Cztery zdania, których nie powinniśmy mówić dziecku. Konsekwencje mogą być groźniejsze niż myślisz

Jesteśmy coraz bardziej świadomymi rodzicami, wiemy, jak ważne jest wspieranie pewności siebie dziecka, uczenie go empatii, zachęcanie do wyrażania własnego zdania. Jednak jak twierdzi brytyjska psycholożka, nadal powszechnym błędem jest wypowiadanie do dziecka zdań, które tylko z pozoru są nieszkodliwe. Oto cztery zwroty, których nigdy nie powinniśmy mówić naszemu dziecku.

Czasem jesteśmy przekonani, że postępujemy słusznie lub nieświadomie powielamy błędy wychowawcze naszych rodziców. Pewnie sami niejednokrotnie słyszeliśmy te zdania i nie wydawały nam się one w żaden sposób szkodliwe. Brytyjska psycholożka, Amanda Gummer ostrzega jednak rodziców przed powszechnie używanymi zwrotami w stosunku do dzieci. Tylko z pozoru brzmią one wspierająco, ale w rzeczywistości sprawiają, że uczymy nasze dziecko tłumienia emocji. Jakich zdań nie powinniśmy wypowiadać do dziecka?

"Nie płacz"

To zdanie mówimy w różnych sytuacjach, np. gdy dziecko uderzy się, ktoś mu sprawi przykrość, nie potrafi poradzić sobie z porażką, jest zdenerwowane, bo coś poszło nie po jego myśli. Chcemy jak najszybciej ukoić ból dziecka lub za wszelką cenę je pocieszyć. Tymczasem Gummer twierdzi, że zaprzeczanie uczuciom dziecka jest błędem. Musi ono wyrażać swoje emocje, "a płacz jest jak najbardziej naturalnym i zdrowym sposobem". Nie mówmy dziecku: "Nie płacz", w takiej sytuacji lepszą reakcją jest zapewnienie go, że rozumiesz to, jak się czuje. Gdy dasz mu poczucie bezpieczeństwa, łatwiej upora się z trudnymi emocjami, które mu w danym momencie towarzyszą.

"Nic się nie stało"

Wielu rodziców jest przekonanych, że w ten sposób skutecznie uspokoi swoje dziecko. Zapewnia je, że wszystko jest w porządku i nie ma powodów do zdenerwowania. W ten sposób jednak umniejszamy emocje dziecka, przez co może uwierzyć, że jego uczucia nie są ważne. Jak przyznaje Amanda Gummer, nawet jeśli dana sytuacja wydaje się mało istotna z punktu widzenia osoby dorosłej, dla dziecka może to być wielki problem. "Minimalizowanie jego uczuć może sprawić, że poczuje się odrzucone lub nierozumiane" – przyznaje psycholożka i radzi, by w takiej sytuacji zapytać dziecko o powód zdenerwowania i wyrazić gotowość do rozmowy na ten temat.

"Nie bój się" lub "Nie ma się czego bać"

Każde dziecko ma prawo do swoich dziecięcych lęków, które niejednokrotnie są naturalnym etapem rozwoju. Rodzice często chcą uspokoić dzieci, ale mówienie im: "Nie bój się" jest złym wyborem. Psycholożka mówi wprost, że "odrzucenie lęków dziecka może sprawić, że poczuje się samotne i pozbawione wsparcia". Lepiej w takiej sytuacji nie tylko potwierdzić uczucia dziecka, ale też potraktować je poważnie.

Zobacz wideo "Nie należy zgadzać się na krzywy podział obowiązków".

"Nie ma co się smucić"

Rodzice wypowiadają to zdanie w dobrej wierze, bo chcą, by dzieciństwo dziecka było beztroskie, a ono czuło się szczęśliwe. Jak jednak ostrzega Amanda Gummer, zaprzeczanie uczuciom dziecka może sprawić, że uznają smutek za emocję, którą trzeba ukrywać lub tłumić. "Nawet dorosłym trudno jest rozchmurzyć się, gdy czują się przygnębieni lub zdenerwowani. Dziecko może opacznie zrozumieć, że nie wolno mu być smutnym". W takiej sytuacji lepiej zapewnić dziecko, że rozumiemy jego uczucia i wspólnie znajdźmy sposób, by mogło sobie z nimi poradzić.

Więcej o: