Małe dziecko i tablet: wiele niewiadomych, sporo spekulacji. Pozwalać czy nie?

Smartfony i tablety mogą mieć negatywny wpływ na emocjonalny i społeczny rozwój małych dzieci - taką tezę postawili naukowcy z Bostonu. Zastanawiają się, czy wykorzystywanie tych sprzętów do uspokajania dzieci, które nie osiągnęły wieku przedszkolnego, może zaburzać naukę radzenia sobie z trudnymi emocjami.

"Nie płacz, no już, zobacz, jakie mama ma tu fajne gry w telefonie!" - takie zdanie zdarza się usłyszeć coraz większej liczbie dzieci, które nie ukończyły jeszcze trzech lat. Podróż, poczekalnia u lekarza, oczekiwanie na posiłek w restauracji - w tych sytuacjach małe dzieci często zaczynają nudzić się i niecierpliwić, a rodzice, żeby zapobiec wybuchom płaczu i marudzeniu, starają się zająć ich uwagę czymś atrakcyjnym.

Wojciech Gwiazdowski/Gazeta.pl

Z pomocą przybywa nowa technologia. Jak za dotknięciem magicznej różdżki łzy w cudowny sposób zasychają, zapada cisza, a dziecko wkracza w kolorowy świat ekranów dotykowych i aplikacji. Kto z nas w takiej chwili chociaż raz nie błogosławił w myślach tych cudownych wynalazków?

Czy smartfon szkodzi maluchom?

Istnieje wiele badań, które dowodzą, że dziecko poniżej 30 miesiąca życia lepiej uczy się poprzez prawdziwe interakcje z innymi ludźmi i ze światem zewnętrznym, niż poprzez oglądanie telewizji. Do rozstrzygnięcia pozostaje jednak kwestia wpływu zabawy aplikacjami mobilnymi na rozwój dziecka. Twórcy rozmaitych programów zachwalają swoje produkty twierdząc, że pomagają rozwijać mowę, sprawność manualną, spostrzegawczość itd., ale czy rzeczywiście korzystanie z tabletów i smartfonów może nie mieć negatywnego wpływu na rozwój dzieci? Sprawie postanowili przyjrzeć się bliżej naukowcy z bostońskiego uniwersyteckiego Centrum Medycznego.

Zobacz wideo

Mimo że coraz młodsze dzieci zaczynają korzystać z tego typu urządzeń elektronicznych, wpływ aplikacji na rozwój dziecka wciąż nie jest dobrze znany. Według amerykańskich naukowców istnieje duże prawdopodobieństwo, że dawanie tabletu dziecku, które nie ukończyło jeszcze trzech lat, w sytuacji, gdy jest znudzone czy sfrustrowane, może sprawić, że dziecko w przyszłości nie będzie miało odpowiednich narzędzi do samokontroli i radzenia sobie z frustracją, trudnymi emocjami, nudą itd. Dr Jenny Radesky z Bostonu podkreśla, że teza wymaga przeprowadzenia badań, ale że już na tym etapie warto zastanowić się nad tą ewentualnością.

Po co dziecku frustracja?

Coraz częściej to rodzice wprowadzają swoje dzieci w świat technologii, a zabawa aplikacjami w smartfonach to bezsprzecznie najprostszy sposób na zajęcie dziecka. Z ankiety przeprowadzonej w Wielkiej Brytanii w 2012 roku wynika, że 1/4 matek daje swoje telefony do zabawy dzieciom, często pozwalając, by zabawa trwała godzinę lub dwie. To wygodne rozwiązanie: dzieci są zainteresowane aplikacją, nie marudzą, nie płaczą, a dorośli mogą spokojnie oddawać się innym obowiązkom, podróżować lub jeść w ciszy. Nikt nikomu nie przeszkadza - kuszące, prawda?

- Dzieci w wieku od 1,5 roku są właśnie w okresie, kiedy frustracja jest szczególnie obecna w ich życiu - mówi Jarek Żyliński, psycholog dziecięcy. - Uczą się chodzić, mówić, radzić z potrzebami fizjologicznymi, samodzielnym jedzeniem i mnóstwem innych umiejętności, co też wiąże się z pierwszym spotkaniem z taką ilością porażek. To jest czas, kiedy one się uczą tego i potrzebują przestrzeni, by sobie popróbować - przekonuje. Dorośli muszą więc rozumieć, że płacz, zniecierpliwienie i trudne emocje u dzieci na tym etapie rozwoju są czymś naturalnym i nie powinni za wszelką cenę ich wyciszać. Dziecko musi przeżyć swoją porcję niepowodzeń i porażek, by nauczyć się funkcjonowania w świecie ludzi i emocji.

