Rozmawiamy z... Katarzyną Bąbik, magistrem psychologii, analitykiem zachowania, superwizorem i terapeutą behawioralnym. Doświadczenie w terapii trudności związanych z karmieniem u dzieci zdobywała w Kennedy Kriegier Institute w USA. Jest członkiem zespołu żywieniowego w Klinice Pediatrii WUM. Pracuje także w gabinecie Behavior i współpracuje ze szpitalem Medicover.
Katarzyna Koper: Dziecko pochłaniające posiłek z apetytem to symbol zdrowia i przyjemny widok dla rodzica. Ale wiele dzieci grymasi przy stole i nie interesuje się jedzeniem. Kiedy niejedzenie naprawdę jest problemem?
Katarzyna Bąbik: Jest kilka sygnałów, które mogą być niepokojące. Jeden z nich
to jedzenie selektywne – dziecko zaczyna eliminować coraz więcej elementów ze swojej diety. Je tylko wybrane produkty, np. tylko nabiał albo tylko pokarmy koloru czerwonego, albo produkty jednej konkretnej marki. Inna sytuacja to kiedy dziecko zjada coraz mniejsze porcje lub ma trudności z przejściem z konsystencji płynnej na przecier czy jedzenie „z grudkami”.
Powinno nas także zaniepokoić, jeśli dziecko ma podczas karmienia odruchy wymiotne, a nawet wymiotuje, oraz gdy regularnie odmawia jedzenia, nie pozwala się nakarmić – odkręca głowę od łyżki, płacze, krzyczy, zachowuje się agresywnie. Tego typu problemy mogą pojawić się właściwie na każdym etapie życia dziecka. Są niemowlęta, które od początku nie chcą ssać piersi ani pić z butelki, ale są też dzieci, które długo jadły „normalnie”, a w pewnym momencie zaczęły ograniczać swoją dietę.
Nie można tego lekceważyć, bo długotrwałe trudności w karmieniu mogą spowodować niedożywienie i odwodnienie dziecka, zaburzyć jego rozwój fizyczny, intelektualny i emocjonalny. Zdarzają się przypadki, gdy lekarz jest zmuszony podjąć decyzję o konieczności wprowadzenia alternatywnego karmienia przez sondę nosowo-żołądkową lub przez gastrostomię odżywczą.
W wielu domach pora karmienia to koszmar: walka o otwarcie ust, o każdą łyżeczkę posiłku. Dziecko płacze, rodzice są sfrustrowani.
Dla rodziców to są sytuacje bardzo trudne, bo potrzeba nakarmienia potomstwa to jeden z pierwotnych instynktów. Większość zdaje sobie sprawę, jak ważna dla rozwoju dziecka jest odpowiednio zbilansowana dieta. Próbują więc rozmaitych sztuczek podczas posiłku: zagadują, włączają telewizor, dają do zabawy komórkę. Gdy te wszystkie zabiegi okazują się nieskuteczne, zadręczają się poczuciem winy, że nie potrafią nakarmić dziecka albo przygotować posiłku, który będzie chciało zjeść.
Może dziecku rzeczywiście nie smakuje to, co mu podajemy?
Może się zdarzyć, że dziecku coś nie smakuje, ale jeśli proponujemy mu rozmaite produkty i każda kolejna propozycja spotyka się z odmową albo jeżeli dziecko chce jeść w kółko to samo i żadnej zmiany nie akceptuje, powinniśmy poszukać przyczyny.
Jak to zrobić?
Przede wszystkim trzeba zbadać, czy powodem trudności z karmieniem nie jest choroba. Rozmaite schorzenia mogą osłabiać apetyt: gastroenterologiczne, neurologiczne, układu oddechowego, układu sercowo-naczyniowego, zaburzenia metaboliczne, alergia. W pierwszej kolejności dziecko powinno więc trafić do pediatry, a w razie potrzeby do gastrologa.
Jeżeli wykluczymy chorobę, przyczyną zaburzeń mogą okazać się trudności behawioralne – dziecko odmawia jedzenia, bo dzięki temu wywołuje określone reakcje dorosłych: zwraca na siebie uwagę, dostaje zabawkę, ogląda bajkę albo wreszcie dostaje jedzenie, które preferuje (np. o słodkim smaku).
Jak postępować, jeśli taka sytuacja trwa miesiącami, a dziecko zaczyna tracić na wadze? Gdzie szukać pomocy?
W pierwszej kolejności dziecko powinien obejrzeć lekarz pediatra. Dobrze, żeby trafiło również pod opiekę psychologa specjalizującego się w terapii zaburzeń karmienia.
