Pani z przedszkola o tym, co rodzice robią w szatni. "Prosimy, tłumaczymy i nic. Wstydzą się, bo wiedzą, że nie powinni"

Kiedy mama lub tata odprowadzają rano dziecko do przedszkola, zwykle spieszą się do pracy. A maluszek musi się najpierw zaaklimatyzować, często jest zaspany i nie do końca wie, co się dzieje dookoła. Chce też do rodzica się przytulić. A ten, często zerkając na zegarek robi wszystko, żeby jak najszybciej wyjść. Robi także coś, co niektóre panie z przedszkola szczególnie tępią.

Więcej tematów związanych z rodzicielstwem znajdziecie na stronie Gazeta.pl

Przedszkolna szatnia to miejsce, które skrywa wiele tajemnic. Rodzice często w ukryciu, między kurtkami wycierają swoim pociechom zakatarzone nosy lub podają syropy przeciwkaszlowe. Niektórzy po cichu przekupują maluszki, które nie chcą wejść do sali, obiecują im słodycze, bajki, nowe zabawki - wszystko, co w danej chwili okazuje się skuteczne. Robią też coś, co w niektórych placówkach jest tępione przez pracowników ze szczególną srogością.

Zobacz wideo Czy kąpiel noworodka zawsze musi być dramatem? Położna udziela wskazówek

"Rodzice się tego wstydzą"

Oporządzanie zakatarzonych maluchów w szatni jest niestety w wielu placówkach na porządku dziennym. Pracownicy przedszkoli walczą z rodzicami, którzy przyprowadzają dzieci z objawami infekcji, ale często jest to mało skuteczne. Okazuje się, że mamy i taty robią też coś, co pozornie jest niegroźne, jednak panie z placówek często proszą, żeby się od tego powstrzymywać. Chodzi o ubieranie lub rozbieranie dzieci w szatni.

Przedszkole (zdjęcie ilustracyjne)Przedszkole (zdjęcie ilustracyjne) Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Wyborcza.pl

Prosimy, tłumaczymy i nic. Dalej to robią. Wstydzą się, bo wiedzą, że nie powinni, a i tak to robią. Nie dają swoim maluchom szansy na zmianę obuwia, czy rozpięcie kurtki. Nie mają cierpliwości i czasu

- mówi Dominika, nauczycielka w przedszkolu, która od kilku lat pracuje w prywatnej placówce na warszawskiej Białołęce (nazwisko do wiadomości redakcji). 

Rodzice myślą, że my tego nie wiemy, ale przecież to widać, które dzieci są przez nich ubierane, a które robią to same. Te pierwsze często mają problemy z założeniem butów lub zapięciem suwaka w kurtce, gdy wychodzimy na dwór. Mieliśmy kiedyś taką pięciolatkę, która nie potrafiła założyć butów zapinanych na rzepy. Albo chłopca w tym samym wieku, który kompletnie nie radził sobie z czapką i kominem

- opowiada Dominika.  

Rodzice robią dzieciom krzywdę?

Nauczycielka wyjaśnia, że przedszkolaki powinny już być w stanie same się ubrać i rozebrać w przedszkolnej szatni. I nie chodzi tylko o wygodę pracowników placówek, które dzięki temu mają mniej pracy i nie muszą im pomagać, ale o naukę samodzielności.

Wiem, że wszyscy rano spieszą się do pracy, ale warto wziąć to pod uwagę i przyjść do przedszkola kilka minut wcześniej. Rodzicom nie powinno zrobić to dużej różnicy, a dla maluchów to szalenie ważne, te chwile w szatni z mamą i tatą, zanim wejdą do sali

- dodaje.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.