Jak mówić do dziecka

Od trzech miesięcy jestem szczęśliwą mamą. Uwielbiam swoją córeczkę, dużo do niej mówię, przytulam ją, całuję. Ostatnio zwrócono mi jednak uwagę, że za bardzo spieszczam wyrazy, a to źle wpływa na rozwój mowy dziecka. Czy to prawda? Jeśli tak, będę musiała się powstrzymywać z uczuciami.

Nigdy nie należy powstrzymywać się z uczuciami, szczególnie w stosunku do dziecka! To, co Pani opisuje, to tzw. język nianiek, czyli zdrabnianie i pieszczotliwy sposób mówienia.

Niektóre publikacje dowodzą, że taki sposób zwracania się do dziecka jest niewłaściwy, błędne jest również używanie zdrobnień: trzeba mówić: kot - nie kotek, dom - nie domek itd. Nie zgadzam się z tą opinią. Taka komunikacja z dzieckiem wynika z troski i emocjonalnego zaangażowania rodziców czy opiekunów. Oczywiście, jak wszędzie, trzeba postawić pewne granice.

Zdrabniajmy, jeśli taką mamy potrzebę, ale mówmy do niemowlęcia prawidłowo, np.: "całuję malutkie rączki, stópki, nóżki", a nie: "ciałuję malućkie jąćki, śtópki, nóźki". Takie nagromadzenie głosek miękkich: ś, ć, ź, dź, może być męczące dla ucha.

Zazwyczaj później do rocznego dziecka instynktownie mówimy krócej i prościej. Używamy za to dużo wyrazów dźwiękonaśladowczych typu: hau-hau, miau-mau, tik-tak itp.

Dzieci chętnie korzystają z "języka nianiek", bo jest on prosty i można za jego pomocą komunikować się z otoczeniem.

Proszę zwracać się do dziecka tak, jak Pani umie, czuje, potrzebuje.

Copyright © Agora SA