Czarna lista: to jedzenie wcale nie jest zdrowe!

Zdarza się, że w dobrej wierze podajemy dzieciom przekąski i dania, które nie są tak wartościowe, jak myślimy. Oto lista rzeczy, które są zdrowe tylko z pozoru.
Rodzinne zakupy / fot. CC BY 2.0, liz west/Flickr.com Rodzinne zakupy / fot. CC BY 2.0, liz west/Flickr.com Rodzinne zakupy / fot. CC BY 2.0, liz west/Flickr.com

To jedzenie tylko udaje zdrowe! Czarna lista przekąsek

Witaminkowe żelki, lekkie jogurciki, owocowe soki... Nierzadko w dobrej wierze podajemy dzieciom przekąski i dania, które nie są tak wartościowe, jak myślimy. Dorosłym też nie służą. Oto lista rzeczy, które są zdrowe tylko z pozoru.

Prezentowana przez nas lista to spis produktów, które rodzice często mylnie uznają za wartościowe, sugerując się tym, że zawierają witaminy, zboża czy owoce. W rzeczywistości jednak są to rzeczy, których powinniśmy unikać w diecie dziecka.

Złota zasada, jak w innych sferach życia, głosi: zachować umiar. Nikt nie twierdzi, że jeśli nasze dziecko czasem zje coś z tej listy, stanie mu się wielka krzywda. Jednak w czasach zwiększonej świadomości w kwestiach zdrowego odżywiania, warto szerzyć informacje, które mogą nam pomóc staranniej komponować jadłospis naszych dzieci i unikać regularnego podawania niezdrowych produktów.

W przygotowaniu listy rzeczy, które często mylnie uznajemy za wartościowe, pomogła nam Dorota Barańska, dietetyk dziecięcy: - Zgodnie z zaleceniami europejskich i światowych organizacji zajmujących się zdrowiem człowieka, do najważniejszych postulatów w żywieniu dzieci zalicza się ograniczanie spożycia żywności wysoko przetworzonej, cukrów prostych, tłuszczów zawierających duże ilości kwasów tłuszczowych nasyconych oraz izomerów trans kwasów tłuszczowych, zwiększenie spożycia błonnika oraz ograniczenie spożycia sodu - wylicza.

Produkty z naszej listy nie spełniają tych wymagań, poza tym są przebiegle proponowane przez producentów jako zdrowe i odpowiednie dla dzieci. Jaka żywność tylko udaje zdrową?

ZOBACZ TEŻ:

30 kleszczy wbiło się w skórę trzylatka. Sprawdzajcie dzieci po powrocie ze spaceru

 

Kleszcz fot. CC BY-NC 2.0 psychmike/Flickr.comKleszcz fot. CC BY-NC 2.0 psychmike/Flickr.com

Żelki z witaminami - zdrowe czy nie? / fot. Creative Commons Attribution 3.0, Juan Antonio Capó Alonso/Flickr.com Żelki z witaminami - zdrowe czy nie? / fot. Creative Commons Attribution 3.0, Juan Antonio Capó Alonso/Flickr.com Żelki z witaminami - zdrowe czy nie? / fot. Creative Commons Attribution 3.0, Juan Antonio Capó Alonso/Flickr.com

Słodycze z dodatkiem witamin

Zwabieni możliwością podania dziecku zdrowych słodyczy, kupujemy żelki, lizaki i cukierki wypełnione sokiem owocowym lub witaminami. Producenci kuszą obietnicą zdrowia i zachwalają, że oto dziecko dostaje najlepszą z możliwych rzeczy: upragnioną słodycz i dodatek zdrowych witamin. Sęk w tym, że lizaki i inne słodkości pozostają nadal niezdrowym jedzeniem, psującym zęby i zaburzającym łaknienie, a produkty witaminizowane nie są dobrym rozwiązaniem - witaminy łatwo przedawkować, poza tym powinno się ich szukać w naturalnych produktach, np. świeżych owocach czy warzywach.

