Dziecięce menu w restauracjach: "Dzieciom próbuje się podtykać gorsze jedzenie, bo się nie zbuntują"

To miłe, że restauratorzy myślą o odwiedzających ich lokale rodzinach. Tylko czy propozycje dań dla dzieci są dla nich rzeczywiście odpowiednie? Dietetyk ma pewne zastrzeżenia. Jakie?

Niedawny wyjazd rodzinny nad morze sprawił, że zaczęłam zastanawiać się nad restauracyjnymi menu dla dzieci. Dlaczego na przykład w lokalu, który oferuje ryby przyrządzone na tysiąc różnych sposobów, propozycje dla dzieci obejmują paluszki rybne i drobiowe oraz naleśniki na słodko? Czy nie można by inaczej, zdrowiej? Studiując karty dań dla dzieci w różnych restauracjach często mam wrażenie déja vu: frytki, paluszki rybne, kurczak w panierce, naleśniki z bitą śmietaną. Przy odrobinie szczęścia jest jeszcze rosół, zupa pomidorowa i makaron z sosem pomidorowym. Jeśli pizza, to nierzadko w przedziwnej kombinacji, np. z bananami i czekoladą.

Oczywiście są miejsca, w których propozycje dla dzieci są starannie przemyślane i wartościowe, jednak najczęściej można odnieść wrażenie, że przygotowywaniu menu dziecięcego towarzyszy zasada: niezdrowo, słodko i tłusto. Moje obserwacje częściowo potwierdza Dorota Barańska, dietetyczka dziecięca, poproszona o ocenę kilku przykładowych menu dla dzieci z różnych restauracji. - Widząc takie dania w menu nieodparcie mam wrażenie, że dzieciom próbuje się podtykać gorsze jedzenie, niż dorosłym, bo one się tak łatwo nie zbuntują - kwituje najpopularniejsze pozycje, czyli paluszki rybne i drobiowe. A co myśli o innych propozycjach i co jej zdaniem powinno się znaleźć w takim menu?

Pizza z frytkami

To nie żart, w karcie pewnej restauracji dzieciom proponuje się pizzę z frytkami: pomidory, mozarella i frytki. Paluszki z piersi kurczaka z puree ziemniaczanym, sola w chrupiącej panierce z frytkami i lody z bitą śmietaną to kolejne propozycje. Są też naleśniki z owocami i obowiązkową bitą śmietaną. Co o tym myśleć? Gdzie warzywa do paluszków i ryby? Nie jest dobrze. Dorota Barańska zwraca uwagę, że sprzeciw powinny wzbudzać frytki, paluszki drobiowe i bita śmietana - te produkty w ogóle nie powinny się znajdować w menu, które zostało stworzone specjalnie z myślą o dzieciach. Dlaczego?

- Frytki to produkt tłusty, zawierający szereg szkodliwych substancji powstałych w toku wysmażania, mający niską wartość odżywczą i bardzo wysoką gęstość energetyczną, czyli jest bardzo kaloryczny, ale jednocześnie nie dostarcza żadnych innych składników odżywczych - wyjaśnia dietetyczka. Paluszki drobiowe - a także rybne! - to z kolei niezdrowe produkty wysoko przetworzone o niskiej zawartości odżywczej. A co jest złego w bitej śmietanie? Przecież to nabiał, prawda? - Jest tłusta, ciężkostrawna i nader często powoduje niestrawność - wyjaśnia ekspertka.

Nie jest też przekonana do ryby z tego menu: - Chrupiąca panierka sugeruje, że jest to ryba smażona na tłuszczu. Jeśli już oferujemy coś specjalnie dla dzieci, to może niech to będzie filet duszony w warzywach, pieczony w folii lub przyrządzony w jakikolwiek inny sposób, ale nie smażony - podpowiada. Dobrej oceny nie dostaną też racuchy z jabłek z cukrem pudrem (ciężkostrawne i często tłuste) oraz pierś z kurczaka z grilla: - To nieco kontrowersyjna propozycja, bo grillowane mięso, choć bardzo smaczne, nie należy do potraw zdrowych, na jego powierzchni gromadzą się substancje rakotwórcze pochodzące z dymu - tłumaczy dietetyczka.

Można coś znaleźć

Na szczęście nie jest całkiem źle. Wśród restauracyjnych propozycji dla dzieci, dietetyk znajduje też takie, które mogłyby się sprawdzić jako dania dla dziecka: - Podoba mi się np. rosół, zupa pomidorowa, sznycelek (ale tu wszystko zależy od tego, jak on wygląda), spaghetti z sosem pomidorowym oraz naleśniki z białym serem lub owocami - wymienia. - Podoba mi się też to, że w większości przypadków do dań podstawowych oferowane są surówki, bo pomijając nawet wartość odżywczą danej surówki, wyrabia to prawidłowe nawyki żywieniowe.

Dorota Barańska nie odrzuca też pizzy. Co prawda dieta oparta na pizzy i słodkich napojach budzi sprzeciw dietetyków, ale sama pizza nie jest z założenia niezdrowa: - Wiele zależy od tego, jak jest przygotowana - wyjaśnia. Jeśli nie ocieka tłuszczem, jest podawana z warzywami, może być wartościowym i smacznym posiłkiem. - Jestem w stanie zrozumieć, że w miejscu, gdzie podaje się pizzę, również dla dzieci przewidziano wersję tego dania. Dzieci już tak mają, że chcą koniecznie to co dorośli, więc może to nie najgorszy zabieg psychologiczny - mówi Dorota Barańska.

