Chwast czy bonsai? Jak wychowujesz swoje dziecko?

Pielęgnujemy, chronimy, podsypujemy nawozem pochwał, przycinamy krytyką. Wychowywanie dzieci niekiedy przypomina pracę w ogrodzie. Niestety, efekty nie zawsze są zgodne z oczekiwaniami. Sprawdź, czy nie popełniasz błędu.

A gdyby tak przyjąć, że nasze dzieci są jak ukochane, wychuchane rośliny, to jacy z nas, rodziców byliby ogrodnicy? Jakie stosujemy metody uprawy i chowu? Na bazie swoich wieloletnich obserwacji (zarówno zawodowych, jak i prywatnych) pokusiłam się o małe zestawienie rodzicielskich metod "chowu" dzieci.

Foch.pl/flickr.plFoch.pl/flickr.pl Foch.pl/flickr.pl Foch.pl/flickr.pl

Jedna z najbardziej radykalnych i przerażających metod hodowli - nawet w przypadku roślin, a co dopiero dzieci. Ogrodnik jako wszechwiedzący mędrzec, autorytarnie projektuje i planuje - traktując swoje dzieło jak własność i kreację swojej nierzadko chorej, ale wybujałej dla odmiany ambicji. Przycina, łamie, skręca - nie pozwala rosnąć, nie pozwala wyzwolić się ze schematu i z góry narzuconego pomysłu.

Jeśli zawód to tylko taki, jak wybrałem/łam - zatem chodzisz do takich szkół, na takie a nie inne zajęcia, twój dzień wygląda jak plan kolonii karnej albo koszar - od rana do nocy. Każde odstępstwo od planu to w najlepszym razie błąd, a zwykle przewinienie - bo tatuś i mamusia wiedzą lepiej - więc przycinają, podwiązują - będzie przecież takie piękne. Nawet jeśli tak się dzieje, to nie zmienia to faktu, że dziecko-bonsai jest skarłowaciałe, samotne i bez szans na własne chęci, plany.

Foch.pl/Wikimedia CommonsFoch.pl/Wikimedia Commons Foch.pl/Wikimedia Commons Foch.pl/Wikimedia Commons

Środowisko jest złe, szkodliwe - pełno w nim czynników hamujących prawidłowy rozwój naszej roślinki - a to mróz, a to susza, szkodniki, chwasty, zadeptać ktoś może. Chcemy przecież, by było zdrowe i najpiękniejsze - chowamy zatem pod folię albo pod szkło. Chronimy ze wszystkich sił - dostarczamy witamin, podlewamy, regulujemy temperaturę - nawozimy i cieszymy nasze oczy i serca, że tak pięknie wyrasta.

Wszystko najlepsze już od poczęcia, podręczniki o wychowaniu wykute na pamięć, najlepsze, najzdrowsze, wyselekcjonowane otoczenie - żłobki, przedszkola, szkoły. Poświęcenie rodziców w tej metodzie nie zna granic - nie śpią, nie jedzą, wypruwają żyły, żeby zapewnić optymalne warunki rozwoju i chronić od złego - dzień i noc chronić.

Nie trzeba wiedzieć wiele o ogrodnictwie, żeby przewidzieć co się stanie jeśli taka wydelikacona roślinka z hodowli szklarniowej zostanie przesadzona do szkodliwej, brzydko prawdziwej rzeczywistości - nieuodporniona na czynniki zewnętrzne, niezaszczepiona na choroby, wpływy i nieprzewidziane zdarzenia zginie, bez wiedzy o tym, co ją otacza nie będzie miała czym ani jak się obronić.

Foch.pl/Wikimedia CommonsFoch.pl/Wikimedia Commons Foch.pl/Wikimedia Commons Foch.pl/Wikimedia Commons

Chwast to nie jest nazwa, która dobrze się kojarzy. Ja lubię chwasty, bo są inne, ciekawe często ładne i silne. Ale chwast to także istota, która chowa się bez ogrodnika, bez kogoś, kto zadba, ochroni, przesadzi jak zacznie zagrażać albo zapędzi się nie na swoją grządkę. W samoobronie takie roślinki od małego kłują, parzą, plączą się pod nogami. Ogród chwastów nie lubi - nie mają swojego miejsca, swojego zakątka, swojej roli i przyczyny, dla której w zasadzie rosną. Nikomu niepotrzebne dzieci chwasty są przerażająco samotne w swoich rodzinach - bez końca podrzucane znajomym, sąsiadom - nawet w święta - bez własnego miejsca. Przesiadują przed ekranami, bez pomocy, bez nadzoru, bez kierunku. Na próżno starają się sobą kogokolwiek zainteresować - tak, jak umieją - także krzykiem, złym zachowaniem, agresją. Chwaściki to zjawisko, które występuje i u bogatych i u biednych, wykształconych i niewykształconych - wszędzie i zawsze, na każdej szerokości geograficznej i w każdej epoce niestety są dzieci, których nikt nie kocha.

Foch.pl/Pexels.comFoch.pl/Pexels.com Foch.pl/Pexels.com Foch.pl/Pexels.com

Na koniec zostawiłam sobie coś, co jest mi najbliższe, co staram się promować, propagować i ze wszystkich sił wprowadzać w życie.

Roślina, dziecko - każdy żywy organizm potrzebuje zarówno opieki i ochrony - czynników sprzyjających, w których może rozwijać się i dzięki którym zakwitnie czy zaowocuje - jak i czynników niesprzyjających, dzięki którym nabierze prawdziwej siły, mocy, nauczy się walczyć i przeciwdziałać zagrożeniom. Musi też wiedzieć, kim są jego sąsiedzi (także i ci innych gatunków), żeby nauczyć się z nimi pokojowo i z korzyścią dla obu stron żyć. Jak w ogrodzie - jedno drugiemu ułatwia walkę z robakami, a samo dzięki temu jest chronione od słońca, suszy itd.

Nasze dzieci - roślinki też muszą same dowiedzieć się kim są, jak chcą (a jak mogą) urosnąć, jak nie wejść w szkodę innym, a jak samemu się przed szkodnikami obronić. Ani sztuczna hodowla, ani pozostawienie samemu sobie takich warunków nie spełniają. Mądry, organiczny ogrodnik czuwa, ale pozwala na własny rozwój, pomaga, ale nie ubezwłasnowalnia, chroni, ale nie zamyka w klatce ze szkła , wskazuje drogę, ale nie przycina i nie krępuje. Nie jest łatwo, ale organiczne owoce i rośliny są najzdrowsze i najpiękniejsze.

Zobacz wideo
Zobacz wideo
Zobacz wideo
Zobacz wideo
Zobacz wideo
Zobacz wideo
Zobacz wideo
Zobacz wideo
 
Więcej o:
Copyright © Agora SA