Dorota Barańska, dietetyk dziecięcy, o tego typu słodyczach mówi, że zacierają granicę między lekiem, suplementem diety a łakociem, co w przyszłości może skutkować zbyt lekkomyślnym sięganiem po środki farmakologiczne. Podkreśla również, że ewentualna suplementacja witamin powinna odbywać się na wyraźne zalecenie lekarza. - Dziecko, któremu będziemy dostarczać syntetyczne witaminy, przeważnie będzie unikać jedzenia owoców i warzyw, ponieważ organizm ma pokryte zapotrzebowanie na pewne kluczowe składniki (np. kwas askorbinowy), tym samym pozbawiając siebie wielu takich składników odżywczych, które nie występują w omawianych słodyczach (np. błonnik) - podkreśla dietetyczka.

- Te produkty dostarczają organizmowi dodatkowe witaminy, a nieraz nawet składniki mineralne, ale tym składnikom towarzyszy bardzo duża ilość łatwo wchłanialnego cukru. Zgodnie z obowiązującymi zaleceniami cukry proste nie powinny pokrywać więcej niż 10% naszego zapotrzebowania energetycznego. Średnie zapotrzebowanie energetyczne dla dziecka 3-4 letniego to 1000 kcal/dobę,  nie powinno więc ono zjeść więcej niż 25g cukrów prostych w ciągu całej doby.  W witaminizowanych żelkach zawartość tego typu cukrów wynosi, według informacji z opakowania, np. 75 g na 100 g produktu...

@ Czy dziecko może być uzależnione od cukru? Ekspert odpowiad

Czy dziecko może być uzależnione od cukru? Ekspert odpowiada

Jogurt naturalny Jogurt naturalny Fot. Shutterstock

Jogurty owocowe

Z założenia jogurt jest zdrowy i smaczny, chętnie więc podajemy go dziecku na śniadanie czy podwieczorek. Powinniśmy jednak pamiętać, że nie każdy kubeczek jogurtu ma dobry skład. Przede wszystkim zapomnijmy o tych deserach  mlecznych, które zawierają kolorowe posypki i cukierkowe drażetki, czyli wszystkie te ładnie wyglądające dodatki, które mają sprawić, że dany produkt trafia w gusta małych konsumentów.

Z punktu widzenia dietetyka jogurt naturalny z wkrojonymi do niego owocami jest bez porównania bardziej wartościowy od gotowego owocowego jogurtu i daje większą możliwość kontroli jego składu.Poza tym, jak podkreśla Dorota Barańska, witaminy, które spożywamy w jogurcie owocowym nie są tak wartościowe jak w świeżych owocach.

- Jogurty owocowe zawierają dużo cukrów prostych - przestrzega Dorota Barańska. - Ilość węglowodanów w takich jogurtach może wahać się w dużym zakresie, ale zawsze będzie ona znacznie wyższa niż w jogurcie naturalnym. Z analizy etykietek produktów jednej z dużych firm wynika, że w jogurcie naturalnym znajdziemy 5 g cukrów, podczas gdy w owocowym już przynajmniej 16 g, czyli 3 razy więcej. W świetle tych wielkości opakowanie jogurtu owocowego prawie wyczerpuje ilość cukrów prostych, jaką możemy dostarczyć naszemu dziecku.

Wiemy, że powinniśmy jadać owoce, bo zawierają witaminy i błonnik. Tymczasem dietetyk podkreśla, że witaminy są składnikami stosunkowo mało trwałymi i w jogurcie w wyniku procesu produkcyjnego większość tych substancji zostaje zniszczona. W jogurtach owocowych nie mamy całych czy pokrojonych owoców, a jedynie - jak podkreśla Dorota Barańska - mniej lub bardziej homogeniczny wsad owocowy, produkowany z jak najbardziej miękkich części i poddany bardzo silnemu rozdrobnieniu, co wpływa na utratę pewnych właściwości błonnika.

