Ferie zimowe dla wielu rozpoczęły się na dobre, a to oznacza jedno - stoki narciarskie w polskich górach pękają w szwach. Wśród rodziców pojawia się jednak pytanie - ile przyjdzie nam zapłacić za białe szaleństwo w tym sezonie? Tanio nie jest, ale jak się okazuje, nadal można znaleźć perełki.
Wyjazd narciarski za granicą może być nawet o 2 tys. zł droższy w porównaniu do cen w polskich kurortach. To często decyduje o tym, że pozostajemy przy rodzimych stokach narciarskich i zimowych atrakcjach. Warto i tu jednak zrobić pauzę, bo wcale tak tanio nie jest. Często za rodzinny wyjazd przyjdzie zapłacić nam krocie - wszystko przez inflację, popyt czy rozchwytywane oferty w popularnych kurortach.
Jak wskazują badania zlecone przez rankomat.pl mniej niż połowa Polaków (46 proc.) ferie 2024 spędzi w domu. Dla porównania w tamtym roku było to 57 proc. "W polskie góry chce pojechać 13 proc. ankietowanych, a kolejne 5 proc. deklaruje, że będzie jeździć na nartach lub snowboardzie w Polsce. Zagraniczny wyjazd do ciepłych krajów planuje 5 proc. badanych, a 3 proc. spędzi zimowy urlop w zagranicznych górach".
Poza dylematem z wyborem miejsca pojawia się także pytanie, które miejsce wybrać, by nie zbankrutować. Okazuje się, że wiele kurortów nadal ma przystępne ceny - warto jednak uważać na noclegi, dodatkowe koszty związane ze sprzętem czy największym pochłaniaczem budżetu, czyli jedzeniem w drogich restauracjach czy korzystaniem z popularnych, często podbitych cenowo atrakcji.
Jeśli nie chcemy rezygnować z ferii zimowych i jednocześnie zrujnować domowego budżetu dobrym wyborem będzie wyjazd do najbliższych, górskich okolic czy kurortów. Unikajmy jedna tych najbardziej zatłoczonych jak np. Zakopane, gdzie paragony grozy można spotkać na każdym kroku. W przypadku rodziny, która wraz z dzieckiem wybiera się do 3-gwiazdkowego hotelu, w polskich kurortach musi ponieść koszt od ponad 3 tys. zł do nawet 5-6 tys. zł. Pensjonaty wypadają nieco taniej, ale w poszukiwaniach trzeba się natrudzić.
Kolejną lwią częścią naszych wydatków są skipassy. W polskich górach pięciodniowy wstęp na stoki wyniesie nas od 500 zł do nawet przeszło 700 zł - cena oczywiście obowiązuje za osobę. Najtańszym wyborem będzie spędzenie ferii w Ustrzykach Dolnych. Na tutejszej stacji narciarskiej Gromadzyń cena za skipass na 2 dni wynosi 220 zł. Jak zauważa Antonina Grzelak z aplikacji PanParagon:
Jak widać, rozpiętość cenowa pomiędzy stacjami jest spora i wynosi nawet 90 zł za dwudniowe zjazdy. Trzeba mieć jednak na uwadze, że poszczególne stoki różnią się długością czy stopniem trudności trasy, dostępną infrastrukturą, a także widokami. To z kolei wpływa na cenę końcową karnetu.
Do tego dochodzi oczywiście transport, liczba kilometrów którą pokonamy oraz ceny paliwa. Kolejny wydatek to restauracje lub wyżywienie - tutaj często robi się drogo, bo przecież na wyjeździe nikt sobie nie odmówi gorącego posiłku, kakao czy chociażby jednego deseru. Dodatkowo, warto zwrócić uwagę, że osoby, które jadą po raz pierwszy na narty lub wracają do tej aktywności, muszą dodatkowo zainwestować w odpowiednią odzież jak kurtki i spodnie narciarskie, rękawiczki czy sprzęt w postaci nart, kijków bądź desek.