Zabawa na sankach trwa w najlepsze. Nagle dziecko woła: Siku! Czy wypada je wysadzić "w krzakach"? Ekspert od etykiety odpowiada

Koszmar każdego rodzica: idziecie z dzieckiem na sanki, dziecko ubrane w kilka warstw ubrań, kombinezon, szalik, rękawice i nagle krzyk: Siku! Co robić w takiej sytuacji? Wobec braku dostępu do toalety wypada wysadzić dziecko w krzakach? Jak się przygotować?

Ubieranie dziecka w zimowe ubrania potrafi być drogą przez mękę: rajstopy denerwują, czapka drapie, szalik przeszkadza, rękawiczki są niewygodne, a kombinezon zmienia w ludzika Michelin. "Ukoronowaniem" tej walki jest zakładanie zimowych butów, gdy nagle się okazuje, że dziecko ma nogi jak z gumy i za nic w świecie nie chce pomóc. I chociaż perspektywa jazdy na sankach dla kilkuletnich dzieci jest bardzo kusząca, nie potrafią zrozumieć, że współpraca w czasie ubierania przyspieszy upragnioną zabawę.

Gdy już wreszcie uda nam się ubrać dziecko, zdyszani, spoceni i źli możemy zabrać sanki i wyruszyć na szaleństwo w śniegu. Zwykle niedługo po rozpoczęciu zabawy na osiedlowej górce następuje zwrot akcji. "Chce mi się siusiu". I co teraz? Wracać do domu, rozbierać dziecko, a po wszystkim ubierać z powrotem? A może szybko wysadzić je "w krzakach"?  

Sytuacja awaryjna każdemu może się zdarzyć

Rodzice kilkulatków wiedzą, że hasło: "Muszę do łazienki" nie pozostawia wiele czasu na działanie. Dziecko ma potrzebę, którą musi załatwić i koniec. Wielokrotne przypominanie, żeby dało znać wcześniej, często na nic się zdaje. Gdy w okolicy jest toaleta, z której można skorzystać, wtedy problem sam się rozwiązuje. Zwykle jednak w takiej sytuacji jak na złość nie można żadnej znaleźć. Rodzic ma więc do wyboru: wracać w pośpiechu do domu ryzykując, że dziecko nie wytrzyma i skończy się "wypadkiem" po drodze, czy wysadzać dziecko "w krzakach"? Część z nich wybiera drugi wariant.

Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Wyborcza.pl

Niektórzy z nich robią to z poczuciem winy i wstydu, próbując zejść ludziom z oczu, inni nie widzą w tym nic złego, to w końcu "tylko dziecko". No i bardzo potrzebuje się załatwić. Ta część rodziców uważa, że fakt posiadania dziecka pozwala w niektórych sytuacjach na łamanie pewnych norm społecznych, w tym wypadku załatwiania się w miejscu publicznym. Traktują to jako wyższą konieczność.

Czy wypada wysadzać dziecko "w krzakach"?

- Pamiętam siebie jako matkę, teraz dodatkowo jestem też babcią i wiem, że takie sytuacje się zdarzają i nie należą do tych najbardziej komfortowych. Trzeba jednak brać na to poprawkę, wybierać miejsca do zabawy, gdzie jest dostęp do toalety publicznej, w razie potrzeby dziecko może skorzystać z tej w pobliskiej restauracji lub kawiarni - mówi nam Irena Kamińska-Radomska, ekspert w dziedzinie etykiety biznesu, wystąpień publicznych i protokołu dyplomatycznego. - Wysadzanie dziecka w miejscu publicznym powinno być absolutną ostatecznością (pół biedy jeśli potrzebuje zrobić jedynie siusiu, gorzej, jeżeli coś więcej). Dla każdej mamy jej dziecko to skarb i dla wielu wysadzanie go "w krzakach" to nic takiego. Nie każdy jednak jest tego zdania i trzeba o tym pamiętać. Szczególnie gdy teraz pilnujemy już nawet sprzątania po psach i traktujemy to jako bezwzględny obowiązek ich właścicieli - dodaje.

Jak uniknąć takiej sytuacji? Rady rodziców

Zanim wybierzemy się gdzieś z dzieckiem, które nie zawsze mówi wprost o swoich potrzebach, dobrze wybierać miejsca z dostępem do toalety

- radzi mama trzylatka. 

Przed wyjściem z domu warto przypilnować, żeby dziecko nie opijało się bez umiaru ulubionym sokiem i załatwiło swoją ewentualną potrzebę

- przypomina mama czteroletnich bliźniąt.

W trakcie zabawy należy pamiętać, aby co jakiś czas pytać malucha, czy potrzebuje skorzystać z toalety. Dzięki temu mamy szansę dowiedzieć się o jego potrzebie na tyle wcześnie, że zdążymy odpowiednio zareagować

- twierdzi tata trzylatka.

Jeśli maluch bawi się w śniegu, warto co jakiś czas sprawdzać, czy ma suche stopy. Nie tylko dlatego, że mokre mogą się skończyć przeziębieniem, ale też dlatego, że bywa to powodem częstszej chęci oddania moczu

- przestrzega mama trzyipółletniego chłopca. 

Jak się przygotować?

Zapobiegliwi rodzice, wychodząc dalej z dzieckiem powinni na wszelki wypadek zabrać ze sobą zapasowy komplet ubrań. Jeśli jednak wszystkie nasze starania pójdą na nic i nie ma innego wyjścia, jak wysadzenie dziecka "w krzakach", postarajmy się zrobić to tak, żeby nikt tego nie widział. O ile na innych rodzicach małych dzieci taki widok nie robi wrażenia, o tyle ci, którzy nie byli w takiej sytuacji mogą poczuć się niekomfortowo. Po dziecku oczywiście należy posprzątać, pozostawienie na "miejscu zbrodni" nieczystości, chusteczek higienicznych etc. nie wchodzi w grę.

Zmiana punktu widzenia

Zwykle jest tak, że fakt publicznego wysadzania dzieci oburza ludzi, którzy nie mają swoich. Gdy te się pojawią, punkt widzenia często nieco się zmienia. Nie jest to usprawiedliwieniem do łamania norm społecznych, ale wiążę się z większym zrozumieniem takich sytuacji awaryjnych i przymykaniem na nie oka. Niech więc publiczne wysadzanie dzieci będzie dla nas ostatecznością. 

Zobacz wideo Czego nie wiecie o dżdżownicach? [PRACOWNIA BRONKA]
Więcej o:
Copyright © Agora SA