Sok owocowy / fot. CC BY 2.0 Houang Stephane/Flickr.com Sok owocowy / fot. CC BY 2.0 Houang Stephane/Flickr.com Sok owocowy / fot. CC BY 2.0 Houang Stephane/Flickr.com

Soki

Kolejna pozycja na liście produktów niekoniecznie zdrowych to soki i napoje owocowe. Zakładamy, że wszyscy wiedzą, iż inne kolorowe napoje, w tym te gazowane, zupełnie nie nadają się do podawania dziecku... Szczególną ostrożność należy zachować w przypadku nektarów, które tradycyjnie kojarzą się nam z czymś wyjątkowo dobrym, tymczasem do ich produkcji można dodawać cukier, syrop glukozowo-fruktozowy, a do wersji "light" także słodziki.

Natomiast 100 proc. soki owocowe - pomimo prawnego zakazu wzbogacania ich cukrem i substancjami słodzącymi - bywają zdradliwe, bo podając je dziecku, często myślimy, że zastępują świeże owoce. Tymczasem nic nie równa się produktowi wyjściowemu, a soki pite w nadmiarze mogą nawet szkodzić, o czym na łamach prestiżowego pisma "Lancet" (luty 2014 r.) pisze profesor Naveed Sattar z University of Glasgow (Wielka Brytania).

Naukowiec przekonuje, że nie powinniśmy wypijać więcej niż 150 ml soku owocowego dziennie, gdyż zawartość cukru w soku (naturalnego, pochodzącego z owoców) jest często równa zawartości cukru w... szklance napoju gazowanego. Jako przykład profesor specjalizujący się w chorobach metabolicznych podaje sok jabłkowy: z jego wyliczeń wynika, że 250 ml tego soku zawiera 110 kcal i 26 g cukru - dla porównania 250 ml coli to 105 kcal i 26.5 g cukru. Wypijanie zbyt dużych ilości soków owocowych może sprzyjać rozwojowi cukrzycy - twierdzi profesor i apeluje, by wycofać się z polecania soku jako jednej z pięciu rekomendowanych porcji owoców dziennie.

O ile więc szklanka naturalnego, niesłodzonego soku owocowego na pewno będzie dobrym urozmaiceniem diety, należy pamiętać, że nie zastąpi zjadania świeżych owoców. Dorota Barańska o stanowisku dietetyków w sprawie soków owocowych: - Cukry naturalnie występujące w danych warzywach i owocach będą się znacznie szybciej wchłaniać z jelita do krwi, ponieważ nie towarzyszy im taka ilość błonnika jak w nieprzetworzonym produkcie. Podczas produkcji soków traci się wiele witamin, dlatego później witaminizuje się produkty (soki z dodatkiem witaminy C, beta karotenu, itp.), ale to już nie są te same, naturalne substancje.

- Bardzo dużo soków dla dzieci zawiera w składzie marchewkę - kontynuuje dietetyk. - Często na etykietce możemy znaleźć informację, że sok jest wzbogacony w beta karoten. To prekursor witaminy A. Ilość witaminy A powstająca z prekursora jest regulowana przez organizm, ale w wypadku małych dzieci pijących soki marchwiowe zwraca się uwagę, by nie doprowadzać do znacznego przedawkowania beta karotenu, bo to zbyt duże obciążenie dla organizmu. W wielu przypadkach picie soku przez dziecko jest procesem bardzo rozłożonym w czasie: dziecko chodzi sobie i popija soczek z butelki, kubeczka niekapka lub kartonika, a to sprzyja psuciu się zębów. Długa ekspozycja na cukry proste oraz kwasy owocowe, niezakończona dokładnym szorowaniem zębów, sprzyja rozwojowi próchnicy. Lekarze stomatolodzy w tym względzie biją na alarm.

Parówki nie są zdrowe / fot. CC0 Public Domain/Pixabay.com Parówki nie są zdrowe / fot. CC0 Public Domain/Pixabay.com Parówki nie są zdrowe / fot. CC0 Public Domain/Pixabay.com

Parówki

Wbrew pozorom wielu rodziców daje się nabrać, że podając dziecku parówkę podaje mu coś zdrowego - dotyczy to przede wszystkim wszelkich produktów, które reklamowane są jako stworzone specjalnie dla maluchów, np. parówek cielęcych ("bo to takie delikatne mięsko!") i drobiowych ("zdrowsze od wieprzowych"). Jednak wystarczy przeczytać skład na opakowaniu, żeby dowiedzieć się, że w takiej parówce znajdziemy również skórki z kurczaka, mechanicznie oddzielone mięso, glutaminian sodu, masę tłuszczu, a parówki cielęce czy drobiowe najczęściej zawierają także dużą domieszkę mięsa wieprzowego.