W niektórych szpitalach pracują zespoły żywieniowe – grupa fachowców, w skład której wchodzi pediatra, gastrolog, dietetyk i psycholog. Dzięki współpracy członków zespołu terapia jest bardzo skuteczna. Niestety, wciąż niewiele jest miejsc, gdzie zespoły żywieniowe funkcjonują, np. w Warszawie są to tylko dwa szpitale (Szpital Pediatryczny WUM oraz Centrum Zdrowia Dziecka). Ale zainteresowanie jest coraz większe.
Na czym polega Pani praca jako analityka zachowania?
Na początku obserwuję próby nakarmienia dziecka przez rodziców. Często proszę ich, aby przynieśli na wizytę filmiki nagrane podczas karmienia w domu, kiedy próbują podać dziecku różne pokarmy, takie, które ono akceptuje, i te, które odrzuca. Przeprowadzam wywiad z rodzicami, dopytuję, jak wygląda historia karmienia, w jakich okolicznościach pojawiły się problemy. Celem mojej pracy jest znalezienie przyczyn, które mogą wywoływać u dziecka niechęć do jedzenia. Następny krok to ich wyeliminowanie i zastąpienie zachowaniami, które przyniosą pozytywne skutki. Najpierw pracuję z dzieckiem w obecności rodziców, a potem szkolę rodziców i wspieram w realizacji zaleceń.
Co na przykład radzi Pani rodzicom, których dzieci jedzą przysłowiowe trzy rzeczy na krzyż, odmawiają jedzenia warzyw, owoców?
Zdarza się, że dzieci mają swoje ulubione pokarmy i nie chcą jeść innych, nowych lub tych, które lubią mniej. Dość często dzieje się tak, bo doskonale wiedzą, że jeśli odmówią zjedzenia posiłku, za chwilę dostaną to, co lubią najbardziej. Sfrustrowany rodzic zrobi wszystko, żeby tylko dziecko nie było głodne, i godzi się, by zjadło cokolwiek. Warto dać dziecku możliwość wyboru nowych pokarmów. Wielokrotna ekspozycja różnych pokarmów często powoduje, że dziecko jest w stanie przekonać się przynajmniej do niektórych z nich.
Na co jeszcze warto zwrócić uwagę?
W przypadku zdrowych dzieci, które w prawidłowym tempie przybierają na wadze i zaczynają stosować tego typu manipulacje, najlepiej wykazać się konsekwencją i kontynuować rozszerzanie diety o nowe produkty. Dziecko powinno zjeść posiłek w ciągu mniej więcej 20 minut. Jeśli trwa to dłużej, warto przeanalizować, dlaczego tak się dzieje. Czy nie ma to związku na przykład z prowadzeniem długich dyskusji przy jedzeniu z dzieckiem?
Jeśli dziecko sygnalizuje, że jest najedzone, powinniśmy to uszanować. Nawet gdy nie zjadło wszystkiego, trzeba sprzątnąć ze stołu i poczekać do następnego, zaplanowanego posiłku. Ważne jednak, by w międzyczasie nie podawać dziecku żadnych przekąsek. To trudne, ale warto przeczekać.
Rodzice często idą na ustępstwa, pozwalają jeść przy telewizorze, biegają za dzieckiem z łyżką. Czy cel uświęca środki?
Rozumiem rodziców, którzy próbują różnych metod, ale zabawianie podczas posiłku kształtuje u dziecka tzw. nieświadome jedzenie i nie rozwiązuje problemu. Dążymy do tego, by dziecko było w stanie zjeść posiłek bez względu na okoliczności, zarówno przy rodzinnym stole, jak i w restauracji, gdzie są inni ludzie, inne dzieci. Przecież za jakiś czas pójdzie do przedszkola i będzie musiało tam funkcjonować samodzielnie.
Kluczem do sukcesu jest współpraca dziecka z rodzicem oraz konsekwencja rodziców. Podczas posiłków warto zachęcać dziecko, dając mu dobry przykład – samemu jedząc z apetytem rozmaite produkty. Starszym dzieciom można opowiadać o wartościach odżywczych, o witaminach, które są mu potrzebne, żeby zdrowo rosło i było silne.
Dziecko ma prawo po prostu czegoś nie lubić i nie chcieć tego jeść. Jeśli są to sytuacje sporadyczne, to nie róbmy z nich problemu. Pamiętajmy jednak, że dla dzieci z trudnościami w karmieniu jedzenie jest rodzajem nieprzyjemnego obowiązku, od którego próbują za wszelką cenę uciec. Warto je motywować, chwaląc, gdy na przykład spróbują czegoś nowego.
To także może cię zainteresować:
Kupujesz żelki na wagę? Wraz z nimi dostaniesz coś ekstra. Co mieszka w jedzeniu kupowanym luzem?
Najgorsze torty na przyjęcie urodzinowe. 15 ciast z koszmarów, nie tylko dziecięcych