"Butelka, smoczek, wkładki laktacyjne" - co tak naprawdę należy zapakować do torby do szpitala? Mamy odchudzają listę rzeczy do zabrania i dodają te, których tam nie było

W sieci bez problemu znajdziecie gotowe zestawienia rzeczy, które należy zabrać ze sobą do porodu do szpitala. Jest ich sporo, a gromadzenie kompletu to dla kobiet w ostatnich tygodniach ciąży prawdziwe wyzwanie i nierzadko powód do zdenerwowania. Mamy, które już rodziły, specjalnie dla nas "odchudziły" torby szpitalne.

Magdalena, świeżo upieczona mama:

Co było na liście, a się nie przydało? Dużo tego będzie, ale po kolei.

- Pięć pieluch tetrowych? Nie wiem po co aż pięć, wykorzystaliśmy jedną przez cały pobyt w szpitalu. Może jak dzieciom się ulewa, to się tyle przydaje. Dlaczego koniecznie tetrowa? Zdecydowanie przyjemniejsze w dotyku dla dziecka i o niebo ładniejsze są pieluchy muślinowe, bambusowe czy flanelowe. Te tetrowe, po jednym praniu wyglądają jak szmaty.

- Rękawiczki niedrapki. Na liście były trzy pary. Dziecko miało je na sobie tylko chwilę po porodzie. Potem każda położna, która odwiedzała nas w pokoju, kazała je dziecku ściągać.

- Czapeczki, trzy sztuki. Podobnie jak rękawiczki. Wystarczyłaby jedna sztuka w zupełności.

- Trzy sztuki pajacyków, trzy sztuki rozpinanych body. Dziecko było ubieranie wyłącznie w
same pajace. Położne twierdziły, że zakładając więcej warstw, przegrzejemy dziecko. Nie
wiem, dlaczego koniecznie pajacyki? Wróciliśmy do domu i okazało się, że wygodniej nam ubierać dziecko w spodenki i koszulki/body.
Bardzo się przydały:


- Koszule nocne rozpinane. Nienawidzę koszul do spania. Śpię w szortach i koszulkach.
Kombinowałam, czy po porodzie dam radę spać w szortach. Okazało się, że nie. Faktycznie koszule są zdecydowanie wygodniejsze na kilka pierwszych dni. Koszule, w których wystarczy rozpiąć guzik, żeby nakarmić dziecko, tym bardziej.


Nie było na liście, a się przydało:


- Smoczek. Druga noc była dla nas najtrudniejsza. Dziecko w ogóle nie chciało spać, ja po cesarskim cięciu byłam wyczerpana. Uspokajało się tylko na rękach. Położna oznajmiła, że dziecko ma silny odruch ssania i smoczek rozwiąże sprawę. Miała rację.


- Butelka. W szpitalach państwowych nie jest wpisana na listę, jakby tam nie dopuszczano myśli, że nie będziesz karmić piersią. Dla nas butelka to było wybawienie. Mimo że starałam się karmić piersią, dziecko nie chciało jeść, dopiero po pewnym czasie nauczyło się ssać. Gdyby nie butelka i laktator, dziecko byłoby najzwyczajniej w świecie głodne. Nie piszę o rzeczach typu podkłady poporodowe, podpaski czy pieluchy. To zestaw obowiązkowy.

- Opakowanie płynu Octenisept, który przyda się przede wszystkim do higieny krocza po szyciu po porodzie drogami natury, albo do pielęgnacji rany pooperacyjnej po cięciu cesarskim.

Maria, mama trójki dzieci:


Znacie z pewnością wszystkie żarty dotyczące kolejnych dzieci w rodzinie i tego, jak rodzice wraz z pojawienie się drugiego i trzeciego dziecka mniej się pewnymi rzeczami przejmują. Tak było w moim przypadku. Do szpitala z ostatnim synem zabrałam naprawdę minimalną liczbę rzeczy. Dla mnie była koszula porodowa, lekki i bardzo wygodny dres (bluza rozpinana), do tego dwa t-shirty z szerokim dekoltem. Jeden biustonosz do karmienia na zatrzaski, opakowanie majtek siateczkowych poporodowych, opakowanie podpasek (podkładów), krem do rąk, balsam do ust, podróżne opakowanie szamponu i żelu pod prysznic, kilka próbek kremów do twarzy, grzebień i suszarka, klapki, para grubych skarpetek, szybkoschnący ręcznik, gumka do włosów. Oprócz tego ładowarka do telefonu, słuchawki do telefonu, czytnik e-booków, zgrzewka małej wody, papier toaletowy, podkłady do przewijania.


Dla synka (wiedziałam, jaka będzie pogoda): małe opakowanie pieluszek (na test, czy go nie uczulą), pielucha flanelowa, małe opakowanie płynu Octenisept do odkażania kikuta
pępowinowego, mokre chusteczki, apteczny krem do pupy, czapeczkę o kroju stożka (te
okrągłe spadają z główki), trzy pajacyki, trzy body, trzy pary spodenek, trzy pary skarpetek, jedna para rękawiczek, płyn do kąpieli, ręcznik. Zaplanowałam, że zostaniemy w szpitalu trzy dni i tak się stało. Przy drugim dziecku też planowałam trzy dni, a skończyło się na 10. Ale wtedy mąż przywoził czyste rzeczy i wywoził brudne - rotował nasze paczki i dzięki temu ze szpitala nie wyszliśmy objuczeni jak wielbłądy.


Weronika, ma dwie córki:


To, co zdecydowanie zalecam, to wcześniejsze przygotowanie sobie wszystkiego. Torba do szpitala powinna być gotowa najpóźniej na miesiąc przed rozwiązaniem. Dzieci potrafią płatać figle i urodzić się długo przed terminem - nie znamy dnia, ani godziny rozpoczęcia akcji porodowej. Tu nie ma miejsca na zostawienie wszystkiego na ostatnią chwilę. W jednym miejscu zgromadźcie także wszystkie niezbędne dokumenty: dowód osobisty, ewentualne skierowanie do szpitala, skierowanie na cesarskie cięcie, kartę przebiegu ciąży, dane pracodawcy oraz wyniki ostatnich badań krwi i USG, a także laboratoryjne zaświadczenie o grupie krwi.


Jeśli czegoś zapomnicie, to nie koniec świata. Partner czy rodzina zawsze mogą wszystko
dowieźć. A w szpitalnym sklepie lub aptece z łatwością kupicie rzeczy, których nawet nie
wiecie, że możecie potrzebować. Tak było w moim przypadku - nie wiedziałam, że będę
potrzebowała wkładek laktacyjnych, kiedy produkcja mleka rozkręci się na dobre w pierwszej dobie.