- Parówki są produktem wysoko przetworzonym i już to pociąga za sobą konsekwencje w postaci znacznego obniżenia wartości odżywczej tego produktu - wyjaśnia dietetyk dziecięcy. - Parówki różnią się od siebie składem, ale nawet jeśli nabędziemy te, które reklamują się jako wyprodukowane z mięsa, to i tak z etykietki na opakowaniu dowiemy się, że zawartość mięsa sięga w nich np. 70%. A co jest w pozostałych 30%? Lepiej nie pytać...

To prawda, że obecnie bardziej zwraca się uwagę na jakość mięsa użytego do wyrobu wędlin, ale to nie oznacza, że obowiązująca definicja mięsa nie dopuszcza zmieszania w procesie produkcyjnym prawdziwego mięsa ze skórami, łojem i drobnymi chrząstkami (według definicji mięso wieprzowe może mieć do 30% tłuszczu i kolagenu, a taka sumaryczna wartość tych składników dopuszcza dodanie do prawdziwego mięsa pewnej ilości łoju czy skór). Takie "dodatki" nie są wykazywane osobno w składzie.

Spośród wykazanych na etykietce składników nasze wątpliwości powinien także budzić dodatek zbyt dużej (zwłaszcza jak na dopuszczalne normy dla dzieci) ilości sodu, często w postaci glutaminanu sodu oraz fosforanów. Czasami substancje te są zaszyfrowane pod międzynarodowymi skrótami, których znaczenia nie znamy i to uspakaja nieco nasze sumienie.

Szynka / fot. CC BY-SA 2.0, Steven Lilley/Flickr.com Szynka / fot. CC BY-SA 2.0, Steven Lilley/Flickr.com Szynka / fot. CC BY-SA 2.0, Steven Lilley/Flickr.com

Wędlina

Kanapka bez wędliny? W wielu domach to nie do pomyślenia. Kupujemy dzieciom "delikatne szyneczki", najczęściej nie mając pojęcia, co kryje się w ich składzie. - W wędlinach, obok mięsa i tłuszczu, znajdziemy całą gamę rozmaitych substancji konserwujących, poprawiających smak i wygląd, zwiększających objętość produktu itp. - wylicza Dorota Barańska.

- Na szczególną uwagę zasługują (podobnie jak w parówkach) glutaminian sodu oraz sole fosforu. Są to substancje, które są dodawane do żywności bardzo powszechnie i nie da się uniknąć ich spożywania, ale można je znacznie ograniczyć. Negatywny wpływ sodu i fosforanów na organizm dziecka nie daje się zaobserwować w krótkim czasie po spożyciu i to powoduje, że jest często lekceważony.

Kolejny problem z wędlinami to fakt, że zawierają one dużo tłuszczu - i to nawet wtedy, gdy nie jest on widoczny gołym okiem (jak np. w mielonkach). Poza tym jest to produkt wysoko przetworzony, który ma dużą wartość energetyczną, ale znikome wartości odżywcze. Co  możemy podać do pieczywa zamiast wędliny? - Kawałek upieczonego lub nawet ugotowanego mięsa z powodzeniem może zastąpić szyneczki i polędwiczki, z których po naciśnięciu leje się woda (niezbity dowód na wysoką zawartość soli fosforu w produkcie) - podpowiada dietetyk.

