Większość mam kilkuletnich dzieci zna ten problem. Ich pociechy albo są niejadkami, albo mają bardzo ograniczone menu produktów i potraw, które w ogóle mogą się pojawiać na ich talerzach. Najczęściej są to: zupa pomidorowa, spaghetti i kotlety z piersi kurczaka (koniecznie w złocistej, chrupiącej panierce). Troskliwe mamy codziennie cierpliwie szykują te potrawy nawet mimo sprzeciwu pozostałych domowników. Jednocześnie zazdroszczą koleżankom, których pociechy ze smakiem zajadają się warzywami, owocami, rybami i innymi wartościowymi produktami. Kobiety wykazują się ogromną kreatywnością, jeśli chodzi o próby wprowadzania do diety nowych produktów, nakłonienia dzieci do bardziej zróżnicowanego menu (kanapki w zabawnych kształtach, wymyślne talerzyki i łyżeczki etc.). Niektóre maluchy są jednak sprytniejsze i nie zgadzają się na "przemycenie" ogórka, pomidora czy plasterka szynki.
Syn Brytyjki Marcelli McDonagh bardzo polubił pewien makaron. Makaron jest zapakowany w plastikowy kubeczek. Marcella nie mogła pozwolić na to, żeby jej maluch wciąż zajadał się takim niezdrowym "gotowcem". Wymyśliła więc niewinne kłamstwo. W kubeczku po makaronie ze sklepu zaserwowała dziecku zdrowy makaron przygotowany przez nią w domu. Malec się nie zorientował i zjadł ten posiłek z równie dużym apetytem jak "oryginalną" wersję. Marcella napisała:
Pewnego dnia zda sobie sprawę, że jestem oszustką, ale do tego czasu... Jedz na zdrowie synku.
Pod jej postem opublikowanym na jednej z grup na Facebboku pojawiła się masa komentarzy innych mam:
Żałuję, że sama na to nie wpadłam!
Znakomity pomysł!
To z pewnością wygrana mamy!
- pisały.
Na końcu swojego postu Marcella przewrotnie zwróciła się do osób, którym to "kulinarne kłamstwo" się nie spodobało. W ten sposób skutecznie zniechęciła do negatywnych komentarzy wszystkich, którzy mieli zamiar takie opublikować:
Nie martw się, jeśli moje kłamstwo cię zdenerwowało. Naprawię to do grudnia. Powie mu, że Mikołaj nie jest prawdziwy.