Sepsa meningokokowa. Wciąż uważasz, że to "nic takiego"? Rodzice tych dzieci wyprowadzą cię z błędu
Meningokoki to bakterie, które rzadko dają o sobie znać, ale wywołana przez nie inwazyjna choroba meningokokowa (IChM) jest niezwykle groźna i może mieć skutek śmiertelny. Meningokoki rozprzestrzeniają się drogą kropelkową, przez kontakt bezpośredni lub kontakt pośredni z osobą chorą, a źródłem zakażenia jest człowiek - zarówno chory, jak i bezobjawowy nosiciel, który najczęściej w ogóle nie jest świadomy, że jego nos i gardło stanowią schronienie dla meningokoków. Zakażeniu sprzyja przebywanie w dużych skupiskach ludzi, między innymi w żłobkach czy przedszkolach.
Na inwazyjną chorobę meningokokową można zachorować w każdym wieku. Jednak najczęściej dotyka ona dzieci do piątego roku życia, a najwięcej zachorowań jest wśród maluchów w pierwszym roku życia. Choroba rozwija się błyskawicznie, może doprowadzić do śmierci w ciągu 24 godzin. Mimo podjęcia szybkiego działania, może też spowodować poważne i trwałe uszkodzenia organizmu.
Meningokoki typu B - odpowiedzialne za najwięcej zachorowań
W Polsce za większość przypadków inwazyjnej choroby meningokokowej odpowiadają meningokoki typu B. Można się przeciwko nim zaszczepić już w drugim miesiącu życia, ale także później, w starszym wieku. Szczepienie to, podobnie jak szczepienie przeciw meningokokom typu C (są drugim pod względem częstości występowania typem meningokoków), jest zalecane, a więc odpłatne.
Meningokoki to podstępne bakterie, a pierwsze objawy wywołanej przez nie choroby mogą być mylące i wzięte na przykład za te towarzyszące ząbkowaniu. Charakterystycznym objawem (ale należy pamiętać, że nie zawsze się pojawia) jest wysypka wybroczynowa, która nie blednie pod naciskiem. Inwazyjna choroba meningokokowa rozwija się błyskawicznie. Przekonali się o tym rodzice Kacpra i Maćka. Obydwu chłopców zaatakowały meningokoki typu B.
Zaczęło się od gorączki
Kacper zachorował, gdy miał 11 miesięcy. Pierwsze objawy? Chłopiec był marudny, osowiały, nie chciał jeść. Pojawiła się gorączka, równocześnie Kacper miał bardzo zimne dłonie. Lekarz rodzinny, do którego zadzwoniła mama chłopca, doradził obniżenie temperatury. Gdy udało się ją zbić, Kacprowi poprawił się humor.
Rano mama dostrzegła na ciele syna pojedyncze plamki. Wydawało się jej, że to ospa lub różyczka, ale z minuty na minutę plam przybywało. Kacper zaczął oddychać coraz szybciej, jego usta zaczęły sinieć - momentalnie zrobiły się granatowe. Rodzice zadzwonili po pogotowie.
W szpitalu Kacper trafił do izolatki. Rodzice od ordynator intensywnej terapii dowiedzieli się, że to sepsa meningokokowa. Najbliższe godziny miały pokazać, czy ich syn przeżyje.
Powrót do sprawności
Po dwóch tygodniach Kacper został wypisany z OIOM-u, przeniesiono go na chirurgię ogólną. Zaczęła się rehabilitacja. Choroba sprawiła, że chłopiec cofnął się w rozwoju, wrócił do stanu niemowlęcego. Przed nim jeszcze długa droga, ale rehabilitacja przynosi efekty - Kacper z dnia na dzień dogania rówieśników.
Plamki, które nie znikały
Gdy Maciek zachorował miał półtora roku. Chłopiec był marudny, zaczął gorączkować. Kolejnego dnia rano miał już około 40 stopni temperatury. Rodzice pojechali z chłopcem do lekarza. Dostali skierowanie do szpitala.
W szpitalu wokół Maćka zbiegli się lekarze. Zaczęli naciskać plamki, które pojawiły się na ciele chłopca. "To jest sepsa" - usłyszała mama dziecka, która wtedy jeszcze nie wiedziała, że nie były to zwykłe plamki, ale wysypka wybroczynowa – zmiany na skórze nie bledły pod naciskiem, co jest charakterystyczną cechą sepsy. Maciek był odwodniony, lekarze mieli problem z wbiciem wenflonu, aby podać mu kroplówkę z antybiotykiem. W międzyczasie wezwano karetkę, aby przewieźć chłopca do większego szpitala w Warszawie.
Traumatyczne przeżycia
Maciek trafił do izolatki, po dwóch dniach zaczął się wybudzać. Był głodny, zaczął jeść, pić, próbował siadać, chodzić. Cała hospitalizacja trwała osiem dni. Jak podkreśla mama chłopca, biorąc pod uwagę stan, w jakim trafił do szpitala, to naprawdę bardzo krótko.
Lekarze poinformowali rodziców, że Maciek może w przyszłości odczuwać konsekwencje zakażenia meningokokami - mogą pojawić się problemy z koncentracją, może być nerwowy. Zachorował na bardzo ciężką chorobę, a tak naprawdę wyszedł z niej właściwie bez szwanku.
A zakażenie postępowało naprawdę szybko. Od uśmiechniętego dziecka, do dziecka nieprzytomnego minęło bardzo mało czasu, zaledwie 18 godzin. Mama Maćka nigdy nie zapomni tego, co się wydarzyło. Gorączka, która pojawia się u jej syna sprawia, że wydarzenia z przeszłości wracają. "Żadnemu rodzicowi nie życzę, żeby patrzył, jak jego dziecko walczy o życie" - podsumowuje.
Zarówno Kacper, jak i Maciek oraz rodzeństwo obu chłopców zostali już zaszczepieni przeciwko meningokokom. To obecnie najlepsza dostępna profilaktyka przeciwko chorobom, jakie wywołują te bakterie.
-
Szkoły zamknięte do końca roku szkolnego? Rodzice: To może wyrządzić dzieciom krzywdę
-
Kiedy zaczynają się wakacje? MEN: Dzisiaj trudno powiedzieć, jaką będziemy mieli sytuację w czerwcu w lipcu czy sierpniu
-
Mama 22 dzieci była w ciąży bez przerwy przez ponad 16 lat. "Najkrótszy poród trwał 45 minut"
-
Czy warto walczyć o powrót do szkoły? Sławomir Broniarz: Nie ma powodu, aby dla próbnej matury ryzykowali zdrowie
-
Kiedy wracamy do szkoły 2021? Andrusiewicz: "Na pewno teraz nie może zapaść decyzja o powrocie wszystkich dzieci do szkół"
- Płaskostopie - poznaj rodzaje i przyczyny deformacji, a także skuteczne ćwiczenia stóp
- Złudzenie optyczne, czyli jak mózg potrafi nas oszukać
- Alergia na roztocza - jakie są objawy i co można zrobić? Czy można się odczulić?
- Mama uczy córkę, że dziewictwo nie istnieje. Wideo obejrzało ponad 2 miliony ludzi. Ma w tym ważny powód
- "Sklepy cynamonowe" Brunona Schulza - szczegółowe streszczenie lektury i główne motywy