A co na deser?

W niemal każdej restauracji znajdziemy też słodkości. Niektóre desery są dedykowane właśnie dzieciom. Czy są trafione? - Umiarkowanie - podsumowuje dietetyczka dziecięca. - Sałatka owocowa to doskonały pomysł, ale ta bita śmietana... Lody to też nie koniecznie coś adresowanego do dzieci, choć z zasady nie są niezdrowe, więc ich się nie czepiam. Myślę, że tu mogłoby się pojawić bardzo wiele różnych deserów na bazie owoców, np. koktajle owocowe, musy, pieczone owoce itp., których zaletą jest między innymi to, że choć są słodkie, to nie wymagają dodawania dużej ilości cukru i przy okazji są zdrowe. Nawet jak w toku przetwarzania zostanie zniszczona znaczna część witamin, to błonnik czy składniki mineralne też przedstawiają jakąś wartość. Można też zaoferować dzieciom galaretki, kisiele, a nawet desery na bazie mleka, budyniu czy kaszy manny - wylicza.

Co zamiast tego?

Układając kartę dań restauratorzy muszą brać pod uwagę wiele czynników. Każde miejsce ma swoje ograniczenia, kalkulacje i cele do osiągnięcia. Jeśli jednak naszym priorytetem jest nakarmienie dziecka czymś, co nie jest z założenia nieodpowiednie, powinniśmy apelować o rozsądniejsze podejście do menu dziecięcych. Dorota Barańska sugeruje, żeby było w nich więcej dań mączno-nabiałowych, np. makaron z serem, kopytka, ruskie pierogi itd. Są to dania przeważnie lubiane przez dzieci, niezbyt tłuste i jak podkreśla dietetyczka, najczęściej dobrze znoszone przez małe brzuszki, bo nie powodują niestrawności. - Jeśli proponujemy mięso to nie smażone, a gotowane, pieczone, duszone - wymienia. Do tego oczywiście warzywa, także gotowane. - Ale tego często dzieci nie chcą jeść - uśmiecha się dietetyczka.

Ostatnie badania szkockich akademików wykazały jak ważne jest to, aby dzieci jadały to samo, co dorośli. Badając nawyki żywieniowe ponad 2 tys. pięciolatków naukowcy zauważyli, że dzieci najchętniej odżywiałyby się wyłącznie kalorycznymi posiłkami o małej wartości odżywczej, takimi jak pizza i frytki. W tym świetle propozycje restauratorów wydają się oczywiście uzasadnione, jednak specjaliści od zdrowego żywienia podkreślają, że ze względów zdrowotnych, a także w ramach prewencji niedoborów minerałów i witamin oraz dla wyrabiania zdrowych nawyków żywieniowych, dzieci powinny jadać to samo, co dorośli.

Jest to też ważny czynnik w walce z rosnącym w niepokojącym tempie problemem otyłości wśród dzieci - w Polsce, jak wynika z najnowszego raportu UNICEF, aż 17 proc. dzieci w wieku 11, 13 i 15 lat ma nadwagę - dwukrotne więcej niż dwa lata temu. Przygotowując oddzielne posiłki dla swoich dzieci, rodzice popełniają błąd - twierdzi dr Valeria Skafida z University of Edinburgh, współautorka szkockiego badania. - Jedzenie tego samego, co dorośli jest ważniejsze dla zdrowia dzieci niż wspólne zasiadanie do stołu - podkreśla.

Dziecko też człowiek!

Wakacyjne podróże sprzyjają odwiedzinom w restauracjach, warto więc mieć świadomość tego, że nie wszystkie propozycje dań dla dzieci będą dla nich naprawdę odpowiednie. Czasem lepiej nie sugerować się nagłówkiem "menu dla dzieci", tylko wybrać coś z pozostałych propozycji, może poprosić o połowę porcji. To oczywiście miłe, że restauratorzy wychodzą naprzeciw rodzinom, ale warto pamiętać, że dziecięce zamiłowanie do frytek i smażonych paluszków rybnych nie oznacza, że powinny je jadać.

Warto przyczyniać się do promowania pożądanych nawyków żywieniowych, oferując zdrową alternatywę dla takich dań. Dorota Barańska mówi, że to bardzo dobrze, że w restauracjach są menu dziecięce, bo - przynajmniej w teorii - daje to gwarancję, że wybrane danie nie będzie zbyt intensywnie przyprawione, a wielkość porcji będzie dostosowana do potrzeb młodego stołownika. -Tylko pamiętajmy, że dziecko też człowiek, że jedzenie jemu oferowane nie może być gorsze, mniej wartościowe, czy niesmaczne tylko dlatego, że to nie ono podejmuje ostateczną decyzję o wyborze lokalu, w którym posiłek będzie konsumowany i jak mu nie będzie smakować to już tu nie wróci - prosi dietetyczka. A my dołączamy do tego apelu.

Więcej o:
Copyright © Agora SA