Jak się nudzi, to marudzi

Często już antycypując zniecierpliwienie i niezadowolenie potomstwa, wręczamy dzieciom sprzęty elektroniczne. Wszystko, żeby tylko się nie nudziły. Sami też coraz gorzej znosimy nudę, nie pozwalamy sobie na jej doświadczanie. Teraz nawet stanie w kolejce do kasy wiąże się z surfowaniem po sieci, sprawdzaniem maili, wysyłaniem wiadomości do znajomych. To samo przenosimy na dzieci - nie pozwalamy im się nudzić.

Tymczasem Jarek Żyliński określa nudę matką kreatywności: - Kiedy unikamy dawania gotowych rozwiązań, dziecko potrzebuje je znaleźć samodzielnie i w ten sposób rodzi się radzenie sobie z problemami, kreatywność, testowanie rozwiązań - przekonuje. - Tablet to pójście na skróty, które dziecko będzie potem po wielokroć wybierać, bo nie pozna zalet innych rozwiązań. Nie będzie też umiało ich szukać.

Dziecko, które będzie często bawić się telefonem czy tabletem, najprawdopodobniej będzie też coraz bardziej się ich domagać, a odmowa wręczenia urządzenia będzie spotykać się z protestem. "Lekarstwo" przestanie działać. Pod tekstem na temat małych dzieci i technologii, internautka o nicku ateofi napisała ku przestrodze: "Miałam podobny problem jak 4-letniej córce daliśmy się pobawić tabletem. Bardzo szybko pojęła jak włączyć grę czy muzykę. Jednak po pewnym czasie, zaczęła histeryzować gdy trzeba np. było przerwać oglądanie bajki i coś zjeść. Teraz schowaliśmy tablet i nie ma zabawy. To jest duży błąd, dawać tak małemu dziecku dostęp do komputera czy komórki. Dziecko bardzo szybko się uzależni od tych cacek".

Tablety nową telewizją

Badania (we wczesnej fazie), pokazują, że ebooki i aplikacje uczące czytania mogą być korzystne dla rozwoju dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym, nie wiadomo jednak, jak to wygląda w przypadku młodszych dzieci. "Udowodniono, że długi czas spędzany przed telewizorem zaburza u dziecka rozwój mowy i umiejętności społecznych. Mobilne media, podobnie jak telewizja, zajmują czas, który dziecko spędzałoby na wchodzeniu w bezpośrednie interakcje z ludźmi" - zauważyła w swoim oświadczeniu Jenny Radesky z bostońskiego uniwersyteckiego Centrum Medycznego. Jej zdaniem korzystanie z aplikacji w tak wczesnym wieku może też zaburzać rozwój tych umiejętności, które mają związek z uczeniem się i zdolnościami matematycznymi. Mogą też zubażać rozwój sensoryczny dziecka.  Radzi rodzicom sprawdzenie aplikacji przed wręczeniem jej dziecku oraz wspólne korzystanie z elektronicznych gadżetów, zamiast pozostawiania dzieci sam na sam z tabletem czy smartfonem.

-  Problem z nowymi technologiami jest dokładnie taki sam, jak 40 lat temu z telewizją - zauważa Żyliński. - Nie zawsze to one same w sobie są złe, bo problem polega na tym, czego dzieci nie robią, kiedy siedzą przed tabletem, komputerem czy telewizją. Nie ruszają się, nie mają kontaktu z rówieśnikami, nie bawią się innymi rzeczami. W samochodzie nie poznają świata za oknem, nie rozmawiają z rodzicami, nie grają w gry słowne. Oczywiście to, co w tablecie jest, może być dostosowane do dziecka, ale czy rozwinie lepiej niż kontakt ze światem rzeczywistym? Wątpię.

Kolejny problem z urządzeniami mobilnymi polega na tym, że dorośli często skarżą się, że ich dzieci po czasie spędzonym przed ekranem - dotyczy to także telewizora czy komputera - są rozdrażnione, zmęczone, płaczliwe. Nie dzieje się tak bez przyczyny. Jarek Żyliński wyjaśnia, że ekrany są zwyczajnie trudne do przyjęcia dla dziecięcego dla dziecięcego mózgu: - Dlatego potem dzieci są drażliwe, przemęczone i pobudzone zarazem, trudno jest się z nimi dogadać. Natomiast z czasem, kiedy mózg się przyzwyczai do takiej nadaktywności, jakiej wymaga ekran komputera czy tabletu - pojawiają się problemy z komunikacją, mniej dynamicznymi czynnościami (np. jedzenie, rysowanie) itp. - tłumaczy psycholog.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.