eDziecko.pl
Tygodniowe jadłospisy z różnych części świata tutaj
Polska: nie ma nutelli i słodkich bułek
Zasmażana kapusta i schabowe smażone na głębokim oleju to przeszłość. Swawola w gotowaniu dla szkolnych dzieci skończyła się, kiedy minister zdrowia wydał rozporządzanie, że posiłki w polskich szkołach mają być zdrowe, pełnowartościowe i lekkie.
Od września obiady dzieci szkolnych są komponowane przez dietetyków, zbilansowane pod kątem składników odżywczych. Na czym dokłądnie polega ta rewolucja? W skrócie wygląda to tak: na obiad nie więcej niż 2 gramy soli na ucznia, kompot słodzony miodem. Nie ma nutelli i słodkich bułek. Jeśli smażone, to tylko na oleju rzepakowym, zero konserwantów i koncentratów spożywczych. Czy nowe znaczy smaczne?
Obiady z polskich stołówek szkolnych są zadziwiająco podobne do tych, które serwowano nam w dzieciństwie. Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta- Syn nie narzeka na smak, wyłącznie na zbyt małe porcje. W domu nie jest przyzwyczajony do słonych czy do bardzo słodkich smaków, pewnie też dlatego i nie przeszkadzają mu zmiany na szkolnej stołówce. Śledzę tygodniowy jadłospis w szkole syna, jest różnorodny, np. w poniedziałek jedli makaron z truskawkami, w piątek rybny kotlecik z surówką. Po każdym obiedzie dzieci dostają owoc i to jest fajne - mówi mama 6-letniego Jasia, który w tym roku rozpoczął naukę w żoliborskiej państwowej podstawówce. Tygodniowy jadłospis chłopca został podany jako przykład w naszej infografice .
Polscy uczniowie od kilku lat plasują się w czołówce jednych z najszybciej tyjących dzieci w Europie. Według raportu Światowej Organizacji Zdrowia aż 29 proc. polskich 11-latków ma nadwagę, wśród 13-latków jest niewiele lepiej, bo na otyłość cierpi co czwarty z nich. Według najnowszych badań Instytutu Żywności i Żywienia polskie dzieci tyją najszybciej w Europie.
Stany Zjednoczone: ciemny chleb jest obrzydliwy, chude mleko beznadziejne
Amerykanie, rewolucję na szkolnych obiadowych talerzach, rozpoczęli kilka lat temu. Mają zatem większe doświadczenie od nas. Tam w 2012 roku weszło w życie opracowane i zalecone przez Michelle Obamę (nieobowiązkowe) prawo dotyczące zdrowego karmienia dzieci w szkołach.
Wydawało się, że kaloryczność jedzenia na stołówkach nieco obniży się, ale amerykańskie dzieci uznały - chętnie dzieląc się swoimi opiniami na serwisach społecznościowych - że ciemny chleb jest obrzydliwy, chude mleko beznadziejne, pozbawione tłuszczu napoje czekoladowe do niczego się nie nadają. Program Michelle Obamy nie spotkał się z entuzjazmem. Szkolne stołówki, w obliczu bankructwa, wycofują się z niego. Nie pomaga nawet fakt, że przyjęcie przez stołówki nowych zasad oznacza dofinansowane ze strony rządu.
Na tacach z dziecięcym jedzeniem wciąż lądują burgery, frytki, a dla polepszenia beznadziejnej sytuacji, eksperci żywieniowi są skłonni uznać, że keczup to warzywo.
Amerykański obiad ze stołówki to najczęściej kawałek pizzy, burgery, meksykańskie taco lub burrito, macaroni & cheese (makaron z serem, jedno z ulubionych dań małych Amerykanów), kanapka z grillowanym serem. Do tego często dołączona jest niewielka paczka chipsów ziemniaczanych lub krakersów, gotowana kukurydza, frytki. Fot. PETER COSGROVE / East NewsWielka Brytania: wokoło szkół są fast-foody. I to tanie
Anglicy od małego przyzwyczajani do paluszków rybnych, kurczakowych nugetssów i frytek, ciężko sobie radzą z oswajaniem zdrowej kuchni.
- Co z tego, że w szkołach panuje zdrowe jedzenie, skoro wokoło szkół (niemal wszędzie) są fast-foody? I to tanie, z burgerami za funta. Nawet mój Julek, portowiec, łazi tam od czasu do czasu - skarży się Dariusz Zeller, dziennikarz londyńskiego tygodnika "Cooltura", tata samotnie wychowujący trzech chłopców: 14-letniego Julka i prawie 8-letnich bliźniaków: Miłosza i Maksymiliana.
Miłosz i Maksymilian uczęszczają do londyńskiej katolickiej podstawówki Rosary Catholic Primery School i według relacji ich taty zjadają szkolne obiady z apetytem. Na stołówce w szkole chłopców króluje zielony groszek, kurczak w sosie curry, pieczeń wieprzowa. (Szczegółowe szkolne menu bliźniaków w infografice )
- Chłopcy, na szczęście, polubili brytyjską kuchnię. Jak to dzieci, jak wszyscy jedzą, to wszyscy. To ważne, gdyż w przeciwnym razie zmuszony byłbym szykować im jedzenie do szkoły w domu. A tak mam przynajmniej tę wygodę, że zjedzą w szkole. Ale codziennie trzeba im dodatkowo dawać do szkoły także owoce - jabłka, banany itp. - do wyboru. To przykaz odgórny, szkoła zarządziła - opowiada tata bliźniaków.
