja ruszyła już w 16. tygodniu ciąży. I od tamtej pory twoje piersi czekały tylko na sygnał, by rozpocząć wzmożoną produkcję mleka. Takim sygnałem jest poród i wydalenie łożyska, a ostatecznym impulsem - ssanie piersi przez dziecko. Podczas ssania uruchamia się bowiem produkcja prolaktyny, hormonu odpowiedzialnego za wytwarzanie pokarmu. Jeśli zatem regularnie przystawiasz malucha, a on prawidłowo chwyta i opróżnia pierś, pokarmu z pewnością nie zabraknie. I nie martw się, że w pierwszych dobach twoje mleko nie płynie strumieniami, lecz wydobywa się pojedynczymi kroplami. Tak właśnie ma być. Mleko początkowe to tak zwana "siara", żółtawa i gęsta, która zawiera mnóstwo przeciwciał odpornościowych, niezbędnych, by dziecko poradziło sobie w nowym świecie. Krople siary wystarczą, by zaspokoić początkowo niewielkie potrzeby dziecka - wraz z jego rosnącymi wymaganiami będzie się też zmieniać mleko w twoich piersiach.

Przetrwać nawał pokarmu

Około 2.-6. doby piersi mogą stać się obrzmiałe, ciężkie, napięte, przepełnione. Co robić? Najprostsza i najważniejsza rada: jak najczęściej przystawiać dziecko do piersi! Nawał pokarmu to znak, że laktacja ruszyła pełną parą. Jeśli dziecko prawidłowo chwyta pierś i dobrze ją opróżnia, nawał wkrótce minie, nie pozostawiając po sobie żadnych kłopotów. Laktacja się unormuje (czyli dostosuje do bieżących potrzeb dziecka) i piersi zmiękną. Jeśli jednak maluch ma problem z uchwyceniem nabrzmiałej piersi lub z innych przyczyn nie opróżnia jej dostatecznie, odciągnij odrobinę pokarmu (ręcznie lub laktatorem), ale tylko tyle, by poczuć ulgę. Nadmierne odciąganie pokarmu prowadzi bowiem do jeszcze większej produkcji mleka i kłopoty narastają.

Pomocne okłady

Jeśli w przepełnionych piersiach doszło do zastoju pokarmowego, zastosuj okłady: ciepłe przed karmieniem (aby ułatwić wypływ pokarmu), a chłodne po karmieniu (aby zahamować nieco laktację). Doskonale sprawdzają się też okłady ze schłodzonych i lekko rozgniecionych liści białej kapusty (pamiętaj, by po kapuścianym okładzie przemyć pierś przed podaniem jej dziecku). Nie masuj piersi i nie ugniataj ich. To sprawi niepotrzebny ból i może uszkodzić delikatne kanaliki mleczne. Nie ograniczaj też płynów, bo nie ma to wpływu na hamowanie laktacji. Możesz natomiast pić napar z szałwii lub mięty, ale nie więcej niż 1- 2 szklanki dziennie (nie dłużej niż przez 2 doby). I pamiętaj, że zasada numer jeden to: jak najczęstsze przystawianie dziecka do piersi!

Karmienie nie powinno boleć

Wiele początkujących mam boryka się z problemem bolesnych brodawek. Jest to tak powszechne, iż można by niemal sądzić, że ból towarzyszący początkom karmienia jest normą. Tymczasem karmienie piersią nie powinno boleć. Uczucie dyskomfortu czy wręcz bólu odczuwane przez mamę, gdy maluch ssie, zawsze oznacza, że coś jest nie w porządku. Koniecznie musisz wykryć przyczynę i zlikwidować ją. W przeciwnym razie karmienie będzie dla ciebie udręką, a maluch z pewnością się nie naje. W pierwszych dniach po porodzie przyczyną bólu jest zwykle nieprawidłowe chwytanie piersi przez dziecko. W buzi malucha powinna znaleźć się brodawka wraz z otoczką. Jeśli dziecko chwyta pierś za płytko, jego dziąsła miażdżą boleśnie brodawkę, raniąc ją i obcierając. Poza tym dziecko je nerwowo, ponieważ ssąc za płytko, nie pobiera wystarczającej ilości pokarmu i nie najada się. Popracuj nad tym, by noworodek zasysał pierś głębiej, wtedy nawet mimo poranionych brodawek nie powinnaś czuć bólu, gdy dziecko będzie ssało (chociaż moment przystawiania oseska do piersi może nadal boleć).

Ratunek dla poranionych brodawek

Gdy skorygujesz technikę ssania, brodawki wygoją się bardzo szybko. Aby pomóc w ich leczeniu, smaruj je własnym pokarmem i wietrz jak najczęściej. Możesz też zastosować jedną z wielu maści dostępnych w aptece. Upewnij się tylko, czy ten specyfik nie ogranicza dostępu powietrza do rany i czy konieczne jest jego zmywanie przed karmieniem. Aby zabezpieczyć uszkodzoną brodawkę przed kontaktem z odzieżą i zapewnić jej stały dopływ powietrza, na czas leczenia noś nakładki ochronne (najlepiej wentylowane muszle laktacyjne).