Kolorowe chrupki śniadaniowe / fot. CC BY-NC-SA 2.0 Chris Metcalf/Flickr.com Kolorowe chrupki śniadaniowe / fot. CC BY-NC-SA 2.0 Chris Metcalf/Flickr.com Kolorowe chrupki śniadaniowe / fot. CC BY-NC-SA 2.0 Chris Metcalf/Flickr.com

Płatki śniadaniowe

- Obecnie mówi się dużo o zaletach nisko przetworzonych produktów zbożowych, do których należą między innymi płatki zbożowe (owsiane, pszenne, żytnie, gryczane) - mówi Dorota Barańska. - Również orzechy czy suszone owoce, jako produkty o małym stopniu przetworzenia i wysokiej wartości odżywczej, uznawane są za bardzo wartościowe. Stąd też ogromna popularność muesli jako mieszaniny tych właśnie składników. I rzeczywiście, jeżeli muesli ma właśnie taką postać, jest to produkt jak najbardziej godny polecenia.

Niestety dostępne w naszych sklepach mieszanki muesli często zawierają kandyzowane owoce (duża ilość cukru!) oraz prażone płatki, dzięki czemu są smaczniejsze, ale już nie tak zdrowe. Prażone płatki zawierają dużo tłuszczu, a w wyniku obróbki termicznej tracą wiele cennych wartości odżywczych. Jeszcze gorzej przedstawia się sytuacja wszelkiego rodzaju płatków śniadaniowych dla dzieci - kolorowe i czekoladowe chrupki, kółeczka, a nawet skąpane w miodzie płatki kukurydziane, nie są dobrym sposobem na zagwarantowanie dziecku zdrowego śniadania. Rodzice powinni pamiętać, że w tego typu produktach jest zdecydowanie za dużo cukru i że są one wysoko przetworzone. Podobnie wygląda sytuacja z batonami typu muesli - wbrew pozorom najczęściej nie podajemy dziecku zdrowej zbożowej przekąski, tylko sklejoną syropem glukozowo-fruktozowym masę cukrów prostych.

Orzechowe i czekoladowe kremy

Całkiem niedawno pewna Amerykanka pozwała producenta najpopularniejszego na świecie kremu orzechowego - uznała, iż reklama produktu, sugerująca, że podanie dziecku chleba z tym czekoladowo-orzechowym smarowidłem gwarantuje mu zdrowy posiłek, celowo wprowadza rodziców w błąd. Głównym składnikiem masy jest cukier i tłuszcz roślinny, a to w żadnym wypadku nie jest przepisem na wartościowe śniadanie. Sprawę wygrała, przysądzono jej odszkodowanie do podziału z innymi rodzicami, którzy w okresie emisji reklamy dali się zwieść obietnicom telewizyjnego spotu reklamowego.

Dorota Barańska przestrzega, że tego typu kremy są bardzo kaloryczne, zawierają bardzo dużą ilość tłuszczu, którego jakość pozostaje tajemnicą producenta, ale - jak zauważa dietetyk - z wyrywkowych badań, których wyniki ukazują się nieraz w prasie fachowej, wynika, że jest ona raczej niska. Kakao, które same w sobie jest zdrowe, może powodować problemy u dzieci ze skłonnością do zatwardzeń. Pamiętajmy również, że kakao jest zdrowe tylko w czystej postaci, a nie jako gotowa witaminizowana mieszanka, składająca się głównie z cukru i niewielkiej domieszki kakao, reklamowana przez producentów jako zdrowy napój dla dzieci, bardzo popularny wśród rodziców.

Pizza

Dzieci z reguły uwielbiają pizzę, ale jest ona umieszczana na liście jedzenia typu fast food. To czy pizza, którą podajemy dziecku, będzie zdrowym posiłkiem, zależy od sposobu (i miejsca!) jej wykonania: - Robiona w domu, do szybkiego zjedzenia i nie zawierająca zbyt dużych ilości sera żółtego, - wyjaśnia dietetyk dziecięcy - nie budzi wielkiego sprzeciwu, ponieważ ciasto drożdżowe uchodzi za dość zdrowe (mała ilość sodu, mała ilość tłuszczu, obecność drożdży będących źródłem niektórych witamin z grupy B). Upieczone na pizzy warzywa nie są tak wartościowe jak surowe, jednak można je uznać za plus tego dania. Pizza kupiona w postaci półproduktu prawdopodobnie nie będzie miała zbyt dużej wartości odżywczej, ponieważ w czasie przechowywania pozostałe w niej resztki witamin ulegną zniszczeniu. W wypadku takiego dania dużo zależy od jakości produktów użytych do jego przygotowania, a moim największym zastrzeżeniem jest to, że my nie mamy nad tym żadnej kontroli. Natomiast pizza podana w restauracji z reguły jest zbyt tłusta (im większa ilość tłuszczu, tym lepiej smakuje!), zawiera sosy, przeważnie niezdatne do jedzenia przez dzieci oraz pikantne przyprawy.

