Marcella Mares jest studentką i matką 10-miesięcznej dziewczynki. Z powodu epidemii koronawirusa jej uczelnia Fresno City College w Kalifornii, podobnie jak większość szkół wyższych, przeszła na zdalny tryb nauczania. Aby wziąć udział w zajęciach, konieczne było włączenie kamerek oraz mikrofonów. Studentka postanowiła uprzedzić wykładowcę, że na chwilę będzie musiała je wyłączyć, aby nakarmić dziecko. W odpowiedzi dostała mail, który wyprowadził ją z równowagi.
Karmienie piersią na wykładzie - reakcja profesora
Dobrze słyszeć, że możesz używać kamerki i mikrofonu, ale proszę nie karmić dziecka podczas zajęć, bo to nie jest czynność, którą powinnaś zajmować się na wykładzie. Zrób to, gdy lekcja się skończy
- brzmiała odpowiedź profesora.
Ku zaskoczeniu studentki, tego samego dnia wykładowca ogłosił na zajęciach, że dostał dziwnego maila od studenta, który chciał robić "nieodpowiednie rzeczy" na wykładzie.
Byłam wściekła. Nie podobało mi się, że mówił, co mogę, a czego nie powinnam robić ze swoim dzieckiem. Szczególnie że uczelnia funkcjonuje teraz zdalnie i jestem we własnym domu
- wyznała Marcella Mares w rozmowie z CNN.
Oburzona mama zgłosiła całe zajście koordynatorce Instytutu Lorraine Smith i otrzymała pisemne przeprosiny. Powiedziano jej, że ma prawo karmić dziecko w dowolnym momencie zajęć mi.n. podczas robienia grupowych ćwiczeń, słuchania wykładu, a nawet pisania egzaminu.
Urzędniczka ds. informacji publicznej w Fresno City College stwierdziła, że prawo stanu Kalifornia pozwala przyjmować uczniów w ciąży oraz karmiące matki, umożliwiając im dogodne warunki uczestnictwa w zajęciach.
Karmiącym studentkom powinno się zagwarantować odpowiednią ilość czasu na odciągnięcie mleka lub nakarmienie piersią niemowlęcia
- brzmi zapis w 222 Rozdziale obowiązującego na uczelni Kodeksu Edukacji.