Nie stosuj natomiast kapturków (ochraniaczy) na brodawki sutkowe, ponieważ zaburzają technikę ssania. Lepiej w porę wyeliminować błędy w technice ssania (najlepiej z pomocą doświadczonej konsultantki laktacyjnej).

Jeśli rany uszkodzonych brodawek są rozległe (krwawią i bardzo bolą) możesz przez jakiś czas ściągać pokarm i podawać malcowi w sposób nie zaburzający techniki ssania. Błędem jest natomiast przerywanie karmienia albo dokarmianie dziecka mlekiem modyfikowanym.

Karmienie na żądanie

Noworodki zazwyczaj domagają się ssania bardzo często i lubią długo przebywać przy piersi. To naturalne. Ssanie zaspokaja nie tylko potrzeby żywieniowe, ale także emocjonalne - koi i uspokaja. Dlatego przygotuj się na to, że pierwsze tygodnie po porodzie spędzisz z dzieckiem przy piersi. Maluch karmiony naturalnie musi jeść na żądanie, ponieważ ssąc pierś, reguluje laktację i dostosowuje ją do swoich potrzeb. Niektóre dzieci zgłaszają się do karmienia rzadziej, a inne częściej. To normalne, ponieważ maluchy, podobnie jak dorośli, po prostu różnią się od siebie. Dlatego nie porównuj swojego dziecka z innymi noworodkami, zwłaszcza z tymi jedzącymi mleko modyfikowane. Maluchy karmione piersią szybciej robią się głodne, ponieważ skład kobiecego pokarmu jest tak idealnie dopasowany do potrzeb dziecka, że trawi się go bardzo szybko i niemal w całości. Wprowadzanie sztywnych pór karmienia, na przykład zawsze co 3 godziny, doprowadziłoby do zmniejszenia laktacji (piersi produkowałyby mniej pokarmu) lub do bolesnych zastojów (z powodu nie opróżnianych piersi), a przede wszystkim dziecko byłoby głodne i rozdrażnione. Nie wszystkie noworodki chcą bez przerwy ssać, są i takie, które w ogóle nie upominają się o pierś. Taka sytuacja wymaga, by mama sama przystawiała dziecko do piersi, co najmniej 8 razy na dobę, by wystarczająco odżywić malucha i zapewnić właściwą stymulację laktacji.

Z dzieckiem przy piersi

Noworodek wymaga nawet do 18 karmień w ciągu doby. Jeśli martwisz się, że nie dasz rady, pomyśl, że ten etap rozwoju dziecka szybko minie i przerwy między karmieniami będą coraz dłuższe. A do tego czasu staraj się połączyć moment karmienia z okazją do odpoczynku, którego teraz tak bardzo potrzebujesz. Zadbaj o wygodną pozycję do karmienia. Jeśli wygodnie ci karmić leżąc, możesz nawet się zdrzemnąć z maluchem przy piersi. A jeśli wolisz siedzieć, postaw w zasięgu ręki coś do picia i do jedzenia, miej w pobliżu książkę czy gazetę i telefon. Staraj się cieszyć tą wyjątkową bliskością. Zorganizuj sobie chustę do noszenia malucha. Niektóre dzieci uwielbiają jeść w ruchu, kołysane naturalnym rytmem kroków mamy. Możesz zatem spacerować i karmić - spróbuj, jeśli męczy cię ciągłe siedzenie w domu z dzieckiem przy piersi.

Nocne karmienie

Karmienie na żądanie oznacza, że maluch ma prawo jeść także w nocy. To bardzo ważne, ponieważ szybko trawione mleko nie daje uczucia sytości na długo. A na dodatek mały żołądek noworodka nie pozwala mu najeść się na zapas. Na szczęście nocne mleko jest bardziej kaloryczne (ma trzy razy więcej tłuszczu niż to dzienne!) i wiele maluchów szybko zaczyna ograniczać się do jednej przerwy nocnej. Trzeba jednak pilnować, by przerwy między karmieniami nie były dłuższe niż 6 godzin i nie rezygnować za wcześnie z nocnych posiłków - bogate w tłuszcze mleko nocne jest bowiem bardzo ważne dla prawidłowego rozwoju dziecka.