Chipsy

Czy ktoś ma jeszcze wątpliwości, że chipsy nie są produktem nadającym się do jedzenia przez dzieci? Raczej nie znajdziemy nikogo, kto uważałby, że to zdrowa przekąska. Tym dziwniejsze wydaje się to, że częstym obrazkiem z naszych sklepów są rodzice kupujący swoim dzieciom paczki chipsów o najróżniejszych smakach. Dorota Barańska zwraca uwagę na inny produkt: chipsy warzywne i owocowe. - Co do tych produktów należy być ostrożnym, ale przynajmniej niektóre z nich nie budzą sprzeciwu dietetyków jako przekąska dla dzieci. Na wszelki wypadek przed podaniem ich dziecku należy dokładnie przeczytać skład na opakowaniu. Zaalarmować powinna nas duża ilość tłuszczu lub dodatek glutaminianu sodu wymieniony w składnikach. I należy pamiętać, że nic nie zastąpi świeżych warzyw i owoców.

Serki topione

O ile ser żółty, podawany w rozsądnych ilościach, to produkt, który z powodzeniem można umieścić w diecie dziecka, ponieważ ma bardzo dobre normy wapnia (nie może jednak zawierać za dużo tłuszczu i sodu!), o tyle rodzice bezwzględnie powinni unikać uwielbianych przez dzieci serków topionych - także tych w postaci plasterków pakowanych w oddzielne folie. To produkty wysoko przetworzone, niezawierające cennych składników, za to bogate w tłuszcze i wodę. Dorota Barańska podkreśla, że jeśli dziecko nie będzie dostawać tego typu produktów, to jego dieta w żaden sposób na tym nie ucierpi, za to szkoda byłoby, ze względu na wysoką zawartość wapnia, całkowicie wyeliminować ser żółty z jadłospisu dziecka.

Herbatki dla dzieci

Owocowe herbatki dla dzieci w postaci granulowanej, przeznaczonej dla niemowląt, nadal cieszą się dużą popularnością wśród rodziców, którzy myślą, że podają dzieciom zdrowe witaminy z owoców. Tymczasem tego typu herbatki są odradzane przez wielu dietetyków i pediatrów, ponieważ są to produkty wysoko przetworzone, o bardzo dużej zawartości cukru (glukozy). Najlepszym sposobem na gaszenie pragnienia dziecka jest podanie mu wody, a jeśli decydujemy się na herbatę owocową, nie powinniśmy jej słodzić, żeby nie wyrabiać w dziecku złych nawyków żywieniowych. Dorota Barańska podkreśla dodatkowo, że układ pokarmowy niemowlaka nie jest przyzwyczajony do radzenia sobie z taką ilością łatwej do przyswojenia glukozy, jak ta zawarta w granulowanych herbatach.

Jeśli chodzi o herbaty ziołowe, trzeba bezwzględnie pamiętać, że nie są one obojętne dla organizmu i można podawać je dziecku tylko po konsultacji ze specjalistą. Herbaty owocowe w torebkach są lepszym wyborem niż ich granulowane odpowiedniki, należy jednak czytać ich skład, żeby upewnić się, że nie zawierają sztucznych aromatów. Przy okazji możemy nieźle zdziwić się podczas lektury etykiet, gdy okazuje się, że głównym składnikiem większości z nich jest kwiat hibiskusa, a obiecana w nazwie produktu malina czy dzika róża to zaledwie nikły procent reszty składu!

Więcej o:
Copyright © Agora SA