Zdjęcie przedstawia szkolny obiad ze szkoły podstawowej w Szkocji. Co podano uczniom tego dnia? Burgera, kilka plasterków zielonego ogórka, 2 krokiety ziemniaczane. Na deser lody z soku owocowego. Fot. REX FEATURES / East NewsPolscy i amerykańscy uczniowie jedzą za szybko?
Mały Francuz ma zagwarantowane przez Ministerstwo Edukacji przynajmniej pół godziny na zjedzenie swojego - często czterodaniowego - ciepłego obiadu. Bez pośpiechu, bez poganiania, z należytym szacunkiem, jakim Francuzi obdarzają swoją kuchnię.
Nie wszędzie jednak przywiązuje się taką uwagę do tego, aby dzieci miały czas spokojnie zjeść obiad. Amerykańskie mamy, aktywistki, alarmują w sieci, że ich dzieci czasami mają zaledwie 8 minut no to, aby zjeść coś ciepłego. U nas nad Wisłą też niekiedy brakuje czasu.
- Przerwa obiadowa w szkole mojego syna trwa 30 minut, ale poprzez nagromadzenie roczników nie ma stałej godziny posiłków. Dzieci jedzą między 11.00 a 15.00 i nigdy nie wiadomo do końca, czy dziecko pod koniec dnia nie jest głodne. Skoro jadł o 11.00, to do 17.000 mija sporo godzin bez jedzenia. Daję dziecku drugie śniadanie, ale syn je z kolegami na świetlicy w okolicach 10.00. I grany jest automat z przekąskami - opowiada mama Jasia.
Japonia: dzieci jedzą ciepłe
To o śniadaniu mówi się, że jest najważniejszym posiłkiem, jednak w przypadku dzieci, które spędzają w szkole po kilka godzin, to obiad serwowany na stołówce okazuje się tym najważniejszym i często jedynym ciepłym posiłkiem dnia.
- Wszystkie dzieci w klasie mojego syna mają wykupione obiady. Bo jak inaczej, skoro dzieci są w szkole od 8.00 do 16.30? Nie chcę, żeby syn jechał cały dzień na kanapkach. I tak dostaje jeszcze coś z domu do śniadaniówki - owoce, warzywa, kanapkę albo naleśnika. Martwi mnie jednak, czy on zjada te szkolne obiady. W przedszkolu dzieci miały podtykane miseczki i talerze pod nos. Tutaj mogą decydować i część np. odmawia zupy, surówki, sałaty, ryby. Nie mam więc żadnej informacji - z innego niż to co mi syn powie - źródła, na temat tego, czy je i co dokładnie je - martwi się Magda, mama pierwszoklasisty z warszawskiej podstawówki z Wilczej.
To, co dziecko je od najwcześniejszych lat buduje nie tylko jego potencjał zdrowotny na całe życie, ale i kulinarny gust. Wystarczy zajrzeć np. do jadłospisu japońskich uczniów. Tam dzieci od małego są przyzwyczajane do ciepłych posiłków: zup, ryb, ryżu. W szkole japońskie dzieci surowe owoce i warzywa dostają sporadycznie Ich kubki smakowe od najmłodszych lat radzą sobie z wodorostami i kiełkami rzodkiewki. I chociaż w szkołach nie serwuje się suszi, to ryba często gości na talerzach małych Japończyków. To np. makrela z ryżem i szpinakiem, który w Japonii cieszy się dużo lepszą sławą, zwłaszcza wśród dzieci, niż w Polsce. Dlaczego tak jest?
Francja: wzorowi uczniowie jedzą wszystko i nie wybrzydzają
Otyli Amerykanie, Brytyjczycy, a od kilku lat i my coraz częściej spoglądamy na Francuzów zazdrosnym okiem. Co oni robią, że pomimo tego, że ich dzieci dostają w szkole - i to czasami o 16.00 godzinie - wołowinę, kawał białej bagietki z serkiem brie i - o zgrozo - czekoladowe ciastko, nie mają problemu z tyciem wśród dzieci? (dokładny jadłospis małych Francuzów w naszej infografice)
Patrząc na Francuzów okazuje się, że nie zawsze chodzi o to, aby obiad był chudy, odtłuszczony, pozbawiony tłuszczu i węglowodanów. Ważna jest też atmosfera, w jakiej jemy obiad i czas który przeznaczamy na posiłek. Młodzi rodzice we Francji, jeszcze kiedy dziecko jest w pieluchach, dostają od pediatrów listę produktów, które należy wprowadzić do menu dziecka przed ukończeniem czwartego roku życia. Na liście jest nie tylko ser typu brie (często serwowany na szkolnych stołówkach), ale i cykoria, awokado, marynowane świńskie ryjki. Mali Francuzi nowe smaki próbują po kilka/kilkanaście razy, dotąd aż się z nimi oswoją. Kiedy ruszają do szkoły, nie przeraża ich, ani zielona sałata, ani pasztet. Uczniowie nad Sekwaną jedzą wszystko, nie wybrzydzają, a co najważniejsze nie zmagają się z epidemią otyłości.
Więcej szkolnych, obiadowych talerzy z różnych zakątków świata w naszej galerii zdjęć.