Nakarmić do syta

Karmiące mamy często obawiają się, że ich dzieci domagają się piersi tak często, ponieważ pokarm kobiecy jest zbyt mało kaloryczny. To nieprawda. Z kalorycznością mleka wszystko jest w porządku, choć rzeczywiście jest lekkostrawne, a jego skład zmienia się podczas jednego karmienia. Na początku wypływa tzw. mleko pierwszej fazy, które zaspokaja pragnienie (zawiera więcej wody), a po kilku minutach mleko drugiej fazy (ma więcej kalorii), które zaspokaja głód. Dlatego dziecko nie powinno ssać za krótko, gdyż nie naje się do syta. W czasie jednego karmienia wystarczy podać malcowi jedną pierś, by mógł ją opróżnić także z mleka drugiej fazy. A gdy je długo (ponad 20 minut) i nadal ssie intensywnie, można zaproponować mu drugą pierś, choć nie jest to obowiązkowe, ponieważ najczęściej dziecko chce zostać dłużej przy piersi nie dlatego, że jest nadal głodne, lecz aby zaspokoić potrzebę bliskości i bezpieczeństwa. Pozwól na to. A gdy zauważysz, że maluch śpi w najlepsze z piersią w buzi, wysuń ją delikatnie z jego ust, by uniknąć zmacerowania i uszkodzenia brodawki. Następne karmienie zacznij od drugiej piersi, czyli tej, która jest mniej opróżniona (wydaje się pełniejsza).

Wszystko w porządku

Warto upewnić się, czy czynności związane z karmieniem piersią wykonujesz prawidłowo. Zacznij od przyjrzenia się swojej pozycji. Gdy karmisz, musi ci być wygodnie. Jeśli siedzisz, nie pochylaj się nad dzieckiem - przystawiaj dziecko do piersi, a nie pierś do dziecka. Twoje plecy powinny być podparte. Ssący maluch musi być ułożony na wprost piersi (głowa i ciało dziecka w linii prostej, brzuch malca przytulony do brzucha mamy) tak, aby nie musiał odwracać głowy na bok w poszukiwaniu brodawki. Prawidłowo ssący maluch obejmuje ustami brodawkę wraz ze znaczną częścią otoczki, ma wywinięte na zewnątrz wargi (jak u rybki), zaokrąglone a nie zapadnięte policzki, ssie najpierw szybciej, potem już spokojnie, miarowo, z przerwami i w taki sposób, że słychać i widać połykanie. Najedzonego malucha można poznać po tym, że błogo zasypia lub właśnie nabiera ochoty do zabawy - jest pogodny i wyraźnie zadowolony.

Co jeszcze warto wiedzieć

Karmiąca mama powinna być spokojna i pogodna. Łatwo powiedzieć, trudniej osiągnąć... Jednak w miarę możliwości dbaj o swój dobry nastrój (otaczaj się przyjaznymi ludźmi, nie czytaj i nie oglądaj dramatów) i wypoczywaj. Ból i stres hamują bowiem wydzielanie oksytocyny, która jest odpowiedzialna za wypływ pokarmu.

Twoje piersi nie wymagają jakichś specjalnych zabiegów higienicznych. Nie musisz ich myć przed karmieniem, wystarczy myć je wodą z mydłem, wtedy, kiedy bierzesz prysznic (przynajmniej raz w ciągu doby). Codziennie zmieniaj biustonosz, używaj chłonnych wkładek laktacyjnych, nie dopuszczaj do ich przemoczenia. Wybierz biustonosz dobrze podtrzymujący piersi (na szerokich ramiączkach, bez fiszbinów), ale nie za ciasny.

Do przemyślenia

Karmienie piersią jest nie tylko zdrowe, ale także proste, wygodne, tanie. Dlaczego zatem nie wszystkie mamy decydują się, by je podjąć lub rezygnują po pierwszych próbach? Przyczyny mogą być różne, czasem bardzo złożone i nie będziemy ich teraz analizować. Jednak warto wspomnieć o tym, że karmienie piersią nie jest tylko kwestią lepiej lub gorzej opanowanej techniki przystawiania niemowlęcia do piersi. O wiele ważniejszy jest aspekt psychologiczny. Mleko płynie nie tylko dlatego, że dziecko ssie, ale także dzięki temu, że kobieta swoim przyzwoleniem psychicznym daje zgodę na produkcję oksytocyny, hormonu odpowiedzialnego za wypływ pokarmu. Bez maminego "tak, chcę karmić" mleko nie popłynie. Dlatego nie zawsze łatwo jest karmić, nawet jeśli wie się już wszystko o sprawach technicznych. Mama, która podejmuje karmienie, musi czuć się osobiście przekonana do swojej decyzji i otwarta na to, co przyniesie rzeczywistość z nowym, malutkim człowiekiem w rodzinie. Potrzeba jej sporo cierpliwości, spokoju, a nawet swego rodzaju "luzu" i pogodzenia się z tym, że nie zawsze będzie łatwo. Poza tym pozostaje jeszcze kwestia otoczenia, ważny jest zwłaszcza stosunek męża/partnera młodej mamy. On także powinien akceptować ten rodzaj karmienia. W dzisiejszym zabieganym świecie, nastawionym na osiąganie szybkiego sukcesu, oferującym alternatywne, łatwe rozwiązania - karmienie piersią nie jest już tak naturalne i oczywiste jak było przed wiekami. Żeby się udało, potrzeba macierzyńskiego otwarcia i ojcowskiego wsparcia, a reszta ułoży się sama. Powodzenia!

Więcej o:
Copyright © Agora SA