Założyła dziecku kask do nauki chodzenia. Teściowa ją skrytykowała: "Zdejmij to natychmiast"

Rodziców dzieci, które stawiają swoje pierwsze kroki, czeka trudny okres. Muszą stale czuwać nad maluszkiem, żeby ten nie zrobił sobie krzywdy w czasie kolejnych prób i upadków. Niektórzy decydują się na kaski chroniące małą główkę. Słusznie? Pytamy o zdanie pediatrę.

Więcej tematów związanych z bezpieczeństwem małych dzieci na stronie Gazeta.pl

Do redakcji eDziecka napisała czytelniczka, która ma wątpliwości co do słuszności stosowania kasków do nauki chodzenia. Mają one uchronić główkę dziecka w czasie stawiania pierwszych kroków, gdy często zdarzają się upadki lub zderzenia z meblami. 

Założyła dziecku kask do nauki chodzenia

Nasza czytelniczka poprosiła o opinię, ponieważ w sieci znalazła wiele sprzecznych, a gdy zdecydowała się na zakup takiego gadżetu została skrytykowana przez kilka osób:

Gdy zobaczyła to moja teściowa, powiedziała, żebym to zdjęła natychmiast, stwierdziła, że to bardzo zły pomysł, bo dziecko nie nauczy się ostrożności. Z kolei bratowa, doświadczona mama, która ma troje dzieci każdemu zakładała taki kask, gdy uczyły się chodzić

- napisała. Poprosiliśmy o opinię pediatrę:

Jak wiemy, nieodłącznym elementem nauki chodzenia są upadki, zupełnie tak, jak mówi przysłowie: jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz. Dziecko podczas stawiania pierwszych kroków uczy się koordynacji ruchowej, działania własnego ciała, kształtuje się czucie głębokie i prawidłowa postawa. Poza tym dziecko uczy się, jakie zachowania są dla niego ryzykowne i mogą skończyć się upadkiem oraz jakich przedmiotów lepiej nie chwytać

- uważa dr Justyna Janicka, rezydentka na oddziale pediatrycznym w Szpitalu Miejskim w Gdyni.

Zobacz wideo Przyzwyczajenia, trendy, zalecenia medyczne i dobre rady. Czyli skąd właściwie brać wiedzę o pielęgnacji noworodka?

Co się dzieje, gdy zakładamy dziecku taki kask?

Dr Janicka uważa, że gdy zakładamy dziecku kask w dużej mierze odbieramy mu "edukacyjny" aspekt upadku w kontekście nauki chodzenia.

Dajemy mu fałszywe poczucie bezpieczeństwa, uczymy, że np. zderzenie ze ścianą nie boli, więc nie trzeba go unikać, co paradoksalnie może zwiększyć podatność na urazy w przyszłości, bo przecież nie będzie chodzić w kasku całe dzieciństwo. Nie damy też szansy na kształtowanie się odpowiednich odruchów broniących przed upadkiem.

Lekarka uważa, że u zdrowych dzieci, gdy nie ma ku temu wskazań medycznych, nie ma potrzeby zakładania kasków podczas nauki chodzenia. Pozostaje to gadżet do wykorzystania sporadycznie i w wyjątkowych sytuacjach, ale wciąż z gatunku tych niepotrzebnych. Powinniśmy w zamian za to przygotować przestrzeń w domu w taki sposób, aby nie stwarzała zagrożenia dla niemowlaka.

Zastosujmy miękkie nakładki na rogi mebli, bramki w pomieszczeniach, do których dziecko nie powinno mieć dostępu, blokery do drzwiczek w szafkach czy do szuflad – obecnie na rynku dostępne jest mnóstwo produktów poprawiających bezpieczeństwo w domu.

- radzi.

Jeśli jednak w danym momencie nie mamy możliwości ciągłego nadzoru nad dzieckiem lub po prostu chcemy chwilę odpocząć, można skorzystać z kojca, lub jak kto woli, z suchego basenu

- dodaje.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.